Znam te artykuły z Polonia Christiana (widać wyraźną przewagę źródeł w języku polskim, które nie tyle hołdują określonej linii programowej – bo to akurat jest wszędzie – co po prostu jawnie kłamią i dlatego zdarza mi się niekiedy czerpać informacje stamtąd czy np. oglądać
Rozmowy niedokończone w TV Trwam). Z transplantologią wiąże się wiele zagrożeń, nie przeczę, ale trzeba po prostu stawiać tamę (zarówno ustawodawczą, jak i zwyczajnie protestować przeciw propagowaniu takich pomysłów) takim planom, jak można przeczytać (np. eutanazja przez pobranie organów etc.). Niestety tak już jest z człowiekiem, że rozwój nauki i techniki nieodmiennie wiąże się z nowymi pomysłami na zabijanie i zwyrodnieniami (jak bomby nuklearne, broń biologiczna itd.), ale to nie znaczy, że należy to wszystko odrzucić i cofnąć się do czasów rewolucji neolitycznej, czy choćby manufaktur.
mdd pisze:Ci, którym się nie udaje, potem zabiegają o usunięcie ciąży, bo nie chcą sprawiać cierpienia, do którego sami się przyczynili. Teraz gdy jest się między młotem a kowadłem, trzeba ponosić konsekwencje.
Nie uważam, że podejście polegające na oddzielaniu odpowiedzialności od kwestii rozrodczości jest słuszne (wręcz przeciwnie, nie popieram zmiany obecnej ustawy antyaborcyjnej), ale tutaj chyba mieliśmy jasną sytuację: to nie jest tak, że np. dziecko urodziłoby się z zespołem Downa, tylko wiadomym było, że nie będzie w stanie żyć. Serio uważasz, że to jest odpowiednia „kara", urodzenie dziecka, które i tak będzie cały czas cierpiało, a potem, co kluczowe, i tak umrze? Naprawdę trzeba przedłużać cierpienie dziecka, żeby rodzice „się nauczyli"? Mnie to trochę szokuje.
Cytat za artykułem:
Prof. Chazan wykorzystuje klauzulę sumienia, odmawiając przerwania ciąży. Ba, w całym szpitalu, którym kieruje, wprowadza klauzulę sumienia, narzucając ją swoim podwładnym lekarzom.
Pierwsze zdanie – OK, rozumiem. Drugie zdanie mnie już bardzo niepokoi. Po pierwsze to jest dyktatura (czy to prywatna klinika, na czele której stał prof. Chazan czy jednak, do licha ciężkiego, nie?), po drugie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której każdy dyrektor szpitala na jakimś terytorium zrobiłby tak samo i wówczas np. matka w ciąży, której życie jest zagrożone, stałaby się żywym inkubatorem, bez praw (oprócz „prawa do godnej śmierci", maluteńka prośba, weźcie się zastanówcie nad sobą, o zwolennicy takich tekstów).
Ale nie to mnie jeszcze najbardziej poraziło w tej kwestii. Oto co:
Skoro nasze dziecko można było operować, leczyć, to gdzie teraz jest to dziecko? I to pytanie zadajemy prof. Chazanowi. Gdzie jest nasze dziecko?
Wygląda na to (i w tym tonie właśnie pisałem), że profesor Chazan okłamywał tych nieszczęsnych ludzi w kwestii szans na uratowanie dziecka (chyba że oni konfabulują). I tu można zastanowić się, z jakich powodów to zrobił. Nie wierzę, że po to, żeby sprawić tym osobom cierpienie (może jestem naiwny i głupi), więc wychodzi na to, że po to, by poczuć się panem sytuacji lub, jak pisałem, po to, by być rycerzykiem idei (a może czegoś nie widzę, w takim razie słucham, jakie mogą być inne powody, to w nawiązaniu do tego:
Jak w ogóle, to skąd wiesz jakie były intencje oskarżonego?
Właśnie tak, rycerzykiem, bo dziecko i tak umarłoby (musiał być tego świadom, chyba że wierzy w działanie jakichś bytów wyższych nie na zasadzie modlitwy o dodanie sił, tylko o
Deus ex machina z kosmosu w beznadziejnym przypadku, bo ktoś tak chce – i an tym opiera kalkulacje i decyzje, w takim przypadku byłby szamanem, a nie lekarzem), ale on dopnie swego, ponieważ
ciąża nie zostanie usunięta. Życie poczęte zostało uratowane, co z tego, że pacjent zmarł.
