Czy studia na uczelni bez progów to wstyd?
: 26 cze 2011, o 19:27
Ponieważ istnieją dobre uczelnie mające niskie lub nieposiadające żadnych progów.
Forum matematyczne: miliony postów, setki tysięcy tematów, dziesiątki tysięcy użytkowników - pomożemy rozwiązać każde zadanie z matematyki
https://matematyka.pl/
Normalnie. Patrz na porównanie, które nie może być obaloneNie rozumiem, jak można wstydzić się studiowania na kierunku bez progu
Nie świadczy. Ale może być tak, że dany kierunek jednak będzie beznadziejny. Patrz większość prywatnych uczelni. A sytuacje odwrotne ( niski próg, dobry poziom) ludzie w tym temacie nazywają wyjątkami. Więc coś tam na rzeczy jest.Przecież to nie świadczy w żaden sposób o poziomie uczelni.
Nie zwiększa. Racja. Ale zobacz, że jak student wybiera sobie te kierunki ( kilka najczęściej ) to raczej wybiera te bardziej popularne ( wykluczmy w rozważaniach "pasjonatów danej dziedziny"). Nie idą na ten bardziej popularny kierunek, bo się nie dostali. Co im zostało? No wlasnie.Jakby w ogóle studiowanie na kierunku, na który trudno jest się dostać, automatycznie zwiększało wiedzę studenta.
A co niby człowiek potrafi przed studiami? Jak matury dobrze zdać nie umie to raczej mało. Proszę bez takich pustych hasełek, bo aż gadać się nie chce...Liczy się to, co człowiek potrafi, a nie to, jak dobrze musiał zdać maturę, żeby dostać się na wybraną uczelnię.
A ja znam kierunku w których był dosyc wysoki próg i był też odsiew. I co z tego? Odsiew wśród tych słabszych raczej różni się od odsiewu wśród tych lepszych, nie?Znam wiele kierunków, na których próg był stosunkowo niski w porównaniu z innymi, a jak przyszło co do czego, to uczelnia robiła taki przesiew, że zostawali najlepsi i ci, którzy wzięli się solidnie do roboty. Patrzenie na świat w sposób zero-jedynkowy jest moim zdaniem nietrafiony, bo nie można ocenić czegoś, do póki się tego nie spróbuje.
E, przesąd. Może np. być dobrym elektronikiem (tylko nie umieć zdania w żadnym języku obcym sklecić), świetnym kucharzem, rzeźnikiem, szewcem, dekarzem, murarzem itd. Na studiach świat się nie kończy.A co niby człowiek potrafi przed studiami? Jak matury dobrze zdać nie umie to raczej mało.
Co żywcem wynika z definicji popularności .Ale zobacz, że jak student wybiera sobie te kierunki ( kilka najczęściej ) to raczej wybiera te bardziej popularne ( wykluczmy w rozważaniach "pasjonatów danej dziedziny").
E, realne spojrzenie. No to po co mu studia? Jako kucharz, dekarz niech się zatrudni.E, przesąd. Może np. być dobrym elektronikiem (tylko nie umieć zdania w żadnym języku obcym sklecić), świetnym kucharzem, rzeźnikiem, szewcem, dekarzem, murarzem itd. Na studiach świat się nie kończy.
Ok. Tylko, że odsiew się różni od odsiewu. Co miarodajnego jest w tym, że uczelnia wywali 80 % studentów skoro przyjęła ludzi bez żadnego progu? Wywala pospólstwo, które nigdy nie powinno zacząć studiować. Co innego wywalić studentów, którzy maturę już zdali na jakimś porządnym poziomie.Osobiście uważam, że progi o uczelni mówią bardzo niewiele. To już bym się raczej "odsiewem" kierował, który się wydaje dość miarodajny.
E, to ja Cię źle zrozumiałem. Wywnioskowałem, że uważasz, że jak kto nie umie zdać matury, to się do niczego nie nadaje.E, realne spojrzenie. No to po co mu studia? Jako kucharz, dekarz niech się zatrudni.
Nie każdy musi studiować, bo chyba o tym nie wiecie A o to mi się głównie rozchodzi.
TAKĄ maturę, jak jest teraz? Poważnie? Bo ja mam istoty na roku, które pozaliczały rozszerzoną matmę na ~80% i nie są w stanie pojąć indukcji matematycznej. I uważam, że jakby się kierować tym, jak tacy ludzie piszą maturę to poziom by od zwiększenia progu wzrósł tylko minimalnie. Bo skoro można mieć tyle samo punktów bez jakichkolwiek zdolności rozumowania matematycznego i mieć tyle samo nie mając np. wyobraźni przestrzennej czy wylewając atrament na jedno zadanie...Co innego wywalić studentów, którzy maturę już zdali na jakimś porządnym poziomie.
