Każdy magister doktorem?!

Dyskusje o matematykach, matematyce... W szkole, na uczelni, w karierze... Czego potrzeba - talentu, umiejętności, szczęścia? Zapraszamy do dyskusji :)
Awatar użytkownika
Inkwizytor
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 4105
Rejestracja: 16 maja 2009, o 15:08
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 428 razy

Każdy magister doktorem?!

Post autor: Inkwizytor »

Sęk w tym, że wy myślicie kategoriami czysto naukowymi (nazbyt idealistyczne to podejście) Uczelni - zwłaszcza wydziałom o profilu ścisło-techniczno-przyrodniczym opłaca się przyjmować jak najwięcej doktorantów. Powód? Pieniądze :D
Wydziały które mają bardzo dużo zajęć laboratoryjnych + proseminaria + ćwiczenia etc. etc. potrzebują ludzi do "odwalania" tych zajęć dydaktycznych. Wydziałom bardziej się opłaca by 3 doktorantów robiło robotę dwóch "starszych wykładowców" lub asystentów (kluczem jest pojęcie: "pensum"). Bo doktoranci nie mają płaconego ZUS'u etc. + niższe wynagrodzenie stypendialne.
Sprawdźcie czy u Was nie jest tak, że przyjmują 15-20 doktorantów a potem na etat np.: 5-7 osób (a to już nie ma nic wspólnego z konkursem na etat).

Dlatego wynik uzyskany na egzaminie może mieć znaczenie tylko w kwestii znalezienie w pierwszej 15-20 kandydatów a nie z określonym progiem (który okazuje się potem fikcją)

Proza życia. Witamy na państwowej uczelni 8-)
fuzzgun pisze:
Zordon pisze:
fuzzgun pisze:Uważam że są ludzie którzy po magisterium nie zdaliby egzaminu na studia doktoranckie mimo szczerych chęci.
Hmm, to chyba zależy od uczelni. Ale w miejscu gdzie studia doktoranckie są choćby na średnim poziomie to około 90% osób z mgr przed nazwiskiem by ich nie zdało.
Zgadzam się i właśnie dlatego twierdzę że nie każdy magister może być doktorem.
Obecny system sprawia że Z KAŻDEGO da się zrobić magistra a potem doktora. To nie jest problem. Żaden system boloński, sroński niczego w tym kontekście nie zmieni. System kształcenia na poziomie policealnym jest o kant d... potłuc. Jeśli się tu niczego nie zmieni to będzie jak jest i a dyskusja na ten temat będzie powracała co jakiś czas.
fuzzgun

Każdy magister doktorem?!

Post autor: fuzzgun »

A co jeżeli dany magister zatrzymał się w rozwoju i jego możliwości dalszego uczenia się ze zrozumieniem wygasły? Chyba jesteś w stanie wyobrazić sobie taką osobę. Przecież to spotyka ludzi na prawie każdym poziomie nauki.
szw1710

Każdy magister doktorem?!

Post autor: szw1710 »

fuzzgun, odnoszę wrażenie, że chciałbyś a się boisz Czy tak? Powiedz szczerze.
fuzzgun

Każdy magister doktorem?!

Post autor: fuzzgun »

Kiedyś gdy nauka szła łatwo i wszystko rozumiałem myślałem że cały świat należy do mnie i że tak będzie zawsze. Myślałem że będę się rozwijał w ' nieskończoność '. Życie jednak jest troszkę brutalne. Możliwości zgłębiania matematyki wygasły. Mogę się cieszyć jedynie matematyką którą już znam. Jest pewien poziom na którym się zatrzymałem i którego nie przekroczę.-- 25 sty 2012, o 10:05 --Jeden nie rozumie co to jest pochodna, drugi wysiada przy rachunku tensorowym, trzeci nie jest w stanie prześledzić dowodu Wielkiego Twierdzenia Fermata. Takie rzeczy dzieją się na każdym poziomie. Kiedy wszystko idzie wspaniale można nawet takich rzeczy nie dostrzec. Wiem bo sam tego doświadczyłem.
szw1710

Każdy magister doktorem?!

Post autor: szw1710 »

Każdy z nas ma gdzieś ten kres poznania. Lecz aby zostać doktorem ten kres nie musi zmierzać do nieskończoności. W pierwszym zdaniu mówisz dokładnie to, co odczuwałem zaraz po studiach. Dopiero potem odkrywało się coraz to większe obszary niewiedzy. Wydaje mi się, że pokorą jest uświadomienie sobie, że nie wiesz wszystkiego, ale także zaakceptowanie tych ograniczeń. Przecież to Cię wcale nie dyskwalifikuje. Spokojnie możesz przynajmniej wystartować, spróbować zdać egzaminy. Jeśli zostanie doktorem było kiedyś (a może jest jeszcze) Twoim marzeniem, to czemu nie próbujesz go zrealizować.

Od strony formalnej wydaje mi się, że do uzyskania stopnia doktora w dalszym ciągu nie jest konieczne odbycie studiów doktoranckich. Ustawa o stopniu i tytule naukowym nic na ten temat nie mówi. Można ją samemu poczytać. To raczej praktyka niektórych uczelni, że żeby Ci otwarli przewód, musisz odbyć te studia. Jednak nie wszyscy tak robią. Można też chodzić na seminaria, dać się poznać, napisać jakieś prace naukowe i jeśli tematyka jest spójna, wnioskować (za przyzwoleniem kompetentnych osób) o otwarcie przewodu. Teraz w ogóle zmieniają się zasady przeprowadzania przewodów doktorskich i habilitacyjnych. Jednakże studia dr nie są formalnym wymogiem.