Cóż z tego, że więcej cierpienia dziecka i rodziców, obroniliśmy dogmaty. Gardzę bezgranicznie takim podejściem.
Więcej już o tym nie napiszę po tym poście, bo niepotrzebnie się emocjonuję. Ale chętnie przeczytam odpowiedź.
mdd pisze:Z tego co wiem, to "zwiększający" ręki nie przyłożył do procesu narodzin "w szklance".
Ale kłamał, że są szanse na ratowanie dziecka, by zniechęcić do poszukania innego miejsca (które to rozwiązanie sugerowali inni lekarze).
Dla idei warto żyć, warto też czasem umrzeć.
Znam parę osób dawniej należących do Solidarności Walczącej i mam co do tego wątpliwości. Te osoby często poświęciły karierę naukową, zarobki, pozycje społeczną, zdrowie, lata życia i jaki rezultat? Zrobiono je w bambuko w Magdalence i nie tylko. Jak się okazało, wywalczyli to, by zamiast ZSRR Polskę rozkradały zagraniczne koncerny (powiecie
tak działa wolny rynek , otóż nie, patrzcie np. sprawa pana Kluski, patrzcie likwidacja polskiego przemysłu, jako „nierentownego"), a jakoś parę lat później przefarbowane komuchy wygrały wybory.
Dla nich [ludzi z SW, a nie dla komuchów] najwyższy szacunek za wzniesienie się ponad własną egzystencję, ale patrząc racjonalnie i znając ich losy, ja bym się dla idei nie poświęcił (a np. dla ratowania życia członka rodziny być może tak, choć nie byłem w takiej sytuacji, zatem trudno mi orzekać). Podobnie (choć skala inna) uważam, że cześć i pamięć należy się bohaterom Powstania Warszawskiego, ale było ono zdecydowanie błędem.
Poza tym co innego poświęcać
swoje życie i
samemu cierpieć w imię idei (słusznej czy nie), co innego zwiększać traumę
innych i doprowadzać do przedłużenia cierpienia
innego bytu, by bronić tejże idei. Jak nie widzisz różnicy między tymi postawami, to mnie to po prostu smuci. Chazan nie odpowiadał za
in vitro, odpowiadał za wprowadzanie w błąd.
mdd pisze:Bzdura wg mnie. Załóżmy sytuację następującą: mamy człowieka A o bardzo osobliwych poglądach, oraz człowieka B o poglądach tradycyjnych. Człowiek A zagroził człowiekowi B, że jeśli nie zmieni swoich poglądów tak, by były bardziej zbliżone do jego poglądów, to wtedy popełni samobójstwo. Czy człowiek B jest dyktatorem życia człowieka A wg Ciebie?
Oczywiście, że nie, ale ten przykład jest kompletnie nieadekwatny. Twoje posty na temat nauk technicznych i matematyki wskazują na to, że daleko Ci bardzo do cymbała, w związku z tym użycie takiej nędznej sztuczki erystycznej sugeruje, że masz mnie za pierwszego lepszego idiotę. No cóż, masz całkowite prawo do takiej opinii, ale przykro mi (i trochę w takim razie jednakoż mój debilizm przeszacowałeś). Ci państwo nie mieli prawa
żądać od profesora Chazana wykonania aborcji, z tym się zgadzam. Nie wiem, czy Chazan miał prawo wprowadzić „klauzulę sumienia" opartą na
swoim sumieniu w
publicznej placówce, na czele której stał, jeśli tak, to jak pisałem, widzę bardzo duże zagrożenia związane z taką możliwością. Profesor Chazan nie miał za to z pewnością
żadnego prawa wprowadzać
w błąd tych ludzi co do szans na uratowanie ich potomka. Ale tak zrobił, i łącząc to z odpowiadaniem za moralność całego szpitalu, okazał się dyktatorem życia tych państwa i dyktatorem życia ich dziecka. Ale ochronił życie poczęte, co plus. Ech…
Co do intencji – pisałem powyżej w tym poście, jak to widzę i nie bardzo dostrzegam inne możliwości. Mogę nie widzieć całego obrazu – oświeć mnie zatem, proszę.