Uważam, że prywatnie (lub na zamkniętych dedykowanych wydarzeniach) każdy może całkowicie dowolnie wyrażać własną seksualność. Natomiast moim zdaniem niemoralne jest epatowanie własną seksualnością w miejscach publicznych (chociaż nie powinno ono być surowo karane lub być może nie powinno być one karane w ogóle - tutaj jest pewien problem, bo czasem tego rodzaju epatowanie jest rodzajem napastowania przypadkowych osób w sferze publicznej) i nie mówię tutaj o obejmowaniu bliskiej osoby, trzymaniu jej dłoni i delikatnych pocałunkach. Tyle uważam w sferze etycznej, skoro już o niej mówimy. W sferze praktycznej jasne jest, że tego rodzaju nieobyczajne zachowanie w miejscu publicznym będzie odczytywane jako przejaw braku wychowania, niedojrzałości i demoralizacji. Zupełnie nie ma też znaczenia orientacja seksualna osób, które takie zachowania przejawiają. Uważam też, że niewłaściwie moralnie jest szydzenie z symboli chrześcijańskich, chociaż (to chyba muszę zaznaczyć, żeby sprawa była jasna) jestem przeciwny wyciąganiu prawnych konsekwencji za tego rodzaju działania. W kraju, w którym duża liczba ludzi przywiązuje do tych symboli pewną wagę, jest to też ze względów czysto pragmatycznych niezbyt rozsądne.kmarciniak1 pisze: ↑13 cze 2020, o 15:13 Zresztą na płaszczyźnie etycznej uważam, że chowanie najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych osób społeczności LGBT jest w sprzeczności z ideami które towarzyszą aktywistom.
Stąd wyciągam wniosek, że marsze równości o wiele łatwiej przekonywałyby do faktu, że osoby orientacji nieheteroseksualnej są zdolne do tworzenia związku stabilnego i opartego na podstawach, które nie ograniczają się do krótkotrwałej fascynacji seksualnej, a więc takich związków, które są właściwym środowiskiem do wychowywania dzieci, gdyby nie zachowanie niektórych wyeksponowanych na nich osób.
Przede wszystkim nie wiedziałem o podanym przez Ciebie fakcie. Natemat jest (jak niemal każdy środek masowego przekazu) źródłem tendencyjnym. Zamiast wyrwanych z kontekstu wypowiedzi różnych duchownych pozwolę sobie zacytować oświadczenie Tadeusza Wojdy metropolity białostockiego.kmarciniak1 pisze: ↑13 cze 2020, o 15:13 Uprawiasz tutaj bardzo wątpliwą retorykę. Dobrze wiesz, że w jednym z białostockich kościołów po rzucaniu kamieniami w osoby LGBT na marszu równości w ogłoszeniach parafialnych pojawiło się coś takiego: „Jako kapłani posługujący w naszej parafii, składamy wyrazy uznania i podziękowania tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie, w jakikolwiek sposób włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich, chroniąc nasze miasto, zwłaszcza dzieci i młodzież przed planową demoralizacją i deprawacją. Niech wam Bóg wynagrodzi i błogosławi wszelkie dalsze dobre poczynania”. Nic o szacunku do osób homoseksualnych nie napisali no ciekawe czemu...
Z tej wypowiedzi można na przykład wywnioskować, że Wojda zachęcał (zapewne przed marszem - to odniesienie do jego odezwy) do pokojowych i pozbawionych przemocy form protestowania przeciwko marszowi równości oraz, że stanowczo potępił akty przemocy, jako nie do pogodzenia z podstawowymi wartościami chrześcijaństwa. Rozumiem, że tego rodzaju deklaracja również może Cię nie zadowalać, ale wydaje mi się, że jest bardziej do przyjęcia niż zacytowane w artykule natemat urywki wypowiedzi jakichś szeregowych duchownych, które są niezgodne z opinią Episkopatu.Tadeusz Wojda pisze: Przywołuję te słowa Chrystusa jako komentarz do sobotnich wydarzeń w Białymstoku – Marszu Równości i kontrmanifestacji tysięcy ludzi na ulicach naszego miasta. Pięknym i wartościowym świadectwem były czuwania modlitewne, ofiarowane w tej intencji cierpienia ludzi chorych, modlitwy w świątyniach i przed katedrą, do czego zachęcałem w mojej odezwie odczytywanej w parafiach
[...]
