Strona 11 z 11

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 16 cze 2020, o 22:33
autor: Jan Kraszewski
Elayne pisze: 16 cze 2020, o 20:58Jedziesz motorowerem a przed tobą z drogi wystaje pietnastocalowy gwóźdź. Co robisz?
Staram się rozpaczliwie przypomnieć sobie, ile to jest 15 cali...

JK

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 16 cze 2020, o 22:49
autor: Niepokonana
Jan Kraszewski pisze: 16 cze 2020, o 22:33
Elayne pisze: 16 cze 2020, o 20:58Jedziesz motorowerem a przed tobą z drogi wystaje pietnastocalowy gwóźdź. Co robisz?
Staram się rozpaczliwie przypomnieć sobie, ile to jest 15 cali...

JK
Ja bym wzięła linijkę, którą zawsze mam przy sobie, i te 15 cali odmierzyła, oczywiście sprawdzając, czy gwóźdź jest idealnie prosty. Ale najprawdopodobniej jak zawsze poprawną odpowiedzią jest "zachować szczególną ostrożność".

A wracając do tematu. Matematyki można się uczyć po to, żeby nie być "matematycznie niepełnosprawnym", jak ja to mówię. Matematyczna niepełnosprawność to taki stan, w którym osoba dorosła nie jest w stanie samodzielnie sobie poradzić w życiu osobistym, bo nie zna wystarczająco dobrze matematyki. Przykładowo nie umie sobie policzyć na kalkulatorze, ile zapłaci za ziemniaki, kiedy ma podaną cenę za kilogram. Tak, mówię tylko o podstawowej matematyce.

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 16 cze 2020, o 23:16
autor: Elayne
Część zdających odpowiadała w ten sposób, że gwóźdź na drodze np. by ominęła aby nie przebić opony. Poprawna odpowiedź to nie robienie niczego, gdyż jadąc motorowerem tego nie zobaczymy.

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 14:04
autor: Zlodiej
Trzeba przede wszystkim rozdzielić matematykę szkolną od matematyki wyższej. Domeną ludzi, którzy dobrze poruszają się dobrze w świecie matematyki wyższej jest myślenie, a nie liczenie. Niestety mam wrażenie, że powszechny obraz matematyka to właśnie człowiek liczący. Tak samo jak częsty obraz człowieka po studiach informatycznych, to gość który potrafi naprawić komputer.

To, że ktoś ma na maturze z matematyki 100% niewiele znaczy, bo jeżeli idzie na studia matematyczne, a nie ma pasji i zawzięcia to będzie mu po prostu trudno. Nie wystarczy przerobić kilku zbiorów zadań, trzeba ciągle się rozwijać. Największy szok na pewno przeżywają osoby, które poszły na studia matematyczne, a w czasach szkolnych nawet nie były zainteresowane różnego rodzaju aktywnościami (np. konkursy, czy olimpiady). Inny świat.

Pewnie 10 lat temu pisałbym, że nie tyle warto się uczyć, co trzeba. Z perspektywy czasu uważam, że przede wszystkim trzeba się rozwijać. Odnaleźć swoje pasje. Nie stać w miejscu. To nie zawsze będzie po drodze z matematyką, a jeżeli kiedyś te drogi się przetną, to będzie łatwiej. Jestem zdania, że jeżeli dziecko w wieku szkolnym bardzo lubi historię, a nie lubi matematyki (i to nie jest kwestia nauczyciela, tylko pasji), to przede wszystkim powinien poświęcać swój czas na rozwój w kierunku historii, natomiast na matematykę powinien poświęcić tyle czasy aby uzyskać założony z rodzicami cel (np. trója, czy czwóra). Aktualnie jest tak, że taki człowiek siedzi 10 godzin nad znienawidzoną matematyką bo wymaga się od niego samych piątek, a na ukochaną historie ma pół godziny, bo jest tak dobry że wymagane minimum do piątki robi sprawnie. Powiedzcie mi, kto w dorosłym życiu na coś takiego by się zgodził?

