Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
-
- Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 25 lis 2017, o 16:39
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Kraków
Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Witam,
chciała bym się dowiedzieć, co zrobilibyście w mojej sytuacji.
Otóż, jestem na drugim roku studiów, studiuję matematykę na AGH. Wybór studiów bynajmniej nie był przypadkowy, ale też nie było do końca tak, że "od zawsze marzyłam o studiowaniu matematyki". Po prostu, pewnego dnia, szukając inspiracji pośród różnych kierunków i porad, co mogłabym studiować, wyczytałam, właściwie dość prostą poradę, a jednak niesamowicie pomocną by studiować, niekoniecznie to co bardzo bardzo lubisz robić(ja np. lubię gotować, ale niekoniecznie jestem w tym dobra ), ale raczej to w czym jesteś zdolny, co mógłbyś robić do końca życia. I tak właśnie pewnej nocy, podczas moich przygotowań do matury rozsz. uświadomiłam sobie, że chcę studiować matematykę, a że zawsze chciałam też studiować na AGH i wiem że po wms jest dobra praca to jestem tu gdzie jestem...
I wszystko było by dobrze, (studia naprawdę mi się podobają i naprawdę wiem że chcę to studiować!), gdyby nie to że kompletnie sobie nie radzę Tzn. pierwszy semestr był baaardzo ciężki ale zdałam wszystko, z tym że praktycznie nie miałam ferii. Niestety, kolokwia zwykle wyglądają tak, że robimy zadania z działu A oraz działu B, a na kolokwium pojawiają się zadania, które oba te tematy łączą w jedno. Pomimo, że przerabiam wszystkie zadania robione na zajęciach + bardzo duzo z zestawów zadań, na kolokwiach sobie nie radzę W drugim semestrze nie zdałam algebry liniowej.. A najsmutniejsze jest to, że naprawdę, bardzo się przykładałam, dosłownie przez całe wakacje, a w sierpniu to już uczyłam się praktycznie od rana do wieczora nic innego nie robiąc. Zdałam egz. pisemny, ale na 3. terminie więc pozostał mi tylko jeden termin ustnego, którego nie zaliczyłam (z osób z 3. terminu, które zdały pisemny zaliczyło zaledwie kilka osób na 30, więc widać jaki jest poziom...). Myślałam, że może na 2. roku będzie lepiej, ale załamałam się kompletnie po wczorajszym kolokwium z algebry abstrakcyjnej, uczyłam się do niej ostatnio całe 2 tygodnie, a są naprawdę bardzo małe szanse, że zdam
Jestem już naprawdę załamana tą całą sytuacją. Tak jak już pisałam, studia mi się podobają, tylko po prostu sobie nie radzę. Jeśli nie zdam czegokolwiek w tym semstrze, to wylatuję, a już od samego początku zapowiada się nieciekawie boję sie że wylecę i co wtedy? zaczynać nowy kierunek, kiedy tak naprawde chce studiować matematykę? czy może próbować na mniej ambitnej uczelni? tak czy tak musiałabym chyba zaczynać studia od początku, prawda? Chyba i jedno i drugie stanowiło by dla mnie jakąś porażkę, chyba jestem zbyt ambitna a za mało zdolna Jest jeszcze taka sprawa, że kiedy przed studiami, wypytywałam kogo mogłam co i jak, dowiedziałam się do pewnej absolwentki, że studiowanie tutaj jest przede wszystkim dla wytrwałych i że trzecie terminy to normalna sprawa ( wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie ma poprawy kolokwiów, ani żę "trzecie terminy" tyczy się tylko egzaminów).
Może moglibyście mi jakoś doradzić? Co byście zrobili na moim miejscu?
chciała bym się dowiedzieć, co zrobilibyście w mojej sytuacji.
