Matematyka.pl

Witam

Moim skromnym zdaniem niepowinna być obowiązkowa, tylko przedsiębiorczość(na której by się wykonywało różne operacje matematyczne , które j/w podano)

Przedsiębiorczości w ogóle nie powinno być w szkole, tylko czas zajmuje.

JK

Przedsiebiorczosc to zdaniem kogokolwiek przedmiot szkolny? To ja proponuje obowiazkowa uczynnosc, tolerancje i postep cywilizacyjny. Czy moze chodzi o ksztalcenie umiejetnosci prowadzenia przedsiebiorstwa? W sensie analogicznym do umiejetnosci obrobki skrawaniem. Ale umiejetnosci zawodowe ksztalcimy w szkolach zawodowych, ktorych matura nie dotyczy. Jesli natomiast chodzi o teorie przedsiebiorczosci, to najpierw nalezy umiec myslec analitycznie, w czym uczniowie polskich szkol wypadaja fatalnie.

xiikzodz pisze:Czy moze chodzi o ksztalcenie umiejetnosci prowadzenia przedsiebiorstwa?

tylko że na takim przedmiocie jak przedsiębiorczość uczą głównie (a bynajmniej mnie uczyli) psychologii bo ponoć pomaga w kontaktach z ludźmi a to ponoć pomaga w prowadzeniu przedsiębiorstw. A z takiej prawdziwej przedsiębiorczości miałem tylko jak założyć firmę i kilka innych rzeczy (czyli naprawdę niewiele się mogłem nauczyć) Jedyną rzeczą jaką zapamiętałem z tego przedmiotu to kto to jest introwertyk i kto to jest ekstrawertyk... Przedsiębiorczość byłaby ok gdyby uczyli na niej właśnie jak się prowadzi przedsiębiorstwo bo w takiej formie w jakiej ja miałem przedsiębiorczość w liceum to naprawdę wypada się zgodzić z J.Kraszewskim. To tak jakby na lekcjach matematyki uczyć kaligrafii bo dzięki temu się ładniej pisze i sprawdzający maturę dzięki temu będzie mógł nas bez problemu odczytać i nie urwie punktów za to, że nie wiedział cośmy w rozwiązaniu naskrobali...

Uważam, że nawet uczenie, jak prowadzić firmę jest w liceum bez sensu. Dużo lepiej i efektywniej byłoby te godziny przeznaczyć na uczenie matematyki (ale myślenia, a nie tłuczenia algorytmów).

JK

Staram się gdzieś znaleźć informacje o przedmiotach, jakie będę miał na studiach. O liceum nie wypowiem się pozytywnie. Według mnie matura z polskiego nie powinna być obowiązkowa, ale matura z matmy też. Po co humaniście zdawać matmę, to każdy matematyk, który zdawał lub ma zdawać polak, wie. Darowałbym sobie jakieś argumenty z epoki kamienia łupanego, typu "matmę trzeba zdawać, bo uczy twórczego i logicznego myślenia, i na pewno w późniejszym życiu się przyda, np. przy wybieraniu odpowiedniego kredytu" lub inny "humanista też musi znać się na matematyce po to, żeby go w sklepie nie oszukali". A już tam! Matma to moja pasja, ale nie twierdzę, że matematyk wybierze lepszy kredyt niż humanista, bo wie, co to są kapitalizacje, itd. Są jeszcze tacy ludzie, jak doradcy finansowi i oni zarabiają właśnie na podpowiadaniu swoim klientom. Nie chcę słyszeć, że oni są zazwyczaj po studiach matematycznych, bo to nie argument, a słowotok. Język polski w liceum ma szczerze powiem niewiele wspólengo z samym językiem. Co z tego, że pisarze używali języka polskiego do napisania swojego utwou? Same utwory na lekcjach polaka nie polegają na przerabianiu od strony językowej, tylko od strony filozoficznej. Matura z polaka to matura ze znajomości tendencji w epokach od starożytności do współczesności i tyle, a nie ze znajomości samego języka, bo nie zawsze dzieła są polskie, jedynie co przełożone na polski. Nauka w szkole, wyłączam naukę w studiach, która pozwala zdobyć wykształcenie i profesję, ma za zadanie uczyć sumienności, zaangażowania w pracę i podejmowania dobrych decyzji w życiu. Stopniowo się ukierunkowujemy. Materiał, jaki realizujemy w liceum, jest po to, by zdać maturę. Wydawałoby się, że po co marnować aż trzy lata życia, żeby rozwalić kilka zadań na egzaminie. Ale tak samo jest w przypadku studiów. Po pięciu, czy nawet więcej latach, szukamy pracy. Chcemy zarabiać na życie i jednocześnie mieć satysfakcję, że robimy to, co jest dla nas najodpowiedniejsze. A po co była ta praca, jak można było od razu iść na emeryturę. Edukacja w Polsce ma całkiem dobry system, tylko momentami niedopracowany. Matury bym nie usuwał, bo co by potem działo się na uczelniach. Przyjmowałyby zbieraninę ludzi, a nie tych, "co już przeszli przez sito". Mamy przykład z uczelniami prywatnymi, gdzie wystarczy płacić co miesiąc, by studiować bez większych osiągów w średniej szkole. Z drugiej strony na siłę humanizowanie społeczeństwa nie jest dobrym wyjściem. Często zdarza się tak, że polegają na maturze z polaka najwybitniejsi z matmy, natomiast humanistom niczego by nie ujęło niezdanie matury z matmy, bo równie dobrze można powiedzieć, że ci, co nie zdawali matury z gegry lub bioli, nie wiedzą, gdzie znajduje się Polska lub do jakiego gatunku należy człowiek współczesny.