A co do motocykla to, co oznacza jedyna poprawna odpowiedź? Czy autor zadania sugeruje, że jadąc na motocyklu 10 km/godzinę nie zauważę 15 calowego gwoździa i w niego wjadę? Czy autor sugeruje w zadaniu, że ja wcześniej nie dowiedziałem się o gwoździu od kolegi, który jechał rano tą samą trasą i złapał gumę? Przypomina mi się kawał o Jasiu (jeden z wielu tego typu): "pytanie z cyklu, jest 10 gołębi na dachu i ktoś zastrzelił jednego, ile gołębi zostało?". Gdyby to było zadanie matematyczne to można by powiedzieć, że 9. Mój syn obstawia, że 0, bo wystrzał z broni spłoszy resztę. Ja bym rozpatrywał wyniki z pewnym prawdopodobieństwem, bo np. strzelając z cichej broni moglibyśmy spłoszyć jedynie sąsiadów ofiary. Czyli 0% że zostanie 10, i np. 1% że zostanie 0. Im bardziej patrzymy na problemy życiowo tym więcej jest rozwiązań :D

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 14:55
autor: Elayne
Kierujący motorowerem będzie specjalnie jechał \(\displaystyle{ 10}\) km/h i wypatrywał gwoździa w drodze? Przy prędkości \(\displaystyle{ 40}\) km/h też tak zrobi? Jest to bezpieczne, normalne kierowanie motorowerem podczas jazdy? Po drugie jest napisane: z drogi wystaje pietnastocalowy gwóźdź. Czy z tego zdania wynika, że z drogi wystaje kawałek metalu o długości \(\displaystyle{ 15}\) calów?

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 15:12
autor: kmarciniak1
Zlodiej pisze: 25 cze 2020, o 14:04 Pewnie 10 lat temu pisałbym, że nie tyle warto się uczyć, co trzeba. Z perspektywy czasu uważam, że przede wszystkim trzeba się rozwijać. Odnaleźć swoje pasje. Nie stać w miejscu. To nie zawsze będzie po drodze z matematyką, a jeżeli kiedyś te drogi się przetną, to będzie łatwiej. Jestem zdania, że jeżeli dziecko w wieku szkolnym bardzo lubi historię, a nie lubi matematyki (i to nie jest kwestia nauczyciela, tylko pasji), to przede wszystkim powinien poświęcać swój czas na rozwój w kierunku historii, natomiast na matematykę powinien poświęcić tyle czasy aby uzyskać założony z rodzicami cel (np. trója, czy czwóra). Aktualnie jest tak, że taki człowiek siedzi 10 godzin nad znienawidzoną matematyką bo wymaga się od niego samych piątek, a na ukochaną historie ma pół godziny, bo jest tak dobry że wymagane minimum do piątki robi sprawnie. Powiedzcie mi, kto w dorosłym życiu na coś takiego by się zgodził?
Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 16:00
autor: Niepokonana
kmarciniak1 pisze: 25 cze 2020, o 15:12 Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.
To zależy od nauczyciela i rodziców. Np. ja miałam w gimnazjum takich nauczycieli od przedmiotów, których nie lubiłam, że było bardzo źle. Nad historią musiałam się męczyć, bo nauczyciel dużo wymagał. Bywały też przedmioty, nad którymi nie siedziałam w ogóle i miałam piątki/czwórki. Błędnie zakładasz, że w każdej szkole z danego przedmiotu na dwóję trzeba tak samo sobie zapracować. To się różni w zależności od nauczyciela.

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 17:16
autor: Zlodiej
Niepokonana pisze: 25 cze 2020, o 16:00
kmarciniak1 pisze: 25 cze 2020, o 15:12 Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.
To zależy od nauczyciela i rodziców. Np. ja miałam w gimnazjum takich nauczycieli od przedmiotów, których nie lubiłam, że było bardzo źle. Nad historią musiałam się męczyć, bo nauczyciel dużo wymagał. Bywały też przedmioty, nad którymi nie siedziałam w ogóle i miałam piątki/czwórki. Błędnie zakładasz, że w każdej szkole z danego przedmiotu na dwóję trzeba tak samo sobie zapracować. To się różni w zależności od nauczyciela.
Ambicje rodziców. Widać po wynikach ostatniego kangurka on-line.
Elayne pisze: 25 cze 2020, o 14:55 Kierujący motorowerem będzie specjalnie jechał \(\displaystyle{ 10}\) km/h i wypatrywał gwoździa w drodze? Przy prędkości \(\displaystyle{ 40}\) km/h też tak zrobi? Jest to bezpieczne, normalne kierowanie motorowerem podczas jazdy? Po drugie jest napisane: z drogi wystaje pietnastocalowy gwóźdź. Czy z tego zdania wynika, że z drogi wystaje kawałek metalu o długości \(\displaystyle{ 15}\) calów?
Czy z tego zdania wynika, że ty o tym nie wiesz?

