Zakres nauczania matematyki w LO

Dyskusje o matematykach, matematyce... W szkole, na uczelni, w karierze... Czego potrzeba - talentu, umiejętności, szczęścia? Zapraszamy do dyskusji :)
Laurearel

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Laurearel »

Witam wszystkich


chciałem prosic o jakieś sugestie. w maju mam maturę , podręcznik z jakim pracuję to Matematyka Przyjemna i Pożyteczna wyd. PWN ;/ . Niby rozwiązuję zadania z poszczególnych działów i wyniki zazwyczaj mam dobre, bardzo rzadko mi coś nie wychodzi, i też lekko mi to przychodzi, natomiast jak biorę jakiś arkusz maturalny to ciągle koło 30% ; / Sam nie wiem co jest grane, zdaję matmę podstawową , pracuję przy tym sam masę czasu nie jedną noc zarwałem, tak jak pisałem wszystko mi lekko wchodzi, no ale jak przyjdzie co do czego to wyniki kiepskie i sam nie odnajduje się w zadaniach.
Nie wiem sam co robic, mało czasu zostało a przydałoby mi się zdac jakoś konkretnie ją, bo jak narazie mam wątpliwości czy w ogóle zdam...


pozdrawiam !
Awatar użytkownika
Frey
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3299
Rejestracja: 11 paź 2008, o 18:09
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował: 48 razy
Pomógł: 243 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Frey »

@ Maciek.mat
Nie będę komentował takich wypowiedzi. Bo szkoda mojego czasu.

@Laurearel
Moim zdaniem lepiej robić arkusze maturalne i zadanie takie jakie się najczęściej powtarzają. Niestety zadania w podręcznikach są zazwyczaj łatwe. Zawsze warto porozmawiać na ten temat z nauczycielem - w końcu od czegoś są. Mogą podsunąć sporo fajnych zadań adekwatnych do twojego poziomu.
Awatar użytkownika
patryk007
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 427
Rejestracja: 1 kwie 2006, o 22:43
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 9 razy
Pomógł: 1 raz

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: patryk007 »

Chyba wszyscy są tu zgodni, że liceum "równa w dół". Co roku, z roku na rok jest i będzie coraz gorzej.

Tak to już jest odkąd nauka jest obowiązkowa. Jak słusznie zauważyliście przedwojenny maturzysta byłby intelektualnie O WIELE sprawniejszy od obecnego magistra! A 90% dzisiejszych maturzystów nie zdałoby matury sprzed wojen.

Upowszechniając edukację, uśredniamy poziom nauczania wszystkiego. Uśredniamy to co powinno być zarezerwowane dla relatywnie wąskiego grona ludzi. Nie powinniśmy upowszechniać darmowej edukacji. To destrukcyjne i niemoralne. Szkoły powinny być WYŁĄCZNIE prywatne, tak aby nie było żadnego narzuconego, ABSURDALNEGO programu dla wszystkich. Jak uczeń XIV Staszica w Warszawie może mieć ten sam program nauczania z mat. co uczeń jakiegoś przeciętnego liceum?

Licea prywatne z czasem spełniłyby zapotrzebowania wszystkich. Byłyby i elitarne licea dla matematyków, fizyków, informatyków i dla bardziej przeciętnych ludzi, czyli: humanistów, artystów i prawników etc.

Gdy państwo ma monopol na nauczanie to dlaczego coś kupować skoro "dają za darmo"? W takim przypadku szkoły prywatne praktycznie nie mają racji bytu.
To sum up: dajmy ludziom wybór; nie narzucajmy niczego. Bo to co przymusowe jest najczęściej szkodliwe.
frej

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: frej »

Widzisz, problem z tym co mówisz jest taki, że .... nie każdy byłby w stanie pójść do takiej szkoły ze względów finansowych i w tym momencie spora część tego co mówisz nie ma racji bytu.

Jakimś wyjściem byłoby wspieranie dobrych uczniów poprzez np. powstawanie szkół dla specjalnie uzdolnionej młodzieży, żeby mogli rozwijać się na swoim, wysokim poziomie. Coś takiego już trochę było. Moja szkoła przez 8 lat była eksperymentem naukowym, ale eksperyment polegał na tym, że gimnazjum i liceum trwało 5 lat, ale wróćmy do tematu.

