Zawód korepetytor - opinie, porady
: 3 cze 2018, o 23:07
Witajcie,
Wykształcenie matematyczne (idące w parze z umiejętnością programowania) daje w dzisiejszych czasach wiele możliwości ścieżki zawodowej - żeby nie być gołosłownym, wymienię te, które są mi znane:
- analityk danych w dużych korporacjach, wykorzystujący najnowsze narzędzia (ostatnio coraz modniejsze określenie - "data scientist"),
- aktuariusz,
- specjalista od ryzyka kredytowego w bankach, albo ogólniej - "quantitative analyst", tzw. quant,
- praca związana z badaniem skuteczności leków w firmach farmaceutycznych,
- opracowywanie algorytmów przetwarzania języka naturalnego, gdzie z tego co wiem są wykorzystywane m.in. ukryte modele Markowa,
- analityk w firmach bukmacherskich (to raczej tylko w UK, w każdym razie nie w Polsce),
- cała branża związana z big data, uczeniem maszynowym, business intelligence.
Co jednak, jeżeli ktoś jest zainteresowany tylko matematyką samą w sobie, a ewentualne poznawanie praktycznych zastosowań traktuje w kategoriach ciekawostek bądź jako środek do lepszego zrozumienia teorii, i nie chciałby sprowadzać matematyki do roli narzędzia, którego celem jest jedynie zwiększenie zysków firmy, w której pracuje? Co jeżeli ktoś nie chce (przykładowo) tego "babrania się" przy wyszukiwaniu czy obróbce danych, pisaniu zapytań w SQL, generowaniu raportów itd. i naprawdę jest mu smutno, gdy faktyczne zastosowanie matematyki to powiedzmy raptem 10% całości jego pracy?
Takim osobom pozostaje:
a) praca naukowa,
b) dydaktyka matematyki.
Słyszałem powiedzenie, że jak ktoś jest za słaby do pracy na uczelni, to zostaje nauczycielem. Czy "za słaby" to trafne określenie - może i tak. Ale tak, jak można być "matematykiem - rzemieślnikiem", tudzież inżynierem (jedynie stosującym matematykę do praktycznych problemów "dnia codziennego") albo "matematykiem - artystą" tworzącym matematykę (czyli naukowcem), podobnie można być nauczycielem jedynie spełniającym zapotrzebowanie systemu, albo można być wyśmienitym nauczycielem, takim z powołania.
Moim zdaniem wśród osób pasjonujących się matematyką tylko mała część ma predyspozycje do pracy naukowej, a być może równie mała część jest w stanie być świetnymi nauczycielami.
Przechodząc do meritum:
1. Czy są tutaj osoby zajmujące się profesjonalnie udzielaniem korepetycji, tzn. traktujące tę działalność jako jedyne bądź główne źródło dochodu?
2. Czy według Was taka działalność to ciężki kawałek chleba, czy może sposób na życie na całkiem dobrym poziomie komfortu, bez większego stresu?
3. Może ktoś zechciałby opowiedzieć o tym, co mu się podoba (oraz co się nie podoba) w udzielaniu korepetycji?
Oczywiście założenie przeze mnie wątku poświęconego korepetycjom ma związek z moimi osobistymi przemyśleniami i poszukiwaniami. Mam za sobą pierwszą pracę w korporacji (okres pół roku) i co tu dużo mówić - zupełnie nie było to to, czego oczekiwałem i mam z tej pracy niemiłe wspomnia, mimo że wszyscy dookoła byli zachwyceni jak sobie radzę itd., nawet specjalnie skrócili mi staż, żeby zatrudnić mnie na wakującym stanowisku, dając umowę o pracę.
Cała ta otoczka korporacyjna to po prostu zupełnie nie mój świat. Zauważam w tym środowisku mnóstwo hipokryzji, relacje z innymi to czysta kalkulacja na zasadzie "nie rób tego, co może ci zaszkodzić", każdy chce sprawiać dobre wrażenie i nikt się nie przyzna, że coś mu się nie podoba.
Trudno jest mi zaakceptować perspektywę poświęcania się przez 40 godzin tygodniowo (bo umówmy się - żeby być w czymś specjalistą, to wymaga to poświęcenia) i ciągłych mniejszych lub większych wyrzeczeń (przykład - wyjazdy służbowe) tylko po to, żeby w końcu, po x latach, móc sobie powiedzieć: "W końcu mogę na jakiś czas rzucić to w cholerę" (o ile nie weźmie się po drodze kredytu na mieszkanie).
