Slup pisze: ↑7 sty 2020, o 08:59
W historii nauki narracja jest bardzo jednostronna. Mówi się o tym jak dokonywano poszczególnych odkryć i jakie były ich pozytywne skutki. Nie bierze się pod uwagę wielu społecznych skutków, a są one często bardzo negatywne.
Zgadza się. Ale dotyczy to nie tylko historii nauki. Również historii w ogóle. Przedstawiając wybitnego człowieka (nieżyjącego) zazwyczaj skupia się na jego "pozytywnym" wkładzie do dorobku ludzkości, pomijając czy pomniejszając różnorakie wady jego życiorysu. Tworzy się po prostu hagiografię, ku zbudowaniu "pozytywnego" wzorca osobowego dla młodzieży. Tylko specjaliści - historycy piszą w szczegółowych biografiach również o ciemnych, wstydliwych stronach biografii naszych wielkich.
Nic dziwnego. Ludzie nie są doskonali. Zło miesza się w nich z dobrem, w różnych proporcjach.
Dotyczy to wszystkich, a więc i księży, i uczonych, i wybitnych etyków, i świętych.
Można więc łatwo podawać przykłady uczonych, których postępowanie może się wydać podejrzane moralnie. Z drugiej strony można tez łatwo podawać przykłady uczonych, których postępowanie jest godne najwyższego podziwu (pod względem moralnym). I jeszcze czasami mogą to być te same osoby!
Więc pamiętając o tym, że ludzie nie są doskonali, że ich postępowanie można oceniać bardzo różnie, warto pamiętać o tych dobrych, pozytywnych stronach ich działania, ich natury. Nie należy malować obrazu w jednostajnie czarnych barwach.
Slup pisze: Greta Thunberg zauważyła, że przyczyną degradacji środowiska jest patriarchat. Należy dodać, że nauka też jest patriarchalna, bo naukowcy to głównie mężczyźni. To patriarchalna i rasistowska nauka umożliwia coraz bardziej wyniszczającą środowisko działalność przemysłową. Tego rodzaju przykłady można mnożyć.
Zgadza się. Takie przykłady można mnożyć. Należy jednak być bardzo ostrożnym z kategorycznymi uogólnieniami. Nie znam wypowiedzi Grety T. o środowisku i patriarchacie. No cóż, Greta jest jeszcze bardzo młoda i jak widać czasami mówi od rzeczy. Ale już stwierdzenie Slupa, że "nauka jest patriarchalna, bo naukowcy to głównie mężczyźni" i ciąg dalszy o "patriarchalnej i rasistowskiej nauce" są przykładem taniej demagogii, zresztą niebezpiecznej, bo tego typu demagogia odwraca uwagę od problemów ochrony ginącej ekosfery w kierunku czczych rozważań ideologicznych. Tego typu ironia nie jest zabawna.
Slup pisze:
W ogóle naukowcy często są zainteresowani tylko odkryciem badawczym i nie obchodzą ich społeczne skutki.
Zgadza się. Ale są i tacy (a może jest ich nawet większość), którzy są wrażliwi na skutki społeczne nauki. Podpisują różne apele, powstrzymują się od wątpliwych badań. Więc nie można uogólniać. A w ogóle należy też jednak oddzielić naukę rozumianą jako narzędzie do poznawania świata (wraz z olbrzymim zasobem wiedzy uzyskanym dzięki niej) od motywacji naukowców w badaniach naukowych. To drugie też jest istotne, ale z biegiem czasu od odkrycia naukowego coraz mniej. A to pierwsze coraz więcej. Gdy mamy już narzędzie, np. nóż (skalpel), to obecnie nie jest istotne, jakie były motywacje przy jego tworzeniu. Używamy tego narzędzia np. do leczenia ludzi (choć można go użyć też do poderżnięcia gardła). Zaznaczam, że nie zmienia to moralnej oceny sposobu dokonania odkrycia. Cel nie uświęca srodków.
Slup pisze:
Np. krl uważa, że należy oceniać społeczne skutki działalności KK. Pełna zgoda. Wnioski z tej oceny są jednoznaczne i trzeba uznać KK za organizację pedofilską i żądną władzy.
Nie, wnioski nie są jednoznaczne. Nawet jeśli pedofilia i żądza władzy są obecne w strukturach KK, to jednak (tak jak napisał Arek), jest to tylko bardzo cząstkowa charakterystyka KK. Oczywiste są przecież dobre strony tej instytucji (jak i całego chrześcijaństwa), jej pozytywny wpływ na rozwój cywilizacji europejskiej, jak również pozytywne aspekty współczesnej działalności KK (również w Polsce). Obraz nie jest czarno-biały.
Jest tu jednak pewien aspekt związany ze szczególnym charakterem KK (i religii w ogólności). KK odwołuje się u swoich podstaw do szczególnej podstawy, do prawdy objawionej. Dodatkowo twierdzi, że w KK przejawia się Duch Święty. Noblesse oblige! Stąd wynika, że standardy oceny KK mogą być wyższe niż innych instytucji społecznych, a wszelkie zło ujawniane w KK boleśnie uderza w jego wiarygodność.
Dodam, że choć istotnie napisałem kiedyś, że niespecjalnie interesują mnie teologiczne rozważania niuansów wiary (zaś KK oceniam głównie przez pryzmat społecznych skutków jego działalności), to jednak rozumiem, że teologia jest niezbędna dla KK, a ponadto może być interesująca (nawet jako gra czysto intelektualna).