W zasadzie obecnie też jest tak, że do lepszych, bardziej renomowanych szkół dostają się Ci lepsi, lecz konkluzja jest taka, że powinno się bardziej wspierać zdolnych i dać im szansę rozwoju umysłowego bez względu na status finansowy rodziców.
Awatar użytkownika
patryk007
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 427
Rejestracja: 1 kwie 2006, o 22:43
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 9 razy
Pomógł: 1 raz

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: patryk007 »

Ależ dzisiaj szkoła też nie jest DARMOWA! W podatkach, poza haraczem na grupę kretynów, jest zawarta część na edukację tłumu. Nic nie ma za darmo, jesteśmy na matematyka.pl, myślmy logicznie. Biedniejsi też by mieli szansę iść do szkoły prywatnej, wtedy gdy konkurencja byłaby większa a podatki na edukację byłyby zlikwidowane. Obawiam się, że szkołę prywatną kojarzysz z niesamowicie drogą. Mogłyby być i tanie, w dobie konkurencji właśnie. Jeśli natomiast mówimy o jakiś skrajnych przypadkach nędzy to sorry ale jak nie masz pieniędzy to się nie uczysz tylko robisz coś innego! Poza nauką jest naprawdę wiele rzeczy do roboty! I gwarantuję, że gdyby niektórzy kretyni, którzy chodzą do szkoły żeby się spotkać z kolegami, poszli pracować albo rozkręcać jakiś własny biznes, do którego nie trzeba liczyć pochodnych i całek, to społeczeństwo by tylko na tym zyskało.

Żyjemy w wypaczonej dobie darmowej edukacji i myślenie, że edukacja jest takim samym dobrem, za które trzeba płacić jak za młotek czy długopis jest już rzadkością.

Tak samo można by postulować o darmowe warzywa i owoce (w określonej ilości) dla wszystkich. W imię czego? Np. w imię troski o zdrowie obywateli. WYPACZONE, lewe, czerwone do czerwoności myślenie.

Myślmy ściśle (xD). W przypadku nie-darmowej edukacji może byśmy stracili paru inteligentów pochodzących ze wsi ale zobaczcie jak na tym by skorzystała szkoła jako instytucja! Już nie było by trzeba zaniżać poziomu! Bo jak nie chcesz się uczyć to nie! Nikt Cię nie trzyma i nie będzie próbował zainteresować liczeniem całek. TO jest zdroworozsądkowe podejście.
Awatar użytkownika
Desmondo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 8 lis 2006, o 19:51
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Jagodnik
Podziękował: 6 razy
Pomógł: 6 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Desmondo »

Ja myślę, że na wolnym rynku o tych najlepszych uczniów szkoły wręcz by się biły. I jeśli zobaczyłyby, że kogoś nie stać na naukę, a jest bardzo dobry, to z chęcią dla własnego interesu zapewniłyby mu naukę we własnych progach za darmo, czy poniższych kosztach. Przy obecnym systemie edukacji jakiejś szczególnej konkurencji nie ma. Szkołom najczęściej bardziej zależy na ilości uczniów (dostają pieniądze w zależności od ilości uczniów, jeśli się nie mylę) niż jakości. Momentami tych najlepszych wręcz się marnuje.
Ale z drugiej strony, czy prywatyzacja byłaby najlepszym wyjściem? Polityka, to nie na moją głowę...
gribby
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 201
Rejestracja: 1 sty 2009, o 21:27
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 12 razy
Pomógł: 13 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: gribby »

Ja myślę, że szkoła powinna być ogólnodostępna, czyli darmowa. Faktycznie niektóre uczelnie prywatne są niezłe, ale są też i takie, które tylko chcą zarobić na gorszych studentach (pod względem własnej pracy, wiedzy i umiejętności) wmawiając im, że są dobrzy. Dzięki czemu mogą mieć dyplom ukończenia uczelni, za który praktycznie płacą, nie mając - kończąc szkołę - wystarczająco dobrych kwalifikacji, by być świetnymi pracownikami.
Dumel
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 2000
Rejestracja: 19 lut 2008, o 17:35
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Stare Pole/Kraków
Podziękował: 60 razy
Pomógł: 202 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Dumel »

