"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
AGH widzę, że bardzo obniżyło poziom;]Mam troje dzieci i każde z niej skorzysta!!! nawet student 3-go roku studiujący na AGH- uczelni totalnie obłożonej matmą:))
2:49
No bo z symbolem to wyższa szkoła jazdy jest Oczywiście bez stałej całkowania mamy wszystko liczone. Pewnie ;]Najpierw pokażę Ci jak obliczyć(całkę) bez Jej symbolu
- miki999
- Użytkownik
- Posty: 8691
- Rejestracja: 28 lis 2007, o 18:10
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gdańsk
- Podziękował: 36 razy
- Pomógł: 1001 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
4:08
Tyle osób się nabrało i ją kupiło, a autorka pisała, że jak zwrócą się jej koszty, to udostępni za free. Jak widać te koszty musiały być na prawdę duże
Ogromna hojność, w cenie 45 zł/sztukęPromuję tę książkę na You Tube dlatego, bo pragnę aby poprzez Internet, dotarła ona w najdalsze zakątki Polski i była pomocna dla tych osób, które czasem mają trudny dostęp do wiedzy.
Tyle osób się nabrało i ją kupiło, a autorka pisała, że jak zwrócą się jej koszty, to udostępni za free. Jak widać te koszty musiały być na prawdę duże
-
- Użytkownik
- Posty: 9833
- Rejestracja: 18 gru 2007, o 03:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 90 razy
- Pomógł: 2632 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
"Czy jutro będzie słoneczna pogoda? Są dwie możliwości: będzie, albo nie. Słoneczna pogoda, to jedna z dwóch możliwości, więc jej prawdopodobieństwo wynosi \(\displaystyle{ \frac 12}\). Tego rodzaju zadania będziemy rozwiązywać w bieżącym temacie."
Groteskowe. :]
Q.
Groteskowe. :]
Q.
-
- Posty: 0
- Rejestracja: 14 kwie 2012, o 10:02
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Heide
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
Wątek tak mnie rozbawił, że postanowiłem się zarejestrować i dodać 3 grosze od siebie.
Jeśli nauczyciel mojego dziecka poleciłby tę książkę - zmieniłbym nauczyciela. Oczekuję że szkoła nauczy myśleć a nie zmieni dziecko w automat.
Hmmm.... Film na YT już zdjęty... Mam wyrzuty sumienia że i tam wpisałem swoje zdanie:(
Jeśli nauczyciel mojego dziecka poleciłby tę książkę - zmieniłbym nauczyciela. Oczekuję że szkoła nauczy myśleć a nie zmieni dziecko w automat.
Hmmm.... Film na YT już zdjęty... Mam wyrzuty sumienia że i tam wpisałem swoje zdanie:(
-
- Administrator
- Posty: 34462
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 4 razy
- Pomógł: 5220 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
Co nie zmienia faktu, że wiele osób wcale nie oczekuje, że szkoła będzie uczyła myśleć i dlatego ta książka w pewnych kręgach może mieć powodzenie...
JK
JK
- miki999
- Użytkownik
- Posty: 8691
- Rejestracja: 28 lis 2007, o 18:10
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gdańsk
- Podziękował: 36 razy
- Pomógł: 1001 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
Jak widać, autorka książki wciąż obserwuje nasz tematniemcewiczt pisze:Hmmm.... Film na YT już zdjęty... Mam wyrzuty sumienia że i tam wpisałem swoje zdanie:(
-
- Użytkownik
- Posty: 3393
- Rejestracja: 29 sty 2006, o 14:15
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 466 razy
- Pomógł: 197 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
szacunek za taką ilość pracy włożoną w tą książkę. Jednak moim zdaniem nie jest ona zbyt innowacyjna. I myślę, że byłoby lepiej wydać kilka tomów, np osobny dla szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum i studiów. I myślę, ze po pewnym czasie można by sprzedawać tą książkę w formacie pdf, płatność np. przez system paypal, teraz każdy ma laptopa, telefon, tablet itp z obsługą plików pdf, a niekonicznie każdy chce mieć kolejną kilkuset stronnicową książkę w której zbiera się kurz. Zresztą nie każdy uczeń ma te 50 zł, a te kilka zł na wersję elektroniczną raczej każdy znajdzie i jeśli książka się spodoba to jestem pewien, że też coś Pani na tym zarobi. Nie wszyscy Polacy ściągają wszystko z torrentów itp, ale wiadomo, że cena musi być dostępna dla każdego, gdyż każdy zna realia kraju w jakim żyjemy. Zresztą chyba nie powinno chodzić Pani o sam zarobek, a o to żeby ta książka zdobyła popularność. Wszak najwięksi ludzie zajmujący się nauką dostali docenieni dopiero po wielu latach.
