myślę, więc jestem?

Awatar użytkownika
Przemas O'Black
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 744
Rejestracja: 7 lut 2009, o 18:30
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 69 razy
Pomógł: 58 razy

myślę, więc jestem?

Post autor: Przemas O'Black »

miodzio1988 pisze:
Też mam wrażenie, że Miodzio mówi o stereotypach.
Jakie też ? Kolega Miki nie pisał, że ja mówię o stereotypach. I ja mówię o faktach bejbe. A Ty o swojej dorobionej ideologii.
Znasz problem od wewnątrz, żeby mówić o faktach?
Uzależnienie ma wpływ na wiele aspektów życia człowieka. Przy uzależnieniu często pojawiają się inne problemy (np. utrata pracy, konflikty z rodziną i z prawem, depresje), z którymi również można sobie radzić za sprawą literatury, która wpływa pozytywnie na myślenie, a ponadto: za sprawą pomocy psychologa i prawnika.
miodzio1988 pisze:[
Nie chciałbym, żeby z moich wypowiedzi wynikało, że kogokolwiek usprawiedliwiam, ale na pewno czynniki zewnętrzne mają wpływ na podejmowane decyzje. Nie można też sprowadzać uzależnienia do realizacji zachcianek, dlatego że to jest choroba, której przyczyny mogą być skomplikowane.
Już lepiej. Ale tak czy siak ludzie sami podejmują te decyzje. I chyba to rozumiesz, nie? Od tego trzeba zacząć.
Tak, z tym że procesowi wyjścia z nałogu towarzyszą czynniki środowiskowe. Może być tak, że ktoś schodzi na złą drogę dlatego, że nie zna dobrych wzorców zachowań, bo np. wychowuje się w domu dziecka albo w patologicznej rodzinie, w której rządzi alkohol i agresja. Zagubionego, młodego człowieka łatwiej zwerbować do jakiejś sekty, łatwiej wywierać na nim presję. Często na spotkaniach czyta się ten tekst: _ ... &Itemid=65

miodzio1988 pisze:
Zasadnicza.
Bardzo rzeczowa wypowiedź.
Narkotyk narkotykowi nierówny, nie mówiąc o tym, że narkomanem można nazwać osobę uzależnioną od środków chemicznych, nie będących w istocie narkotykiem a np. substancją psychoaktywną. Co do strzykawek - w skrajnych przypadkach dochodzi do uzależnienia od samego wstrzykiwania sobie substancji w żyłę, nawet jeśli w strzykawce znajduje się zwykła woda. Jest to znacznie niebezpieczniejsze od dragów, dlatego że dochodzi do bezpośredniego kontaktu z krwią, nierzadko za pomocą niewysterylizowanych narzędzi.
miodzio1988 pisze:
To nieistotne, ale skoro już pytasz to odpowiem.
Nie należę akurat do tego, ale podczas spotkania innej grupy dostałem info, że mogę przyjść.
Bardzo istotne. Bronisz swoich. I fajnie. Ale tutaj masz przyczynę swoich problemów. Nie bierz narkotyków to nie bedziesz miał problemów z nauką. I juz.
Pisząc "podczas spotkania innej grupy" miałem na myśli zupełnie inną grupę spotykającą się jednak w tym samym klubie. Od 20 lat jestem abstynentem, nie jestem uzależniony od niczego, ale pośrednio jest coś na rzeczy.