Jak uczeń XIV Staszica w Warszawie może mieć ten sam program nauczania z mat. co uczeń jakiegoś przeciętnego liceum?
oni o ile wiem realizują jakiś autorski program nauczania. 2x szerszy niz zwykly, tzn ten do bani ktory jest prawie wszedzie
W przypadku nie-darmowej edukacji może byśmy stracili paru inteligentów pochodzących ze wsi ale zobaczcie jak na tym by skorzystała szkoła jako instytucja!
ktoś w czasie wojny (Hitler chyba) powiedział cos w stylu: "jedna śmierć jest tragedią, a milion statystyką". to zdanie jest analogiczne. nie mozna mowic ze co tam ze komus sie zycie zmarnuje bo to tylko niewielka czesc spoleczenstwa
luka52
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8601
Rejestracja: 1 maja 2006, o 20:54
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 47 razy
Pomógł: 1816 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: luka52 »

Dumel pisze:ktoś w czasie wojny (Hitler chyba) powiedział cos w stylu: "jedna śmierć jest tragedią, a milion statystyką". to zdanie jest analogiczne. nie mozna mowic ze co tam ze komus sie zycie zmarnuje bo to tylko niewielka czesc spoleczenstwa
Co za bzdury, za przeproszeniem. Tak się składa, że przez "darmową" szkołę tracimy te przytoczone miliony...
Awatar użytkownika
Frey
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3299
Rejestracja: 11 paź 2008, o 18:09
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Skierniewice
Podziękował: 48 razy
Pomógł: 243 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Frey »

To nie jest zdroworozsądkowe podejście. Masz pieniądze to tak uważasz, jakbyś ich nie miał to mówiłbyś inaczej.

Kolejny pseudo liberalny dzieciak, uważający że wszystko co socjalne jest złe, wszystko powinno być prywatne i tym podobne bzdury. To nie dyskusja na tematy polityczne i nie będę ich ciągnął, bo to nie miejsce. Mim zdaniem spokojnie możesz iść robić co innego niż się uczyć, społeczeństwo na tym zyska. Bo społeczeństwo to właśnie Ci, których chcesz skazać wtórny analfabetyzm, cenzus majątkowy i pokazać, że to pochodzenia ma znaczenie, a człowiek.

Nie wiem czemu się czepiacie edukacji szkoły mają stwarzać warunki do zdobywania wiedzy, a nie się za uczni uczyć.-- 9 marca 2009, 22:30 --
Dumel pisze:
W przypadku nie-darmowej edukacji może byśmy stracili paru inteligentów pochodzących ze wsi ale zobaczcie jak na tym by skorzystała szkoła jako instytucja!
ktoś w czasie wojny (Hitler chyba) powiedział cos w stylu: "jedna śmierć jest tragedią, a milion statystyką". to zdanie jest analogiczne. nie mozna mowic ze co tam ze komus sie zycie zmarnuje bo to tylko niewielka czesc spoleczenstwa
"Śmierć jednostki to tragedia, śmierć milionów to statystyka"

Józef Stalin

Tragedia...
gribby
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 201
Rejestracja: 1 sty 2009, o 21:27
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 12 razy
Pomógł: 13 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: gribby »

Mógłbyś napisać co przez to rozumiesz, luka52?
U mnie w klasie najlepsze osoby to chyba właśnie te, które nie mogą sobie zbytnio pozwolić na rzucanie kasą na prawo i lewo U jednej z nich widzę zainteresowanie-spore, tu brak walki o oceny, ale o wiedzę, u drugiej - chyba tylko perspektywę tego, że w przyszłości może być lepiej.
Na pewno szkoły mogłoby pomóc, ale nie każdy w takiej sytuacji na to pozwala.-- 9 marca 2009, 22:33 --Zgadzam się z przedmówcą, nie pasuje Ci tak jak jest, jedź gdzieś indziej, a jeśli jest u nas dostępne, to tam się kieruj
luka52
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8601
Rejestracja: 1 maja 2006, o 20:54
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 47 razy
Pomógł: 1816 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: luka52 »

Frey pisze:To nie jest zdroworozsądkowe podejście. Masz pieniądze to tak uważasz, jakbyś ich nie miał to mówiłbyś inaczej.
Tia... za to Ty widzę uważasz, że jak Ciebie na coś nie stać a chcesz to mieć to Ci się to "należy".
Twój sposób myślenia jest dobry co najwyżej w odniesieniu do małego dziecka, które o nic nie dba a inni się nim zajmują.
Frey pisze:Kolejny pseudo liberalny dzieciak
Kogo nazywasz dieciakiem, a tym bardziej skąd to określenie "pseudo liberał"?
gribby pisze:Mógłbyś napisać co przez to rozumiesz, luka52?
Chodzi mi o to, że przez szkołę państwową dopiero traci się młode umysły, w kótre wpaja się różne głupoty.
Poza tym wybitne jednostki np. Tomasz Edison zawdzięczają państowym szkołom chyba tylko tyle, że ich (na całe szczeście) nie ukończyli... albo jej jeszcze nie było.


