Re: Off-topic, czyli dyskusje na każdy temat
: 9 sie 2022, o 20:16
Ok. Co do ostatniego, to tylko moje prywatne zdanie. Tak to po prostu odbieram, że temat lawendowej mafii bywa umyślnie pomijany.
Forum matematyczne: miliony postów, setki tysięcy tematów, dziesiątki tysięcy użytkowników - pomożemy rozwiązać każde zadanie z matematyki
https://matematyka.pl/
Dlaczego? Przecież jest taka możliwość, że te kwestie są ortogonalne.3a174ad9764fefcb pisze: ↑9 sie 2022, o 13:03 Oczywiście problem tuszowania pedofilii w Kościele istnieje. Jednak mówienie o tym bez wspomnienia o tzw. lawendowej mafii uważam za nierzetelność.
Należy wziąć pod uwagę, że tego rodzaju intuicja wiążąca homoseksualizm z pedofilią wynika najczęściej z kulturowych stereotypów – tych samych, które uznawały przedstawicieli czarnej rasy za bardziej skłonnych do gwałtu (szczególnie na białej kobiecie) i Żydów za wichrzycieli oraz niszczycieli tradycyjnego porządku. Warto więc przyjrzeć się własnym przekonaniom i sprawdzić, czy nie wynikają one wyłącznie z tego typu uprzedzeń nabytych poprzez socjalizację w homofobicznym społeczeństwie.3a174ad9764fefcb pisze: ↑12 sie 2022, o 19:25Skoro temat jest kościelny, to odpowiem biskupem:Ignacy Krasicki pisze: Wszystko to być może!
— Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.
Daleki jestem od twierdzenia, że każdy homoseksualista ma coś wspólnego z pedofilią. Podobny błąd bym uczynił, gdybym twierdził że wśród heteroseksualistów zboczeńcy stanowią pomijalną mniejszość. Moje zastrzeżenia budzi grupa osób, które promują homoseksualizm, zoofilię i pedofilię jako coś normalnego. Póki co, największy akcent jest położony na homoseksualizm, ale pomału granica będzie przesuwana dalej.
A ktoś naprawdę twierdzi, że Kościół jest nieskazitelny moralnie albo że po wyeliminowaniu homoseksualnych klik będzie nieskazitelny? To wydaje mi się sprzeczne z teologią mówiącą o tym, że każdy arcykapłan spomiędzy ludzi brany „powinien tak za lud, jak i za samego siebie składać ofiary za grzechy" (Hbr 5).
Słyszę to od prawie 20 lat i dalej nic, więc to "pomału" to faktycznie pomału. Albo po prostu nic takiego nie będzie miało miejsca, a dodaje się to celowo żeby podświadomie wyrobić w słuchaczach pewne skojarzenia.3a174ad9764fefcb pisze: ↑16 sie 2022, o 11:28 Póki co, największy akcent jest położony na homoseksualizm, ale pomału granica będzie przesuwana dalej.
Zależy to od definicji zboczenia, która jest kwestią konwencji. Biorąc to pod uwagę i przyjmując potoczne rozumienie tego terminu, zasadniczo nie znam powodu, by uważać, że wśród homoseksualistów zboczenia są np. o rząd wielkości częstsze niż u heteroseksualistów.3a174ad9764fefcb pisze: ↑16 sie 2022, o 11:28 Daleki jestem od twierdzenia, że każdy homoseksualista ma coś wspólnego z pedofilią. Podobny błąd bym uczynił, gdybym twierdził że wśród heteroseksualistów zboczeńcy stanowią pomijalną mniejszość. Moje zastrzeżenia budzi grupa osób, które promują homoseksualizm, zoofilię i pedofilię jako coś normalnego. Póki co, największy akcent jest położony na homoseksualizm, ale pomału granica będzie przesuwana dalej.
