Najbardziej przereklamowane książki

Awatar użytkownika
Premislav
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15688
Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 196 razy
Pomógł: 5221 razy

Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Premislav »

Otwieram taki wątek poświęcony dziełom literackim, które może niekoniecznie na to miano zasługują, a jeśli zasługują, to jednak w naszej/Waszej opinii cieszą się przesadnym uwielbieniem.
Moje typy:
Mały książę - co za zbiór prostackich frazesów i pseudofilozoficznych bredni, od których aż uszy bolą (bo oczy zdążyły wypłynąć i musimy słuchać audiobooka). Nie znam innych powieści Ś.P. pana Antoine, może mają wyższy poziom? Za każdym razem, gdy ktoś w ważnej chwili/w istotnym momencie dyskusji powołuje się na tę książkę, w środku płaczę nad ludzkością. Ciekawsze przemyślenia miałem w wieku 10 lat, jak i pewnie spora część ludzi. Po prostu nie rozumiem fenomenu tej książki.

Chłopi - dzieło w mojej opinii rozwlekłe, średnie, z oklepanym toposem axis mundi i nie, mnie archaiczny język zupełnie nie przeszkadza (już prędzej rozwlekłe opisy przyrody, które omijam), ale może po prostu nie jestem w grupie docelowej. Jeśli już koniecznie trzeba było komuś z Polski dać Literacką Nagrodę Nobla, to już prędzej Żeromskiemu (za którym nie przepadam).

Zabić Drozda - książka całkiem w porządku, jakieś tam przesłanie ma, porusza dość ważne kwestie, dałbym 6/10, może nawet 6,5. A tymczasem jakiś kosmiczny zachwyt otacza tę pozycję. Ja rozumiem, że znaczenie społeczno-kulturowe pewnych dzieł (podobnie może być z kompletnie innymi "Chłopami") może przerastać jakość literacką czy głębię przemyśleń, ale bez przesady. Mitologizowanie tej dobrej książki jej w pewien sposób szkodzi.


Miałem jeszcze dużo więcej pomysłów, ale zapomniałem. Warto tu dodać, że powstrzymuję się od wrzucania w miarę sprawnie napisanych czytadeł typu Harry Potter czy tym bardziej książki Dana Browna - one aspirowały do tego, żeby zbić kasę i kasę zbiły, no i fajnie. Nikt nie mówi, że to arcydzieła światowej literatury.


Oczywiście to powyżej to tylko moje opinie, jeśli kogoś tym uraziłem, to bardzo mi z tego powodu przykro, ale nie dość, by powstrzymać się od pisania.

Pozdrawiam i zachęcam do wypowiedzi.
Awatar użytkownika
Igor V
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1605
Rejestracja: 16 lut 2011, o 16:48
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Polska
Podziękował: 18 razy
Pomógł: 604 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Igor V »

Wow, już myślałem że chodzi o Krysickiego, Włodarskiego.-- 24 cze 2017, o 03:20 --BTW A pro po "Małego Księcia"

Kod: Zaznacz cały

http://wstaw.org/h/3ac2759a9e9/


Jak widać, wznosi się ponad wszelkimi podziałami.
Awatar użytkownika
kmarciniak1
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 809
Rejestracja: 14 lis 2014, o 19:37
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 48 razy
Pomógł: 183 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: kmarciniak1 »

Ja bym dorzucił "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego wybrane w tym roku do narodowego czytania.
Dla mnie sam kontekst jest dziwny.Wesele kojarzę z zabawą zakrapianą alkoholem, a nie z pretekstem do rozkmin na temat przyszłości Polski.I też nie ma tam czegoś bardzo odkrywczego.Bo co, nikt nie spodziewał się, że chłopi nie znajdą wspólnego języka z inteligencją? Też mi niespodzianka...
Moim zdaniem jest to, tylko i wyłącznie, przeciętna kontynuacja myśli znanych już polskim romantykom.
Awatar użytkownika
kerajs
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8589
Rejestracja: 17 maja 2013, o 10:23
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 307 razy
Pomógł: 3353 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: kerajs »

Aby nie było, że ten temat potwierdza stereotyp polaka-narzekacza, to może założysz drugi, z książkami które warto przeczytać ?


Mnie bardzo rozczarował Władca pierścieni Tolkiena. Zwłaszcza irytowały mnie liczne postdickensowskie dłużyzny, czyli opisy. Zresztą i Hobbit ma tę wadę, choć w mniejszym stopniu. Dlatego z twórczości Dickensa preferuję skromną Opowieść Wigilijną , a z Tolkiena : Rudego Dżila.

