Matematyka na studiach a podejście praktyka
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Witam, jestem kolejną zbłąkaną maturzystką, która szuka wsparcia i dobrej rady od starszych i bardziej doświadczonych kolegów. Problem polega na tym , że zdecydowałam się wstępnie iść na studia matematyczne (matematyka stosowana), tylko nie jestem do końca pewną czy to jest dobry pomysł. Generalnie matma nie sprawia mi żadnych problemów, czasami w konkursach o szczeblu wojewódzkim uda mi się zająć jakieś sensowne miejsce bez szczególnego nakładu pracy. Więc myślę, że jakiś tam potencjał mam. Poza tym lubię bawić się danymi analizować je, rozwiązywać problemy itp. Sęk w tym, że z tego co zdążyłam doczytać w internecie matematyka na studia jest inna niż w liceum. Swego czasu chciałam się zabrać na Olimpiadę Matematyczną, ale krótko to trwało, bo nie cierpię tego typu zadań. I wydaje mi się, że podobny sposób myślenia o matematyce jest na studiach(chyba, że się mylę to proszę mnie wyprowadzić z błędu). Nie lubię dowodów, taka matematyka jest dla mnie nudna i bardzo ciężkostrawna. Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że praca wykorzystująca matematykę byłaby dla mnie chyba idealna i bym się raczej w niej bardzo spełniała. Obawiam się tylko, że po prostu podejście akademickie mnie bardzo zniechęci, bo ja jestem praktykiem, teoria matematyki mnie kompletnie nie pociąga. Czy więc Waszym zdaniem jest sens w moim przypadku próbować? Dziękuję z góry za każdą odpowiedź:)
- Inkwizytor
- Użytkownik
- Posty: 4105
- Rejestracja: 16 maja 2009, o 15:08
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 1 raz
- Pomógł: 428 razy
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Na studiach cierpi się wielokrotnie z powodu niecierpienia tego i owego przedmiotuSwego czasu chciałam się zabrać na Olimpiadę Matematyczną, ale krótko to trwało, bo nie cierpię tego typu zadań.
Jeśli nie zmieniłaś zdania co do pójścia na ten kierunek studiów, to albo przygotuj się na duuuużo nudy i jeszcze większej dawce niestrawności, albo pomyśl o innym kierunku.Nie lubię dowodów, taka matematyka jest dla mnie nudna i bardzo ciężkostrawna.
No pain, no gain.Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że praca wykorzystująca matematykę byłaby dla mnie chyba idealna i bym się raczej w niej bardzo spełniała.
Myślałaś o politechnice (budowlanka, konstrukcje maszyn, elektronika)? szeroko pojętej ekonomii? naukach doświadczalnych (chemia/fizyka)?Obawiam się tylko, że po prostu podejście akademickie mnie bardzo zniechęci, bo ja jestem praktykiem, teoria matematyki mnie kompletnie nie pociąga.
Nigdy się nie dowiesz jeśli nie spróbujesz, a z drugiej strony zadaj sobie pytanie czy będziesz żałować jeśli nie spróbujesz?Czy więc Waszym zdaniem jest sens w moim przypadku próbować?
Wujek Dobra Rada zawsze do usług
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Myślałam, ale moja logika jest taka, żeby pójść na coś co mi najlepiej wychodzi. Chociaż w sumie nie wiem, czy to najlepsze wyjście, muszę się zastanowić. Bo np. bardzo mnie jarają nowoczesne technologie, albo fizyka współczesna (<3), uwielbiam o tym czytać i to mnie naprawdę interesuje, tylko się boję, że nie dam sobie rady, bo ja w tym kompletnie nie siedzę poza czytaniem sobie o tym lekkostrawnym językiem w internecie. No i mam nadzieję, że jako dobry matematyk mogłabym się jakoś lepiej przyczynić do rozwoju niż średni inżynier, bo z tego co wiem np. w takim Googlu czy IBM matematycy są wykorzystywani (wiadomo nie chodzi mi o te firmy, bo tam pracować to ...,tylko o typ bardziej). No ale wszystko mi się wydaje i sama nie wiem co zrobić.Myślałaś o politechnice (budowlanka, konstrukcje maszyn, elektronika)? szeroko pojętej ekonomii? naukach doświadczalnych (chemia/fizyka)?
Pewnie będę, wolę się raczej przekonać o czymś na własnej skórze, chociaż mimo wszystko bez sensu błędów też nie chcę popełniać.Nigdy się nie dowiesz jeśli nie spróbujesz, a z drugiej strony zadaj sobie pytanie czy będziesz żałować jeśli nie spróbujesz?