Proszę zwrócić uwagę, że pisałem o częściowej nieskazitelności moralnej Kościoła.Slup pisze: ↑16 sie 2022, o 10:50 A ktoś naprawdę twierdzi, że Kościół jest nieskazitelny moralnie albo że po wyeliminowaniu homoseksualnych klik będzie nieskazitelny? To wydaje mi się sprzeczne z teologią mówiącą o tym, że każdy arcykapłan spomiędzy ludzi brany „powinien tak za lud, jak i za samego siebie składać ofiary za grzechy" (Hbr 5).
20 lat to dość krótko jak na taką zmianę w mentalności ludzi, ale i tak pewne kroki udało się poczynić. Czy 20 lat temu prezydent dużego miasta mógłby otwarcie powiedzieć, że chce dzieciom w szkołach pokazywać, jak się masturbować? Myślę że pogoniono by takiego zwyrodnialca gdzie pieprz rośnie.
Te skojarzenia są wspierane przez takie autorytety jak Alfred Kinsey czy James Rennie.
Tylko czy „święty” znaczy to samo co „nieskazitelny moralnie”, czy są to różne sprawy?
Jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Jeśli powiem, że normalnie człowiek ma dwie ręce, to w żaden sposób nie zamierzam obrażać ani wyszydzać, ani tym bardziej oceniać moralnie kogoś, kto akurat ma tylko jedną rękę albo wcale.
Jak rozumieć mamy (wierzący i niewierzący) świętość Kościoła? Czy świętość Kościoła przekłada się w jakiś sposób na zmysłowo postrzegalną rzeczywistość?3a174ad9764fefcb pisze: ↑16 sie 2022, o 16:18 Tylko czy „święty” znaczy to samo co „nieskazitelny moralnie”, czy są to różne sprawy?
Jeśli chodzi o same encykliki, kazania itp., to do tego osobista moralność nie jest niezbędna, chociaż jak najbardziej wskazana. Zaskakującym przykładem jest Kajfasz, który nieświadomie wypowiedział proroctwo (J 11, 49-52), wyjaśniając prawdy wiary chrześcijańskiej. Wiadomo jednak, że najlepsze wychowanie jest przez przykład, dlatego Jezus surowo wypowiada się przeciwko grzechowi zgorszenia.Slup pisze: ↑17 sie 2022, o 08:46 Np. do zadań Kościoła należą: głoszenie nauki moralnej oraz interpretacja objawienia chrześcijańskiego. Oba te zadania można realizować tylko na gruncie zmysłowo postrzegalnej rzeczywistości – poprzez kazania, katechizm, publikowanie encyklik, wypowiedzi ustne papieża, ustalenia synodalne oraz poprzez dawanie codziennego przykładu moralnych zachowań przez duchownych lub wiernych.
Warto podkreślić, że mowa tutaj o pierwotnym znaczeniu hebrajskim.3a174ad9764fefcb pisze: ↑17 sie 2022, o 11:54 Z tego co wiem, „święty” oznacza: oddzielony, odrębny, zupełnie inny.
