Zakres nauczania matematyki w LO

Dyskusje o matematykach, matematyce... W szkole, na uczelni, w karierze... Czego potrzeba - talentu, umiejętności, szczęścia? Zapraszamy do dyskusji :)
Dumel
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 2000
Rejestracja: 19 lut 2008, o 17:35
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Stare Pole/Kraków
Podziękował: 60 razy
Pomógł: 202 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Dumel »

Dobry matematyk może być też dobrym humanistą, ale dobry humanista nigdy nie będzie dobrym matematykiem
chodziło o to że wg tego dobry matematyk będący dobrym humanistą nie może być dobrym matematykiem więc sprzeczność
LG
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 11 wrz 2008, o 18:09
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Krempachy
Podziękował: 13 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: LG »

Przeczytałeś dokładnie??
Awatar użytkownika
kadiii
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 642
Rejestracja: 20 gru 2005, o 21:04
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Wrocław
Pomógł: 130 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: kadiii »

dobra, mógłbym jakoś ironicznie odpowiedzieć, ale tego nie zrobię - nie potrzeba tu żadnych słownych "szermierek", szczególnie nie na temat(prosze żeby nikt inny tez tego nie kontynuował).
A tak wracając do naszego pobocznego wątku(w temacie "Zakres nauczania matematyki w LO") to naprawdę jestem przeciwny dzieleniu ludzi na humanistów(w tym nie pierwotnym znaczeniu) i umysły scisłe, co w twoim rozumowaniu oznacza ludzi którzy mogą zrozumieć tylko coś i takich którzy mogą wszystko. Humanizm, który jakby nie patrzeć odnosi sie do człowieka nie składa sie jedynie ze znajomości dat historycznych, umiejętności wskazania przyczyn wojen czy umiejętności czytania ze zrozumieniem. Humanizm odnosi sie do człowieka i jego życia a więc czegoś dużo bardziej skomplikowanego niż jakakolwiek teoria czy zbiór aksjomatów. Znam troche osób, które są przykładami umysłów "humanistycznych" i nie sprawiają im żadnego problemu szeroko pojęte nauki ścisłe - czyli de facto z autopsji mam prawo twierdzić inaczej niż ty.
A tak kończąc już moją przydługawą wypowiedź życzę ci żebyć popatrzył kiedys na świat bez wyszukiwania tych wszystkich zależności i poprostu sie nim nacieszył. Polecam
Pozdrawiam
Hellbike
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 169
Rejestracja: 27 cze 2008, o 14:26
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: zg
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 3 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Hellbike »

Ja matematyke w liceum/gimnazjum ograniczylbym do rach. prawd, arytmetyki, podstaw geometrii itp.

Wywalilbym nawet rownania kwadratowe.

Dlaczego?

Co z tego ze ludzie posiadaja wiedze, skoro jej nie rozumieja. Taka wiedza moze byc przydatna tylko jesli bierzemy udzial w milionerach :] Na studiach nie-matematycznych ludzie ktorych nie interesuje matematyka ale musza zaliczyc analize - bardzo czesto swietnie licza calki i pochodne nie wiedzac tak wlasciwie czym jest pochodna.

W szkole sredniej wyglada to bardzo podobnie.

Oczywiscie osoby zainteresowane powinny miec duze mozliwosc - ale i tak odpuscilbym analize, nawet granice - przeciez to bardzo dokladnie przerabia sie na studiach - uczenie sie dwa razy tego samego to strata czasu.

Czyli przedewszystkim nacisk na myslenie, zrozumienie - a nie na przerobienie jak najszerszego materialu.