A najlepiej to myślę żeby ją opublikować w internecie za darmo to zrobi dla tej książki najlepiej.
A najlepiej to myślę żeby ją opublikować w internecie za darmo to zrobi dla tej książki najlepiej.
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
Kilka luźnych uwag z mojej strony...
Po pierwsze, jako informatyk, spotykam się z różnymi opracowaniami poszczególnych tematów z tej dziedziny. I generalnie, jeśli trafiam na pozycję omawiającą jakiś temat kompleksowo, to ma ona zwykle 1500-2000 stron, czyli mniej więcej tyle ile miałyby w sumie książki na temat poszczególnych zagadnień (obcinając niewielką część na powtarzające się z konieczności informacje).
Gdybym trafił na wydanie powiedzmy 300 stronicowe, którego autor twierdziłby, że zawarł w nim wiedzę, która dotychczas znajdowała się w 4-5 400 stronicowych książkach i nadaje się dla osób początkujących oraz zaawansowanych, to już byłbym bardzo sceptyczny, gdyż nie sądzę, aby było to możliwe.
Po drugie nowe, nie zawsze znaczy lepsze. Zauważyłem, że promuje Pani swoją książkę mocno podkreślając informację, że jest to pierwsza taka pozycja na rynku. Coż, zawsze gdy ktoś mówi np. że ma jakiś genialny pomysł na biznes, motywując to tym, iż "nie ma czegoś takiego w naszym miescie", proponuję żeby dobrze się zastanowił. Bo skoro czegoś takiego nie ma, to być może istnieje ku temu powód.
Może więc pomysł tworzenia książki "dla wszystkich" niekoniecznie się sprawdza?
Świetnym przykładem jest tutaj ów przywoływany wielokrotnie wątek liczb niewymiernych. Gdzie umieszcza Pani wśród nich początkowo ułamek okresowy, tłumacząc się, że w dalszej części Pani to już wyjaśnia i prostuje.
Otóż jak czytam, uprawia Pani sport. Ja również przez większość życia to robiłem. I właśnie w sporcie nauczyłem się prostej zasady, że łatwiej jest się czegoś nauczyć od razu, niż nauczyć się źle, a później poprawiać. Myślę, że ta zasada odnosi się do procesu uczenia ogółem, stąd obrana przez Panią metoda może się okazać dość karkołomna, gdyż nigdy nie ma pewności, która z podanych informacji utkwi uczniowi w głowie po latach.
I tu właśnie wychodzi na wierzch problem z pisaniem "dla wszystkich". Nie każdy temat da się wyjaśnić osobie bez podstaw, więc pojawiają się siłą rzeczy uproszczenia lub wręcz przekłamania, które zostaną wyprostowane gdzieś na dalszym etapie...
Na koniec chciałbym zauważyć, że odwoływanie się w merytorycznej dyskusji, dotyczącej konkretnej wiedzy i faktów, do argumentów emocjonalnych nie stawia Pani w dobrym świetle jako fachowca. Jeśli pojawia się zarzut, że w treści książki jest błąd merytoryczny, to nie można go zbijać argumentem, że "Pani matematyka to muzyka i taniec". To nawet dla osoby postronnej, niezwiązanej bezpośrednio z matematyką, wygląda zbyt niepoważnie.
Pani wciąż przemawia językiem emocji i na nie się powołuje. Osobiście powiem, że kiedy chcę zdobyć wiedzę na jakiś konkretny temat, to czytając opis książki oczekuję od autora, że poda mi ważne informacje w możliwie zwięzły i konkretny sposób, a nie będzie się rozwodził nad uczuciami jakie w nim ów temat rozbudza. To zawsze budzi wątpliwości co do wartości merytorycznej dzieła.
Wszelkie wycieczki osobiste pominę milczeniem, bo wyglądają tak żenująco, że chyba żadna osoba starająca się wypromować swój produkt, nie chciałaby zostać na nich przyłapana.
