Norma a wydajność prcownika

kruszewski
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 6882
Rejestracja: 7 gru 2010, o 16:50
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Staszów
Podziękował: 50 razy
Pomógł: 1112 razy

Norma a wydajność prcownika

Post autor: kruszewski »

Historia normowania pracy zna przypadki wydajności pracownika sięgającej ponad 300%. Ale i takie, że pracownik nie mógł nigdy wykonać normy, stąd zawsze był małowydajnym pracownikiem.
Wydajność jest więc pojęciem bardzo względnym.
Ustalanie normy, czyli niezbędnego czasu na wykonanie określonej czynności wymaga znajomości technologii wykonywania konkretnej pracy "nad przedmiotem", zatem narzędzi i maszyn do tego użytych, oraz posiadania statystycznie opracowanych tabel potrzebnego czasu na wykonanie niezbędnych czynności i parametrów pracy narzędzi i maszyn. To zadanie nie dla nowicjuszów ale ale do doświadczonych technologów.
I kilka słów o wykonywaniu normy, czyli wydajności. Poprawnie wyznaczona norma obejmuje wszystkie czynność, w tym i pobranie dokumentacji fabrykacji i potrzebnych narzędzi, ale też i fizjologię. Przekrocznie tak określonej-wyznaczonej normy jest możliwe tylko w obszarze zaradności, organizacyjnym , nigdy technicznym i to w nie więcdej niż 15-20%. Jeżeli taka norma przekraczana jest o więcej niż 20% należy przyglądnąć się procesowi produkcji, czy nie są opuszczane niektóre jego części lub niedotrzymywane parametry wykonywania. Przeciążenie maszyny, narzędzia. Ale też i przyglądnięcie się nadzorującemu pracę który taki stan toleruje.
Znane są przypadki przedwczesnego zużycia maszyn, narzędzi, ale i znaczna część uszkodzeń wyrobów w eksploatacji spowodowanych chęcią zysku z premii za przekroczanie normy.
Najłatwiej jest powiedzieć "masz 5 zł od sztuki" i nie martwić się o koszty ciągnione takiego postępowania.
Każdą zmyślnie ustawioną normę można przekroczyć o wiele wcześniej pomyślany procent, ale też i niewykonać jej nigdy. Uczciwość i fachnowość ustalającego normę powinna gwarantować optymalność procesu wytwarzania i wynagrodzenie pracownika.
W.Kr.
Ostatnio zmieniony 31 maja 2018, o 17:45 przez kruszewski, łącznie zmieniany 1 raz.
a4karo
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 22173
Rejestracja: 15 maja 2011, o 20:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Bydgoszcz
Podziękował: 38 razy
Pomógł: 3748 razy

Re: Norma a wydajność prcownika

Post autor: a4karo »

Moja mama większość życia pracowała na akord. Jak się zrobiło 120%, to dostało się większą wypłatę.

Miłe, ale kij ma dwa końce. Przychodził normowczyk i od następnego miesiąca norma była większa o 20%.

Praca polegała na nieustannym wzajemnym oszukiwaniu
kruszewski
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 6882
Rejestracja: 7 gru 2010, o 16:50
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Staszów
Podziękował: 50 razy
Pomógł: 1112 razy

Re: Norma a wydajność prcownika

Post autor: kruszewski »

Tak, bo on był normowszczyk i tylko tyle.
Mnie te nauki ale i chwyty nie są mi obce. Stawkę osobistego zaszeregownia ustalał też taki "...... szczyk", co mie miał pojęcia o robocie, ale ambicje powadzenia tanio producji firmy , bo derechcja takich lubi mając na kogo zwalać niezadowolenia z wynagrodzenia. Akord jest najgorszą formą wyzysku pracownika ale dniówka najlepszą nabijania w butelkę pracodawcy. Tu zawsze były są i będą przeciwne interesy. Był czas, kiedy kilku idiotów chciało normować prace konstruktorów mierząc ją zarysowaną powierzchnią. Tak rodzą się wybulenia każdej dziedziny. Ale jak główny był insz czyli insztalator, to reszta była jak grauliki.
ODPOWIEDZ