Zreszta w podobny sposob ograniczyl bym wszystkie inne przedmioty.
Rogal
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5405
Rejestracja: 11 sty 2005, o 22:21
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: a z Limanowej
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 422 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Rogal »

Jest pewien problem odwieczny - skąd wiesz, że ktoś po humanie nagle nie zechce iść na dajmy na to ekonomię? Bez podstaw matematyki, które chcesz wyrzucić z poziomu podstawowego nie ma żadnych szans. Ogólnie reforma nauczania jest potrzebna, ale nie w tym kierunku moim skromnym zdaniem. Pisałem to już tutaj zapewne, więc powtarzał się nie będę. O tym, że mam program naprawy tego, też już nie wspominam :-)
Hellbike
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 169
Rejestracja: 27 cze 2008, o 14:26
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: zg
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 3 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Hellbike »

Jesli ktos zmienia swoj cel zyciowy musi liczyc sie z tym, ze pewne rzeczy bedzie musial nadrobic.

Jesli ktos w liceum uwaza, ze chce studiowac fizyke, to nie ma sensu meczyc go pozostalymi przedmiotami(nie mowie o calkowitym wyzerowaniu - ale ograniczeniu takim, o jakim pisalem wyzej).

Oczywiscie, jest szansa, ze pozniej bedzie chcial zmienic zdanie - ale taka szansa jest zawsze. Rownie dobrze na 3-cim roku studiow ktos z filologii moze uznac, ze woli matematyke.

Nie powinno byc tez presji - jesli ktos w liceum nie wie jeszcze co chce robic, to powinien miec szanse
uczyc sie wszystkiego po rowno.

Ogolne zalozenie jest takie, ze to szkola jest dla ucznia a nie na odwrot.
Rogal
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5405
Rejestracja: 11 sty 2005, o 22:21
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: a z Limanowej
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 422 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Rogal »

Czyli powracamy do kwestii - dlaczego szkoły powinny być prywatne :-)
Hellbike
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 169
Rejestracja: 27 cze 2008, o 14:26
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: zg
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 3 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Hellbike »

Z jednej strony jestem za prywatnymi szkolami, bo uwazam, ze wtedy pieniadze byly by lepiej rozdysponowane - a wladzom uczelni bardziej zalezaloby na wysokiej jakosci uczelni/zajec, bo w koncu to bezposrednio od studentow dostaja kase.

Ale jestem tez za ogolnym dostepem do edukacji dla chetnych.

Wiec rozwiazanie jest pewnie gdzies po srodku - biedni studenci wspierani przez panstwo, a ci nie-biedni finansujacy sie samodzielnie.

Oczywiscie jakosc tego rozwiazania zalezy od zamoznosci kraju - jesli np. 80% spoleczenstwa stac na samodzielne finansowanie nauki, to jest to rozwiazanie bardzo sensowne.

Niestety ciezko mowic o tym jak powinna wygladac edukacja nie uwzgledniajac srodowiska.

Mysle, ze akurat w Polsce prywatyzacja uczelni byla by swietnym pomyslem, zwg. na ogromna liczba studentow (w stosunku do liczby ludnosci).
Rogal
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5405
Rejestracja: 11 sty 2005, o 22:21
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: a z Limanowej
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 422 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Rogal »

Jeśli szkoły są prywatne, to przecież nikt chętnym nie broni dostępu, nie trzeba w tym celu robić jakichś regulacji. Biedni studenci z kolei nie mogą być wspierani przez państwo, bo nie do tego ono służy, tylko przez uczelnie, bądź firmy, tak jak się to dzieje w cywilizowanym świecie.
Hellbike
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 169
Rejestracja: 27 cze 2008, o 14:26
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: zg
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 3 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Hellbike »

No tak. Ale jaki interes we wspieraniu biednych mialy by miec uczelnie, pomijajac geniuszy?

Tutaj musialby byc regulacje wprowadzone przez panstwo, okreslajace jaka czesc budzetu musi byc przeznaczona na pomoc biednym studentom.

