Jestem leniwy, więc nie studiuję matematyki, więc można sobie na takie coś pozwolić :] Ale znam kilku matematyków (na pewno nie z powołania ), którzy nie chodzili na wykłady i myśleli, że "jakoś przejdą" i... w sumie nie wiem czy przeszli, wiem, że na pewno mają poprawki we wrześniu, a nie są na renomowanych uczelniach. Szczerze- nie wróżę im kariery.Czy tylko te 12 osób skończyło studia?
No i jeszcze jedna sprawa. Nie zaliczasz 1 wykładu, to musisz zaliczać w przyszłym roku i wykład i ćw. (tzw. warunek), więc masz kumulację 1. warunek jest bezpłatny za kolejne płacisz.
Oczywiście na ćw. nie uczysz się teorii, bo z założenia już ją znasz z wykładu. Jeżeli nie znasz, tzn., ze czekają Cię konsekwencje.
Nie wiem co ostatnia część ma wspólnego z poprzednią i gdzie nagle wyłania się etyczność kserowania.Kiedyś rozważyłem ten problem. W gimnazjum pojawił się następujący problem. Czy to fair nie pisać na lekcji a potem kserować zeszyty od "frajerów"? Na pierwszy rzut oka nie.
Głębsza analiza doprowadza jednak do poniższych wniosków.
Nieetyczne byłoby zachowanie się tak tylko wtedy, jeśli "frajer" podchodzi do sprawy na zasadzie "chętnie bym sobie nie pisał i też kserował, ale przecież nie mogę liczyć na tych nieuków z mojej klasy jeśli chcę mieć się z czego potem uczyć"
Właśnie tak jest. Nie chodzę na wykłady, a później kseruję notatki od innych= brak szacunku. Chyba że komuś coś wypadnie/ musiałby dojeżdżać autobusem o 6 rano etc., wtedy spoko- raz czy 2 można komuś oddać przysługę.Tak jednak prawie nigdy nie jest ( można zapytać ). Osoby tego typu tak czy inaczej na wykładach by były, tak czy inaczej by pisały. Nie ma tu więc sytuacji, w której "murzyn" odwala za nas czarną robotę - "frajer" dzieli się z nami pracą, którą i tak by wykonał.