Jednak nie do pogodzenia z postawą chrześcijanina, naśladowcy Chrystusa, były akty przemocy i pogardy. Te, w żadnym przypadku, nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Są to czyny przeciwne nauczaniu Chrystusa. Naszym obowiązkiem jest bronienie wartości narzędziami, które zawsze wpisują się w przykazanie miłości bliźniego i szacunek do każdego człowieka. Jezus nakazuje nam wprost: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą"
Jako osoba, która akceptuje wartości chrześcijańskie (niekoniecznie na płaszczyźnie religijnej), jest mi przykro z tego powodu, że KK, który moim zdaniem jest (niewyłącznym ale bardzo ważnym) depozytariuszem i głosicielem tych wartości, popełnia tego rodzaju błędy i uważam, że często prowadzi to do realnej krzywdy osób LGBT. Nie mam zamiaru bronić KK, bo w dużej mierze zgadzam się, że, delikatnie mówiąc, rozdrażnienie osób LGBT w kontekście KK jest w dużej mierze słuszne, chociaż z dużą dozą ostrożności uznaję, że pewnie nie jest to aż tak słuszne, jak uważają te osoby.kmarciniak1 pisze: ↑13 cze 2020, o 15:13 A o tym, że Kościół ma wpisany w KKK szacunek do osób homoseksualnych to nawet nie chcę mi się strzępić ryja. Gdy Kościół wypowiada się w dokumentach kościelnych o osobach homoseksualnych to ciężko znaleźć fragmenty które nie są homofobiczne. A to obiektywnie nieuporządkowana skłonność, a to papa Ratzinger chce mnie słusznie dyskryminować(np. zakazując bycia nauczycielem). Z jakiegoś nieznanego mi powodu geje nie mogą również zostać księżmi. Ale tutaj akurat Kościół prezentuje wybitny relatywizm bo jakoś nie ma nic przeciwko pedofilom w swoich szeregach. A przecież wielu księży sugeruje że gej to już prawie to samo co pedofil. Przy czym jeśli masz ochotę obracać kota ogonem i jakimiś sztuczkami erystycznymi wskazywać, że Kościół to jednak szanuje osoby LGBT to tego nie rób. Naczytałem się już osób o takim stanowisku np. ks Jacka Prusaka i to jego lawirowanie między doktryną Kościoła a fajnizmem katolickim jest naprawdę żałosne. Z pewnych względów uważam takich ludzi za gorszych od Jędraszewskiego który wprost mówi co myśli.
Staram się nie posługiwać sztuczkami erystycznymi i nie odwracać kota ogonem. Chyba, że robię sobie żarty, ale w dyskusji na ten temat jestem całkowicie poważny. Zwróć uwagę, że Twoja wypowiedź zawiera pewne błędne sformułowania. Nie jest raczej prawdą, że KK nie ma nic przeciwko pedofilom w swoich szeregach. Ponadto skoro, jak się okazało, większość przypadków pedofilii w KK było popełnianych wobec chłopców, to decyzja Ratzingera by nie wyświęcać osób homoseksualnych, była uzasadniona chęcią ograniczenia tego zjawiska wśród duchownych. Oczywiście mogła to być decyzja błędna. Jednak był to błąd intelektualny, a nie celowe działanie, by zrobić przykrość i na złość gejom. Chyba, że masz tak złe zdanie o Ratzingerze i uważasz, że pod płaszczykiem walki z pedofilią uznał on, że to świetna okazja, by im dokopać. Możliwe, że tak było, ale ja w to nie wierzę.