Strona 51 z 51

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 25 kwie 2009, o 11:33
autor: agniecha_iksde
(wiemy to ale ciiiii)

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 26 kwie 2009, o 17:34
autor: exupery
a tak wracając do konkursu to wie ktoś może ile osób ogólnie zdobyło indeksu, ile brało udział, chodzi mi czy jakies podsumowanie takie jak rok temu czy już gdzieś jest?

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 26 kwie 2009, o 20:30
autor: kolanko
bedzie na glownej stronie jesli wszystko sobie na agh'u zrobia :P "wazniejszego"

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 15 maja 2009, o 17:07
autor: buszmen_
Teraz - biorąc pod uwagę wyniki matury i jej poziom - mogę otwarcie stwierdzić, że ten III stopień laureata jest zupełnie nic niewarty..

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 21 cze 2009, o 22:45
autor: paoolo
hmm

zajefajna sprawa :) inaczej na to popatrze: pierwsze co, kumpel powiedzial mi ze jest taka akcja na pocztku roku, to dawaj porobimy nieco do konkursu i do matury, zawsze lepsze to niz nic. obrobilismy te zadani z pierwszego etapu, ladnie recznie napisane na jednej kartce A3 poskladanej, wyslane w kopercie, poleconym (zreszta kazdy list AGH<->Ty byl polecony, a nie piorytetowy, taka mala uwaga), odchodzimy od okienka z mysla: a kij tam im w oko, ja pojdzie to pojdzie.

ida swieta, sylwester, co sie bede matrwil, idzie 100dniowka, co ja bede myslal, ida ferie,a tu nagle niz tego ni z owego: list! polecony, z AGHu, no to sprawdzamy wynik, kurde, jedziemy razem na uczelnie, i to jeszcze na poczatku ferii. oki moze byc. przygotowanie do konkursu: robilo sie jede zbior albo dwa, a nawet nie do konca, przeciez nie ma co przeginac, a do matury sie naucze.

dzien przed 2 etapem, sniezyca jakiej malo, my jeszcze paczka na hale by pograc, ledwo wyjechac mozna na glowna droge, snieg jakiego malo, pol metra kolo domu, mi jeszcze zachcialo sie biec w samej koszuli przez miasto do szkoly po halowki, tak ze na dzien nastpeny to ja umierajcy mialem byc z wypluwanymi plucami. pogralo sie ostro, wraca sie do domu blisko 22.00, bach ksiazka, zbior, gadka z kumplem, godzina 01.00 oczy podkrazone, leb boli, juz druga aspiryna. moze pojde spac, jak wstane na omowiona 7.00.

dzien nastepny, poranne mycie, kosciel, jakas kawa nawet, i telefon: bede pol godziny wczesniej, oz kurde.. tato podrzuc mnie na zakopianke. jedziemy, snieg nie odgarniety, 2tonowe auto zatrzymuje sie jadac z gorki, zajeb... lopata w ruch, czas leci, kumpel czeka, dojachalismy z obsniezonym grillem od Zafiry, zakopianka jak mleko biala, ja goraczka coraz wyzsza, czas leci, transfer do drugie auta, jedzimy, ojciec kumpla robi co moze, dojedzamy na uczelnie, teraz szukaj gdzie to ma byc, idziemy wzdluz budynkow, znajdujemy C3-C4, jest, kopa ludzi przed i w budynku, okey to tutaj, rozgladamy sie, fajny ten AGH, kurde czemu wszyscy w garniturach, przeciez za oknem snieg, minus iles..

szukamy sali, stres coraz wiekszy, ludzi coraz wiecej, zaczynam sie przejmowac tym bardziej niz matura jakakolwiek, a goraczka leci w gore, cisnienie podobnie, z nerwow na strone poszedlem, coraz bardziej wkurzony i lekko zalujacy, ze trza bylo lepiej sie uczyc, wchodze do ichniejszego wc, i.. patrzac na napis na drzwiach juz mie nic nie moglo rozwalic. wychodze wylajtowany, co mi tam, wchodzimy na sale, dosc dlugo czekamy, usadzono w pierwszym rzedzie prawie. ja ze zmeczenia zawezam swoje pole widzenia tylko do stolika przede mna, se mysle: napisac ile sie da i pojsc.

zaczelo sie.. czyta gosc, zebysmy wszyscy zrozumieli, zas my z kumplem konczymy juz pierwsze 4 zadania za 10 pkt na brudno i dochodzimy do tych za 20pkt.. zaczynaja sie schody, koncepcji szukam, tu tak tu siak. prawdopodobienstwo, o cholera, nie powtorzylem i tak dobrze mi nie szlo z tego, zawsze zle wybieralem: zamiats kombinacji to wariacje i vice versa. zostawiam zadanie za 20pkt na deser, trza reszte przepisac na czysto. ze zdziwieniem stwierdzam, ze inni poematy pisza na temat zadan, ktore sie robi w kilku linijkach i to za owe 10pkt, wlasciwie za co te 10pkt? no ale nic, wynik jest? jest i tak ma byc.