Zawiodłem się na Imieniu róży Eco, które bym znacząco odchudził. W ogóle, to z twórczością Umberta mam problem.

Wstyd się przyznać, ale nie umiem docenić Ogniem i mieczem.

Skoro wspomniałeś Harrego Pottera, to raziła mnie prostota języka. Jakby tłumacz zbyt skupił się na wymyślaniu polskich odpowiedników neologizmów, zapominając o dopracowaniu stylistyki przekładu. O ile była to seria dla dzieci (?), to w pozycjach dla dorosłych (np: seria Malowany człowiek Petera Bretta) taki prymitywizm języka tym bardziej mnie irytuje i dziwi.
Awatar użytkownika
Premislav
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15688
Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 196 razy
Pomógł: 5221 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Premislav »

:idea: Aby nie było, że ten temat potwierdza stereotyp polaka-narzekacza, to może założysz drugi, z książkami które warto przeczytać ?
Ależ taki temat już powstał, nie ma co dublować: hyde-park-f15/wartosciowe-ksiazki-t416494.html

Poza tym mnie nie martwi to, że pasuję do wielu stereotypów. Do stereotypu Polaka-narzekacza, do stereotypu przegrywa marnującego życie w necie, do stereotypu pedałka, który nie podniesie ileś tam na klatę, do stereotypu pseudointeligenta itd.

kmarciniak1, ja Wesela w ogóle nie zrozumiałem (jeśli tam było coś do zrozumienia), niewykluczone że przez to, iż czytałem je na kacu. Zapamiętałem kilka znanych cytatów, no i to, że przejawiło się tam szyderstwo z chłopomanii i to tyle, może po prostu jestem głupi. Ogólnie raczej mi się nie podobało.
kerajs, jeśli już idzie o Władcę Pierścieni, to miałem ogromny sentyment do tej serii (z dzieciństwa), ale po przeczytaniu tego po raz kolejny około 20. roku życia stwierdziłem, że jest to dość nudno napisane, miejscami z przesadnym patosem, i teraz wolę film w reżyserii Petera Jacksona (wiem, wiem, porównywanie dwóch mediów o kompletnie innym charakterze, głupota... mnie chodzi o to, do czego chętniej wracam). Hobbita lubiłem jako sześciolatek, natomiast w wieku nastoletnim używałem fragmentów w zmaganiach z bezsennością (stąd ta książka zawsze leżała obok mego łóżka).
Co do Trylogii Sienkiewicza, to wiadomo, że nadaje się tylko:
- jako dobra rozrywka po zakrapianym wieczorze, gdy jednakowoż jeszcze nie che nam się spać (przy fragmencie Potopu orzekającym, że Kuklinowski był pochylony z rozpusty oficjalnie umarłem);
- ku pokrzepieniu serc Polaków-biedaków dymanych przez kolejne socjalistyczne rządy;
-do podpierania nogi stołu, żeby się tak nie bujał.
Gdy miałem 9 czy 10 lat, to uważałem Ogniem i Mieczem za świetną książkę. ;)
Jeśli chodzi o Harry'ego Pottera, to nawet nosiłem się z zamiarem przeczytania całości po angielsku (ale nie starczyło mi cierpliwości, zacząłem czytać ostatnią część po angielsku i stanąłem w połowie, reszty już nie próbowałem - w tym wcześniejszych), bo nie wiedziałem, czy to tłumaczenie tak nawaliło, czy po prostu J.K. Rowling nie umie dobrze pisać. Szczególnie źle wspominam część piątą i fragmenty szóstej: mam tam "faworyta" w kategorii najgorszego opisu sceny miłosnej i najgorszego opisu walki. Ale ogólnie do całej serii mam pewien sentyment, podobnie jak do twórczości Tolkiena, którą jednak bardziej cenię.

A Umberto Eco jest mocno specyficzny: miejscami bardziej popisuje się grą z czytelnikiem i smaczkami lingwistycznymi niż stara się coś przekazać. Przekaz owszem ma, nawet miejscami mocno niebanalny (raczej miał, bo nie żyje), ale niekiedy odnosiłem wrażenie, że forma jest celem, a nie środkiem, a ja jednak za czymś takim nie przepadam (zwłaszcza to się uwidaczniało w Wahadle Foucaulta i Cmentarzu w Pradze). Tzn. kiedyś przepadałem, bo myślałem sobie "o, jakie to inteligentne i hermetyczne! A ja to rozumiem" albo sprawdzałem w słowniku wyrazów obcych i myślałem sobie "no proszę! Ale mnie zagiął erudycją", ale teraz trochę zmieniłem upodobania.
PS Być może wszystkie moje refleksje wynikają z niedoboru intelektu lub kiepskiej pamięci, lecz nie wstydzę się tego.