Po pierwsze, jako informatyk, spotykam się z różnymi opracowaniami poszczególnych tematów z tej dziedziny. I generalnie, jeśli trafiam na pozycję omawiającą jakiś temat kompleksowo, to ma ona zwykle 1500-2000 stron, czyli mniej więcej tyle ile miałyby w sumie książki na temat poszczególnych zagadnień (obcinając niewielką część na powtarzające się z konieczności informacje).
Gdybym trafił na wydanie powiedzmy 300 stronicowe, którego autor twierdziłby, że zawarł w nim wiedzę, która dotychczas znajdowała się w 4-5 400 stronicowych książkach i nadaje się dla osób początkujących oraz zaawansowanych, to już byłbym bardzo sceptyczny, gdyż nie sądzę, aby było to możliwe.
Po drugie nowe, nie zawsze znaczy lepsze. Zauważyłem, że promuje Pani swoją książkę mocno podkreślając informację, że jest to pierwsza taka pozycja na rynku. Coż, zawsze gdy ktoś mówi np. że ma jakiś genialny pomysł na biznes, motywując to tym, iż "nie ma czegoś takiego w naszym miescie", proponuję żeby dobrze się zastanowił. Bo skoro czegoś takiego nie ma, to być może istnieje ku temu powód.
Może więc pomysł tworzenia książki "dla wszystkich" niekoniecznie się sprawdza?
Świetnym przykładem jest tutaj ów przywoływany wielokrotnie wątek liczb niewymiernych. Gdzie umieszcza Pani wśród nich początkowo ułamek okresowy, tłumacząc się, że w dalszej części Pani to już wyjaśnia i prostuje.
Otóż jak czytam, uprawia Pani sport. Ja również przez większość życia to robiłem. I właśnie w sporcie nauczyłem się prostej zasady, że łatwiej jest się czegoś nauczyć od razu, niż nauczyć się źle, a później poprawiać. Myślę, że ta zasada odnosi się do procesu uczenia ogółem, stąd obrana przez Panią metoda może się okazać dość karkołomna, gdyż nigdy nie ma pewności, która z podanych informacji utkwi uczniowi w głowie po latach.
I tu właśnie wychodzi na wierzch problem z pisaniem "dla wszystkich". Nie każdy temat da się wyjaśnić osobie bez podstaw, więc pojawiają się siłą rzeczy uproszczenia lub wręcz przekłamania, które zostaną wyprostowane gdzieś na dalszym etapie...
Na koniec chciałbym zauważyć, że odwoływanie się w merytorycznej dyskusji, dotyczącej konkretnej wiedzy i faktów, do argumentów emocjonalnych nie stawia Pani w dobrym świetle jako fachowca. Jeśli pojawia się zarzut, że w treści książki jest błąd merytoryczny, to nie można go zbijać argumentem, że "Pani matematyka to muzyka i taniec". To nawet dla osoby postronnej, niezwiązanej bezpośrednio z matematyką, wygląda zbyt niepoważnie.
Pani wciąż przemawia językiem emocji i na nie się powołuje. Osobiście powiem, że kiedy chcę zdobyć wiedzę na jakiś konkretny temat, to czytając opis książki oczekuję od autora, że poda mi ważne informacje w możliwie zwięzły i konkretny sposób, a nie będzie się rozwodził nad uczuciami jakie w nim ów temat rozbudza. To zawsze budzi wątpliwości co do wartości merytorycznej dzieła.
Wszelkie wycieczki osobiste pominę milczeniem, bo wyglądają tak żenująco, że chyba żadna osoba starająca się wypromować swój produkt, nie chciałaby zostać na nich przyłapana.
-
- Posty: 0
- Rejestracja: 20 kwie 2012, o 17:42
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
"Starcie" dwóch matematyków: formalisty(i bardzo dobrze!) Matematyka dr Jana Kraszewskiego i impresjonistycznej pani matematyk Zielonej Gałęzi.
Emocjonujący bój, myślę że większą popularnością cieszyła by się powyższa dysputa matematyczno-językowo-stylistyczno-ciekawa niżeli ta książka. Nie mogłem przestać zagłębiać się w tą, chylę czoła, wspaniałą "lekturę", Pożerałem strona za stroną. Interesujące zestawienie rozwlekłości pani ZG, z niezbitymi faktami JK.
To w sprawie zarzutów Pani ZG, że niby Pan JK jest zbyt formalny itp.
