Dawne podręczniki

Miejsce wymiany doświadczeń dla nauczycieli i wykładowców.
Awatar użytkownika
VirtualUser
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 443
Rejestracja: 2 wrz 2017, o 11:13
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 113 razy
Pomógł: 15 razy

Dawne podręczniki

Post autor: VirtualUser »

kerajs pisze:Pójdę dalej w tej tezie. Po co w ogóle drukować podręczniki skoro do tłuczenia zadań wystarcza krótkie wprowadzenie nauczyciela i zbiór zadań (w którym cała potrzebna teoria i tak jest drukowana).
Wystarczy, że nauczyciel niedomaga i cała krew w piach.
Awatar użytkownika
kerajs
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8581
Rejestracja: 17 maja 2013, o 10:23
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 307 razy
Pomógł: 3349 razy

Dawne podręczniki

Post autor: kerajs »

VirtualUser pisze:Wystarczy, że nauczyciel niedomaga i cała krew w piach.
To wtedy i najlepsze podręczniki nie pomogą. Nie tylko dla tego, że nie są pisane dla samouków, ale także dlatego że nauczyciel szkolny oprócz uczenia powinien dbać o tempo przerabiania materiału, a przez zadawanie i sprawdzanie zadań domowych oraz odpytywanie, kartkówki i klasówki, zmuszać uczniów do znajomości materiału, zarówno bieżącego jak i przerobionego.
Zastanów się, ilu z twoich rówieśników ma tyle samozaparcia, aby zmusić się do systematycznego samodzielnego przerabiania podręcznika?
Awatar użytkownika
VirtualUser
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 443
Rejestracja: 2 wrz 2017, o 11:13
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 113 razy
Pomógł: 15 razy

Dawne podręczniki

Post autor: VirtualUser »

kerajs pisze: Zastanów się, ilu z twoich rówieśników ma tyle samozaparcia, aby zmusić się do systematycznego samodzielnego przerabiania podręcznika?
Miałem nauczyciela z przedmiotu ścisłego, który był totalnym randomem, wsadzonym na szybko w fartuch fizyka, bo w podobnym czasie dwóch fizyków z prawdziwego zdarzenia odeszło na emeryturę. Jednak samozaparcie, dziesiątki przerobionych zbiorów z tego przedmiotu, liczne poradniki w necie a i niejednokrotne zasuwanie po jakiś pdf'ach z wykładów lub książkach ze studiów sprawiło, że z fizyki na maturze otarłem się o setkę (Oddzielił mnie od niej pewien "głupi" błąd - uwielbiam tę nazwę, jest taka niewinna), mimo że fizyka nie była maturą, na której skupiałem się najbardziej, zaś sam przedmiot mnie nie interesuje a wręcz przeciwnie, nauka jej mnie bardzo irytowała (być może to przez gówniane licealne podręczniki, które są strasznie ogólnikowe i do mnóstwa rzeczy w celu pełnego zrozumienia musiałem docierać grubymi godzinami). Piszę to by móc powiedzieć, że da się i odczułem to na własnym przykładzie. Co do tego ile osób by było skłonnych, tego nie wiem, zapewne niewiele, choć pokładam głęboką nadzieję w to, że się mylę.
ODPOWIEDZ