Przy okazji, jak ktoś nie udziela korepetycji, ale uważa podobnie, to fajnie by było przeczytać kilka słów komentarza
Noszę się z zamiarem rozpoczęcia udzielania korepetycji od przyszłego roku szkolnego. Chciałbym zacząć od pomagania w przygotowaniu do matury rozszerzonej. Sam napisałem maturę rozszerzoną z matematyki na 100%, sam byłem w stanie (no dobra, niby sam, ale zainspirowany moim nauczycielem z LO) przygotować się do momentu gdy część rozwiązania zapisywałem, a część robiłem w pamięci i przerobienie jednego arkusza zajmowało mi +/- godzinę. Mogę powiedzieć, że wiem co to znaczy przygotować się do matury rozszerzonej.
Wiem, że znajdą się osoby, którym ciśnie się na usta, że matematyka to nie utarte schematy i wiem o tym, jednak uważam, że jeżeli celem jest nabranie w czymś biegłości, to bazowanie na schematach nie jest złe, jeżeli tylko jest ono poprzedzone zrozumieniem danego zagadnienia. Osobiście wolę poznawanie nowych sposobów podejścia do tego samego problemu, spojrzenie na tę samą rzecz z innej strony, niż zadowalanie się jednym sposobem rozwiązania, ale jednocześnie schematy mogą być użyteczne.
Obecnie przygotowuję obszerny kurs wideo z kombinatoryki, który zacznę publikować na początku sierpnia. Jeżeli to wypali, to będę przygotowywał też inne kursy. I mówiąc w skrócie, sprawia mi to frajdę. Lubię szukać nowych zadań, tak aby w tym wszystkim był sens i logika, zachowanie ciągłości - od prostych zadań do coraz trudniejszych. Lubię szukać przykładów i kontrprzykładów różnych sytuacji, pokazywać gdzie dane rozumowanie będzie poprawne, a gdzie "nie przejdzie" itd, aby nie tylko pokazywać, ale tłumaczyć. Wiem, że pracując na etat nie mógłbym się temu poświęcić; z kolei gdybym udzielał zawodowo korepetycji, to te zajęcia byłyby ze sobą spójne i doświadczenie nabrane w jednym mógłbym wykorzystać w drugim.
Wyszło chyba trochę chaotycznie. Może zakończę w ten sposób: będę wdzięczny za wszelkie wskazówki i rady, jakie się Wam nasuną. Jednocześnie ten mój osobisty wątek wcale nie musi przeważać w tym temacie i jeżeli ktoś z Was ma po prostu luźne spostrzeżenia na temat udzielania korepetycji (nawet jeżeli tylko dorywczo), to zachęcam do komentowania
Wykształcenie matematyczne (idące w parze z umiejętnością programowania) daje w dzisiejszych czasach wiele możliwości ścieżki zawodowej - żeby nie być gołosłownym, wymienię te, które są mi znane:
- analityk danych w dużych korporacjach, wykorzystujący najnowsze narzędzia (ostatnio coraz modniejsze określenie - "data scientist"),
- aktuariusz,
- specjalista od ryzyka kredytowego w bankach, albo ogólniej - "quantitative analyst", tzw. quant,
- praca związana z badaniem skuteczności leków w firmach farmaceutycznych,
- opracowywanie algorytmów przetwarzania języka naturalnego, gdzie z tego co wiem są wykorzystywane m.in. ukryte modele Markowa,
- analityk w firmach bukmacherskich (to raczej tylko w UK, w każdym razie nie w Polsce),
- cała branża związana z big data, uczeniem maszynowym, business intelligence.
Co jednak, jeżeli ktoś jest zainteresowany tylko matematyką samą w sobie, a ewentualne poznawanie praktycznych zastosowań traktuje w kategoriach ciekawostek bądź jako środek do lepszego zrozumienia teorii, i nie chciałby sprowadzać matematyki do roli narzędzia, którego celem jest jedynie zwiększenie zysków firmy, w której pracuje? Co jeżeli ktoś nie chce (przykładowo) tego "babrania się" przy wyszukiwaniu czy obróbce danych, pisaniu zapytań w SQL, generowaniu raportów itd. i naprawdę jest mu smutno, gdy faktyczne zastosowanie matematyki to powiedzmy raptem 10% całości jego pracy?
Takim osobom pozostaje:
a) praca naukowa,
b) dydaktyka matematyki.
Słyszałem powiedzenie, że jak ktoś jest za słaby do pracy na uczelni, to zostaje nauczycielem. Czy "za słaby" to trafne określenie - może i tak. Ale tak, jak można być "matematykiem - rzemieślnikiem", tudzież inżynierem (jedynie stosującym matematykę do praktycznych problemów "dnia codziennego") albo "matematykiem - artystą" tworzącym matematykę (czyli naukowcem), podobnie można być nauczycielem jedynie spełniającym zapotrzebowanie systemu, albo można być wyśmienitym nauczycielem, takim z powołania.
