Analiza matematyczna w 2 miesiące.
: 24 cze 2011, o 23:52
Lbubsazob zdziwiłabyś się jakie życie lubi płatać figle i pisać scenariusze. Co więcej matematyka jest nie tylko domeną matematyków, ale też występuje w wielu innych dziedzinach, gdzie później się z niej w zasadzie rzadko kiedy korzysta. Od ręki mogę Ci podać kilka przykład z życia wziętych:
1) Powiedzmy że pod koniec studiów licencjackich gdzie na matematykę kładziono mały nacisk dopada Cię choroba i wyłącza z życia na rok lub dwa. Chcesz wrócić na studia (magisterskie) a tu niespodzianka - egzamin wstępny a na nim matematyka (a na studiach przedmiotów matematycznych na 40 są może ze 3). Cóż więc robić - trzeba nadrabiać, a czasu mało.
2) Masz 21 lat i kończysz inżyniera. Rodzi się dziecko, trzeba utrzymać rodzinę, idziesz do pracy. Mija 10 lat i wiesz że jak teraz nie skończysz studiów mgr to już ich nie skończysz - w grę wchodzą tylko zaoczone, czasu na naukę nie ma - trzeba latać z dzieciakami itd. Masz naprawdę mało czasu na naukę a po 10 latach praktycznie nic nie pamiętasz, bo studia studiami a życie życiem Trzeba szybko nadrobić, żeby w miarę bezboleśnie skończyć owe studia bo one kosztują a czasu brak
3) W Polsce wciąż panuje głupie przekonanie, że bez papierka jesteś nikim (nawet jak pracujesz już 10 lat). Bez mgr nie będzie awansu (na serio, mam takiego znajomego). Co więc trzeba robić ? Iść, ale wcześniej egzamin wstępny - z czego ? Z matematyki Przypominam że dzieciaki hasają dookoła, uczyć się nie ma kiedy. Bierzemy urlop w pracy - więcej niż 2 tygodnie zwykle nie dostaniesz, no zakładamy że masz ten miesiąc ... no i siedzisz.
Takich przykładów jest mnóstwo i czasem po prostu masz miesiąc lub dwa na naukę analizy bo jest Ci potrzebna do osiągnięcia pewnego celu - potem znów można o niej zapomnieć (chociaż po takim maratonie i tak wiele zostaje w pamięci).
Trzeba pamiętać że życie nie wszystkich ludzi jest usłane różami i sporo osób najpierw idzie do pracy 8-16, potem do szkoły 17-21. A rodzina, znajomi, nauka ... Trzeba więc robić ile można w wakacje, weekendy, świeta, aby jakoś pozdawać egzaminy na przyszły rok, bo po prostu nie będzie czasu na naukę. Taki lajf
1) Powiedzmy że pod koniec studiów licencjackich gdzie na matematykę kładziono mały nacisk dopada Cię choroba i wyłącza z życia na rok lub dwa. Chcesz wrócić na studia (magisterskie) a tu niespodzianka - egzamin wstępny a na nim matematyka (a na studiach przedmiotów matematycznych na 40 są może ze 3). Cóż więc robić - trzeba nadrabiać, a czasu mało.
2) Masz 21 lat i kończysz inżyniera. Rodzi się dziecko, trzeba utrzymać rodzinę, idziesz do pracy. Mija 10 lat i wiesz że jak teraz nie skończysz studiów mgr to już ich nie skończysz - w grę wchodzą tylko zaoczone, czasu na naukę nie ma - trzeba latać z dzieciakami itd. Masz naprawdę mało czasu na naukę a po 10 latach praktycznie nic nie pamiętasz, bo studia studiami a życie życiem Trzeba szybko nadrobić, żeby w miarę bezboleśnie skończyć owe studia bo one kosztują a czasu brak
3) W Polsce wciąż panuje głupie przekonanie, że bez papierka jesteś nikim (nawet jak pracujesz już 10 lat). Bez mgr nie będzie awansu (na serio, mam takiego znajomego). Co więc trzeba robić ? Iść, ale wcześniej egzamin wstępny - z czego ? Z matematyki Przypominam że dzieciaki hasają dookoła, uczyć się nie ma kiedy. Bierzemy urlop w pracy - więcej niż 2 tygodnie zwykle nie dostaniesz, no zakładamy że masz ten miesiąc ... no i siedzisz.
Takich przykładów jest mnóstwo i czasem po prostu masz miesiąc lub dwa na naukę analizy bo jest Ci potrzebna do osiągnięcia pewnego celu - potem znów można o niej zapomnieć (chociaż po takim maratonie i tak wiele zostaje w pamięci).
Trzeba pamiętać że życie nie wszystkich ludzi jest usłane różami i sporo osób najpierw idzie do pracy 8-16, potem do szkoły 17-21. A rodzina, znajomi, nauka ... Trzeba więc robić ile można w wakacje, weekendy, świeta, aby jakoś pozdawać egzaminy na przyszły rok, bo po prostu nie będzie czasu na naukę. Taki lajf