Miałem przyjemność (albo na odwrót ^^) mieć zajęcia z dr Kraszewskim i twierdze, że czysto formalne podeście do przedmiotu więcej nauczyło, niż opowiadanie o ptaszkach i laskach. Może z początku frustrujące było kiedy na pytanie: "ile to jest: 2 kolibry + 3 kolibry" odpowiadało się 5, a jedyne co się usłyszało w zamian to: "Mylisz byty" (5 kolibrów!). Poza tym dr Kraszewski pracuje ze studentami, którzy chcą się uczyć matematyki, a pani Zielona Gałąź z tymi, którzy muszą. Doświadczenie zapewne zmieniło perspektywy, z jakimi patrzą na jej nauczanie.
Podsumowując, bardzo się ciesze, że dr był formalny, chłodny. Dzięki temu treść była jednoznaczna i można było przekazać ją w 2h, a potem iść na pi*o. Z drugiej strony chętnie bym wybrał się na wykład dr JK, na którym to o nieskończonościach mówiłby jak pani ZG w swojej książce:
"I wyobraźmy sobie, że za miliardami, setkami miliardów, tryliardami i jeszcze bardzo bardzo daleko znajduje się królowa matematyki zwana Nieskończoniścią. Na mocy twierdzenia pana z długą czarna broda, czyli czarnoksiężnika Cantora , wiemy że miała tyle dzieci ile, jak daleko się znajdowała, a może i więcej. I tutaj nasuwa nam się pytanie: czy istnieje mama, która ma wszystkie dzieci? A no nie, bo ona sama tym dzieciem być by musiała, co przeczy naturze, a dowód tego przedstawił drwal Russell i nazwał antynomią. Ludzkość od zawsze chciała poznać niedoścignioną królową, dlatego co roku wybierała się bardzo bardzo daleko. Pewnego razu idąc, zatrzymali się w Syrii. Tam ludzie ich nakarmili i napoili. Wyprawa zakończyła się sukcesem, spotkali królowa, którą na ich cześć nazwali alef zero (alfabet hebrajski). Kolejna wyprawa odnalazła jej straszą siostrę bliźniaczkę. Tym razem szli przez kraje celtyckie i tak na cześć tamtejszej ludności oznaczyli ją literka C i nazwali contiuum..."
No psze Pani...
Emocjonujący bój, myślę że większą popularnością cieszyła by się powyższa dysputa matematyczno-językowo-stylistyczno-ciekawa niżeli ta książka. Nie mogłem przestać zagłębiać się w tą, chylę czoła, wspaniałą "lekturę", Pożerałem strona za stroną. Interesujące zestawienie rozwlekłości pani ZG, z niezbitymi faktami JK.
To w sprawie zarzutów Pani ZG, że niby Pan JK jest zbyt formalny itp.
Miałem przyjemność (albo na odwrót ^^) mieć zajęcia z dr Kraszewskim i twierdze, że czysto formalne podeście do przedmiotu więcej nauczyło, niż opowiadanie o ptaszkach i laskach. Może z początku frustrujące było kiedy na pytanie: "ile to jest: 2 kolibry + 3 kolibry" odpowiadało się 5, a jedyne co się usłyszało w zamian to: "Mylisz byty" (5 kolibrów!). Poza tym dr Kraszewski pracuje ze studentami, którzy chcą się uczyć matematyki, a pani Zielona Gałąź z tymi, którzy muszą. Doświadczenie zapewne zmieniło perspektywy, z jakimi patrzą na jej nauczanie.
Podsumowując, bardzo się ciesze, że dr był formalny, chłodny. Dzięki temu treść była jednoznaczna i można było przekazać ją w 2h, a potem iść na pi*o. Z drugiej strony chętnie bym wybrał się na wykład dr JK, na którym to o nieskończonościach mówiłby jak pani ZG w swojej książce:
"I wyobraźmy sobie, że za miliardami, setkami miliardów, tryliardami i jeszcze bardzo bardzo daleko znajduje się królowa matematyki zwana Nieskończoniścią. Na mocy twierdzenia pana z długą czarna broda, czyli czarnoksiężnika Cantora , wiemy że miała tyle dzieci ile, jak daleko się znajdowała, a może i więcej. I tutaj nasuwa nam się pytanie: czy istnieje mama, która ma wszystkie dzieci? A no nie, bo ona sama tym dzieciem być by musiała, co przeczy naturze, a dowód tego przedstawił drwal Russell i nazwał antynomią. Ludzkość od zawsze chciała poznać niedoścignioną królową, dlatego co roku wybierała się bardzo bardzo daleko. Pewnego razu idąc, zatrzymali się w Syrii. Tam ludzie ich nakarmili i napoili. Wyprawa zakończyła się sukcesem, spotkali królowa, którą na ich cześć nazwali alef zero (alfabet hebrajski). Kolejna wyprawa odnalazła jej straszą siostrę bliźniaczkę. Tym razem szli przez kraje celtyckie i tak na cześć tamtejszej ludności oznaczyli ją literka C i nazwali contiuum..."
