Cześć,
Do matury zostały zaledwie niecałe dwa miesiące. W związku tym przystąpiłem do nauki matematyki rozszerzonej. Jak to u mnie bywa często niestety robię coś na ostatnią chwilę i tutaj popełniłem błąd. Wyznaczyłem sobie jako cel zrobienie wszystkich zadań z Kiełbasy (chodzi mi o zadania oznaczane liczbami naturalnymi np. 234, a nie 2.31 czy też 4.4). Jestem już na trygonometrii, ale czuje, że powoli wysiadam i nie dam rady zrobić dwóch tomów Kiełbasy w ciągu niespełna dwóch miesięcy. Szczególnie mówię o tomie 2 w którym jest znienawidzona przeze mnie geometria. Ogólnie jak mam być szczery nie posiadam nawet wiedzy z zakresu całego liceum gdyż przerwałem naukę przeprowadzając się i wybierając szkołę eksternistyczną. Radzę sobię teraz na granicy, bo robię średnio 30-40 zadań dziennie. Nie jest też tak, że jestem jakiś zły z matematyki. W szkole dziennej póki do niej chodziłem miałem 6 na koniec roku i pisałem tam jakieś mniejsze konkursy. Wierzę, że uda mi się przerobić chociaż te 80% materiału. Chciałbym napisać maturę rozszerzoną na wysoki wynik. W domu mam zbiory zadań Kiełbasy i podręczniki z Pawłowskiego. Z tym, że podręczniki z Pawłowskiego mimo bardzo dobrej jakości niestety jak to podręczniki nie mają dużej ilości zadań, dodatkowo zadania te często odbiegają od tych maturalnych. Mam więc do Was kilka pytań. Jak wy się uczyliście do matury rozszerzonej? Jakie polecacie sposoby na naukę matury rozszerzonej? Głównie chodzi mi o to czy naprawdę jest konieczność robienia łącznie tych około 1800 zadań z Kiełbasy czy może jest jakiś zbiór/podręcznik, który ma mniej zadań, a przygotowuje dobrze do matury? Z swojego doświadczenia wiem, że jak zrobiłem jakieś 30-40% zadań z np funkcji wymiernej, kwadratowej itd to wszystkie arkusze maturalne oczywiście rozszerzone z zadań tego typu rozwiązywałem