Elayne pisze:Czas upadku Arabów i Bizancjum zniszczonych przez wyprawy krzyżowe
Nieprawda. Ciekawostka: jaką rolę w świadomości zbiorowej islamu pełniły wyprawy krzyżowe? Otóż żadną. Przed nowoczesnym terroryzmem, który ponownie "odkrył" krucjaty i zaczął wykorzystać je do własnych celów propagandowych, przeciętny muzułmanin nie wiedział o tych wydarzeniach, były zbyt nieistotne dla historii świata arabskiego, to była wiedza dla uczonych. Bowiem spróbujmy spojrzeć na nie z muzułmańskiej perspektywy - ot po prostu kolejna wojna religijna i kolejna wygrana. Nic nie znacząca potyczka. Gdyby te wyprawy doprowadziły do upadku świata arabskiego, to ktoś by coś pamiętał, prawda?
Tradycyjnie za koniec tak zwanego Złotego Wieku Islamu uznaje się więc zrujnowanie przez Mongołów Bagdadu w 1258, czyli stolicy kalifatu i jednego z kulturowych centrów muzułmańskiego świata. Dopiero wchłonięcie przez Mongołów arabskich posiadłości w Azji przynosi kres rozkwitowi świata islamu. Pamiętajmy, że to Iran i Indie były jednymy z tych ośrodków które miały wpływ na Arabów, czerpano stamtąd pełnymi garściami. Iran mimo że wcześniej przez Arabów podbity zdołał zachować tożsamość i emitować na cały kalifat swoje prądy i kulturę (zaraził np. świat arabski zamiłowaniem do astronomii i astrologii). To wszystko nagle się skończyło.
Trzeba też wspomnieć o przyczynych bardziej filozoficznych. Okazało się, że islamska teologia i nauki przyrodnicze są po prostu "nieco" niekompatybilne. To jest jeden z głównych powodów dla których świat islamu zamarł w stagnacji, podczas gdy Europa gnała do przodu. Islam po prostu odrzuca stałość praw natury, rzecz dość typowa dla wielu kultur przed nim. Skoro już trwa obrona średniowiecza, to właśnie jest to wielkim osiągnięciem średniowiecznej Europy i zasługą chrześcijańskiej teologii, przyjęcie tych praw stałości. To bowiem daje bodziec do dalszego ich zgłębiania. W kulturach starożytnych nie było to wcale takie oczywiste.
Jeśli chcemy mówić o wpływie wypraw krzyżowych na świat arabski, to jest on poniekąd pozytywny (piszę poniekąd, bo trudno mi mówić o czymś takim jak pozytywny skutek wojny, nawet jeśli ma on miejsce). Wyprawy te kosolidują rozbity dotychczas islam i zostają odparte.
Co do Bizancjum: nie chcę umniejszać wpływu IV krucjaty na przebieg tych wydarzeń, ale takie sformułowanie wydaje się nieuczciwe i stawia sprawę w złym świetle, więc żeby nie było niejasności: głównym odpowiedzialnym za zniszczenie i upadek Bizancjum jest świat islamu. Przerzucenie pełnej odpowiedzialności na IV krucjatę jest niestosowne.
Elayne pisze:te wyprawy spowodowały rozkwit zachodu, który zaczął czerpać ze wschodu
Popularne błędne przekonanie. Dziś historycy są zdania, że czerpanie ze Wschodu odbywało się głównie nie za pośrednictwem krucjat lewantyńskich i bezpośrednich kontaktów z Bliskim Wschodem, ale poprzez Półwysep Iberyjski. Prawdziwa wymiana kulturowa odbywała się właśnie tam.
Elayne pisze:Ileż to ludzi w tamtych czasach umiało pisać, czytać (oprócz duchowieństwa)
Uwielbiam to pytanie. Nie wiem czemu zawsze wszyscy chcą ekskludować duchowieństwo. Czemu nie posuniesz się jeszcze dalej i nie zapytasz "Ileż to ludzi w tamtych czasach umiało pisać, czytać (oprócz wszystkich tych którym te umiejętności były właściwie do czegoś potrzebne)?"
Problem pierwszy z tym pytaniem, to jego bardzo ogólny charakter. Mamy do czynienia z epoką trwającą dobre 1000 lat i ogromnymi obszarami świata. Póki nie doprecyzujesz nic się nie da powiedzieć i wierz mi, odpowiedź bardzo mocno zależy od tych parametrów, można się czasem nieźle zdziwić.
Drugi problem, to sama próba oceniania światłości czasów poprzez tę statystykę. To tak jakby ktoś za 200 lat próbował dowodzić ciemnoty czasów nam współczesnych za pomocą pytania "Ileż to ludzi w tamtych czasach umiało programować?", a najlepiej niech jeszcze na Twoją modłę dorzuci "(oprócz programistów)". Nasza naturalna odpowiedź na taki zarzut, to po prostu "przecież większości ludzi nie jest to do niczego potrzebne!" i jest to odpowiedź zasadna również w przypadku średnowiecznym.
Trzeci problem zasygnalizowała
bosa_Nike, za co jej chwała, to jest, że musisz mieć też mieć jakieś dowody, że w czasach i poprzedzających średniowiecze i późniejszych było pod tym względem istotnie lepiej, żeby na tej podstawie podejmować jego krytykę.