Pozatym, "nie do tego ono sluzy". Miedzy innymi do tego.
Rogal
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5405
Rejestracja: 11 sty 2005, o 22:21
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: a z Limanowej
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 422 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Rogal »

Może uczelnia widzi w tym interes, którego Ty nie możesz dostrzedz? Są jeszcze firmy, są prywatne instytucje wspomagające młodych, zdolnych, a biednych. Państwo jest akurat najmniej odpowiednią instytucją do tego - pora wyrzucić z siebie zakorzenione przyzwyczajenia i przesądy dwudziestego wieku.
KaerbEmEvig
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 11 mar 2010, o 22:19
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Wrocław
Podziękował: 1 raz

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: KaerbEmEvig »

Rogal pisze:Czyli powracamy do kwestii - dlaczego szkoły powinny być prywatne
Zdajesz sobie sprawę, dlaczego Mikke nigdy nie wygrał wyborów? Dlaczego nigdy nawet nie przekroczył progu wyborczego (nie licząc jednej kadencji w Sejmie, kiedy jego koło i tak nic nie znaczyło, bo składało się na nie czterech posłów)?

Odpowiedź jest prosta - na jego elektorat składają się przeważnie ludzie młodzi o radykalnych poglądach ekonomicznych. Z upływem czasu ludzie ci zaczynają dorastać i zmieniają poglądy - nowe pokolenie młodych nabywa prawa wyborcze i w ten sposób elektorat Korwina pozostaje constans. Dharma.

Szkoły nie powinny być prywatne z tego powodu, że to w cale nie zagwarantuje poziomu nauczania - prędzej doprowadzi do jego pogorszenia. Spójrz na krzywą Gaussa, co widzisz? Kiedyś, w czasach guwernerów, kształcili się tylko ludzie, którzy pragnęli pogłębiać swoją wiedzę (jeżeli tylko byli wystarczająco zamożni).

Dziś każdy chce być posiadaczem dyplomu - tak, dyplomu. Nie chodzi tu o wiedzę, mądrość i tego typu rzeczy. Ludzie idą na uczelnie, żeby dostać dyplom, bo uważają, że będzie to certyfikat świadczący o tym, że nie są ćwierćinteligentami. Grubo się mylą, bo społeczeństwo dużo bardziej ceni sobie sprawnego fachowca po zawodówce czy technikum niż leniwego chlejusa, który przez pięć lat przepuszczał pieniądze rodziców bawiąc się w studiowanie, powiedzmy, politologii.

Masa klientów, którzy za pieniądze pożyczone z banku (lub wzięte od rodziców) idzie "studiować", bo "tak wypada", bo "każdy studiuje", bo "pracodawcy tego oczekują" - idzie tak naprawdę po dyplom. Nie obchodzi ich wiedza, więc nie obchodzi ich też poziom nauczania. Gorzej, nie obchodzi ich wysoki poziom nauczania. Im łatwiej zaliczyć, tym lepiej. Dostrzegalne to jest nawet na uczelniach publicznych, nie mówiąc o tych wszystkich prywatnych szkółkach wyższych w Pcimiu Dolnym, czy w Koziej Wólce.
kkk
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 578
Rejestracja: 2 paź 2007, o 19:48
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ww
Podziękował: 59 razy
Pomógł: 35 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: kkk »

Jak dla mnie materiału w liceum jest zdecydowanie za mało. I śmieszy mnie to, że i tak nauczycielom brakuje na to czasu. U mnie na rozszerzonej matematyce z miesiąc robiliśmy równania kwadratowe - a to jakby nie patrzeć tylko wzór na deltę i pierwiastki. I czemu tak późno (dopiero druga klasa szkoły średniej) przerabia się tak proste rzeczy? Tego nie rozumiem.

Później przychodzisz na studia - pojawia się przedmiot 'fizyka' gdzie na starcie wymagają wprawy w rachunku wektorowego, pochodnych i całek. Czyli rzeczy o których nawet nikt nie wspominał w szkole średniej (no może wektory troszkę były zahaczone, ale i tak zdecydowanie za mało). Ja na przykład na początku miałem z tym problem - możliwie najszybciej nadrobić jak najwięcej materiału coby w ogóle cokolwiek na studiach zrozumieć.