Co do pani Anne DeLessio Parson (rasistowski charakter matematyki): nie znam szczegółów jej wypowiedzi. Rozumiem, że ona argumentuje, że matematyka była "rasistowska", gdyż jakieś jej metody były używane np. do ścigania niewolników w USA. Zapewne fakty, które panu Anne DeLessio Parson podaje, są prawdziwe. I to dobrze, bo poznajemy dzięki temu kolejny ze społecznych aspektów matematyki. Mam jednak wątpliwości, czy fakty te istotnie uzasadniają tezę, ze "matematyka jest rasistowska". Wątpliwości te mają charakter podstawowy. Matematyka (część nauki) jako narzędzie i zasób wiedzy nie jest sama w sobie dobra czy zła. Dobre lub złe może być dopiero użycie danego narzędzia. Przypuszczam, że pani Anne D-P wyraża się niedokładnie (może w celu zdobycia poklasku).
Slup pisze:
Moim zdaniem naukowcy współcześnie są bardziej szkodliwi niż KK.(...) Nauka jest rasistowska, patriarchalna i naukowcy to w większości moralni degeneraci.
Znów nieuprawniona generalizacja. Niektórzy naukowcy zapewne tak. Ale nie demonizowałbym ich. A wielu uczonych jest jednak pożytecznych.
Moralni degeneraci... Hmm... Rozbawiłeś mnie.
Slup pisze:
Życie i poglądy polityczne Sartre'a świadczą o doniosłej wartości jego filozofii.
Nie zgadzam się z tym. Dzieło (filozofa, uczonego, artysty) broni się samo. Może początkowo postrzegamy je przez pryzmat osoby twórcy, ale z czasem coraz mniej.
Slup pisze:
Jędraszewski najwyraźniej twierdzi, że chrześcijańska wersja humanizmu jest autentyczna lub bliska autentyczności. Nie ma jednak do tego prawa. Pogląd, że chrześcijaństwo głosi autentyczne wartości, coś prawdziwego jest najzwyklejszym uzurpatorstwem. Jedyne, co można powiedzieć, to, że istnieje wiele "prawd", każdy może skonstruować własną i będzie ona równie prawdziwa lub nieprawdziwa jak wszystkie pozostałe. Zasób możliwych struktur, które może zrealizować ludzkie istnienie, jest nieograniczona.
NIe zgadzam się z pierwszą częścią tej wypowiedzi. (Zresztą jest ona wewnętrznie sprzeczna, gdyż druga część przeczy pierwszej.) Uważam, że arcybiskup Jędraszewski ma pełne prawo głosić swoje poglądy. (Nie są też one żadnym uzurpatorstwem.) Natomiast nie ma prawa (i, na szczęście, możliwości) narzucać swoich poglądów innym. Abstrahuję tu od tego, czy w istocie "chrześcijańska wersja humanizmu jest autentyczna".
Czy Jędraszewski chce "narzucać swoją wizję świata"...
Może nie Jędraszewski osobiście, ale KK w Polsce już tak, przy pomocy władz państwowych:
Kod: Zaznacz cały
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1937606,1,panika-koscielnych-hierarchow-mlodziez-zegna-sie-z-katecheza.read
Slup pisze: Te wypowiedzi są skandaliczne:
J.Kaczyński 2019 pisze:
poza nim (Kościołem - przyp. wnuk Wojtyły), poza może jakimiś bardzo niewielkimi partykularnie funkcjonującymi systemami, mamy tyko nihilizm
A.Michnik 2010 pisze:
Ja się radykalnej deklerykalizacji boję. W Polsce nie ma świeckiej religii obywatelskiej, jaka jest we Francji, Hiszpanii czy Włoszech. Jak Kościół osłabnie, zostanie nihilizm. Ale uważam, że Kościół się zmieni. Nauczy się rozmawiać z nową epoką. Taki potencjał tam jest.
Wypowiedzi J.Kaczynskiego i A.Michnika: nie uważam ich za skandaliczne, obie mogą być też częścią interesującego szerszego wywodu. Z wypowiedzią JK się nie zgadzam, z wypowiedzią AM w zasadzie zgadzam się. Zakładam, że JK ma na myśli nihilizm moralny w sensie potocznym.
Slup pisze: ↑10 sty 2020, o 09:44
Jeśli chodzi o TV Trwam, to przynajmniej kiedyś był tam dobry program "Rozmowy Niedokończone", a w każdym razie te kilka odcinków, które ja widziałem, było przyzwoitych.
Zgoda. Słuchałem Rozmów Niedokończonych w Radiu Maryja (co wytykali mi znajomi). Często były bardzo interesujące, przede wszystkim zaś w okresie do roku 2015 przekazywały pewne idee tłumione w głównym nurcie środków masowego przekazu. (Były tam też odcinki kuriozalne, jak np. z profesorem Jacyną-Onyszkiewiczem, o czym wspominałem już na tym forum.) Po roku 2015 moje zainteresowanie "Rozmowami Niedokończonymi" zmalało, gdyż idee tam wyrażane zyskały oficjalną tubę propagandową (często ohydną). Obecnie cenię jednak PolskieRadio24 (tam nie ma tak nachalnej nagonki jak w TVPiS).
W latach 90 Radio Maryja było lepsze niż teraz. Miało niski poziom "techniki radiowej", pod wzgledem technicznym to była prowizorka. Widać było, że jest skromne i biedne. Dzięki temu jednak było bardziej przekonujące, wiarygodne. Z czasem imperium medialne o. Rydzyka okrzepło, rozrosło się i wzbogaciło (w tym o TV Trwam). Audycje w Radiu Maryja są teraz już bardziej profesjonalne. Niestety, jest teraz (może wskutek tego) mniej przekonujące, mniej autentyczne.
Podobnie Kościół... Siła Kościoła nie polega na materialnym przepychu i na władzy doczesnej.