Nie no, po prostu Cię nie rozumiem. To już trzeci post, w którym po prostu wskazuję Ci, że nie chodzi o udowodnienie istnienia istoty wszechmogącej, tylko rozważenia, czy istnienie dwóch takowych jest sprzeczne. W tym wątku napisałem tylko dlatego, że Twoja analogia do udowadniania istnienia latających słoni jest według mnie błędna. Wychodzę już, bo:Jaki jest sens udowadniania realności świata z kart powieści S-F?
Można tak, zapominamy o Newtonie i Einsteinie za uszy wyciągamy Freuda i dyskutujemy o "prawdziwości" np. "Star Trek'a"
Kapitalny temat na pogaduchy przy kawie czy piwie
Tylko ja mam wrażenie, że ta dyskusja jest denna?