Zatem pytanie o obserwowalne charakterystyki świętości Kościoła redukuje się (na gruncie rzymskokatolickim) do pytania o obserwowalne charakterystyki świętości hierarchii kościelnej, której centrum znajduje się w Watykanie. Czy hierarchia kościelna wyróżnia się moralnie spośród innych tego typu zorganizowanych tworów o charakterze religijnym, które są nam znane? Wydaje się, że jeśli przyłożymy do Kościoła obiektywną miarę, to dostrzeżemy w nim dokładnie te same proporcje moralnych cnót i demoralizacji, co w innych tego rodzaju organizacjach o podobnych wpływach politycznych. O ile ten ostatni sąd jest prawdziwy, to nie mamy podstaw do tego, żeby uznawać świętość Kościoła za przymiot, który manifestuje się w sferze ludzkiego doświadczenia. Zatem o świętości Kościoła wiemy tylko z dogmatycznej deklaracji magisterium tegoż Kościoła. Argument z dogmatu jest jednak mało przekonujący dla współczesnego człowieka (nawet jeśli jest on przywiązany do wiary katolickiej). Stąd też próby wielu katolików – według mnie podyktowane potrzebą psychologiczną – ratowania ich wewnętrznego wizerunku Kościoła jako organizacji o specjalnych walorach moralnych poprzez głoszenie tez o istnieniu lawendowej mafii lub np. twierdzeń, że papież Jan Paweł II nie wiedział o nadużyciach seksualnych prominentnych przedstawicieli Kościoła.Ks. prof. dr hab. Marek Starowieyski pisze: Sercem Kościoła jest Rzym. To serce bije równomiernie, miewało arytmie, ale nigdy zawału. Wierzę, że do końca świata będzie biło. Dobry katolik jest rzymianinem
Przecież z tego cytatu nie wynika, że Kościół rzymskokatolicki redukuje się do hierarchii kościelnej. Dlaczego więc pytanie o świętość Kościoła miałoby się redukować do świętości hierarchii kościelnej?Slup pisze: ↑17 sie 2022, o 13:36Zatem pytanie o obserwowalne charakterystyki świętości Kościoła redukuje się (na gruncie rzymskokatolickim) do pytania o obserwowalne charakterystyki świętości hierarchii kościelnej, której centrum znajduje się w Watykanie.Ks. prof. dr hab. Marek Starowieyski pisze: Sercem Kościoła jest Rzym. To serce bije równomiernie, miewało arytmie, ale nigdy zawału. Wierzę, że do końca świata będzie biło. Dobry katolik jest rzymianinem
Jeśli świętość rozumiemy jako ponadprzeciętną moralność, to Kościół nie jest święty. Przeciwnie, czytamy że Jezus wolał się zadawać z celnikami i grzesznikami niż z ludźmi o wysokich standardach moralnych. Myślę że w dogmacie nie o taką świętość chodzi.Slup pisze: ↑17 sie 2022, o 13:36 Czy hierarchia kościelna wyróżnia się moralnie spośród innych tego typu zorganizowanych tworów o charakterze religijnym, które są nam znane? Wydaje się, że jeśli przyłożymy do Kościoła obiektywną miarę, to dostrzeżemy w nim dokładnie te same proporcje moralnych cnót i demoralizacji, co w innych tego rodzaju organizacjach o podobnych wpływach politycznych.
Istnienie lawendowej mafii miałoby tłumaczyć specjalne walory moralne Kościoła? Jak dla mnie, to właśnie przeciwnie.Slup pisze: ↑17 sie 2022, o 13:36 Stąd też próby wielu katolików – według mnie podyktowane potrzebą psychologiczną – ratowania ich wewnętrznego wizerunku Kościoła jako organizacji o specjalnych walorach moralnych poprzez głoszenie tez o istnieniu lawendowej mafii lub np. twierdzeń, że papież Jan Paweł II nie wiedział o nadużyciach seksualnych prominentnych przedstawicieli Kościoła.
Z cytowanej wypowiedzi wynika, że Rzym jest sercem Kościoła. Wydaje się, że przez Rzym autor powyższej wypowiedzi ma na myśli instytucję składającą się z kongregacji, papieża i kolegium kardynalskiego. Zakładam, że serce ma dla ks. prof. dr hab. Marka Starowieyskiego znaczenie metaforyczne. W naszej kulturze serce oznacza centralny ośrodek uczuć, organ miłości, siedlisko pierwiastka duchowego oraz wiary. Stąd powyższe słowa można chyba rozumieć tak, że centralnym ośrodkiem duchowym Kościoła Katolickiego są kongregacje, papież i kolegium kardynałów. Rozszerzając to w znaczny sposób dochodzimy do hierarchii kościelnej – ogółu duchowieństwa.3a174ad9764fefcb pisze: ↑17 sie 2022, o 20:08 Przecież z tego cytatu nie wynika, że Kościół rzymskokatolicki redukuje się do hierarchii kościelnej.