Elayne pisze: Ileż to ludzi wyznawało kulty pogańskie, oparte na przesądach i gusłach
W starożytności było zdecydowanie nie lepiej pod tym względem przecież i nie ma podstaw by sądzić, że renesans przyniósł jakąś istotną zmianę w tej materii.
Elayne pisze:Ileż to praw obowiązywało które dla współczesnego człowieka są raczej nie do pomyślenia.
Pytanie można odwrócić i spytać "Ileż to dziś obowiązuje praw które dla średniowiecznego człowieka są raczej nie do pomyślenia". I czego to dowodzi? Ano niczego. To oni patrzyliby na nas jak na barbarzyńców gdyby usłyszeli, że ludzie mordują się dziś wzajemnie w imię jakichśtam narodów. Że ktoś do takiego dziwnego tworu jak "naród" w ogóle przywiązuje uwagę. Ojej, istnieje wiele powodów dla których by nami po prostu gardzili. I co z tego? To jest jakiś argument?
Poza tym, obawiam się, że masz tendencję, do zakładania pewnej liniowości. Epoki który nastąpiły po średniowieczu przyniosły swoje barbarzyńskie prawa, często jeszcze gorsze. Ludzie często rozmują na zasadzie "hmmm, jeśli sto lat temu było tak źle, to oczywiste, że w średniowieczu nie lepiej". I na tej podstawie do średniowiecza przylepiło się wiele mało zasadnych oskarżeń i zarzutów. Na podobnej zasadzie, negatywną opinię o feudaliźmie wyrobili sobie XIX-wieczni historycy. Jak rozumowali? Jedynym miejscem gdzie wtedy feudalizm pozostał, było Imperium Rosyjskie i było tam w tym feudaliźmie strasznie (specyfika rosyjska też ma tu znaczenie). To poświadomie zakładano, że wobec tego tak musiało być i wcześniej i wszędzie.
Elayne pisze:Ludzie epoki odrodzenia zarzucali ludziom średniowiecza odejście od wartości starożytnych, ciemnotę i zacofanie - czyżby wszyscy ci ludzie się mylili?
Och tak, czy to takie nieprawdopodobne? Żeby w to uwierzyć, trzeba dobrze rozumieć specyfikę odrodzenia. Renesans jak wiadomo, rodzi się w Italii. W tej samej Italii z wciąż żywymi rzymskimi tradycjami, dumą itd. To nie jest tak, że z upadkiem cesarstwa zachodniorzymskiego oni nagle o wszystkim zapomnieli. Cały czas kontynuowano wiele ze starożytnych instytucji. Mieszkańcy miast włoskich, to byli wciąż ludzie z pewnym poczuciem wyższości wobec "tych prymitywnych barbarzyńców". Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że cesarze niemieccy regularnie z rycerstwem wyprawiali się do Włoch po koronę cesarską, bądź w celu umocnienia swojej władzy tam. Nic więc dziwnego, że obraz dzikiego germańskiego najeźdźcy zza Alp się utrwalał, a pogarda rosła. Dodatkowy impuls dla odrodzenia daje też ewakuacja z Bizancjum tamtejszych elit. Czyli kolejnych ludzi pełnych poczucia wyższości i pogardy dla rzekomo prymitywnego Zachodu i tęsknoty za czasami świetności Rzymu. Trudno się dziwić, że myśliciele renesansu są skrajnie nieobiektywni. Po pierwsze pełni są samozachwytu, a po drugie umniejszają dokonania tych którymi gardzą. Bardzo wyraźnie widać to w łatkach które ukuli.
Nazwa średniowiecze, to przecież ich dzieło. Ich, tych ludzi w pełni przekonanych, że przecież ich ludzi, tak wspaniałych, tak niesamowitych i światłych, och ach, od utęsknionych czasów rzymskich dzielą tylko te paskudne wieki średnie.
Tak samo jest przecież z nazwą gotyku (całe szczęście, że o złych konotacjach dziś się już nie pamięta). Ma to być przecież sztuka tych wstrętnych barbarzyńskich Gotów (którzy swoją drogą nic z gotykiem wspólnego nie mieli), a czy człowiek wzniósł kiedykolwiek coś piękniejszego niż gotycka katedra?
Elayne pisze:Jeśli ktoś ma wiedzę matematyczną np. umie biegle wykonywać działania arytmetyczne to znaczy że ma lub miał konszachty z siłami piekielnymi. Przecież m.in. o to był oskarżany papież. To światły i postępowy pogląd?
Litości, nieźle manipulujesz faktami. Mowa przecież o wielkim autorytecie w ówczesnej Europie i człowieku którego zatrudniano jako nauczyciela dla cesarskich dzieci, a potem w uznaniu jego mądrości "zrobiono" go papieżem. Wydaje się, że raczej był szanowany, czyż nie? I chyba nie wsadzono by go na tron papieski jakby tak powszechnie źle o nim sądzono, prawda? Nieźle Ci idzie operowanie przecież niczym więcej niż tylko mglistą legendą i pomówieniami jego wrogów. Trochę tylko mało to rzetelne.