Otóż, jestem na drugim roku studiów, studiuję matematykę na AGH. Wybór studiów bynajmniej nie był przypadkowy, ale też nie było do końca tak, że "od zawsze marzyłam o studiowaniu matematyki". Po prostu, pewnego dnia, szukając inspiracji pośród różnych kierunków i porad, co mogłabym studiować, wyczytałam, właściwie dość prostą poradę, a jednak niesamowicie pomocną by studiować, niekoniecznie to co bardzo bardzo lubisz robić(ja np. lubię gotować, ale niekoniecznie jestem w tym dobra ), ale raczej to w czym jesteś zdolny, co mógłbyś robić do końca życia. I tak właśnie pewnej nocy, podczas moich przygotowań do matury rozsz. uświadomiłam sobie, że chcę studiować matematykę, a że zawsze chciałam też studiować na AGH i wiem że po wms jest dobra praca to jestem tu gdzie jestem...
I wszystko było by dobrze, (studia naprawdę mi się podobają i naprawdę wiem że chcę to studiować!), gdyby nie to że kompletnie sobie nie radzę Tzn. pierwszy semestr był baaardzo ciężki ale zdałam wszystko, z tym że praktycznie nie miałam ferii. Niestety, kolokwia zwykle wyglądają tak, że robimy zadania z działu A oraz działu B, a na kolokwium pojawiają się zadania, które oba te tematy łączą w jedno. Pomimo, że przerabiam wszystkie zadania robione na zajęciach + bardzo duzo z zestawów zadań, na kolokwiach sobie nie radzę W drugim semestrze nie zdałam algebry liniowej.. A najsmutniejsze jest to, że naprawdę, bardzo się przykładałam, dosłownie przez całe wakacje, a w sierpniu to już uczyłam się praktycznie od rana do wieczora nic innego nie robiąc. Zdałam egz. pisemny, ale na 3. terminie więc pozostał mi tylko jeden termin ustnego, którego nie zaliczyłam (z osób z 3. terminu, które zdały pisemny zaliczyło zaledwie kilka osób na 30, więc widać jaki jest poziom...). Myślałam, że może na 2. roku będzie lepiej, ale załamałam się kompletnie po wczorajszym kolokwium z algebry abstrakcyjnej, uczyłam się do niej ostatnio całe 2 tygodnie, a są naprawdę bardzo małe szanse, że zdam
Jestem już naprawdę załamana tą całą sytuacją. Tak jak już pisałam, studia mi się podobają, tylko po prostu sobie nie radzę. Jeśli nie zdam czegokolwiek w tym semstrze, to wylatuję, a już od samego początku zapowiada się nieciekawie boję sie że wylecę i co wtedy? zaczynać nowy kierunek, kiedy tak naprawde chce studiować matematykę? czy może próbować na mniej ambitnej uczelni? tak czy tak musiałabym chyba zaczynać studia od początku, prawda? Chyba i jedno i drugie stanowiło by dla mnie jakąś porażkę, chyba jestem zbyt ambitna a za mało zdolna Jest jeszcze taka sprawa, że kiedy przed studiami, wypytywałam kogo mogłam co i jak, dowiedziałam się do pewnej absolwentki, że studiowanie tutaj jest przede wszystkim dla wytrwałych i że trzecie terminy to normalna sprawa ( wtedy jeszcze nie wiedziałam, że nie ma poprawy kolokwiów, ani żę "trzecie terminy" tyczy się tylko egzaminów).
Może moglibyście mi jakoś doradzić? Co byście zrobili na moim miejscu?
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Ku pokrzepieniu serc: ludzie z drugiej strony biurka też przeżywali takie rozterki.
... czesc-iii/
Odpowiedz sobie na pytanie: czy naprawdę chcesz być matematyczką? Jeśli tak, jeśli mas silną motywację, znajdziesz siły. Jeśli nie - zmień studia. Ale czy wiesz co chcesz w życiu robić? Lubisz gotować, to może otwórz restaurację.
... czesc-iii/
Odpowiedz sobie na pytanie: czy naprawdę chcesz być matematyczką? Jeśli tak, jeśli mas silną motywację, znajdziesz siły. Jeśli nie - zmień studia. Ale czy wiesz co chcesz w życiu robić? Lubisz gotować, to może otwórz restaurację.
-
- Użytkownik
- Posty: 7917
- Rejestracja: 18 mar 2009, o 16:24
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 30 razy
- Pomógł: 1671 razy
Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Nie rezygnuj z matematyki. Nie załamuj się. Staraj się rozwiązywać samodzielnie zadania. Jeśli masz trudności w rozwiązywaniu niektórych z nich podawaj na forum.