-- 25 cze 2017, o 07:24 --

Ale wymyślanie tych wszystkich neologizmów z Harry'ego Pottera to musiała być niewiarygodna frajda :!:
Elayne
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 927
Rejestracja: 24 paź 2011, o 01:24
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Polska
Podziękował: 75 razy
Pomógł: 274 razy

Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Elayne »

Nie cierpię Harry'ego Pottera. W moim odczuciu znacznie ciekawsze są książki Roberta Jordana z cyklu „Koło Czasu”. Trochę szkoda, że cykl dokończył ktoś inny. W polskim wydaniu były irytujące tłumaczenia, np w jednym z tomów ogir został przetłumaczony jako ogier.
Awatar użytkownika
kmarciniak1
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 809
Rejestracja: 14 lis 2014, o 19:37
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 48 razy
Pomógł: 183 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: kmarciniak1 »

Ja chyba muszę obronić trochę "Imię róży' a propos ewentualnego odchudzenia tej książki.

Autor kilka lat po napisaniu utworu napisał esej pt. Dopiski na marginesie Imienia róży
I znajduje się tam taki fragment:
"Przeczytawszy rękopis, znajomi z wydawnictwa zaproponowali, bym skrócił pierwsze sto stron, gdyż uznali je za nader drobiazgowe i nużące. Odmówiłem bez wahania, twierdząc, że jeśli ktoś chce wejść do opactwa i przeżyć tam tydzień, musi zgodzić się na ten rytm. Jeśli mu się nie uda, nie zdoła też dobrnąć do końca książki. Stąd pokutna, inicjacyjna rola pierwszych stu stron; a jeśli się to komuś nie podoba - trudno, zatrzyma się na stoku wzgórza"

I mnie akurat w tej książce dłużyzny się względnie podobały.Za to we "Władcy Pierścieni" nie podobały mi się na tyle, że nie sięgnąłem po ostatni tom...
Awatar użytkownika
NogaWeza
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1481
Rejestracja: 22 lis 2012, o 22:24
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował: 147 razy
Pomógł: 300 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: NogaWeza »

Co do Małego Księcia, to po części się zgadzam, ale zauważyłem też, że trochę inaczej odebrałem tę książkę parę lat temu, gdy czytałem ją po raz pierwszy, a trochę inaczej gdy czytałem ją po raz kolejny parę miesięcy temu. To pewnie dlatego, że teraz jestem dorosły i nauczony życiowymi doświadczeniami potrafię docenić jej przekaz
Największa kupa jaką czytałem ostatnio to "Ciemno, prawie noc". Kupiłem, bo usłyszałem, że parę lat temu ta książka dostała nagrodę Nike. Na literaturze to ja się nie znam, więc nie wiem ile ta nagroda znaczy, ale zważywszy na to jak słaba była ta książka, musi znaczyć naprawdę niewiele. Ni to kryminał, ni dreszczowiec... taka papka autorce wyszła.
"Boska komedia" też mnie nie powaliła, o ile wizja Piekła była dla mnie interesująca, o tyle Czyściec i Raj nie zrobiły na mnie wrażenia. Momentami przysypiałem, ale być może moje oczy i umysł wypaczone memami nie były w stanie w pełni docenić kunsztu Dantego.
Awatar użytkownika
kerajs
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8589
Rejestracja: 17 maja 2013, o 10:23
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 307 razy
Pomógł: 3353 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: kerajs »

Premislav pisze: taki temat już powstał, nie ma co dublować:
Ależ nie, temat który wskazujesz dotyczy książki 'mądrej', a takie rzadko są ciekawe. Tam podałbym jakąś pozycję Bernanosa albo Hessego, lecz nie są to zbyt wciągające lektury.
Swoją drogą, szkoda że ograniczyłeś dostępne spektrum możliwej krytyki tylko do reklamowanych książek. Gdyby to mogły być książki które nas rozczarowały, zawiodły albo zirytowały to ... .
NogaWeza pisze: Kupiłem, bo usłyszałem, że parę lat temu ta książka dostała nagrodę Nike. Na literaturze to ja się nie znam, więc nie wiem ile ta nagroda znaczy, ale zważywszy na to jak słaba była ta książka, musi znaczyć naprawdę niewiele.
Co tam Nike, skoro rozczarowują nas laureaci literackiego Nobla.
Awatar użytkownika
Premislav
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15688
Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 196 razy
Pomógł: 5221 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Premislav »

Nie ma problemu, można śmiało pisać też o książkach, które po prostu Was rozczarowały (nie mogę już edytować nazwy wątku). Jeśli zostanie to uznane za off-topic, to wszystko na mój koszt, jak krzyczał pewien raper w Zielonej Górze.