Z powyższej eksplikacji wynika, że świętość Kościoła powinna główny swój nośnik posiadać w owym sercu Kościoła, a więc w instytucjach watykańskich i szerzej w duchowieństwie, a więc świętość Kościoła redukuje się (przynajmniej w znacznym stopniu) do świętości hierarchii.3a174ad9764fefcb pisze: ↑17 sie 2022, o 20:08 Dlaczego więc pytanie o świętość Kościoła miałoby się redukować do świętości hierarchii kościelnej?
Zgadzamy się, że Kościół nie jest ponadprzeciętny moralnie. Czy istnieją zatem jakieś inne widoczne oznaki jego świętości? Czy jest to jedynie dogmat odgórnie podany przez magisterium samego Kościoła?3a174ad9764fefcb pisze: ↑17 sie 2022, o 20:08 Jeśli świętość rozumiemy jako ponadprzeciętną moralność, to Kościół nie jest święty. Przeciwnie, czytamy że Jezus wolał się zadawać z celnikami i grzesznikami niż z ludźmi o wysokich standardach moralnych. Myślę że w dogmacie nie o taką świętość chodzi.
Rzeczywiście jest to pozornie paradoksalne. Schemat myślowy można jednak wyrazić w poniższej wypowiedzi wyimaginowanej osoby.
wyimaginowany katolik pisze:Za największe zło i nieprawidłowości w Kościele odpowiada pewne obce lobby, które poprzez intrygi i przebiegłość przeniknęło do centrum Kościoła, łamiąc jednocześnie jego zasady. Jeśli uda się tę klikę rozbić, to moralny walor Kościoła (nieustannie w nim obecny, a jedynie przykryty skandalami wywołanymi głównie przez duchownych gejów) znowu ukaże się światu.
Jeśli mówimy o takiej świętości, która dotyczy duchownych, a nie każdego człowieka, to powinna się ona przejawiać w poświęceniu całego życia sprawom kultu Bożego. Najbardziej charakterystycznym znakiem tego poświęcenia jest celibat – kapłan wyrzeka się małżeństwa, żeby móc całe swoje życie poświęcić kapłaństwu. Kapłani Starego Testamentu zachowywali celibat czasowy – przez określoną liczbę dni przed złożeniem ofiary kapłan nie zbliżał się do żony. Kapłan nie składał ofiary codziennie, tylko raz na jakiś czas, na zmianę z innymi kapłanami. W Kościele katolickim zdecydowano się na całkowity celibat księży, żeby mogli oni codziennie składać ofiarę. Jest to podejście inne niż w różnych Kościołach protestanckich, a nawet w Cerkwii prawosławnej (gdzie celibat nie dotyczy wszystkich duchownych). Na tym polega świętość osób duchownych, w odróżnieniu od świętości, do której każdy jest powołany. Jednak nie ma to wiele związku z pytaniem, które wcześniej padło:
Chyba każdy związek wyznaniowy ma wpływ na życie swoich wiernych. Akurat w Polsce największą grupę stanowią katolicy albo ci, którzy przynajmniej jakoś się identyfikują z Kościołem katolickim. Dlatego Kościół jest siłą, którą trudno zlekceważyć.
Pewnie sporo osób się zgodzi z tym rozumowaniem. Ja bym raczej powiedział, że stan Kościoła jest tragiczny, skoro dał się tak omotać. Gdyby chodziło o paru księży pedofili (z których część jest tylko fałszywie oskarżana), to nie byłoby dyskusji. A tu jest problem systemowy.Slup pisze: ↑17 sie 2022, o 13:36 Schemat myślowy można jednak wyrazić w poniższej wypowiedzi wyimaginowanej osoby.
wyimaginowany katolik pisze:Za największe zło i nieprawidłowości w Kościele odpowiada pewne obce lobby, które poprzez intrygi i przebiegłość przeniknęło do centrum Kościoła, łamiąc jednocześnie jego zasady. Jeśli uda się tę klikę rozbić, to moralny walor Kościoła (nieustannie w nim obecny, a jedynie przykryty skandalami wywołanymi głównie przez duchownych gejów) znowu ukaże się światu.