Wracając do tematu, ja również utrzymuję się z korepetycji.
Przygotowuję zdolnych uczniów do konkursów i olimpiad. Mało jest takich korepetytorów, w związku z czym to ja w praktyce decyduję, ilu i jakich uczniów chcę przyjąć.
Lubiłem konkursy/olimpiady, ale szczerze mówiąc, ja miałem zupełnie inne plany na swoją przyszłość. Ciekawie się złożyło, bo kiedy miałem decydować o swojej przyszłości zawodowej, zaprzyjaźniłem się z Bogiem i zacząłem intensywnie Go pytać o Jego pomysły. On mi wówczas kilkukrotnie wskazał, że pójście drogą nauczania jest dla mnie dobre. Szczegóły, czyli to, że będę pracował jedynie z uczniami zdolnymi i osobami do konkursów i olimpiad, wyklarowały się z czasem.
Jestem bardzo szczęśliwy z pracy, którą wykonuję. Dalej rozwijam, sam się dużo uczę, a także świętuję sukcesy wraz z uczniami. Pieniądze zarabiam na tyle duże, żeby absolutnie spokojnie utrzymać rodzinę, pomagać innym i komfortowo żyć
Są też minusy, typu czas pracy (zwykle) w godzinach popołudniowych, choć da się to w miarę zoptymalizować i zaczynać nawet ok. godziny 13, a kończyć max. o godzinie 19. To zależy od wielu czynników - ja działam indywidualnie, więc sam odpowiadam za optymalizację czasu zajęć. Mogę się też zająć innymi rzeczami, które są dla mnie ważne, a nie tylko pracą zawodową.
Skomentuję wypowiedź
@AiDi:
To co napiszę to oczywiście tylko moja osobista opinia, ale: nigdy w życiu nie wziąłbym od nikogo (ani nie dał) 100zł za godzinę w przypadku przygotowywania do zwykłej matury, nawet z mniej standardowymi zadaniami (bo tego uniknąć się nie da). Moim zdaniem ta wiedza najzwyczajniej w świecie na taką kwotę nie zasługuje i czułbym ogromny dyskomfort rzucając taką ceną.
Myślę, że dobry korepetytor powinien się cenić jak dobry dentysta. Tak też wyceniam swój czas pracy. Tak, czy siak, jedna rzecz to kwota, jaką sobie życzysz, druga rzecz, czy znajdziesz osoby, które są chętne zapłacić taką kwotę.
Spodobała mi się wypowiedź
@tomwanderer z poprzedniej strony:
Dlatego według mnie, patrząc z punktu widzenia korepetytora, który chce dobrze zarabiać udzielając świetnych korepetycji, mnogość ogłoszeń w niskich cenach nie jest problemem, bo osoby skłonne pójść na korepetycje za 40zł to nie jest jego grupa docelowa. Wydaje mi się, że to mniej więcej tak, jak z produktami luksusowymi - producenci cygar raczej nie przejmują się tym, jakie są ceny papierosów.
Około 11 lat temu, gdy miałem pierwszy kontakt z korepetycjami, cieszyłem się, że dostanę 10 złotych za godzinę. Dziś uważam tamtą pracę za działalność charytatywną, choć wtedy po prostu cieszyłem się ze swoich pieniędzy.
Obecnie, gdy mam za dużo klientów i uważam, że podwyżka jest dobra, wychodzę krok przed swoje aktualne uczucia i podwyższam cenę. Uczucia po pewnym czasie "dobijają" do ceny, którą zadeklarowałem. Chwilowy dyskomfort przechodzi - nie chcę, aby aktualne uczucia decydowały o moim postępowaniu, bo uczucia się zmieniają. Pewien czas temu byłem jedną z najdrożej wyceniających się osób na e-korepetycje. Przez pewien czas czułem się z tym dziwnie, ale już mi to nie przeszkadza.
Niektórzy chcą, abym przygotował ich dziecko do matury lub egzaminu po szkole podstawowej/gimnazjalnej. Nie miałbym problemu, żeby wziąć za to taką samą kwotę, jaką biorę od olimpijczyka. Mam problem z tym, że to nie są klienci, których szukam. Takich ludzi zachęcam, aby poszukali innych korepetytorów, którzy przygotowują do matury. A jeśli tacy korepetytorzy biorą i 200 złotych za godzinę, niech biorą i niech trzymają bardzo wysoką jakość zajęć.