Też, ale przed mniejszą liczbą kandydatów, bo ustala sobie (w sposób powierzchowny) kryteria, ale że jest sporo chętnych to i sporo bierze.Cichodajka rozkłada też nogi czy nie?
Nie no. Nadaje się do bardzo wielu rzeczy. Niekoniecznie do studiowania.E, to ja Cię źle zrozumiałem. Wywnioskowałem, że uważasz, że jak kto nie umie zdać matury, to się do niczego nie nadaje.
To co powiesz o ludziach, którzy zaliczyli maturę na 30 %? Patrz niektórzy użytkownicy u nas na forum...TAKĄ maturę, jak jest teraz? Poważnie? Bo ja mam istoty na roku, które pozaliczały rozszerzoną matmę na ~80% i nie są w stanie pojąć indukcji matematycznej.
A czym chcesz się kierować? Checiami do studiowania?I uważam, że jakby się kierować tym, jak tacy ludzie piszą maturę to poziom by od zwiększenia progu wzrósł tylko minimalnie.
No to tak samo jakby ten próg był równy 1 na 100 Sytuacja się nie zmienia. Moje podejście teżTeż, ale przed mniejszą liczbą kandydatów, bo ustala sobie (w sposób powierzchowny) kryteria, ale że jest sporo chętnych to i sporo bierze.
Może być, co nie znaczy, że musi. Gdybanie zostaw na boku.miodzio1988 pisze:Nie świadczy. Ale może być tak, że dany kierunek jednak będzie beznadziejny. Patrz większość prywatnych uczelni. A sytuacje odwrotne ( niski próg, dobry poziom) ludzie w tym temacie nazywają wyjątkami. Więc coś tam na rzeczy jest.Przecież to nie świadczy w żaden sposób o poziomie uczelni.
I wtedy człowiek może się wstydzić jedynie tego, że napisał maturę tak słabo, że nie dostał się na żaden kierunek z progiem, a nie tego, że studiuje na kierunku bez takowego. To są dwie różne sprawy.miodzio1988 pisze:Nie zwiększa. Racja. Ale zobacz, że jak student wybiera sobie te kierunki ( kilka najczęściej ) to raczej wybiera te bardziej popularne ( wykluczmy w rozważaniach "pasjonatów danej dziedziny"). Nie idą na ten bardziej popularny kierunek, bo się nie dostali. Co im zostało? No wlasnie.Jakby w ogóle studiowanie na kierunku, na który trudno jest się dostać, automatycznie zwiększało wiedzę studenta.
Jak mniemam liczni olimpijczycy nic nie potrafią? Albo ludzie, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli rozwijają swoje pasje, a potem idą na studia i są w gronie najlepszych? Twoje słowa są pustym hasłem. No chyba, że rzeczywiście uważasz, że poziom na studiach jest taki, że nawet najlepsi muszą zarywać noce aby przetrwać na uczelni, co jednak nie jest prawdą.miodzio1988 pisze:A co niby człowiek potrafi przed studiami? Jak matury dobrze zdać nie umie to raczej mało. Proszę bez takich pustych hasełek, bo aż gadać się nie chce...Liczy się to, co człowiek potrafi, a nie to, jak dobrze musiał zdać maturę, żeby dostać się na wybraną uczelnię.
Różni się poziomem, jaki trzeba osiągnąć, aby przetrwać ten odsiew. A wtedy próg przyjmowania na studia nie ma nic do rzeczy. Student może albo wytrwać, albo wylecieć i jedynie to może być powodem do wstydu. Chyba, że uważasz, iż przetrwanie odsiewu (co nieraz jest bardzo trudne) nie zmienia nic, bo dostanie się na uczelnię było proste. Wtedy idąc dalej można wnioskować, że i ukończenie takiej uczelni jest nic nie warte, bo ciągnie się za takim studentem brak progu na pierwszym roku.miodzio1988 pisze:A ja znam kierunku w których był dosyc wysoki próg i był też odsiew. I co z tego? Odsiew wśród tych słabszych raczej różni się od odsiewu wśród tych lepszych, nie?Znam wiele kierunków, na których próg był stosunkowo niski w porównaniu z innymi, a jak przyszło co do czego, to uczelnia robiła taki przesiew, że zostawali najlepsi i ci, którzy wzięli się solidnie do roboty. Patrzenie na świat w sposób zero-jedynkowy jest moim zdaniem nietrafiony, bo nie można ocenić czegoś, do póki się tego nie spróbuje.
Tutak cichodajką jest PWNo to tak samo jakby ten próg był równy 1 na 100 Sytuacja się nie zmienia. Moje podejście też
Ok.Dobrze, ale może już starczy tych dywagacji na tematy przyrostu naturalnego? Załóżcie sobie inny temat . Niekoniecznie na forum matematycznym.