Z takich pozycji, które mnie po prostu rozczarowały (tę pierwszą mogę uznać za przereklamowaną, czy za wysoko ocenianą, drugiej raczej nie, choć spodziewałem się czegoś innego), to wymieniłbym Jak to rozwiązać Polyi (w sumie to nic to dla mnie nie wniosło, chociaż książka fajnie napisana)
czy np. Tajemną historię Donny Tartt (książka dobra, choć nie genialna, ale opinia mojej matki widać za bardzo wywindowała oczekiwania - powiedzmy, że ktoś oczekiwał Mezzanine, a otrzymał 100th Window; jednak mam do niej sentyment, gdyż pomiędzy styczniem 2010 roku a grudniem 2011 roku przebrnąłem łącznie może przez cztery książki, a ta powieść otworzyła w pewien sposób mój powrót do regularnego czytania).
Awatar użytkownika
kerajs
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 8589
Rejestracja: 17 maja 2013, o 10:23
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 307 razy
Pomógł: 3353 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: kerajs »

Przypomniałeś mi, jakim rozczarowaniem był dla mnie Lód Dukaja. Książkę tę poznałem w wersji audio, podobnie jak wiele z 'czytanych' w ostatnich latach książek. Ponieważ to dość obszerna pozycja to słuchanie ciągnęło się, i ciągnęło, i ciągnęło, i gdy nagle książka zaczęła wreszcie być ciekawa to ... się skończyła.
Z lektur dziecięcych to byłem bardzo zawiedziony trzecim tomem Winetou Maya.

PS
Będzie temat o 'fajnych' książkach?
Awatar użytkownika
Premislav
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15688
Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 196 razy
Pomógł: 5221 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Premislav »

Jeśli założysz taki temat, to będzie. Ja wolę ponarzekać, bo tylko to umiem.
A wspomniana książka Dukaja mi się jak dotąd podoba. Acz słyszałem opinie, że jest przegadana.

O, wiem o jakiej książce zapomniałem! Buszujący w zbożu to jest mój pewniak do tego wątku, ale może to z uwagi na wnerwiającego głównego bohatera i jego głupoty. Przy czym czytałem tę powieść po raz pierwszy jakieś 10-11 lat temu i już wówczas mnie irytowała. Myślę, że można ją określić mianem kultowej, a w moim odczuciu zdecydowanie na to nie zasłużyła (oczywiście moje odczucia nic nie znaczą, ale co szkodzi o nich napisać).
Krodinor
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 207
Rejestracja: 13 sty 2016, o 00:09
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 7 razy
Pomógł: 12 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Krodinor »

Chyba wiele "amerykańskich klasyków" typu Buszujący w zbożu, , Wielki Gatsby albo Zabić Drozda czytane obecnie znacznie straciły na wartości, może Amerykanin po takiej lekturze ma inne odczucia, bo lepiej rozumie ich kontekst. Dla nas wydają się one raczej płytkie, nieaktualne, a ich przesłanie dość oczywiste.
Awatar użytkownika
Premislav
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15688
Rejestracja: 17 sie 2012, o 13:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 196 razy
Pomógł: 5221 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Premislav »

Faktycznie coś w tym może być. Widzę takie możliwe przyczyny:
- u Amerykanów jest większy rozrzut poziomu wykształcenia i ogólnego poziomu rozwoju umysłowego niż w Polsce, np. średniaki/ludzie niewiele powyżej średniej są na niższym poziomie niż średniaki z Polski, więc mniej ambitne przemyślenia ich satysfakcjonują, a przecież o popularności książki nie decyduje wąska elita (chyba że ewentualnie za pośrednictwem socjotechniki i odpowiedniego nagłośnienia w mediach, ale to oddzielny temat);
- bywają książki, które okazują się być "chwilowe", dobrze wpasowywać się w potrzeby w danym momencie dziejowym (albo też i wpisywać się w nurt, który wówczas został wykreowany), ale nie powalają uniwersalnością treści i przemyśleń, np. jak czytam dziś Dostojewskiego, to choć język bywa archaiczny, a z niektórymi rzeczami nie do końca się zgadzam, wciąż widzę w tym niemałą wartość i czuję, że to mnie wzbogaca, a jak czytam niektórych naszych czy zagranicznych romantyków, to mi ręce (żeby tylko ręce) opadają;
- no i bardzo trafnie napisałeś o tym rozumieniu kontekstu, rzeczywiście to, w jakim społeczeństwie i środowisku dorastamy, rzutuje bardzo mocno na odbiór książek, filmów i czegokolwiek, w ogóle na nasz obraz świata.

