Duża grupa to beneficjenci programów socjalnych PiS, zwłaszcza mniej zamożni: cienko przędli, drużyna Jarka sypnęła im pieniędzmi, tym samym spełniając obietnice wyborcze, i to doceniają. To zapewniło im jako taką wiarygodność (przynajmniej w tej kwestii). Na każdym innym polu jest ugrupowanie, które wypada lepiej, jakkolwiek „lepiej" rozumieć (czy w stronę ekstremalnie katolicką, czy laicką; czy wolnorynkową, czy przeciwnie).
Nawet jeśli ktoś osiąga satysfakcję z nagonki na LGBT (co samo w sobie jest obrzydliwe), to Konfederacja zawiera indywidua w większym stopniu obiecujące taki kierunek spraw. Nawet jeśli ktoś kupuje narrację o wstawaniu z kolan (dosyć dziwnie brzmiące ze strony partii, która tak troskliwie zajmuje się genitaliami USA), to Braun żwawiej by wstawał itd.
Szkoda, że nie ma głosowania preferencyjnego.
Ja się przyznam, że głosowałem w wyborach do Sejmu na Lewicę (akurat nie na komisarza, choć i na niego mógłbym, cieszę się, że wszedł), a do Senatu był słaby wybór, więc drogą eliminacji pani Borys-Damięcka z baardzo nielubianego przeze mnie ugrupowania (wciąż lepsze to niż PiS).
Dodano po 24 minutach 23 sekundach:
Duże brawa dla PSL/Koalicji Polskiej, gdybym miał większą wiarę w to, że nie wejdą w układy z PiS, to może bym zagłosował, bo naprawdę w wielu miejscach sensowny program, poza tym TVP i taktyczna choroba Korwina zapewniły Konfederacji wejście (szkoda, że Mentzen nie ma mandatu, byłby pocieszniejszy niż jakieś Berkowicze na kiju). Lewica tak jak szacowałem, KO minimalnie gorzej. Największa niewiadoma była moim zdaniem na liniach Koalicja Polska vs PiS i Konfederacja vs PiS.