No psze Pani...
-
- Administrator
- Posty: 34462
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 4 razy
- Pomógł: 5220 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
Tak bym nie mógł. Dla mnie to wygląda jak nakładanie na piękną dziewczynę ton makijażu...niemampomyslu pisze:Z drugiej strony chętnie bym wybrał się na wykład dr JK, na którym to o nieskończonościach mówiłby jak pani ZG w swojej książce:
"I wyobraźmy sobie, że za miliardami, setkami miliardów, tryliardami i jeszcze bardzo bardzo daleko znajduje się królowa matematyki zwana Nieskończoniścią. Na mocy twierdzenia pana z długą czarna broda, czyli czarnoksiężnika Cantora , wiemy że miała tyle dzieci ile, jak daleko się znajdowała, a może i więcej. I tutaj nasuwa nam się pytanie: czy istnieje mama, która ma wszystkie dzieci? A no nie, bo ona sama tym dzieciem być by musiała, co przeczy naturze, a dowód tego przedstawił drwal Russell i nazwał antynomią. Ludzkość od zawsze chciała poznać niedoścignioną królową, dlatego co roku wybierała się bardzo bardzo daleko. Pewnego razu idąc, zatrzymali się w Syrii. Tam ludzie ich nakarmili i napoili. Wyprawa zakończyła się sukcesem, spotkali królowa, którą na ich cześć nazwali alef zero (alfabet hebrajski). Kolejna wyprawa odnalazła jej straszą siostrę bliźniaczkę. Tym razem szli przez kraje celtyckie i tak na cześć tamtejszej ludności oznaczyli ją literka C i nazwali contiuum..."
JK
-
- Posty: 0
- Rejestracja: 20 kwie 2012, o 17:42
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
niechaj to bedzie jak noc sylwestrowa^^Jan Kraszewski pisze:Tak bym nie mógł. Dla mnie to wygląda jak nakładanie na piękną dziewczynę ton makijażu...
-
- Użytkownik
- Posty: 3393
- Rejestracja: 29 sty 2006, o 14:15
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 466 razy
- Pomógł: 197 razy
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
matematyka jest piękna ale niestety nie zawsze trywialna. I nie zawsze da się ją ubrać w piękne słowa.
pewnie, że znajdą się osoby, które będą tłumaczyć całki podobnie jak dodawanie małym dzieciom, na przykładzie 2 cukierki masz dostaniesz 3 cukierki, ile bedzie cukierkow razem.
tylko czy takie cos bedzie efektywne?
pewnie, że znajdą się osoby, które będą tłumaczyć całki podobnie jak dodawanie małym dzieciom, na przykładzie 2 cukierki masz dostaniesz 3 cukierki, ile bedzie cukierkow razem.
tylko czy takie cos bedzie efektywne?
"Matematyka od podstaw do matury." Renata Bednarz
no prosze... reklama trafiła na wykop.. miałem się położyć wcześniej no i masz.. musiałem doczytać do końca . nie ma nic do dodania w zasadzie w tym temacie, ale nawet gdyby książka miała jakieś plusy które byłyby dla mnie w jakiś sposób pomocne to i tak bym jej nie kupił po wypowiedziach autorki jakie tutaj przeczytałem.
no i już przy pierwszym poście zadałem sobie pytanie, po co uczeń podstawówki miałby kupować książke która w większości opisuje materiały o których on nie ma i jeszcze długo nie będzie mieć pojęcia..
no i już przy pierwszym poście zadałem sobie pytanie, po co uczeń podstawówki miałby kupować książke która w większości opisuje materiały o których on nie ma i jeszcze długo nie będzie mieć pojęcia..