Strona 1 z 1

Postanowienie noworoczne: nadrobić zaległości z matemy

: 4 sty 2016, o 20:15
autor: pasztun
jak w tytule:
jestem zdegradowanym studentem na Politechnice i mam do wiosny wolne (zaczynam wtedy znowu walkę).
matematykę miałem 3. pierwsze semestry i jakoś udało mi się zdać, ale głównie dzięki ZNACZNEMU przymykaniu oka przez prowadzącego. miałem co prawda wyrzuty sumienia, zdawałem sobie sprawę, że kiedyś to się odbije, ale nic sobie z tego nie robiłem. aż tu nagle... poległem. nie tyle konkretnie na matmie, ale na przedmiotach około związanych z nią (metody numeryczne, mechanika itd.).

nigdy nie byłem piątkowym uczniem, ale matematykę czaiłem. nigdy nie była to wiedza bardzo usystematyzowana i poparta znajomością teorii, ale liczenie "w średniej" szło mi zgrabnie.
matematykę na studiach zdawałem głównie dzięki etrapezowi oraz ściąganiu (a może odwrotnie?)

i w związku z tym mam marzenie... że w końcu się ogarnę i nadrobię zaległości. Nowy Rok sprzyja takim okolicznością i w związku z tym zarejestrowałem się na forum i... poszukuję pomocy. nie wiem od czego zacząć, jakie działy, jakie książki, kursy? chciałbym się matematyką zainteresować, zwłaszcza z uwagi na mój inżynierski kierunek studiów. czy ma ktoś pomysł? z góry proszę o odpowiedź

Postanowienie noworoczne: nadrobić zaległości z matemy

: 4 sty 2016, o 22:24
autor: leg14
Mysle, ze mozesz zaczac od przerobienia tego(ewentualnie przeskoczyc do granic, chyba 17 odcinek):

Kod: Zaznacz cały

https://www.youtube.com/watch?v=HrFV1NjGP-Y


Zakladajac oczywiscie, ze masz opanowane podstawy- wzory skroconego mnozenia, potegi, podstawowe funkcje.
Z algebry polecam chociazby Algebre Liniowa w zadaniach Rutkowskiego.

Postanowienie noworoczne: nadrobić zaległości z matemy

: 5 sty 2016, o 20:37
autor: jakikoks
jako młodszy student zapytam starszego studenta, czy wgl jest sens ściągać na studiach?

Postanowienie noworoczne: nadrobić zaległości z matemy

: 6 sty 2016, o 01:21
autor: NogaWeza
Cóż, moim zdaniem to po części wina systemu edukacji. Od najmłodszych daje się do zrozumienia (może nie bezpośrednio, ale jednak), że to nie umiejętności i nabyta wiedza są najważniejsze, ale oceny. Mówię z doświadczenia. Tak było w podstawówce, w gimnazjum, w liceum również. Do tego doszła jeszcze matura, gdzie robiło się zadania typowo pod nią. "To musicie umieć bo tego mogą od was wymagać na maturze" - tak mi mówili. No to dlaczego na studiach miałoby być inaczej? Liczy się zdane kolokwium, uzyskanie zaliczenia, a nie faktyczna wiedza - dlaczego by więc nie wesprzeć się jakimś "asem z rękawa"?