A tak wracając do głównego wątku o zakres nauczania - problemu by w ogóle nie było, gdyby to rodzice płacący za naukę swoich dzieci decydowali, czego chcą je uczyć.
Awatar użytkownika
swpok
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 205
Rejestracja: 15 wrz 2008, o 22:00
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Syreni gród.
Pomógł: 37 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: swpok »

Całkowita prywatyzacja szkół mogła by paradoksalnie doprowadzić do jeszcze większego spadku poziomu nauczania. Doskonałym na to przykładem są setki prywatnych szkół wyższych, które powstają ostatnio jak grzyby po deszczu. W przypadku prywatyzacji absolutnej nasz kraj stałby się po trochu republiką bananową. Już teraz w samej Warszawie znajduje się bardzo dużo prywatnych uczelni wyższych, gdzie obronę pracy magisterskiej można przyrównać do prezentacji maturalnej.

Jednak załóżmy na chwilę, że oto parlament zmienia konstytucję, zostają wprowadzane odpowiednie ustawy, które ratyfikuję prezydent i w Polsce znika całkowicie edukacja publiczna. Na rynku powstaje ogromna nisza, albowiem pracodawcy ciągle wymagają od pracowników pewnych kwalifikacji. Powstaje wiele szkół prywatnych. Część uczelni zgarnia elitę polskiej profesury i wykładowców. Tam czesne jest duże. Jednak powstaje coraz więcej szkół prywatnych, pełnych podrzędnych wykładowców, gdzie miesięczne czesne jest stosunkowo niskie. Przedsiębiorcy otwierają prywatne szkoły zawodowe, technika.

Suma sumarum klarują się elitarne szkoły, ale powstają także te mocno podrzędne, przeciętne. Skutkiem czego tak naprawdę niczego nie zmieniliśmy, powróciliśmy do statusu quo z paroma różnicami. Otóż, główną różnicą, byłby zapewne gwałtowny wzrost przestępczości, zapaść gospodarcza i ogromna rzesza imigrantów z wyższym wykształceniem z innych państw.

Zauważyłem, że wiele z Was wychwala szkolnictwo przedwojenne. Moim zdaniem międzywojenne kształcenie także odbiegało od ideału. Młodzieży wpajało się, tak samo jak współcześnie, wiele niepotrzebnych głupot i kazano się jeszcze z tym utożsamiać.

Swoją drogą genialnie system szkolnictwa podsumował Gombrowicz w Ferdydurke. Szkoła narzuca nam formę, schematy myślowe, poglądy, idee, zabija w dużym stopniu kreatywność. Bez wyjątku, czy to szkoła prywatna czy publiczna.
luka52 pisze:A tak wracając do głównego wątku o zakres nauczania - problemu by w ogóle nie było, gdyby to rodzice płacący za naukę swoich dzieci decydowali, czego chcą je uczyć.
Brrrr ..... Już widzę te masy prawników i lekarzy.
Awatar użytkownika
patryk007
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 427
Rejestracja: 1 kwie 2006, o 22:43
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 9 razy
Pomógł: 1 raz

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: patryk007 »

Luka52, widzę, że jedyny rozsądny.
Frey pisze:To nie jest zdroworozsądkowe podejście. Masz pieniądze to tak uważasz, jakbyś ich nie miał to mówiłbyś inaczej.
Być może, wtedy bym uważał źle.
Jednak bardziej realistycznie dedukując, to myślę, że jak każdy dzieciak, nie garnąłbym się do szkoły.
Frey pisze:Kolejny pseudo liberalny dzieciak, uważający że wszystko co socjalne jest złe, wszystko powinno być prywatne i tym podobne bzdury. To nie dyskusja na tematy polityczne i nie będę ich ciągnął, bo to nie miejsce. Mim zdaniem spokojnie możesz iść robić co innego niż się uczyć, społeczeństwo na tym zyska. Bo społeczeństwo to właśnie Ci, których chcesz skazać wtórny analfabetyzm, cenzus majątkowy i pokazać, że to pochodzenia ma znaczenie, a człowiek.
Dlaczego pseudo?! Nie obrażaj mnie. To raz.
Same nieuzasadnione, oklepane frazesy. Nad tym, że społeczeństwo zyska jak się nie będę uczył stawiam ?.
Wtórny analfabetyzm to nie choroba, to nie jest takie straszne. ;P Schodząc na ziemię: myślę, że ciężko byłoby się nie nauczyć czytać chcąc zarabiać w jakikolwiek sposób. Samo by przyszło W RAZIE potrzeby. Ludzie się uczą języka na obczyźnie bez lekcji to i czytać by się nauczyli.