Sens matury z polskiego i matematyki jest dosc podobny. Oba przedmioty pomagaja w komunikacji, a kto jasno mysli, ten jasno mowi. Do poprawnej i precyzyjnej komunikacji, a taka jest konieczna do pojmowania roznych pojec, potrzebny jest dosc skomplikowany aparat. Spamietanie jakiejs chronologii, jakiejs systematyki, czy czegokolwiek w ogole wymaga bardzo prymitywnych umiejetnosci, calkiem niezle radza sobie z tym szczury i glowonogi. Stworzenie dobrego tekstu na temat owej systematyki, czy klasyfikacji wymaga juz tego wczesniej wspomnianego aparatu.

Oczywiscie mozna, przynajmniej teoretycznie, dysponowac fantastycznymi zdolnosciami werbalnymi i katastrofalnymi analitycznymi, jako tez na odwrot, ale mam trudnosci ze wskazaniem choc jednego przykladu...

W przyszłości wszelka wiedza nieutrwalana ze szkoły, można powiedzieć, wyparuje wcześniej, czy później i nie ma co, ale matura z matmy tak samo nie będzie miała sensu, jak z polaka, bo nie tylko ten egzamin uczy nas logicznego myślenia. Matura powinna być zdawana z tego, co chce studiować w przyszłości maturzysta. W moim przypadku uczenie się o literaturze jest największą mordęgą, bo nie zgadzam się z żadnymi poglądami o świecie, jakie mnie na polaku uczono. Są mi one niedorzeczne.

Nie. Przynajmniej nie tak, jak to teraz wygląda. Poziom - zamiast zostać podniesiony dramatycznie spada. Coraz to więcej materiału zostaje wycięte z programu nauczania. A potem na uczelni jest problem. ;/
Podnieść poziom, zadbać o odpowiednią kadrę i dopiero potem oczekiwać dobrych wyników.

smutna_ona pisze: (...) zadbać o odpowiednią kadrę i dopiero potem oczekiwać dobrych wyników.

odpowiednia kadra to moze i jest ale wszyscy dobrze wiemy , ze bez wkladu wlasnego sytuacja sie nie zmieni. Mlodziez tępieje z tego powodu, że się nie uczy i juz. Doskonale to widać np na tym forum. Ludzie nie mają opanowanych podstaw a pchają się na studia. Płaczą , że nic nie rozumieją,a tu wystarczy SAMEMU posiedziec kilka/kilkanacsie godzin nad danym zagadnieniem i efekty same przyjdą.
A jak tak ten poziom bedzie spadal to dobrze;] wiecej pieniedzy dla tych ktorzy udzielają korepetycji;]

Tak. Matura na wysokim poziomie jak najbardziej z polskiego i z matmy. Nie każdy musi mieć maturę, a najlepiej niech to będzie dobro które coś znaczy, wyróżnia ludzi wykształconych. Poprzez takich ludzi rozumiem umiejących czytać Szymborską, "Zbrodnię i karę" i inne dzieła, jak też liczących n-ty wyraz ciagu geometrycznego(raty w banku )

Francuzi cieszą się jak 65% rocznika przejdzie przez BAC, a w Polsce Giertych ogłasza amnestię, bo tylko 80% rocznika zaliczyło tą "klasóweczkę".

Miałem to (nie)szczęście być jednym z pierwszych roczników nowej matury i powiem tylko tyle, że miewałem trudniejsze klasówki w LO niż to co pisałem na maturze. Jak dla mnie żaden przedmiot nie powinien być obowiązkowy - w ogóle sama matura nie powinna być obowiązkowa. Jak dla mnie patrzenie na maturę jak na "egzamin dojrzałości", czyli sprawdzenie dotychczasowej wiedzy jest błędne, bo prowadzi do tego co jest teraz, czyli równania w dół. Matura powinna być (i w zamierzeniu tak chyba miało być) zunifikowanym egzaminem wstępnym na uczelnie, żeby nikt nie musiał latać po 3 uczelniach na różnych krańcach polski i pisać egzaminy. Tymczasem jest parodią i to z roku na rok coraz mniej śmieszną.

Lukasz_C747 pisze:Jak dla mnie żaden przedmiot nie powinien być obowiązkowy - w ogóle sama matura nie powinna być obowiązkowa.

Matura chłopie NIE JEST OBOWIĄZKOWA, więc czemu się plujesz?

Ponieważ się pomyliłem. Zresztą tym lepiej dla mojego komentarza, bo w takim razie równany w dół jest nieobowiązkowy egzamin, który nie musi być zaliczony przez każdego. Niestety presja społeczna jest silniejsza niż chęć faktycznego sprawdzenia umiejętności.

Ja tam wie, czy taka presja społeczna. Wiadomo, że nikt nie lubi, gdy mu się powie, że jest głupkiem na państwowym egzaminie, ale żeby to aż taką presję wywierało na rządzących? Wiadomo w końcu, że głupim narodem rządzi się łatwiej.
Matura powinna być układana przez ludzi wydelegowanych z uczelni, wtedy byłaby na poziomie dawnych egzaminów wstępnych. Celem zaś programów nauczania w szkołach byłoby uczenie. Niekoniecznie pod maturę, skoro nie byłaby obowiązkowa, ale nic akurat temu nie stoi na przeszkodzie - dawniej liceum świetnie przygotowywało do egzaminów wstępnych.