krl pisze: ↑14 lis 2019, o 07:18
Mnie przypomina się inny przykład. W roku 1989 przodujący uczeni Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej ogłosili, że udało im się przeprowadzić eksperymentalnie "zimną syntezę termojądrową". Konkretniej, w pewnym eksperymencie uzyskiwali niewielki przyrost energii, który interpretowali w ten sposób. Wiadomość ta zelektryzowała świat, szczególności fizyków. Masowo zaczęły mnożyć się doniesienia o powtórzeniach tego eksperymentu, potwierdzające osiągnięcie Koreańczyków. W szczególności eksperyment udało się powtórzyć w Polsce, a dokonali tego fizycy z Wrocławia (nie pamiętam tylko, czy z UWr czy z Instytutu Niskich Temperatur. Dopiero po jakimś czasie stwierdzono, że wszystkie te wyniki były złudzeniem...
To była dla wielu fizyków wielka kompromitacja.
Widzę, że w jałowych dyskusjach o dupie Maryni oraz wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia pojawił się nowy wątek ale nadal błądzicie jak dziecko we mgle dlatego postanowiłem przerwać milczenie i sprostować.
To nie koreańscy fizycy są odpowiedzialni za humbug pn. "cold fusion"!
Dokładnie 30 lat temu, w 1989 r. dwaj chemicy - Martin Fleischmann z University of Southampton w Wielkiej Brytanii i Stanley Pons z University of Utah w USA - ogłosili na konferencji prasowej, że zaobserwowali fuzję jądrową w stosunkowo prostym eksperymencie. Podczas elektrolizy ciężkiej wody (D2O) zawierającej elektrody palladowe, udało im się wyprodukować energię, wykryli też obecność neutronów oraz trytu. Naukowcy uznali wówczas, że w próbkach musiały zajść reakcje raczej nuklearne niż chemiczne.Ich zdaniem była to właśnie reakcja zimnej fuzji jądrowej. Cały świat się tym ekscytował, przeprowadzano liczne eksperymenty, z których część jakoby potwierdzała odkryty efekt. Nie pamiętam czy we Wrocławiu też zrobiono podobny ale za to pamiętam dobrze podniecenie kadry naukowej w naszym instytucie, wieszczono odkrywcom nagrodę Nobla.
Premislav pisze: ↑14 lis 2019, o 00:30
Podasz jakieś przykłady? Zaintrygowało to mnie.
Podobnych przykładów jest cała masa, wystarczy wklepać w Google słowo humbug. Mi się to zawsze kojarzy z pierwszym przypadkiem jaki z dzieciństwa pamiętam, a jestem jeszcze starszym dziadem niż Ty
, a mianowicie słynnego odkrycia kanałów na Marsie przez G. V. Schiaparelliego.