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 18:49
autor: Elayne
Zlodiej pisze: 25 cze 2020, o 17:16 Czy z tego zdania wynika, że ty o tym nie wiesz?
Eee nieładnie, odwracasz kota ogonem.
Podpowiem: Co jest jednostką miary gwoździ?

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 25 cze 2020, o 21:43
autor: Niepokonana
Tyle nauki matematyki w szkole, a i tak nie wiadomo, jak się objawia piętnastocalowy gwóźdź.
Tak to jest, kiedy w szkole uczy się jedynego słusznego sposobu rozwiązywania problemów.

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 28 cze 2020, o 12:27
autor: arek1357
ile zapłaci za ziemniaki, kiedy ma podaną cenę za kilogram
U nas na wsi wie to każda baba, która skończyła dwie klasy szkoły podstawowej i do tego niepotrzebna jej matematyka...

Ja się sporo poruszam jednośladem więc zawsze piętnastocalowy gwóźdź omijam, nie mierzę go linijką jak Niepokonana ani nie zastanawiam się z jakiego stopu jest wykonany, działam instynktownie...

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 5 lip 2020, o 23:41
autor: Cynamonki
Po co uczyć się matematyki?- Żeby dostać się na IM na UWr!

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 11 lip 2020, o 15:21
autor: newbie5
Głównie dlatego że jakieś 90% populacji nie lubi matmy i prace powiązane z matematyką mają znacznie wyższe pensje niż pozostałe i generalnie są też mniej stresujące. Poza tym wierzę że do tego są potrzebne wrodzone predyspozycje czy określona osobowość. Ja jako dziecko już lubiłam matmę może nie byłam pasjonatką ale przychodziła mi bez trudu i teraz trochę załuję że bardziej nie rozwijałam się w tym kierunku, ale nic straconego. Przykładowo wolałam matmę od WF-u :D Zwłaszcza grania w siatkówkę, co zapewne dla większości społeczeństwa nie jest normalne :D

Re: Po co się uczyć matematyki?

: 17 lip 2020, o 20:46
autor: Slup
newbie5 pisze: 11 lip 2020, o 15:21 Głównie dlatego że jakieś 90% populacji nie lubi matmy i prace powiązane z matematyką mają znacznie wyższe pensje niż pozostałe i generalnie są też mniej stresujące.
Wyższe pensje są na stanowiskach menedżerskich (do tego najlepiej przygotowuje SGH i inne tego rodzaju uczelnie), po pewnych specjalizacjach lekarskich, w IT itd. Zarobki są dodatnio skorelowane z wieloma czynnikami i wiedza oraz zdolności matematyczne są jednymi z nich, ale z mojej perspektywy nie są decydujące. Praca matematyka może być bardzo stresująca. Np. praca naukowa bywa związana z bardzo dużą presją na wynik - szczególnie na początku kariery i szczególnie w bardzo teoretycznej matematyce. Praca aktuariusza lub praca w działach ryzyka kredytowego banków również jest stresująca z uwagi na dużą odpowiedzialność. Praca w oddziale badawczo-rozwojowym jakiejś firmy, która robi ciekawe rzeczy, gdzie znowu jest bardzo duża presja na wynik, też jest bardzo obciążająca psychicznie. Korepetycje to dobry sposób zarabiania dla osób dobrze umiejących matematykę licealną, ale to wymaga wyrobienia kontaktów i część populacji, która umie matematykę na tym poziomie jest większy.