Co do cenzusu majątkowego - to naprawdę urojone myślenie. To, że nie mogę sobie pozwolić na kupno samochodu to też jest przejaw cenzusu majątkowego i gorszego pochodzenia?! Nie stać mnie to mnie nie stać! Edukacja to nic innego jak towar, który nie powinien być darmowy. Tak jak skarpety i samochody nie są za darmo. Co nie znaczy, że nie ma tanich samochodów i skarpet, tak samo jak szkół (w wolnej konkurencji).
Bez przymusu nauki poziom nauczania byłby naprawdę zróżnicowany w zależności od szkoły, wszyscy by byli zadowoleni. Naprawdę.
Frey pisze:Nie wiem czemu się czepiacie edukacji szkoły mają stwarzać warunki do zdobywania wiedzy, a nie się za uczni uczyć.
Dokładnie tak! Ktoś temu przeczy?!

-- 10 marca 2009, 00:39 --
swpok pisze:W przypadku prywatyzacji absolutnej nasz kraj stałby się po trochu republiką bananową. Już teraz w samej Warszawie znajduje się bardzo dużo prywatnych uczelni wyższych, gdzie obronę pracy magisterskiej można przyrównać do prezentacji maturalnej.
Właśnie dlatego trza sprywatyzować szkoły! Już pisałem, być może nie zrozumiałeś, że w dobie gdzie dają za friko, po co kupować sobie studia? Dają za free to biorę "za darmo". Jak coś jest darmo albo prawie darmo to widać jakie jest...
swpok pisze:Suma sumarum klarują się elitarne szkoły, ale powstają także te mocno podrzędne, przeciętne. Skutkiem czego tak naprawdę niczego nie zmieniliśmy, powróciliśmy do statusu quo z paroma różnicami. Otóż, główną różnicą, byłby zapewne gwałtowny wzrost przestępczości, zapaść gospodarcza i ogromna rzesza imigrantów z wyższym wykształceniem z innych państw.
I: Nieprawda, że nic nie zmieniliśmy. Usunęliśmy całą hołotę, która nie garnęła się do nauki i zatruwała klasy. Pozostali tylko ci którzy chcą, albo których rodzice chcą.
II: Naprawdę myślisz, że przez te parę godzin nie spędzonych w szkole wzrośnie tak drastycznie przestępczość? Może trochę. Nie wiem jak to tam było kiedyś w USA. Źle chyba nie było...
III: Co do ostatniej części wypowiedzi to myślałem, że mi się strona przesunęła PageUp'em. Jaka k... zapaść gospodarcza?! Chyba wzrost gospodarczy o 200%! I jacy imigranci? Coś Ty brał?
Szkoła narzuca nam formę, schematy myślowe, poglądy, idee, zabija w dużym stopniu kreatywność. Bez wyjątku, czy to szkoła prywatna czy publiczna.
To prawda ale my tu nie o tym. My tu walczymy o lepszy poziom szkół a nie o zmianę idei placówki pt. "szkoła" jako takiej.
gribby
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 201
Rejestracja: 1 sty 2009, o 21:27
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 12 razy
Pomógł: 13 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: gribby »

Usunęliśmy całą hołotę, która nie garnęła się do nauki i zatruwała klasy. Pozostali tylko ci którzy chcą, albo których rodzice chcą.
Nie mogę się zgodzić, liceum nie jest obowiązkowe, a patrz jaka hołota ;p (zależy gdzie) Wcale nie jest tak, że jeśli ktoś jest przy kasie, to pracuje uczciwie na swoje wykształcenie. Niektórzy wiedzą, że oceny da się załatwić i jedynie są obecni w szkole, ale własnego wkładu w kształcenie - 0.
Ostatnio zmieniony 10 mar 2009, o 22:11 przez gribby, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