Matematyka.pl

Obecnie nie jest już raczej możliwe przyswojenie całej matematyki, ale na wykładzie, na który kiedyś uczęszczałem, padła opinia, że ostatnim matematykiem, który dokonał przełomowych odkryć we właściwie wszystkich dziedzinach matematyki był HIlbert.

A teraz mamy Terence'a Tao, który choć ma dużo wyżej postawioną poprzeczkę, to jest bardzo młody jak na kogoś, kto publikował przełomowe rezultaty w często (zdaje się) odległych działach matematyki.

Gauss! Hilbert był też niezły mózg, ale już wszystkiego nie ogarniał. W wielu miejscach o tym czytałem (nie wiem, czy nawet nie w "Oswajaniu nieskończoności"), wielu autorów tak podaje, a - patrząc na tempo rozwoju matematyki - wydaje się to być naprawdę logiczne.

Nie sądzę, aby żył kiedyś człowiek, którego można by wywyższyć i określić takim mianem. Przecież na dzisiejszą matematykę pracowało wielu wspaniałych znawców - zresztą wspomnianych w tym temacie. Sądzę, że Twoja pani od matmy po prostu użyła takiego dosyć subiektywnego stwierdzenia. Aczkolwiek również jestem ciekaw kogo mogła mieć na myśli

digit pisze:Przecież na dzisiejszą matematykę pracowało wielu wspaniałych znawców

A co to ma do rzeczy? Przecież autorowi tematu nie chodzi o taką osobę.

Pewnie nauczycielce chodziło o matematyką który żył w czasach kiedy matematyka nie była tak rozwinięta jak jest obecnie. Strzelam że może chodzić o matematyka antycznego typu Pitagoras.

Wydaje mi się, że tą osobą jest Srinivasa Ramanujan.

Raczej nie skoro byl samoukiem

W moich młodych latach mówiono (pisano), że "ostatnim co znał całą matematykę" był Gauss, książe matematyków,książe matematyki Karol Fryderyk Gauss.

W dawnych czasach ciężko było o takiego co znał całą matematykę choćby z powodu trudności komunikacyjnych.

Jeżeli słowo "całą" potraktować dosłownie, to nigdy takiego człowieka nie było (za wyjątkiem tych z postu scytha ), bo od dłuższego już czasu na świecie powstaje tyle nowości, że nie jest możliwe nawet pobieżne zapoznanie się z nimi.

Dziennikarz biorący od profesora Hugona Dyonizego dwóch imion Steinhausa okolicznościowy bo na pięćdziesiątą rocznicę doktoratu Profesora interwiew, zapytał Profesora o to jak dużo zna ( czy umie, już nie pamiętam) matematyki. Orientuję się w około dziesięciu procentach, usłyszał w odpowiedzi.
Wywiad był pomieszczony w dodatku "niedzielnym" Życia Warszawy, takim zielonkawo-brunatnym.

I nie należy z tego powodu się martwić. Matematyk nie musi zbyt wiele wiedzieć z matematyki Tzn. nie musi wiele pamiętać. Jedyne co powinien umieć matematyk, to umieć myśleć.

To prawda. My nie musimy i matematyk nie musi. Ale piszemy tu nie na ten temat.

waliant pisze:...a mi się wydaje ze chodziło jej o niejakiego Google

))

Nie sądzę, aby żył kiedyś człowiek, którego można by wywyższyć i określić takim mianem. Przecież na dzisiejszą matematykę pracowało wielu wspaniałych znawców...

Oczywiście, przykładem może byc chociażby A. Einstein , wielu myśli że samodzielnie doszedł do tego czego dokonał a prawda jest że gdyby nie pomoc wielu innych z którymi się konsultował najprawdopodobniej nie on odkrył by to co odkrył. Wtedy nie komunikowano się przez internet a listownie oraz na spotkaniach. Kiedy A.E. utknął w pewny punkcje swoich obliczeń uzyskał pomoc od , który to w którejś korespondencji podsuną mu pomysł, aby użyć tensorów matematycznych wraz z wytłumaczeniem jak, i tak powstał \(\displaystyle{ E = mc^{2}}\) (nie do końca prawda)
Niestety kochani nie da się tego ogarnąć samemu a jeżeli by ktoś chciał to był taki film o takim jednym lekko sfiksował, natura i tak dała nam człekokształtnym dużo a my i tak to marnujemy i może nam się nie należy, niszczymy środowisko naturalne, spożywamy mięso...

AiDi pisze: Jak szedłem na studia to myślałem "o fajnie, będę się uczył tylko fizyki i matematyki, przedmiotów które lubię, będzie lepiej niż w szkole". Aha, tak. O naiwności.

Skąd ja to znam

Wątek o Einsteinie przeniosłem do osobnego tematu.

Żeby nie było całkiem nie na temat, to ja sobie nie wyobrażam sytuacji w której w ogóle ktoś chciałby znać całą współczesną matematykę (albo fizykę) Jest przecież tyle nieciekawych działów. Jak szedłem na studia to myślałem "o fajnie, będę się uczył tylko fizyki i matematyki, przedmiotów które lubię, będzie lepiej niż w szkole". Aha, tak. O naiwności.