Ważne jest, żebyś miał jak najwięcej ludzi z Rady Wydziału (Rady Instytutu) za sobą. I w tym celu trzeba dać się poznać. U mnie tak było. Po skończeniu studiów nie zostałem na swojej uczelni, ale rozpocząłem pracę gdzie indziej, na uczelni technicznej, gdzie nie mamy praw doktoryzowania z matematyki. Zatem robiłem to na uczelni, gdzie skończyłem studia. Owszem, byłem na studiach dr, ale był to pierwszy rocznik w Polsce, kiedy te studia otwarto. W ogóle inne zasady, więc nie da się porównywać. Jednak z habilitacją było dokładnie tak, jak opisałem. Od wielu lat uczęszczam na seminaria, dużo referuję, więc jestem znany. Dokładniej, parę lat temu, gdy przymierzałem się do otwarcia przewodu habilitacyjnego, też byłem znany. Miałem ludzi za sobą, bo nie przychodziłem znikąd. Bez studiów doktoranckich taki stan rzeczy powinieneś osiągnąć.
Awatar użytkownika
bryk
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 42
Rejestracja: 16 paź 2009, o 22:38
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Trójmiasto
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 3 razy

Każdy magister doktorem?!

Post autor: bryk »

Ja uważam, że poznanie praktycznie nie ma limitów. Niestety nie żyjemy w platońskim świecie i zamiast nauką musimy zajmować się też walką o byt itd.
W pewnym sensie to prawda, że młodzi mają lepiej, ich mózgi nie są jeszcze w pełni ukształtowane, zdrowie mamy dobre i jesteśmy w apogeum naszych możliwości. Pokuszę się o stwierdzenie, że ważniejsze od tego biologicznego potencjału jest święty spokój, jaki mają młodzi ludzie. Kiedy ma się 30, 40 lat z reguły utraciło się swój idealizm a człowiek bardziej skupia się na swoich dzieciach, karierze etc. Do tego jest straszny społeczny przymus bycia 'kimś', co w naszym społeczeństwie na dorobku sprowadza się do posiadania. Doktorat, z tego co widzę, to chyba dość kiepska sytuacja materialna i coraz mniejszy prestiż, więc nic dziwnego, że nie jest taki atrakcyjny.
Wielu matematyków czy fizyków publikowało praktycznie do końca życia. Nie każdy jest E.Galois, niektórzy są jak Karl Weierstrass! ;)
szw1710

Każdy magister doktorem?!

Post autor: szw1710 »

Stopnie i tytuły naukowe to jedno, a zdolności to drugie. Znam magistrów, którzy zdolnościami znacznie mnie przerastają. Nawet na tym Forum są przykłady. Niestety, zgodzić się trzeba. Stopnie są potrzebne do kariery. Tzn. żeby się na uczelni utrzymać, jeśli chce się pracować naukowo. Wtedy konieczne jest posiadanie stopni.
zaudi
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 385
Rejestracja: 30 sty 2007, o 17:36
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Łódź
Pomógł: 26 razy

Każdy magister doktorem?!

Post autor: zaudi »

A czy skończenie specjalności finansowej a nie teoretycznej może przeszkodzić w robieniu doktoratu, bo przeglądając plan studiów to miałbym mniejszą wiedzę dotyczącą analizy zespolonej czy też geometrii różniczkowej, ale za to na finansowej miałbym więcej prawdopodobieństwa i statystyki i myślę by w katedrze z tej dziedziny np. zrobić doktorat. Jeszcze nie jestem zdecydowany co chciałbym robić w przyszłości w wolnym czasie staram się rozwiązywać zadania z aktuariusza oraz udzielam korków. Z drugiej strony zawsze chciałem zostać matematykiem i jednak ten tytuł dr mieć i wykładać na różnych uczelniach np. na prywatnych prowadzić zajęcia z podstaw matematyki finansowej.
szw1710

Każdy magister doktorem?!

Post autor: szw1710 »

No to do roboty. Nie przejmuj się tym, co tu piszemy. Teraz bez obrazy dla nikogo, kto tu pisał A wiesz, kto jest za zniesieniem habilitacji? Ci, których na nią nie stać (intelektualnie oczywiście)
Awatar użytkownika
siabal
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 10 paź 2007, o 01:36
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 1 raz

Każdy magister doktorem?!

Post autor: siabal »

szw1710 pisze:Nikogo nie należy zmuszać do robienia doktoratu. A czasem posiadanie stopnia nie jest potrzebne do szczęścia. W pewnych sytuacjach może być konieczne, ale to sytuacje rzadkie. Np. praca na uczelni. Jeśli pracuje się w szkole to czy mgr czy dr, zarabiają po równo, więc jeśli nie planuje się zostać na uczelni, robienie doktoratu nie ma większego sensu.
Ja, zepewne nie jako jedyny, planuję (chciałbym bardzo) kiedyś być kimś pokroju aktuariusza. A żeby nim być, to doktorat jest tak bardzo mile widziany, że aż konieczny.
Jan Kraszewski
Administrator
Administrator
Posty: 34285
Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował: 3 razy
Pomógł: 5203 razy

Każdy magister doktorem?!

Post autor: Jan Kraszewski »

Znam dwóch aktuariuszy, którzy zostali aktuariuszami sporo wcześniej, niż zrobili doktoraty.

JK
zaudi
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 385
Rejestracja: 30 sty 2007, o 17:36
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Łódź
Pomógł: 26 razy

Każdy magister doktorem?!

Post autor: zaudi »

Kolega został aktuariuszem na 4 roku studiów, trzy części zdał w jednym podejściu. Obecnie pracuje w firmie aktuarialnej i jest na 5 roku oczywiście matematyki. Co roku na Uniwerku Łódzkim ktoś zostaje aktuariuszem od jakiś 3 lat i ta tendencja rośnie.
ODPOWIEDZ