To bardzo ciekawa hipoteza. Rozumiem, że chodzi o młodych gejów, którzy rozpoczynają naukę w seminarium w wieku 18-19 lat. Jak masoneria rekrutuje takich młodzieńców? Przecież nie ustawia namiotów werbunkowych na ulicach. Masz jakąś przekonującą teorię na ten temat?
W latach 80-tych, gdy pracowałem w SB, koledzy z departamentu IV werbowali księży gejów i tych którzy łamali celibat poprzez szantaż i pieniądze, ale nie było rekrutowania agentury wśród osiemnastoletnich gejów po to, żeby wysyłać ich do seminariów. Zresztą jak mielibyśmy to robić? Zatrudniać się jako nauczyciele w szkole i starać się zgadywać, który spośród uczniów ma zapędy gejowskie, potem (zakładając, że odgadliśmy poprawnie) próbować go zwerbować i przekonać, żeby poszedł do seminarium? Żadna policja polityczna nie działa w ten sposób. To byłoby absurdalne.
No ale masoni to inna sprawa... Oni mają tajemne techniki. Dotykają dysków przy kręgosłupie i robią z heteroseksualnego faceta geja... A na odwrót też się da? Może katolicy powinni to zacząć wykorzystywać w terapiach konwersyjnych?
Czy arcybiskup Paetz, który molestował seksualnie kleryków w seminarium i którego pochował jego wychowanek ówczesny biskup Marek Jędraszewski, także był gejem szkolonym przez masonerię? A jeśli tak, to czy arcybiskup Jędraszewski jest również tajnym agentem masońskim? Czy takim samym agentem masonów był kardynał Gulbinowicz?
Liczę na obszerne wyjaśnienia, bo sprawa jest intrygująca. Dużo wiesz o gejostwie, energiach i białych bractwach, jak na prostego chłopaka ze wsi. To pewnie dzięki rozmowom z księdzem proboszczem.