-
- Administrator
- Posty: 34281
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 3 razy
- Pomógł: 5203 razy
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Podejrzewam, że zbyt wielu dowodów do tej pory nie widziałaś. Niektóre potrafią być naprawdę piękne...
JK
JK
- Rumek
- Użytkownik
- Posty: 95
- Rejestracja: 12 kwie 2011, o 12:51
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Katowice
- Podziękował: 3 razy
- Pomógł: 20 razy
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Poza tym matematyka opiera się na twierdzeniach których się dowodzi, nie rozumiejąc dowodu nie zrozumie się tak naprawdę twierdzenia. Część dowodów często też wskazuje nam drogę jak szukać rozwiązania w danych przypadkach. A tak w ogóle to:
„Cztery są stopnie przyswojenia reguły:
(1) uczący się wyuczył się reguły na pamięć, przyjąwszy ją na wiarę; jednakże jest w
stanie korzystać z niej, poprawnie stosując ją w praktyce (stadium mechanicznego przyswojenia);
(2) uczący się wypróbował regułę w najprostszych przypadkach, w których, jak sie przekonał,
daje ona poprawny rezultat (stadium indukcyjnego rozumienia);
(3) uczący się zrozumiał dowód reguły (stadium świadomego zrozumienia);
(4) uczący się w pełni przyswoił sobie regułę i tak jest jej pewien, że nie pozostało w nim
śladu wątpliwości co do jej prawdziwości (stadium wewnętrznego rozumienia)”
B. Spinoza, cytat z G. Polya, „Mathematical discovery”.
„Cztery są stopnie przyswojenia reguły:
(1) uczący się wyuczył się reguły na pamięć, przyjąwszy ją na wiarę; jednakże jest w
stanie korzystać z niej, poprawnie stosując ją w praktyce (stadium mechanicznego przyswojenia);
(2) uczący się wypróbował regułę w najprostszych przypadkach, w których, jak sie przekonał,
daje ona poprawny rezultat (stadium indukcyjnego rozumienia);
(3) uczący się zrozumiał dowód reguły (stadium świadomego zrozumienia);
(4) uczący się w pełni przyswoił sobie regułę i tak jest jej pewien, że nie pozostało w nim
śladu wątpliwości co do jej prawdziwości (stadium wewnętrznego rozumienia)”
B. Spinoza, cytat z G. Polya, „Mathematical discovery”.
- Inkwizytor
- Użytkownik
- Posty: 4105
- Rejestracja: 16 maja 2009, o 15:08
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 1 raz
- Pomógł: 428 razy
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Chciałbym Cię uczulić na pewną rzecz:stoa pisze: Myślałam, ale moja logika jest taka, żeby pójść na coś co mi najlepiej wychodzi. Chociaż w sumie nie wiem, czy to najlepsze wyjście, muszę się zastanowić. Bo np. bardzo mnie jarają nowoczesne technologie, albo fizyka współczesna (<3), uwielbiam o tym czytać i to mnie naprawdę interesuje, tylko się boję, że nie dam sobie rady, bo ja w tym kompletnie nie siedzę poza czytaniem sobie o tym lekkostrawnym językiem w internecie. No i mam nadzieję, że jako dobry matematyk mogłabym się jakoś lepiej przyczynić do rozwoju niż średni inżynier, bo z tego co wiem np. w takim Googlu czy IBM matematycy są wykorzystywani (wiadomo nie chodzi mi o te firmy, bo tam pracować to ...,tylko o typ bardziej). No ale wszystko mi się wydaje i sama nie wiem co zrobić.
- czytanie w piśmie komputerowym o tym jak złożyć kompa w kwadrans a studiowanie np.: projektowania układów scalonych to zupełnie dwie różne galaktyki rozdzielone milionem lat świetlnych.
- jaranie się papką popularno-naukową typu jak produkować prąd z energii słonecznej, a samemu przeprowadzać syntezy związków półprzewodnikowych i je nakładać monowarstwami na powierzchnię to jak jeść zupkę chińską z Radomia, a pieścić podniebienie w tradycyjnej knajpce szanghajskiej.
Dlatego samo "jaranie się" czymś to niestety za mało.
Z drugiej strony jest wiele naprawdę ciekawych kierunków, które nie wymagają kunsztu matematycznego na poziomie miedzynarodowej OM, a każdy kto jest sprawnym matematykiem i ma do tego wiedzę z innego (kierunkowego) temat, to jest noszony na rękach na takich studiach. Występuje "zadziwiająca" korelacja pomiędzy dobrymi wynikami z całych studiów studenta, a jego dobrą sprawnością matematyczną.