A jeśli już chodzi o amerykańskie książki, to mnie w zeszłym roku zaskoczyła powieść Ostre Przedmioty (nie czytuję recenzji przed sięgnięciem po książkę), bo liczyłem na taki tam dobry kryminał/thriller, a otrzymałem coś, co spowodowało, że przez trzy dni po przeczytaniu praktycznie nie wstałem z łóżka (no, tylko za potrzebą). Więc było to swego rodzaju rozczarowanie, nieco naciągając (też jedna z niewielu książek, których nie uznaję za słabe, a wręcz przeciwnie, lecz nie mogę powiedzieć, że mi się "podobały", bo są poza skalą). Atmosfera tego dzieła jest niesamowicie toksyczna; chociaż bardzo przyzwoicie napisana, jeśli w ogóle tutaj pasuje to określenie (a może właśnie dlatego), ta książka wysysa siły, odbiera chęć do życia, intensyfikuje obrzydzenie wobec świata.
A co do Wielkiego Gatsby'ego, to śmieszna sprawa, gdyż poddałem się zaraz na początku lektury i ograniczyłem się do obejrzenia filmu z Di Caprio. :lol:
Krodinor
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 207
Rejestracja: 13 sty 2016, o 00:09
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 7 razy
Pomógł: 12 razy

Re: Najbardziej przereklamowane książki

Post autor: Krodinor »

Z drugiej strony, nie każda przecież książka musi mieć przesłanie uniwersalne. Nie uważam, żeby był to wymóg konieczny, żeby uznać ją za "dobrą".
Z klasykami literatury (i nie tylko literatury oczywiście) jest też ten problem, że często niektórzy wstydzą się przyznać, że im się dana książka nie podobała.
Jak tak poczytać opinie o np. właśnie Zabić Drozda to można się za głowę chwycić, że niektórzy tak świetnie "rozumieją" segregacje rasową w USA i na podstawie tej książki wyrabiają sobie zdanie na temat rasizmu. Gdyby chociaż trochę znali historie naszego kraju nie potrzebowaliby banalnej historyjki o niesprawiedliwie potraktowanym Murzynie w USA, żeby zdawać sobie sprawe z pewnych negatywnych skutków tego typu uprzedzeń rasowych. Już pomijając, że zupełnie nie rozumieją skrajnie specyficznego podejścia Amerykanów do tego jak traktowali kiedyś Murzynów i do dziwnych wyrzutów sumienia jakie przez to mają.
Autorka chyba zresztą sama miała wątpliwości co do inteligencji czytelnika, więc na wszelki wypadek pod koniec, w jednej z późniejszych scen, zamieściła jasne porównanie do Adolfa Hitlera i resztki subtelności jakie ta książka miała w sobie poszły do kosza.
Gdyby ludzie sięgali po te książkę, nie słysząc o niej wcześniej za wiele, to myślę, że przeczytaliby i szybko zapomnieli.


Na pewno zerknę na opisaną przez Ciebie pozycje, Twoja opinia brzmi na swój sposób zachęcająco.

Książka Wielki Gatsby i film to śmieszna sprawa, dialogi są właściwie przeniesione na zasadzie kopiuj-wklej, za to książka ma raczej melancholijny nastrój, a w filmie za sprawą tych strojów, scenografii, muzyki wszystko jest o wiele bardziej pogodne i dopiero końcówka psuje tę wielką imprezę.

Z tych trzech książek, które wymieniłem w poprzednim poście na pewno Wielki Gatsby jest napisany najlepiej, po prostu przyjemnie mi się ją czytało.
Treść oczywiście nie ma dla nas takiej wartości, chyba, że ktoś się orientuje w strukturze społecznej Stanów Zjednoczonych i zmianach jakie w niej następowały na początku lat 20', wątek miłosny jest już bardziej uniwersalny, ale też nie jest żadną rewelacją.

Zresztą mamy książkę równorzędną, a nawet lepszą od Gatsby'ego, tą książką jest Lalka ma bardzo podobne wątki miłosne i społeczne (czasem aż się można zastanowić czy Daisy nie była wzorowana na naszej Izie), a przy tym bardziej rozbudowane i ciekawsze dla kogoś kto chociaż trochę orientuje się w polskiej historii.
Ostatnio zmieniony 19 lip 2017, o 12:05 przez Krodinor, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