Wydziały które mają bardzo dużo zajęć laboratoryjnych + proseminaria + ćwiczenia etc. etc. potrzebują ludzi do "odwalania" tych zajęć dydaktycznych. Wydziałom bardziej się opłaca by 3 doktorantów robiło robotę dwóch "starszych wykładowców" lub asystentów (kluczem jest pojęcie: "pensum"). Bo doktoranci nie mają płaconego ZUS'u etc. + niższe wynagrodzenie stypendialne.
Sprawdźcie czy u Was nie jest tak, że przyjmują 15-20 doktorantów a potem na etat np.: 5-7 osób (a to już nie ma nic wspólnego z konkursem na etat).
Dlatego wynik uzyskany na egzaminie może mieć znaczenie tylko w kwestii znalezienie w pierwszej 15-20 kandydatów a nie z określonym progiem (który okazuje się potem fikcją)
Proza życia. Witamy na państwowej uczelni
Obecny system sprawia że Z KAŻDEGO da się zrobić magistra a potem doktora. To nie jest problem. Żaden system boloński, sroński niczego w tym kontekście nie zmieni. System kształcenia na poziomie policealnym jest o kant d... potłuc. Jeśli się tu niczego nie zmieni to będzie jak jest i a dyskusja na ten temat będzie powracała co jakiś czas.fuzzgun pisze:Zgadzam się i właśnie dlatego twierdzę że nie każdy magister może być doktorem.Zordon pisze:Hmm, to chyba zależy od uczelni. Ale w miejscu gdzie studia doktoranckie są choćby na średnim poziomie to około 90% osób z mgr przed nazwiskiem by ich nie zdało.fuzzgun pisze:Uważam że są ludzie którzy po magisterium nie zdaliby egzaminu na studia doktoranckie mimo szczerych chęci.