Moim zdaniem wśród osób pasjonujących się matematyką tylko mała część ma predyspozycje do pracy naukowej, a być może równie mała część jest w stanie być świetnymi nauczycielami.
Przechodząc do meritum:
1. Czy są tutaj osoby zajmujące się profesjonalnie udzielaniem korepetycji, tzn. traktujące tę działalność jako jedyne bądź główne źródło dochodu?
2. Czy według Was taka działalność to ciężki kawałek chleba, czy może sposób na życie na całkiem dobrym poziomie komfortu, bez większego stresu?
3. Może ktoś zechciałby opowiedzieć o tym, co mu się podoba (oraz co się nie podoba) w udzielaniu korepetycji?
Oczywiście założenie przeze mnie wątku poświęconego korepetycjom ma związek z moimi osobistymi przemyśleniami i poszukiwaniami. Mam za sobą pierwszą pracę w korporacji (okres pół roku) i co tu dużo mówić - zupełnie nie było to to, czego oczekiwałem i mam z tej pracy niemiłe wspomnia, mimo że wszyscy dookoła byli zachwyceni jak sobie radzę itd., nawet specjalnie skrócili mi staż, żeby zatrudnić mnie na wakującym stanowisku, dając umowę o pracę.
Cała ta otoczka korporacyjna to po prostu zupełnie nie mój świat. Zauważam w tym środowisku mnóstwo hipokryzji, relacje z innymi to czysta kalkulacja na zasadzie "nie rób tego, co może ci zaszkodzić", każdy chce sprawiać dobre wrażenie i nikt się nie przyzna, że coś mu się nie podoba.
Trudno jest mi zaakceptować perspektywę poświęcania się przez 40 godzin tygodniowo (bo umówmy się - żeby być w czymś specjalistą, to wymaga to poświęcenia) i ciągłych mniejszych lub większych wyrzeczeń (przykład - wyjazdy służbowe) tylko po to, żeby w końcu, po x latach, móc sobie powiedzieć: "W końcu mogę na jakiś czas rzucić to w cholerę" (o ile nie weźmie się po drodze kredytu na mieszkanie).
Przy okazji, jak ktoś nie udziela korepetycji, ale uważa podobnie, to fajnie by było przeczytać kilka słów komentarza
Noszę się z zamiarem rozpoczęcia udzielania korepetycji od przyszłego roku szkolnego. Chciałbym zacząć od pomagania w przygotowaniu do matury rozszerzonej. Sam napisałem maturę rozszerzoną z matematyki na 100%, sam byłem w stanie (no dobra, niby sam, ale zainspirowany moim nauczycielem z LO) przygotować się do momentu gdy część rozwiązania zapisywałem, a część robiłem w pamięci i przerobienie jednego arkusza zajmowało mi +/- godzinę. Mogę powiedzieć, że wiem co to znaczy przygotować się do matury rozszerzonej.
Wiem, że znajdą się osoby, którym ciśnie się na usta, że matematyka to nie utarte schematy i wiem o tym, jednak uważam, że jeżeli celem jest nabranie w czymś biegłości, to bazowanie na schematach nie jest złe, jeżeli tylko jest ono poprzedzone zrozumieniem danego zagadnienia. Osobiście wolę poznawanie nowych sposobów podejścia do tego samego problemu, spojrzenie na tę samą rzecz z innej strony, niż zadowalanie się jednym sposobem rozwiązania, ale jednocześnie schematy mogą być użyteczne.
Obecnie przygotowuję obszerny kurs wideo z kombinatoryki, który zacznę publikować na początku sierpnia. Jeżeli to wypali, to będę przygotowywał też inne kursy. I mówiąc w skrócie, sprawia mi to frajdę. Lubię szukać nowych zadań, tak aby w tym wszystkim był sens i logika, zachowanie ciągłości - od prostych zadań do coraz trudniejszych. Lubię szukać przykładów i kontrprzykładów różnych sytuacji, pokazywać gdzie dane rozumowanie będzie poprawne, a gdzie "nie przejdzie" itd, aby nie tylko pokazywać, ale tłumaczyć. Wiem, że pracując na etat nie mógłbym się temu poświęcić; z kolei gdybym udzielał zawodowo korepetycji, to te zajęcia byłyby ze sobą spójne i doświadczenie nabrane w jednym mógłbym wykorzystać w drugim.
Wyszło chyba trochę chaotycznie. Może zakończę w ten sposób: będę wdzięczny za wszelkie wskazówki i rady, jakie się Wam nasuną. Jednocześnie ten mój osobisty wątek wcale nie musi przeważać w tym temacie i jeżeli ktoś z Was ma po prostu luźne spostrzeżenia na temat udzielania korepetycji (nawet jeżeli tylko dorywczo), to zachęcam do komentowania