Ja ogólnie liceum ogólnokształcącego, ani tego co teraz zamierzają z nich zrobić po wakacjach, nie polecam. Lepiej iść do dobrego technikum a później na studia. W moim liceum nawet fizyki na poziomie podstawowym nie przerobiliśmy. Ale za to miałem duuużo francuskiego, polskiego, historii i innych pierdół, z których wiele już nie pamiętam. No, a chodziłem do klasy ścisłej i zdawałem maturę z angielskiego, którego godzinowo miałem tyle samo co francuskiego... Żart dyrekcji chyba...
MadJack
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 270
Rejestracja: 21 lis 2010, o 22:23
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 5 razy
Pomógł: 35 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: MadJack »

Ja ogólnie liceum ogólnokształcącego, ani tego co teraz zamierzają z nich zrobić po wakacjach, nie polecam. Lepiej iść do dobrego technikum a później na studia. W moim liceum nawet fizyki na poziomie podstawowym nie przerobiliśmy. Ale za to miałem duuużo francuskiego, polskiego, historii i innych pierdół, z których wiele już nie pamiętam. No, a chodziłem do klasy ścisłej i zdawałem maturę z angielskiego, którego godzinowo miałem tyle samo co francuskiego... Żart dyrekcji chyba...
Ja niestety jak patrzę po większości techników, to poziom spadł jeszcze bardziej niż w liceum. Na dodatek spędza się tam rok więcej, a w dzisiejszych czasach tytuł technika jest traktowany tak trochę psu na budę (co jest sytuacją poronioną wg mnie). Istnieją zarówno dobre licea jak i dobre technika, jednak o większości szkoda mówić.
Jak dla mnie materiału w liceum jest zdecydowanie za mało. I śmieszy mnie to, że i tak nauczycielom brakuje na to czasu. U mnie na rozszerzonej matematyce z miesiąc robiliśmy równania kwadratowe - a to jakby nie patrzeć tylko wzór na deltę i pierwiastki. I czemu tak późno (dopiero druga klasa szkoły średniej) przerabia się tak proste rzeczy? Tego nie rozumiem.
Zgadzam się. Ogólnie mam wrażenie, że większość zadań w liceum to podstawianie do wzoru (ew. nieznaczne przekształcenie go), porządkowanie wyrazów i liczenie. Jedyna trudność to to, jakiego wzoru użyć. Nawet geometria tak wygląda, szczególnie, że przerabia się głównie analityczną. A zakres materiału też jest śmieszny.
Awatar użytkownika
Cosinus01
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 227
Rejestracja: 18 lut 2014, o 14:32
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 34 razy
Pomógł: 17 razy

Zakres nauczania matematyki w LO

Post autor: Cosinus01 »

Zakres materiału rzeczywiście jest śmieszny. Jestem na podstawie, bo jestem biol-chem-fiz. Ale chcę zdawać maturę rozszerzoną z matematyki, więc już dobre kilka miesięcy temu zacząłem sam ogarniać materiał z rozszerzenia. Może jestem bardziej zdolny matematycznie, ale wg mnie takie rzeczy jak dzielenie wielomianów czy funkcje trygonometryczne to rzeczy banalne. Mam tylko 3 godziny tygodniowo matematyki i pomimo biologii dzień w dzień i sprawdzianów tydzień w tydzień ogarniam rozszerzenie. Serio, banały, które były w starym programie (obecne klasy maturalne) są już wsadzone do wora z rozszerzeniem, np. równanie okręgu i nierówność koła.

Program jest coraz bardziej okrajany - pewnie dlatego, żeby społeczeństwo było coraz głupsze. Przeczytajcie sobie podstawę programową z matematyki, pytania i odpowiedzi do IV etapu edukacyjnego. To dopiero komedia.
ODPOWIEDZ