zostaje mniej niz pol godziny, ja nadal nie ma prawdopodobienstwa, tylko jakies glupie zarysy, a kij tam, piszemy to, byle ladnie i z jakims komentarzem, moze uznaja kilka pkt, zawsze lepsze to niz nic. sparwdzam czy chociaz dobrze wychodzi, patrze w c przykladzie, jakby podstawic liczby pod zmienne wychodzi 0. oz kurde.. a tu kilka minut do konca. a kij nie bede zmienial. czas sie skonczyl, wychodzimy, coz bylo minelo, co sie bede przejmowal trza sie uczyc do matury.. angielski roz. a moja nauczycielka chora prawie nonstop byla w drugiej klasie, zas w trzeciej to juz tylko o maturach, a ja ani be ani me z anglika, tak ze ledwo zdwalem te mature. to o studiach na IT moge pomarzyc.

wracam do domu... na tarczy. coz..

mija grubo ponad miesiac, pojawily sie inne sprawy, nie bede sie przejomowal, straciles szanse i tyle. chodze normalnie do szkoly, Dni otware w szkole robia, sprawdzianow sie nazbieralo akurat tego dnia, Sajgon jakich malo, jeszcze nam czlowiek wybucha z probowka na stoisku chemicznym, kurde jaja niezmieskie, co jeszcze, w trakcie trwania spr z angielskiego, stres zwiazany z tym ze to 1) angielski 2) dowiadujemy sie ze doszlo do wybuchu na terenie szkoly 3) dawno niewidziana przyjaciolka pisze smsy, o tym ze ciaza, ze maz w wojsku itd. 4) denerwuje sie czy komus od nas sie nie stalo 5) slecze na readingiem ktory powinnemem zrobic lux-brilliant. konczy sie ta lekcja.. nagle smsik z domu. kurde, co jeszcze? patrze: 96% 3 etap 5 kwiecien... oz kurde mac jego, przy nauczycielce zaczalem odstawiac Taniec Radosci, ktora tylko mowi: uspokuj sie, przeciez jeszcze pisza sprawdzian..

no to hop.. 3 etap, jedzimy, iskra nadzieji, trza siac nad zadaniami, dobra przerabiamy jeden zbior Kielbasy, dobra nasza. im blizej, tym mniej pewny jestem swego, po drodze jeszcze pielgrzymka do Czestochowy, coraz bardziej zmienia sie zycie, juz nie tylko matura, juz nie tylko szkola, trza prace, trza akademik, trza studia miec.. z dziewczyna gorzej, ale co tam :D po drodze jeszcze egzamin na prawko jazdy, wiem ze mam jedno podejscie tylko, pozniej juz tylko po maturze moge zdawac. ale to inna bajka, pierwszy i ostatni raz tak wolno jechalem po drogach i zdalem, i to bylo wazne (kumpel co zdawal tego dnia, tez zdal, ale ja dostalem prawko bezterminowe, zas on... do konca swiata, no prawie, czyli do 05.12.2012 :D

zbliza sie ten dzien, jakas koszula sie przyda na podkoszulek ubrac, chociaz raz jak czlowiek wygladac, okey. popakowane wszystko, auto stoi, paliwo jest, prawko jest, jedzimy w Krakow, na Aleje szybko, pozniej szukac miejsca przy Miasteczku Studenckim. oo cos sie znalazlo.. ale niepokoi mnie stan auta, cos mu siadlo w drodze, hmm zeby pozniej zapalil, sprawdzam stojac pod miasteczkiem czy zapali, kurde.. dluzej niz zwykle, nie dobrze) oki zamykamy trza sie spieszyc, papiery zabrac, sprawdzic swiatla, czy zamkniete i czy ABY na pewno moge tu w 100% stac..

idziemy, na etapie juz tylko ja i kolezanka od nas zostala. kumplowi sie nie udalo. ale mam szanse, jeszcze jedna, trza to napisac, ale nadal to poczucie, za malo sie uczylem kurde jego mac. wchodzimy na sale, ma uczucie ze cos jest inaczej, cos nie idzie tak jak trzeba, osotni rzad jest moj, nagle ktos przychodzi, garnitur, kurde, znowu formalista, a mialem takie dobre spokojne miejsce. no nic trza piasc, cos sie sypie, nie ida pierwsze zadania, nie dobrze, gosciowi obok sie wypisal dlugopis, a ze zapas miale, od razu dalem, by zbytnio nie halasowal szukajac.

zadania kiepsko, liczymy na ledwo 70%, nawet mniej, stereoemetrai zawalona, bo sie pomylily wyrazenia regularne pol trojkata, zabraklo dodac jedneo pole do calosci rowniania, i pol zadania w kosmos sie poszlo. zalozenie tez nieziemskie bo w postaci przedzialu okresowego, zamiast naturalnie od 30st. do 45st., a mi wyszly ujmne jeszce wartosci kat nachylenia. prawdopodobienstwo z gory skazane na porazke. wychodze z mysla, czy auto na swoim miejscu stoi, oraz ze jest mniej niz 5tyg do matury z anglika, ktora musze teraz zdac dwukrotnie ponad moje mozliwosci czyli z 30paru na 60pare % miec. a to juz tylko cud moze byc...