Życzę Ci, abyś została na matematycznych studiach. Mozolna i uporczywa praca przewyższa zdolności.
Życzę Ci, abyś została na matematycznych studiach. Mozolna i uporczywa praca przewyższa zdolności.
-
- Administrator
- Posty: 34277
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 3 razy
- Pomógł: 5203 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
I pamiętaj, matematyka to nie rozwiązywanie zadań - matematyka opiera się przede wszystkim na zrozumieniu. To co opisujesz pozwala mi wysnuć przypuszczenie, że być może bardziej koncentrujesz się na nauce rozwiązywania zadań niż na zrozumieniu tematu. A to ono jest kluczowe - bez tego możesz się mnóstwo uczyć i nie mieć wymiernych efektów.
JK
JK
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Kto wie czy nie ważniejsze są te niewymierne. Ich jest nieprzeliczalnie wiele.[...] i nie mieć wymiernych efektów
-
- Użytkownik
- Posty: 7917
- Rejestracja: 18 mar 2009, o 16:24
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował: 30 razy
- Pomógł: 1671 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Matematyka, to samodzielne rozwiązywanie zadań. Nie "mechanicznych- rachunkowych" (choć również konieczna jest sprawność rachunkowa) ale przede wszystkim problemowych takich jak "udowodnij , pokaż, że", bo one są konieczne do zrozumienia teorii, jak powiedział Śp. Profesor Maciej Skwarczyński "istoty struktury formalnej". Sama teoria bez rozwiązywania zadań jest tylko czczą teorią często niezrozumiałą.
MACIEJ SKWARCZYŃSKI ISTOTA STRUKTURY FORMALNEJ. CZĘŚĆ I. WYDAWNICTWO SGGW 1998.
MACIEJ SKWARCZYŃSKI ISTOTA STRUKTURY FORMALNEJ. CZĘŚĆ I. WYDAWNICTWO SGGW 1998.
-
- Użytkownik
- Posty: 22210
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 20:55
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Podziękował: 38 razy
- Pomógł: 3755 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Matematyka to głównie umiejętność formułowania problemów. Teorie własnie z tego się biorą. Sprawność rachunkowa i biegłość w rozwiązywaniu zadań to kwestia treningu
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Jednak zanim zaczniemy formułować problemy, musimy zdobyć warsztat. A ten wyrabia właśnie rozwiązywanie zadań. M. in. tych zwykłych. Na problemowe pora przychodzi później. Postawmy się w roli studenta. Ile procent studentów będzie aktywnymi stawiaczami problemów? Najpierw standard, potem można iść dalej.
-
- Administrator
- Posty: 34277
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 3 razy
- Pomógł: 5203 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Ale jeśli podchodzimy do rozwiązywania zadań "w standardzie maturalnym" (czyli nauczę się różnych przepisów/algorytmów bez ich zrozumienia), to na bardziej abstrakcyjnych przedmiotach niestety wyniki są marne.
JK
JK
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
To w ogóle nie podlega kwestii i nie to miałem na myśli pisząc o standardzie. "Standard maturalny" jest poniżej wszelkiej krytyki. Ja uczę myśleć, a nie tępo rozwiązywać testy. Niestety, ludzie niegdyś ambitni, wchodząc do szkoły dają się upupić (to z Gombrowicza). Po prostu wpadają w schemat, bo może taka poza jest wygodna dla nie-pasjonatów. Ale i pasjonaci są wśród belfrów. Perełki.
- Premislav
- Użytkownik
- Posty: 15687
- Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował: 196 razy
- Pomógł: 5221 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Zostawię poradę dla potomnych: przemyśleć to uczciwie i jeśli zajdzie potrzeba, zwojtylać w podskokach Miałem taki impuls w 2013 roku, szkoda, że się do niego nie zastosowałem. Niekoniecznie „będzie lepiej", nie każdy wygrywa, a już na pewno nie każdy może się rozwijać w dowolnym obranym kierunku, czasem lepiej się opamiętać. Gdyby chwila otrzeźwienia w 2013 roku była dłuższa, być może nie miałbym teraz kijowej roboty i oceanów frustracji w głowie.
