Wiem, że nie jest to najlepszy dział na to zagadnienie, ale uznałem, że teorii gier najbliżej właśnie do prawdopodobieństwa.
Problem jest taki:
czy jeśli mamy grę niesprawiedliwą (nasz zysk oczekiwany jest mniejszy od zera) to czy istnieje sposób na odnoszenie zysków w tej grze na długą metę?
Odpowiedź wydaje się być oczywista: Nie. Też tak uważam, ale dowodu nie potrafię przedstawić.
Można rozważyć tzw. systemy progresywne. Przykładowo systemy do ruletki: Martingale albo Labouchere. Ruletka jest oczywiście grą niesprawiedliwą (dla gracza - niekorzystną). Przy założeniu ograniczonych środków gracza, łatwo udowodnić, że Martingale jest niekorzystny. Tak samo - Labouchere - choć to już trudniej udowodnić. Kto jednak nas zapewni, iż nie istnieje żaden inny system gry, który mógłby przynieść zyski w grze niesprawiedliwej?
gra niesprawiedliwa (teoria gier)
-
- Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 19 sty 2011, o 08:15
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
-
- Użytkownik
- Posty: 440
- Rejestracja: 4 mar 2008, o 17:32
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Podziękował: 45 razy
- Pomógł: 42 razy
gra niesprawiedliwa (teoria gier)
Jeżeli istniałaby strategia wygrywająca do gry w ruletkę, to nie istniałby kasyna. Jak wiemy, kasyna istnieją. Sprzeczność. Koniec dowodu.
Wniosek: nie istnieje strategia wygrywająca do gry w ruletkę.
Wniosek: nie istnieje strategia wygrywająca do gry w ruletkę.
- Mistrz
- Użytkownik
- Posty: 637
- Rejestracja: 10 sie 2009, o 09:56
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bydgoszcz / Warszawa
- Podziękował: 19 razy
- Pomógł: 135 razy
gra niesprawiedliwa (teoria gier)
W tym rozumowaniu jest błąd. Jeśli istniałaby strategia wygrywająca do gry w ruletkę, ale nikt by jej nie znał, to kasyna mogłyby dalej spokojnie istniećCiamolek pisze:Jeżeli istniałaby strategia wygrywająca do gry w ruletkę, to nie istniałby kasyna.
Co prawda nie znam się na rachunku prawdopodobieństwa, ale czy nie jest tak, że jeśli zysk oczekiwany z \(\displaystyle{ n}\)-tej gry oznaczymy przez \(\displaystyle{ a_n}\), to zysk oczekiwany po n grach jest \(\displaystyle{ \sum_{k=1}^{n} a_n}\) ? Jeśli tak, to skoro \(\displaystyle{ \forall_{n \in \mathbb{N}} \quad a_n<0}\), to ta suma też będzie ujemna, czyli, rozumiem przez to, że nie przynosi to zysków na dłuższą metę.
-
- Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 19 sty 2011, o 08:15
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
gra niesprawiedliwa (teoria gier)
Mistrzu,
też odnoszę takie wrażenie, że to jest poprawne uzasadnienie, ale nie jestem do tego w 100% przekonany.
Rozważ gracza o nieskończonym portfelu. Taki pan jest w stanie zarobić stosując dowolny system progresywny (bo może zakończyć każdą serię zakładów - każdy cykl w systemie). Zatem jest on na PLUS a z twojego rozumowania by wynikało, że jest na MINUS.
Możliwe, że to ja popełniam jakiś subtelny błąd logiczny w powyższym rozumowaniu ale nie jestem w stanie go uchwycić.
też odnoszę takie wrażenie, że to jest poprawne uzasadnienie, ale nie jestem do tego w 100% przekonany.
Rozważ gracza o nieskończonym portfelu. Taki pan jest w stanie zarobić stosując dowolny system progresywny (bo może zakończyć każdą serię zakładów - każdy cykl w systemie). Zatem jest on na PLUS a z twojego rozumowania by wynikało, że jest na MINUS.
Możliwe, że to ja popełniam jakiś subtelny błąd logiczny w powyższym rozumowaniu ale nie jestem w stanie go uchwycić.
-
- Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 19 sty 2011, o 08:15
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Wrocław
gra niesprawiedliwa (teoria gier)
Co do gracza o nieskończonym portfelu, który gra Martingale w grę niesprawiedliwą: naszły mnie teraz wątpliwości czy mu się to opłaca. Bo popatrzmy tak:
każda seria zakładów w Martingale (którą kończy wygrany zakład) ma długość jakiejś liczby naturalnej dodatniej (1,2,3,...). Zatem mamy alef zero takich możliwych serii. Ale pozostaje jeszcze jedna seria: nieskończona seria przegranych zakładów (można to utożsamiać z nieskończonym ciągiem zer).
W takim razie każda skończona seria daje graczowi zysk w systemie Martingale ale ta jedna seria nieskończonych przegranych odbiera mu wszystkie środki wygrane i jeszcze więcej. Zatem na długą metę wydaje się, że nawet gracz o nieskończonym portfelu jest stratny!
Taki wniosek jest dość paradoksalny. No bo czy jeśli rzucamy przykładowo monetą to czy nie możemy założyć, że za którymś razem w końcu wypadnie orzeł? Praktycznie możemy tak założyć. Ale teoretycznie może nas spotkać nieskończony ciąg reszek (zajście takiego ciągu jest niezerowe mimo wszystko).
Zatem mamy paradoks i to jest chyba paradoks nieco w stylu paradoksu petersburskiego choć nie do końca taki sam.
każda seria zakładów w Martingale (którą kończy wygrany zakład) ma długość jakiejś liczby naturalnej dodatniej (1,2,3,...). Zatem mamy alef zero takich możliwych serii. Ale pozostaje jeszcze jedna seria: nieskończona seria przegranych zakładów (można to utożsamiać z nieskończonym ciągiem zer).
W takim razie każda skończona seria daje graczowi zysk w systemie Martingale ale ta jedna seria nieskończonych przegranych odbiera mu wszystkie środki wygrane i jeszcze więcej. Zatem na długą metę wydaje się, że nawet gracz o nieskończonym portfelu jest stratny!
Taki wniosek jest dość paradoksalny. No bo czy jeśli rzucamy przykładowo monetą to czy nie możemy założyć, że za którymś razem w końcu wypadnie orzeł? Praktycznie możemy tak założyć. Ale teoretycznie może nas spotkać nieskończony ciąg reszek (zajście takiego ciągu jest niezerowe mimo wszystko).
Zatem mamy paradoks i to jest chyba paradoks nieco w stylu paradoksu petersburskiego choć nie do końca taki sam.