Mam problem z policzeniem momentów gnących (tzn ze zrozumieniem toku liczenia w książce). Chciałbym, wiedzieć dlaczego tak musi być .
Chodzi mi głównie jak konkretnie liczy się ten moment, oraz dlaczego takie równanie jest "właśnie" napisane do policzenia "właśnie" takiego momentu..
Daję link do belki:
W książce policzyli tak:
\(\displaystyle{ F_1=500N \ \ \ F_2=500N \ \ \ F_3=400N}\)
\(\displaystyle{ R_A=525N \ \ \ \ \ \ R_B=75N}\)
\(\displaystyle{ M_A=0}\)
obliczone od lewej strony:
\(\displaystyle{ M_{F1}=R_A \cdot a=525 \cdot 0,5=262,5}\)
\(\displaystyle{ M_{F2}=R_A \cdot 2a-F_1 \cdot a=525 \cdot 1-500 \cdot 0.5=275}\)
Obliczone od prawej strony:
\(\displaystyle{ M_{F3}=R_B \cdot a=75 \cdot 0,5=37,5}\) <== a od lewej jak by wyglądało równanie? bo musi dać to samo przecież..?
\(\displaystyle{ M_B=0}\)-- 1 lutego 2010, 13:29 --już nieaktualne, zrozumiałem jakie to proste !