Z trzeciej strony dobry matematyk nie może nie lubić dowodzenia w ogóle. Owszem można nie czuć klimatu niektórych działów matematyki. Dajmy na to można "kumać bazę" w równaniach różniczkowych albo matematyce dyskretnej, a czuć się jak dziecko we mgle w teorii mnogości. Poza tym znajomość wraz ze zrozumieniem wielu dowodów (niekoniecznie od A do Z z każdym przecinkiem po drodze) wzmacnia wiedzę, doświadczenie a nade wszystko daje dużą pewność siebie. Daje również pewną przewagę psychologiczną nad tymi którzy takowe dowody sobie odpuszczają
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Zdaję sobie z tego sprawę dlatego nie bardzo chcę iść na kierunek inżynierski, mimo że wydaje mi się to bardziej interesujące od samej matematyki. Po prostu mam wrażenie, że gdy dojdzie do prawdziwego zgłębiania tematu to okaże się jednak że to nie to.Chciałbym Cię uczulić na pewną rzecz:
- czytanie w piśmie komputerowym o tym jak złożyć kompa w kwadrans a studiowanie np.: projektowania układów scalonych to zupełnie dwie różne galaktyki rozdzielone milionem lat świetlnych.
- jaranie się papką popularno-naukową typu jak produkować prąd z energii słonecznej, a samemu przeprowadzać syntezy związków półprzewodnikowych i je nakładać monowarstwami na powierzchnię to jak jeść zupkę chińską z Radomia, a pieścić podniebienie w tradycyjnej knajpce szanghajskiej.
Dlatego samo "jaranie się" czymś to niestety za mało.
Np? Chyba to jest kwestia tego, że jeżeli ktoś rozumie matematykę to generalnie jest inteligentny, logicznie myśli itp:)Z drugiej strony jest wiele naprawdę ciekawych kierunków, które nie wymagają kunsztu matematycznego na poziomie miedzynarodowej OM, a każdy kto jest sprawnym matematykiem i ma do tego wiedzę z innego (kierunkowego) temat, to jest noszony na rękach na takich studiach. Występuje "zadziwiająca" korelacja pomiędzy dobrymi wynikami z całych studiów studenta, a jego dobrą sprawnością matematyczną.
Cóż, może podejdę do tego w inny sposób na studiach, bo chyba jest różnica między dowodami, które służą zrozumieniu tematu a między tymi, z którymi się spotkałam do tej pory (czyli np w zadaniu intuicyjnie wiem że to prawda, to okazuje się prawdą, ale nie mam zaliczone bo nie do końca wiedziałam jak udowodnić, albo ubrałam to w złe słowa).Z trzeciej strony dobry matematyk nie może nie lubić dowodzenia w ogóle. Owszem można nie czuć klimatu niektórych działów matematyki. Dajmy na to można "kumać bazę" w równaniach różniczkowych albo matematyce dyskretnej, a czuć się jak dziecko we mgle w teorii mnogości. Poza tym znajomość wraz ze zrozumieniem wielu dowodów (niekoniecznie od A do Z z każdym przecinkiem po drodze) wzmacnia wiedzę, doświadczenie a nade wszystko daje dużą pewność siebie. Daje również pewną przewagę psychologiczną nad tymi którzy takowe dowody sobie odpuszczają
Ostatnio zmieniony 12 gru 2012, o 12:34 przez stoa, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Administrator
- Posty: 34281
- Rejestracja: 20 mar 2006, o 21:54
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
- Podziękował: 3 razy
- Pomógł: 5203 razy
Matematyka na studiach a podejście praktyka
Intuicja jest bardzo ważna, ale równie ważne jest ścisłe wyrażanie swoich matematycznych myśli - trzeba rozwijać jedno i drugie. Na studiach zobaczysz takie rzeczy, które wydadzą Ci się zupełnie sprzeczne z intuicją - właśnie dlatego ważne jest, by umieć swoje intuicje weryfikować dokładnym rozumowaniem.stoa pisze:Cóż, może podejdę do tego w inny sposób na studiach, bo chyba jest różnica między dowodami, które służą zrozumieniu tematu a między tymi, z którymi się spotkałam do tej pory (czyli np w zadaniu intuicyjnie wiem że to prawda, to okazuje się prawdą, ale nie mam zaliczone bo nie do końca wiedziałam jak udowodnić, albo ubrałam to w złe słowa).
JK