kmarciniak1, spróbuję to uporządkować.
Czy gdyby pan Zdzisio podszedł do Ciebie na ulicy i powiedział „dej 5 zł, chcę piwo", to byś mu tę kwotę przekazał? Czy gdyby losowy jegomość podszedł do Ciebie i zwrócił się do Ciebie takimi oto słowy: „daj telefon, chcę pogadać z dziewczyną" (oczywiście o żadnej rekompensacie nie byłoby mowy), to wyraziłbyś zgodę? Czy gdyby jakieś dziecko zaczepiło Cię na ulicy ze słowami „o, biały Monster, chcę takiego, weź daj, będę wdzięczny", to dałbyś? Najprawdopodobniej nie.
Wszystko to jest żądanie realizacji lub sfinansowania przez Ciebie zachcianek innej osoby. Nie umrze ona, jeśli tego nie zrobisz, nie zapadnie poważnie na zdrowiu, a uszczupla to Twoje fundusze czy ogólniej stan posiadania. Oczywiście masz prawo wyrazić zgodę na realizację cudzej zachcianki, ale ani nie masz obowiązku, ani nawet nikt nie powinien twierdzić, że wypada na to przystać.
Z finansowaniem takich rzeczy, jak egzotyczne kierunki studiów (asyriologia i hetytologia?), kluby szachowe, część telewizji publicznej o charakterze rozrywkowym (tj. jakieś programy nie różniące się niczym prócz szyldu od TVN czy Polsatu), jest podobnie, są to wszystko rzeczy, których ktoś może chcieć i które mogą go jak najbardziej wzbogacać czy po prostu zapewniać przyjemność czy samorealizację, ale które nie są nikomu niezbędne do życia.
Problem w tym, że:
– w przypadku takich rzeczy dofinansowanych z podatków nie masz możliwości niewyrażenia zgody na to, by Twoje zasoby (w małym stopniu, ale jednak) poszły na coś, czego byś nie zaaprobował (tragiczny serial TVP albo dofinansowanie dla Gazety Polskiej);
– w przypadku takich rzeczy dofinansowanych z podatków nie widzisz tego efektu, ponieważ nie masz możliwości zaobserwowania, jak puszka napoju przechodzi od Ciebie do dzieciaka, czy też jak nieznany gość bierze Twój telefon, za który płacisz, żeby pogadać z dziewczyną;
– raczej nikt od dzieciństwa nie wmawia Ci, że powinieneś dać parę zł na piwo panu Zdzisiowi albo, nie wiem, dorzucić się do korków dzieciaka sąsiadów, bo zaplanowali sobie Ibizę i na to już nie starczy, tymczasem propaganda państwa rozdawniczego jest wszechobecna, a innego stanu rzeczy nie znasz;
– może Ci się zdawać, że przecież wszystko OK, gdyż Ty finansujesz zachcianki innych, ale w przeciwieństwie do sytuacji z ulicy wiesz też, że w pewnym zakresie inni ludzie finansują Twoje zachcianki. Problem w tym, że jeśli akurat klub go nie dostanie dofinansowania, bo kasę dostał klub szachowy, a Ty chcesz się doskonalić w grze w go, biblioteki publiczne w Twojej okolicy nie mają literatury z interesującej Cię tematyki, akurat w tym państwie, regionie czy mieście nie ma studiów z machine learningu albo nie wiem, historii państwa Askum, za to są mniej Cię interesujące, chciał byś obejrzeć coś dobrego na TVP, ale w Twojej opinii repertuar TVP sra sobie do ryja i nie oglądasz, tylko płacisz za Netfliksa/HBO GO, a kasa z abonamentu telewizyjnego leci i tak, to wychodzisz na minus z tym finansowaniem zachcianek, bo płacisz w podatkach za czyjeś, a za swoje i tak musisz wykładać własne pieniądze.
Co do przydatności poetów, Krodinor podsumował. Fajnie, że umiesz się odwołać do tekstów kultury, ale tym razem nic to nie wnosi w dyskusji. Podpisuję się zdecydowanie pod tym jego zdaniem:
Krodinor pisze:Podejście typu "wszyscy ludzie są tak samo potrzebni", "każdy zawód jest ważny", czy wreszcie "wszyscy jesteśmy równi" jest niebezpieczne.
No ostatnio to pracowałem w sklepie. W całym moim życiu największy związek z matematyką w kwestii zarobkowej miało udzielanie korepetycji. Żadna firma by mnie nie wzięła, ponieważ nie mam sensownych umiejętności informatycznych, jest to całkowicie poza moim zasięgiem (tj. przedmioty z tym związane zdałem jakoś, jakoś, nawet mi się kiedyś udało niezależnie wymyślić kodowanie Huffmana, czy tam coś w tym stylu, na egzaminie, ale mam takie poczucie, że nic z tego nie rozumiałem, z takiego prawdopodobieństwa jakiś świetny nie jestem, ale coś mi w głowie zostało, a z tego to tyle, co parę joinów w SQL napisać i reszta mnie przerasta). Praca po matematyce jest, ale dla ludzi, którzy nie boją się IT, żadne odkrycie. Dlatego też pisałem, że jestem mocno niereprezentatywny.-- 11 sie 2019, o 12:03 --W ogóle co za irytujący pomysł z dualizmem socjal vs narodowcy, ja już wystarczająco rzygam tym na scenie politycznej jako osoba z fioletowej ćwiartki Political Compass.