Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Awatar użytkownika
artbyte
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 12 gru 2008, o 11:23
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków

Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Post autor: artbyte »

jak fajnie teraz z wykładem dla młodszego pokolenia
Awatar użytkownika
artbyte
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 12 gru 2008, o 11:23
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków

Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Post autor: artbyte »

Teoria strun jest piękną i zaawansowaną teorią matematyczną pewne jej uprzystępnienie znajdziecie i trzeba być wdzięcznym względem wysiłku takich ludzi jak Brian Green i Roger Penrose w stronę szerszej publiczności bez zbytnich uproszczeń czy przeinaczeń teorii najlepszym przykładem takiej popularyzacji pozostaje dla mnie "QED -Osobliwa teoria światła i materii" Richarda Philipa Feynmana, ale to wyśmienicie, że są wspaniali kontynuatorzy właściwej w moim mniemaniu popularyzacji (sharing passion) nauki
Awatar użytkownika
Tarnoob
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 26 wrz 2009, o 09:08
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warmia

Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Post autor: Tarnoob »

Roger Penrose jest uczonym wielkim i z klasą. Jego osiągnięcia przyniosły mu sławę i moim zdaniem wykorzystuje ją dużo lepiej i rozważniej niż wielu innych 'celebrytów nauki', którzy przekraczają swoje kompetencje - Hawking, Michio Kaku czy Neil de grasse Tyson, nie mówiąc już o wojujących biologach-ateistach i kosmologach-ateistach, którzy wykorzystują swoje talenty do imponowania naiwnej, chłonnej młodzieży (i ogólnie publice), robiąc jej pianę z mózgu; trochę jak Janusz Korwin-Mikke.

Penrose jest inny. To bardziej dżentelmeński uczony, który nie rżnie głupa, że fizyka i matematyka nie mają problemów filozoficznych albo że rozwijają się bez niej. Pisze książki ambitne, kierowane bardziej do studentów i licealistów odpowiednich kierunków, a nie do byle kogo. Nie próbuje omijać matematyki, tylko przeciwnie, podkreśla jej piękno i dba o to, żeby trafiła pod strzechy tak jak wielki wybuch i zderzacze cząstek, bardzo nagłaśniane; bo matematyka zasługuje na to w takim samym stopniu. Tak samo jest z platonizmem i pitagoreizmem, których waga jest niedoceniana nawet przez uczonych, niewidzących jakim przełomem było pytanie o dowód w matematyce i wiara w odkrywanie, a nie tylko wykonywanie tępych obliczeń. Gardzę wulgaryzmem Feynmana, który pomimo wielkiego talentu niestety wyniósł część swojej prowincjonalności na salony, głosząc hasła typu 'shut up and calculate', na szczęście mniej wpływowe niż kiedyś.

"Road to Reality" czytałem w oryginale w wieku licealnym, tzn. udało mi się przebrnąć przez pierwszą połowę, a do reszty może wrócę. Autor to dla mnie wzorowy przykład uczonego na poziomie, kontynuującego pewne standardy erudycji i wrażliwości, jakich trzymali się i trzymają np. Newton, Leibniz, twórcy mechaniki kwantowej, Einstein i Eddington, a w Polsce wspomniany ks. Michał Heller; z żyjących jeszcze warto dodać: Julian Barbour, Lee Smolin, G. Ellis, D. Deutsch, P. Davies, D. Albert i wielu innych. Oni są na przeciwnym biegunie niż niektóre bardziej medialne sylwetki, niegrzeszące znajomością filozofii albo chociaż kulturą osobistą.

Oczywiście, w śmiałości swoich spekulacji trochę się zagalopował; zwłaszcza jego prace o kwantowym umyśle to jakieś science-fiction. Na szczęście widzi, że jest mniejszością, nie upiera się i nie zanudza tym nikogo niepytany.

Niedawno koledzy gadali ze słynnym Rogerem osobiście, przy okazji otwartego wykładu. Przyznał, że wszystkie rysunki robił odręcznie. :)
daras170
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 708
Rejestracja: 24 mar 2014, o 19:57
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Toronto
Podziękował: 4 razy
Pomógł: 73 razy

Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Post autor: daras170 »

I o czym jest ten post? O tym że ktoś coś w połowie przeczytał, coś tam usłyszał od kumpli, nie wiadomo czy to dawno czy może wczoraj, sądząc z podanego wieku (ciekawe czy prawdziwy) to czasy licealne skończyły się dla autora tuż przed wakacjami. Feynmanna zmieszał z błotem, jego poglądy to jego sprawa (de gustibus non disputandum est) ciekawe czy choć coś liznął rzeczonego? Przejechał się też, a jakże po podwórkowej polityce ( złajał JKM) i ..zaistniał na forum. Tylko siąść i śmiać się czy płakać ? Nie znajduję siły ani na jedno ani na drugie.
Awatar użytkownika
AiDi
Moderator
Moderator
Posty: 3851
Rejestracja: 25 maja 2009, o 22:58
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 46 razy
Pomógł: 703 razy

Roger Penrose "Droga do rzeczywistości"

Post autor: AiDi »

Tarnoob pisze:nie mówiąc już o wojujących biologach-ateistach i kosmologach-ateistach, którzy wykorzystują swoje talenty do imponowania naiwnej, chłonnej młodzieży (i ogólnie publice),
Ojojoj, tak bardzo naiwni i chłonni, bo wierzą ateistom, a nie wierzącym. Straszne, rzeczywiście. Oczywiście myśleć nie potrafią, bo kto myślący wierzy tym wojującym
ODPOWIEDZ