szkola sie konczy, ostatni raz z ludzmi ktorych malo, wagary nad rzeke, karciochy, spotkania po domach, spotkania z straza miejska (a panowie o soczku tylko som? a to po szkole juz?). razu pewniego trafilismy do kolezanki, kazdy oczywiscie musi zrobic plan ramowy, ktory z gory na dol pier... ja niewyspany siedze/leze na podlodze, nagle sms: byl listonosz, jest awizo. hmm szybko odzwaniam czy cos wiecej wiadomo. nic. oki, pojde na poczte, moze bedzie. konczymy kolejne spotkanie i sie rozchodzimy. zachodze na poczte z mysla, cokolwiek bedzie, to bedzie, i ma byc.

wchodze, pytam sie czy moge odebrac, podaje dowod, szukaja, nie ma ich dlugo, w koncu jest kilka listow, kilka na firme, i ten jeden z AGHu. oki. cisnienie w gore, co to bedzie? co bedzie to bedzie. zabieram listy na firme, swoj biore w lape, otwieram, wycigam zlozony papier jeszcze, wychodze za rog poczty, by przypadkiem nie rozwalisc czegos, spodziewaja sie wyniku typu prawie 70% i 3 stopien, zeby tylko sie dostac na AGH'a, a pozniej juz sie pzrerzucic, zeby nawet glupie wiertnictwo wybrac, albo inna geologie, cokolwiek, tysiac mysli po glowie, papier w rece, okey.. otwieram, pierwsze zdanie, a pozniej juz bajka.... :D 2st. i 97%

przez kilka minut bieglem przez miasto z listem w lapie, dzwoniac do domu, kumpla itd. zdazajac juz na gown.. mnie obchodzacy bus, z mysla, co ja teraz bede pisal plan ramowy z polskiego. przedostatni dzien w szkole, przepustka na Telekomunikacje, tylko mature zdac :) i isc... w swiat.

epizod tego dnia: zajedzam na przystanek, ide po rower... a tu zonk: ukradli zlomiarze, moj 12 letni rower, z przebiegiem kolo 1000km, ale z lozyskami jakby 10 000km za soba. ale co mi tam, piapier w lapie, agh przed nami.

obecnie: czekamy na wyniki, dzien w dzien chodzac do pracy, z jeszcze mala szansa na walke o IT, moze sie uda, matura z anglika poszla jako tako, matma na lajcie, zas fizyka to byla symfonia improwiazacji, niewiele sie uczac, poszedlem z mysla, co napisze to napisze i o dziwo napisalem :)

wiec wg mnie, trza troszke uwierzyc, ale z drugiej strony wiara zgubna jest i wybierac czarny scenariusz robiac wszystko by sieglo sie po to co sie by chcialo. i non-stress :D nie na nauce swiat sie konczy, porozgladaj sie, gdy klapki na oczach masz, coz widziec chcesz, zycie ma barwy i smak

paoolo (.pl)

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 21 cze 2009, o 23:12
autor: Rogal
Raju, o byle papier na AGHa takie przeżycia. No współczuję :)

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 22 cze 2009, o 08:20
autor: kluczyk
Nie no, indeks ll stopnia, to już nie byle jaki papier, a dla niektórych jedyna szansa

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 22 cze 2009, o 10:09
autor: Rogal
No, a potem płaczą na samogłoskach, że tak ciężko jest...

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 22 cze 2009, o 20:09
autor: paoolo
Rogal pisze:No, a potem płaczą na samogłoskach, że tak ciężko jest...
uno, byla to jedyna szansa.
duo, nieraz dawalem se spokoj,
trio, na AGH trudno sie dostac, latwiej utrzymac, opozycyjnie na UJ, latwo dostac, latwo wyleciec.

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 22 cze 2009, o 21:19
autor: Rogal
Nooo, na samogłoskach się utrzymać to chyba nie jest tak łatwo. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 4 lip 2009, o 16:21
autor: agniecha_iksde
wychodzę z założenia, że dobrze jest wysoko mierzyć; nie uda mi się utrzymać na samogłoskach to za rok zmienię kierunek, rok w plecy to nie tragedia, ale jeśli uda mi się skończyć te studia to hmm... super

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 14 lip 2009, o 14:01
autor: Yaco_89
paoolo pisze:
Rogal pisze:No, a potem płaczą na samogłoskach, że tak ciężko jest...
uno, byla to jedyna szansa.
duo, nieraz dawalem se spokoj,
trio, na AGH trudno sie dostac, latwiej utrzymac, opozycyjnie na UJ, latwo dostac, latwo wyleciec.
mówisz o jakimś konkretnym wydziale/kierunku czy o uczelniach w ogóle? bo jeśli to drugie to pozwolę się nie zgodzić w całej rozciągłości

Olimpiada o "Diamentowy Indeks AGH 2008/2009"

: 13 mar 2010, o 00:30
autor: Tomas_91
Wiecie może ile osób było w 3 etapie w poprzednich latach oraz ilu z nich dostało indeksy ??