miodzio1988 pisze:
Zbyt mocno upraszczasz sprawę. Po raz kolejny powtórzę: niektórzy narkomani są abstynentami od dłuższego czasu, ale narkomanem jest się przez całe życie, nie można najpierw nim być a po jakimś czasie już nie. Osoby ze środowiska, o którym mówię, wybrały odejście od narkotyków.
Bo ta sprawa jest prosta. Masz człowieka. I ma on wybór: brać albo nie brać. I On sam wybiera, żeby brać. No to ja szanuję jego wybór. A Ty zrzucasz odpowiedzialnosc na czynniki zewnetrzne. Na tych spotkaniach nie uczą, że to tylko i wyłącznie wina narkomana jest? To te grupy są do bani.
Nie zrzucam odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne. Zwracam jedynie na nie uwagę, ponieważ odnoszę wrażenie, że ktoś może nie mieć świadomości ich znaczenia. Nie uczestniczyłem nigdy w konkretnym spotkaniu AN, natomiast zdarza się, że osoby z tamtej grupy uczestniczą również w moich spotkaniach w tym samym klubie. Mamy też ze sobą możliwość kontaktu poza godzinami spotkań, bo klub jest otwarty popołudniami dla każdego a czasami odbywają się specjalne imprezy. Dodam jeszcze, że w ostatnim tygodniu każdego miesiąca spotkania są otwarte, więc każdy może przyjść i nie tłumacząc się dowiedzieć się, jak to wygląda od środka.

Zresztą spotkania zamknięte też niczego nie wymagają: ani nie okazuje się karty NFZ, ani nie podaje się żadnych swoich danych, nic to nie kosztuje (aczkolwiek dobrze widziane jest wrzucanie symbolicznej kwoty np. 2zł do koszyczka, dlatego że każdego miesiąca grupa płaci 20zł za wynajem sali, a poza tym zawsze proponuje się przybyłym kawę lub herbatę), nawet nie trzeba się odzywać na spotkaniu jeśli ktoś nie ma akurat ochoty.
miodzio1988 pisze:
Nawet najgorszy człowiek powinien mieć szansę się rozwijać.
I ma. Ma te Wasze grupki i super.
Tyle że świadomość społeczna ich istnienia jest nikła.

Ktoś może mieć wątpliwość, czy to miejsce dla niego, albo jak tam się traktuje przybyłych. Okazuje się, że wszyscy są dobrze widziani (o ile mają COKOLWIEK wspólnego z problemem grup) i osoby korzystającego z klubu odnajdują tam jakiś azyl bezpieczeństwa. Nawiązują się porządne znajomości, można się istotnie czuć jak we wspólnocie. Bardzo pozytywna sprawa. Tutaj można zobaczyć, co oferuje wrocławski klub:
. ... Itemid=146
miodzio1988 pisze:Nie rozumiem jak można spędzać sylwka z narkomanami zamiast na normalnej imprezie.
No to jest normalna impreza. Gdybym nie poszedł tam, to prawdopodobnie siedziałbym bez sensu sam w akademiku.


Miodzio, z którym konkretnie zdaniem zacytowanym w moim pierwszym poście się nie zgadzasz?
miodzio1988

myślę, więc jestem?

Post autor: miodzio1988 »

