Tak. Właśnie o tym mówię w kontekście estetycznych oczekiwań takiego wyborcy jak Ty. Przy czym jak najbardziej masz prawo tego oczekiwać i głośno się tego domagać. Nikt Ci tego prawa nie zabiera ani go nie neguje. Możesz mu dać wyraz podczas wyborów oddając głos na jakąś niszową partię lub oddając głos nieważny. Jeśli uznajesz, że definicją bycia z dykty i sklejki jest nieestetyczność, nieszczerość, pragmatyczność, brak subtelności intelektualnej, to wtedy wypowiadasz sąd analityczny i nie mam nic przeciwko. Jednak ta definicja jest dosyć arbitralna.Premislav pisze: ↑17 cze 2020, o 13:17 Wyborca i podatnik ma prawo oczekiwać, że władza nie będzie byle jaka (bo on ten system współfinansuje, a ponadto system ten radykalnie wpływa na jego wolność i życie), a do tego warunkiem koniecznym jest zaistnienie partii, która nie będzie byle jaka, z dykty i sklejki.
Tchórzostwo? Żadne tchórzostwo - kalkulacja polityczna, za którą w dodatku stoi empiryczny dowód w postaci zwycięstwa PIS-u w 2019 roku w wyborach do PE. Nie jest przy tym istotne czy Jażdżewski miał rację, co do Kościoła, czy się mylił, ani czy związki partnerskie powinny zostać wprowadzone. W polityce nie można natychmiast przejść od aktualnego stanu rzeczy do porządku postulowanego przez teoretyczne rozstrzygnięcia, choćby były one nawet bardzo słuszne i użyteczne.
Nie rozumiesz. Przestańmy się oszukiwać, że Polska jest krajem suwerennym, bo nim nie jest od 1945 roku albo nawet od początku XVIII wieku. Musimy się liczyć z potęgami tego świata i iść na pewne kompromisy. Ustawa o IPN to świetny przykład. To był projekt, który teoretycznie mógłby poszerzać naszą suwerenność i zabezpieczać nasze interesy, ale za którym nie stała wystarczająca realna polityczna siła. Natomiast relokacja mogła zostać realnie odrzucona i tak się też stało. Było to w ówczesnych warunkach sensowne rozwiązanie.Premislav pisze: ↑17 cze 2020, o 13:17 Dobre sobie, pogrubię to i będzie jeszcze zabawniej. Suwerenność państwa. Powiedz mi, gdzie była ta troska o suwerenność państwa, gdy Lech Kaczyński podpisywał traktat lizboński? Powiedz mi, gdzie była ta troska o suwerenność państwa, gdy pod naporem krytycznych głosów z Izraela i USA, mimo początkowo hardych odzywek, rząd wycofał się z postulatów zawartych w projekcie ustawy o IPN (tj. z analogonu instytucji kłamstwa oświęcimskiego, który dawałby narzędzie walki z fake newsami o polskich obozach zagłady)? Powiedz mi, gdzie była ta troska o suwerenność Polski przy zabiegach o powstanie Fort Trump? Powiedz mi, gdzie była ta troska o suwerenność Polski, gdy pani Georgette Mosbacher orała pomysły polskiego rządu jak tutaj (wiem, źródło słabe):
W polityce zagranicznej są obecnie dwie możliwości. Będziemy zależni od USA militarnie i politycznie, ale będziemy dzięki temu bardziej równoprawnymi partnerami ekonomicznymi i politycznymi Niemiec oraz uzyskamy niezależność energetyczną od Rosji. Taką politykę prowadzi PIS. Druga możliwość jest taka, że częściowo podporządkujemy nasze interesy polityczne i gospodarcze potężnemu zachodniemu sąsiadowi, energetycznie będziemy bardziej zależni od Rosji, ale będziemy niezależni od USA. Taką politykę prowadziła PO. Innych możliwości nie ma.
Z tego powodu Konfederacja z jej postulatami niepodległości opowiada bajki lub jest rosyjską agenturą. USA są supermocarstwem, ale są daleko i nie zagrażają nam bezpośrednio ekonomicznie. W nasze bezpośrednie interesy ekonomiczne godzą Niemcy. Mamy z nimi olbrzymią wspólnotę interesów i istotą sprawy jest uzyskanie bardziej partnerskiego układ czyli większej części wspólnie wypracowywanego tortu. W nasze bezpieczeństwo energetyczne i istotę suwerenności godzi Rosja, która w tej kwestii chętnie współpracuje z Niemcami. Moim zdaniem PIS prowadzi mimo całej swojej nieudolności lepszą politykę zagraniczną niż PO. Mogę się mylić, bo polityka PO też ma swoje zalety, gdyby była zręcznie realizowana.
Nie będę toczył dyskusji na temat tego, co powiedział Tusk czy Kaczyński. To jest w większości sytuacji zupełnie bez znaczenia, bo oni mówią to, co im się w danym momencie opłaca powiedzieć i bardzo rzadko mówią to, co naprawę myślą. To są przecież bardzo inteligentni ludzie. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że kilka tysięcy Syryjczyków rozpłynęłoby się w Polsce jak ziarenko cukru w szklance herbaty. To, czy w Szwecji obowiązuje szariat czy nie obowiązuje, jest też nieistotne. Wówczas należało ten odgórny nakaz relokacyjny odrzucić i uświadomić Niemcom, że jeśli chcą coś od nas uzyskać, to od tej pory będą musieli więcej dawać w zamian (pozbawione większego znaczenia czysto reprezentatywne stanowiska w strukturach unijnych już nam nie wystarczą). W polityce zasadą jest: "Daję abyś i Ty dał". Cała reszta to populistyczne wystąpienia na potrzeby jednego lub drugiego elektoratu.Premislav pisze: ↑17 cze 2020, o 13:17 Jesteś w poważnym błędzie, PiS w temacie uchodźców wykorzystywał nastroje obawy przed islamem i inną kulturą (no do pewnego stopnia uzasadnione, żeby nie było), nastroje izolacjonistyczne i ksenofobiczne, i umiejętnie podsycał te nastroje, por. przemówienie Kaczyńskiego, w którym wymyślał on strefy w Szwecji, w jakich miało obowiązywac prawo szariatu. Suwerenność państwa to bardziej zgrana karta niż katolicyzm.