Ah, jakże świetnie ujęte. Zaledwie parę linijek i kontrowersyjny następny post. Po przeczytaniu tego pierwszego, wielu apologetów Unii Europejskiej potakiwałoby z zadowoleniem głowami, natomiast po przeczytaniu drugiego masowo ruszyli ku obaleniom tych "prostackich dowodów". Literatury, która "dowodzi" różnicy systemowej pomiędzy jednym, a drugim jest niebotycznie dużo. Przechodzimy od prostych argumentów na temat wolności jednostki, przez gamę rozwiązań politycznych, a na samych ludziach u władzy kończąc. Niewielu jednak przyjmuje do wiadomości, że te szlachetne pobudki, które wyznaczają cele UE już raz były sprawdzone. Te różnice w praktycznych rozwiązaniach zacierają się, a co za tym idzie historia zaczyna się z nas śmiać. Czasami aż ciężko dojrzeć prawdę wśród zręcznie dobranych słów polityków. Teraz nie wywłaszczamy, teraz prowadzimy politykę inflacyjną. Teraz nie krępujemy wolnego rynku, teraz dbamy o makroekonomiczną równowagę globalnej gospodarki. Teraz nie wpływamy bezpośrednio na gospodarkę, teraz stosujemy szeroko zakrojony pakiet subsydiów i inwestycji strukturalnych popartych racjonalną polityką podatkową. Bankructwo intelektualne ujawnia się po delikatnym szturchnięciu ludzkim rozumem. Niestety wielu tkwi w doktrynalnym gorsecie intelektualnym, by nigdy nie zdać sobie sprawy z otaczającej nas obłudy.Rogal pisze:Znalazłem taką zagadkę dziś w Internecie i jako, że bardzo mi się spodobała, to pozwoliłem sobie ją tutaj podrzucić. Oczywiście by nie psuć innym zabawy nie podawajcie tak szybko odpowiedzi, ewentualnie ukryjcie ją.
Internet pisze:Definicję UE można znaleźć pod innym, powszechnie znanym hasłem, oczywiście w Wikipedii - bo tak najprościej.
Otóż:
"[...] system [...] oparty na idei [...] mającej doprowadzić do osiągnięcia sprawiedliwości społecznej {vide m.in. konstytucja RP} poprzez stworzenie społeczeństwa pozbawionego wewnętrznych podziałów ekonomicznych (bezklasowego) i etnicznych (bezpaństwowego) [...].
Ważnymi elementami [...] {jest} promowanie internacjonalizmu i ateizmu, [...] ponieważ wszyscy ludzie są równi bez względu na narodowość, rasę czy religię {i, jak sądzę, zapatrywania seksualne}."
---
Komu ta definicja Unii Europejskiej przypadła do gustu, niech wejdzie na wiki i poszuka zacytowanego opisu pod hasłem... no właśnie, jakim?
Może kiedyś wrócimy do tej ożywczej dyskusji, ale pewnie już nie tutaj, może na łamach innego wątku. Pamiętam, że dawno,dawno temu był wątek traktujący o poglądach politycznych, w którym nawet brałem udział. Co prawda zarówno język jak i poziom merytoryczny moich argumentów pozostawiał bardzo wiele do życzenia, ale cóż, człowiek uczy się z czasem
Pozdrawiam
p.s. xiikzodz, wydaje mi się, że niektóre z Twoich skojarzeń (nacechowane anty-prawicowo) paradoksalnie są jak najbardziej na miejscu. Patrząc wstecz na historię dolara... kiedyś można było używać go niemalże jako synonimu wolności, pieniądz mający ekwiwalent w złocie, potężna waluta wolnorynkowa. Dziś patrząc na stopień bankructwa FED-u, presję inflacyjną na dolarze, stopień upaństwowienia tego instrumentu finansowego i postępującą degenerację systemu monetarnego w Stanach to tak, myślę, że jest jak najbardziej ten przykład na miejscu.
Aha, jeszcze jedna sprawa. Sprawiedliwość społeczna nie powinna byc chyba traktowana jako oksymoron. W zależności od rozważanej płaszczyzny socjologicznej jest to mniej lub bardziej utopijna konstrukcja myślowa, mająca na celu dostarczenie argumentów dla elity rządzącej i ich decyzji, a co za tym idzie, zdecydowanie nie jest bezużyteczna.