Dodam tylko, że obiecująco (dla niektórych) brzmiący cytat profesor Ewy Damek z jej bloga „dopiero jak porządnie popracujecie, przekonacie się, na co Was stać" ma dwie strony medalu i tę drugą dane mi było ujrzeć.
Dodam tylko, że obiecująco (dla niektórych) brzmiący cytat profesor Ewy Damek z jej bloga „dopiero jak porządnie popracujecie, przekonacie się, na co Was stać" ma dwie strony medalu i tę drugą dane mi było ujrzeć.
-
- Użytkownik
- Posty: 6882
- Rejestracja: 7 gru 2010, o 16:50
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Staszów
- Podziękował: 50 razy
- Pomógł: 1112 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Nim zacznie się naukę poprawnej jazdy rowerem trzeba wcześniej pokazać prawidłowe nań wsiadanie i przeprowadzić odpowiedni trening. Nawet dosiad jest ważny. Mam wrażenie braku tego pokazu i treningu wsiadania i późniejszego przypominania skąd taka technika wsiadania wynikła i dla czego jest racjonalna. Wtedy zadane napisanie działań do obliczenia ilości potrzebnych guzików do czterech bluzek takich, że do jednej przyszywane jest sześć guzików, nie stanowiłoby problemu.
-
- Użytkownik
- Posty: 609
- Rejestracja: 10 lis 2009, o 22:39
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Pomógł: 135 razy
Re: Porażka na studiach matematycznych, co zrobić?
Wszystkie komentarze w tym wątku są bardzo cenne i trafne. Nie każdy nadaje się na matematykę. Z drugiej strony kształcenie w szkołach średnich szwankuje i czasami uczniowie dopiero na studiach odkrywają piękno matematyki. Tak jak napisał Jan Kraszewski, niezwykle ważne jest rozumienie. Nie ma sensu mechaniczne robienie zadań do upadłego. Lepiej zrobić mniej zadań, za to ze zrozumieniem, samodzielnie.
Podam przykład. Kiedyś pomagałem studentce, która oblała egzamin z algebry liniowej w I terminie. Poprosiła mnie, by wyjaśnić jej zadanie z egzaminu. Zadanie dotyczyło przestrzeni \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\). Studentka znała definicje, wzory. Ale nie potrafiła wyobrazić sobie geometrycznej sytuacji w zadaniu. Okazało się, że w ogóle nie wiedziała, że przestrzeń \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\) należy wyobrażać sobie jako trójwymiarową przestrzeń fizyczną. Pamiętam jej zdumienie, gdy pokazałem jej trzy ołówki, wzajemnie prostopadłe, i powiedziałem, że w tych rysunkach na wykładzie z układem współrzędnych w \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\) standardowe wektory bazowe \(\displaystyle{ E_1,E_2,E_3}\) należy wyobrażać sobie jak te trzy ołówki w przestrzeni fizycznej.
Pomyślałem wtedy: ta studentka cały semestr pilnie się uczyła nie wiedząc tej podstawowej rzeczy. To musiał być koszmar.
Podam przykład. Kiedyś pomagałem studentce, która oblała egzamin z algebry liniowej w I terminie. Poprosiła mnie, by wyjaśnić jej zadanie z egzaminu. Zadanie dotyczyło przestrzeni \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\). Studentka znała definicje, wzory. Ale nie potrafiła wyobrazić sobie geometrycznej sytuacji w zadaniu. Okazało się, że w ogóle nie wiedziała, że przestrzeń \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\) należy wyobrażać sobie jako trójwymiarową przestrzeń fizyczną. Pamiętam jej zdumienie, gdy pokazałem jej trzy ołówki, wzajemnie prostopadłe, i powiedziałem, że w tych rysunkach na wykładzie z układem współrzędnych w \(\displaystyle{ \mathbb{R}^3}\) standardowe wektory bazowe \(\displaystyle{ E_1,E_2,E_3}\) należy wyobrażać sobie jak te trzy ołówki w przestrzeni fizycznej.
Pomyślałem wtedy: ta studentka cały semestr pilnie się uczyła nie wiedząc tej podstawowej rzeczy. To musiał być koszmar.