Znasz problem od wewnątrz, żeby mówić o faktach?
Fakt jest taki, że ludzie sami decydują czy chcą brać czy nie. Nie zgadzasz się?
Uzależnienie ma wpływ na wiele aspektów życia człowieka. Przy uzależnieniu często pojawiają się inne problemy (np. utrata pracy, konflikty z rodziną i z prawem, depresje), z którymi również można sobie radzić za sprawą literatury, która wpływa pozytywnie na myślenie, a ponadto: za sprawą pomocy psychologa i prawnika.
a ja myśle, że zamiast literatury powinniśmy polecać leczenie. Bez narkotyków ludzie wrócą do normalnego życia i problem z głowy.
Tak, z tym że procesowi wyjścia z nałogu towarzyszą czynniki środowiskowe. Może być tak, że ktoś schodzi na złą drogę dlatego, że nie zna dobrych wzorców zachowań, bo np. wychowuje się w domu dziecka albo w patologicznej rodzinie, w której rządzi alkohol i agresja. Zagubionego, młodego człowieka łatwiej zwerbować do jakiejś sekty, łatwiej wywierać na nim presję.
Byc może też schodzi na złą drogę, bo tego chce. Nie wpadłeś na to , co?
Narkotyk narkotykowi nierówny, nie mówiąc o tym, że narkomanem można nazwać osobę uzależnioną od środków chemicznych, nie będących w istocie narkotykiem a np. substancją psychoaktywną. Co do strzykawek - w skrajnych przypadkach dochodzi do uzależnienia od samego wstrzykiwania sobie substancji w żyłę, nawet jeśli w strzykawce znajduje się zwykła woda. Jest to znacznie niebezpieczniejsze od dragów, dlatego że dochodzi do bezpośredniego kontaktu z krwią, nierzadko za pomocą niewysterylizowanych narzędzi.
Tak czy siak jest to uzależnienie. Więc praktycznie to samo.
Pisząc "podczas spotkania innej grupy" miałem na myśli zupełnie inną grupę spotykającą się jednak w tym samym klubie. Od 20 lat jestem abstynentem, nie jestem uzależniony od niczego, ale pośrednio jest coś na rzeczy.
czyli jesteś pośrednio uzależniony? No naprawdę... pośrednio to jest na rzeczy to , że zajmujesz się wspieraniem narkomanów co jest troszkę smieszne. ja rozumiem wspierać rodziny, które są dotknięte jakąs przypadkową tragedią. Ale branie narkotyków nie jest przypadkowe
Tyle że świadomość społeczna ich istnienia jest nikła.
Ale co mamy jako społeczeństwo robić? Kurde, Ci ludzie sami się narkotyzują. Sami wybrali taką drogę. Mamy im wchodzić w ich życie? Potrzebują pomocy to są odpowiednie ośrodki. Co chcesz jeszcze? Żeby pisać o nich? Żeby pisać jacy są wspaniali? Nie są. Są beznadziejni, bo nie potrafią się sami uporać ze swoimi problemami. A pokazywanie jacy Oni są poszkodowani jest po prostu smieszne.
No to jest normalna impreza. Gdybym nie poszedł tam, to prawdopodobnie siedziałbym bez sensu sam w akademiku.
No to to jest smutne.
Awatar użytkownika
Przemas O'Black
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 744
Rejestracja: 7 lut 2009, o 18:30
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 69 razy
Pomógł: 58 razy

myślę, więc jestem?

Post autor: Przemas O'Black »

