Znasz problem od wewnątrz, żeby mówić o faktach?miodzio1988 pisze:Jakie też ? Kolega Miki nie pisał, że ja mówię o stereotypach. I ja mówię o faktach bejbe. A Ty o swojej dorobionej ideologii.Też mam wrażenie, że Miodzio mówi o stereotypach.
Uzależnienie ma wpływ na wiele aspektów życia człowieka. Przy uzależnieniu często pojawiają się inne problemy (np. utrata pracy, konflikty z rodziną i z prawem, depresje), z którymi również można sobie radzić za sprawą literatury, która wpływa pozytywnie na myślenie, a ponadto: za sprawą pomocy psychologa i prawnika.
Tak, z tym że procesowi wyjścia z nałogu towarzyszą czynniki środowiskowe. Może być tak, że ktoś schodzi na złą drogę dlatego, że nie zna dobrych wzorców zachowań, bo np. wychowuje się w domu dziecka albo w patologicznej rodzinie, w której rządzi alkohol i agresja. Zagubionego, młodego człowieka łatwiej zwerbować do jakiejś sekty, łatwiej wywierać na nim presję. Często na spotkaniach czyta się ten tekst: _ ... &Itemid=65miodzio1988 pisze:[Już lepiej. Ale tak czy siak ludzie sami podejmują te decyzje. I chyba to rozumiesz, nie? Od tego trzeba zacząć.Nie chciałbym, żeby z moich wypowiedzi wynikało, że kogokolwiek usprawiedliwiam, ale na pewno czynniki zewnętrzne mają wpływ na podejmowane decyzje. Nie można też sprowadzać uzależnienia do realizacji zachcianek, dlatego że to jest choroba, której przyczyny mogą być skomplikowane.
Narkotyk narkotykowi nierówny, nie mówiąc o tym, że narkomanem można nazwać osobę uzależnioną od środków chemicznych, nie będących w istocie narkotykiem a np. substancją psychoaktywną. Co do strzykawek - w skrajnych przypadkach dochodzi do uzależnienia od samego wstrzykiwania sobie substancji w żyłę, nawet jeśli w strzykawce znajduje się zwykła woda. Jest to znacznie niebezpieczniejsze od dragów, dlatego że dochodzi do bezpośredniego kontaktu z krwią, nierzadko za pomocą niewysterylizowanych narzędzi.miodzio1988 pisze:Bardzo rzeczowa wypowiedź.Zasadnicza.
Pisząc "podczas spotkania innej grupy" miałem na myśli zupełnie inną grupę spotykającą się jednak w tym samym klubie. Od 20 lat jestem abstynentem, nie jestem uzależniony od niczego, ale pośrednio jest coś na rzeczy.miodzio1988 pisze:Bardzo istotne. Bronisz swoich. I fajnie. Ale tutaj masz przyczynę swoich problemów. Nie bierz narkotyków to nie bedziesz miał problemów z nauką. I juz.To nieistotne, ale skoro już pytasz to odpowiem.
Nie należę akurat do tego, ale podczas spotkania innej grupy dostałem info, że mogę przyjść.
Nie zrzucam odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne. Zwracam jedynie na nie uwagę, ponieważ odnoszę wrażenie, że ktoś może nie mieć świadomości ich znaczenia. Nie uczestniczyłem nigdy w konkretnym spotkaniu AN, natomiast zdarza się, że osoby z tamtej grupy uczestniczą również w moich spotkaniach w tym samym klubie. Mamy też ze sobą możliwość kontaktu poza godzinami spotkań, bo klub jest otwarty popołudniami dla każdego a czasami odbywają się specjalne imprezy. Dodam jeszcze, że w ostatnim tygodniu każdego miesiąca spotkania są otwarte, więc każdy może przyjść i nie tłumacząc się dowiedzieć się, jak to wygląda od środka.miodzio1988 pisze:Bo ta sprawa jest prosta. Masz człowieka. I ma on wybór: brać albo nie brać. I On sam wybiera, żeby brać. No to ja szanuję jego wybór. A Ty zrzucasz odpowiedzialnosc na czynniki zewnetrzne. Na tych spotkaniach nie uczą, że to tylko i wyłącznie wina narkomana jest? To te grupy są do bani.Zbyt mocno upraszczasz sprawę. Po raz kolejny powtórzę: niektórzy narkomani są abstynentami od dłuższego czasu, ale narkomanem jest się przez całe życie, nie można najpierw nim być a po jakimś czasie już nie. Osoby ze środowiska, o którym mówię, wybrały odejście od narkotyków.
Zresztą spotkania zamknięte też niczego nie wymagają: ani nie okazuje się karty NFZ, ani nie podaje się żadnych swoich danych, nic to nie kosztuje (aczkolwiek dobrze widziane jest wrzucanie symbolicznej kwoty np. 2zł do koszyczka, dlatego że każdego miesiąca grupa płaci 20zł za wynajem sali, a poza tym zawsze proponuje się przybyłym kawę lub herbatę), nawet nie trzeba się odzywać na spotkaniu jeśli ktoś nie ma akurat ochoty.
Tyle że świadomość społeczna ich istnienia jest nikła.miodzio1988 pisze:I ma. Ma te Wasze grupki i super.Nawet najgorszy człowiek powinien mieć szansę się rozwijać.
Ktoś może mieć wątpliwość, czy to miejsce dla niego, albo jak tam się traktuje przybyłych. Okazuje się, że wszyscy są dobrze widziani (o ile mają COKOLWIEK wspólnego z problemem grup) i osoby korzystającego z klubu odnajdują tam jakiś azyl bezpieczeństwa. Nawiązują się porządne znajomości, można się istotnie czuć jak we wspólnocie. Bardzo pozytywna sprawa. Tutaj można zobaczyć, co oferuje wrocławski klub:
. ... Itemid=146
No to jest normalna impreza. Gdybym nie poszedł tam, to prawdopodobnie siedziałbym bez sensu sam w akademiku.miodzio1988 pisze:Nie rozumiem jak można spędzać sylwka z narkomanami zamiast na normalnej imprezie.
Miodzio, z którym konkretnie zdaniem zacytowanym w moim pierwszym poście się nie zgadzasz?