miodzio1988 pisze:
Znasz problem od wewnątrz, żeby mówić o faktach?
Fakt jest taki, że ludzie sami decydują czy chcą brać czy nie. Nie zgadzasz się? :D
Zgoda. Tak samo sami decydują, żeby z tego wyjść.
miodzio1988 pisze:
Uzależnienie ma wpływ na wiele aspektów życia człowieka. Przy uzależnieniu często pojawiają się inne problemy (np. utrata pracy, konflikty z rodziną i z prawem, depresje), z którymi również można sobie radzić za sprawą literatury, która wpływa pozytywnie na myślenie, a ponadto: za sprawą pomocy psychologa i prawnika.
a ja myśle, że zamiast literatury powinniśmy polecać leczenie. Bez narkotyków ludzie wrócą do normalnego życia i problem z głowy.
Bez narkotyków narkoman wraca do normalnego życia, ale wciąż pozostaje narkomanem.
miodzio1988 pisze:
Tak, z tym że procesowi wyjścia z nałogu towarzyszą czynniki środowiskowe. Może być tak, że ktoś schodzi na złą drogę dlatego, że nie zna dobrych wzorców zachowań, bo np. wychowuje się w domu dziecka albo w patologicznej rodzinie, w której rządzi alkohol i agresja. Zagubionego, młodego człowieka łatwiej zwerbować do jakiejś sekty, łatwiej wywierać na nim presję.
Byc może też schodzi na złą drogę, bo tego chce. Nie wpadłeś na to , co? :D
Również taka przyczyna może się zdarzyć. Nie neguję przecież tego.
miodzio1988 pisze:
Narkotyk narkotykowi nierówny, nie mówiąc o tym, że narkomanem można nazwać osobę uzależnioną od środków chemicznych, nie będących w istocie narkotykiem a np. substancją psychoaktywną. Co do strzykawek - w skrajnych przypadkach dochodzi do uzależnienia od samego wstrzykiwania sobie substancji w żyłę, nawet jeśli w strzykawce znajduje się zwykła woda. Jest to znacznie niebezpieczniejsze od dragów, dlatego że dochodzi do bezpośredniego kontaktu z krwią, nierzadko za pomocą niewysterylizowanych narzędzi.
Tak czy siak jest to uzależnienie. Więc praktycznie to samo.
Tak czy siak narkoman to nie zawsze osoba bawiąca się strzykawką.
Niektóre leki przepisywane przez lekarzy - psychiatrów to też dragi.
Osobiście uważam, że leczenie farmakologiczne nie zawsze jest słuszne właśnie dlatego, że tak leczony człowiek pakuje w siebie straszne świństwo, podczas gdy nie zawsze jest to konieczne.
miodzio1988 pisze:
Pisząc "podczas spotkania innej grupy" miałem na myśli zupełnie inną grupę spotykającą się jednak w tym samym klubie. Od 20 lat jestem abstynentem, nie jestem uzależniony od niczego, ale pośrednio jest coś na rzeczy.
czyli jesteś pośrednio uzależniony?
Podałem linki powyżej (przeczytaj je, bo zawierają odpowiedź na to pytanie) i napisałem, że w ogóle nie jestem uzależniony.
miodzio1988 pisze: zajmujesz się wspieraniem narkomanów co jest troszkę smieszne. ja rozumiem wspierać rodziny, które są dotknięte jakąs przypadkową tragedią. Ale branie narkotyków nie jest przypadkowe
Narkomanów, którzy sami zadecydowali o wyjściu z nałogu. Ich rodziny są dotknięte tragedią, przecież nikt nie ma zbyt dużego wpływu na uzależnienie rodziców czy współmałżonków czy nawet własnych dzieci. A uzależnienie wpływa często destrukcyjnie na najbliższą rodzinę. Takie osoby też przychodzą do klubu.
miodzio1988 pisze:
Tyle że świadomość społeczna ich istnienia jest nikła.
Ale co mamy jako społeczeństwo robić? Kurde, Ci ludzie sami się narkotyzują. Sami wybrali taką drogę. Mamy im wchodzić w ich życie? Potrzebują pomocy to są odpowiednie ośrodki. Co chcesz jeszcze? Żeby pisać o nich? Żeby pisać jacy są wspaniali? Nie są. Są beznadziejni, bo nie potrafią się sami uporać ze swoimi problemami. A pokazywanie jacy Oni są poszkodowani jest po prostu smieszne.
To jest bardzo ważny cytat. Nie wchodzi się w ich życie, sami decydują się na szukanie pomocy. Tyle że np. obracają się w środowisku, w którym wszyscy chleją... Weźmy muzyków rockowych. Mało się słyszy o ich alkoholizmie? Niestety, chyba na każdym koncercie publiczność pije a po występie na backstage'u również pozostali wykonawcy wraz z ekipą. Jak oni mają wyjść z nałogu podczas trasy??? Na zachodzie dość powszechne są tego typu kluby. W Polsce mało kto o tym słyszy. Gdyby świadomość społeczna była większa, więcej osób pomagałoby sobie w ten sposób. Samodzielnie podejmowaliby decyzje o korzystaniu z mityngów, nic wbrew ich woli. Warto pisać o tych możliwościach, informować, że są naprawdę dobre kluby, w których panują niekiedy wręcz rodzinne relacje, w których można odnaleźć spokój. Uzależnieni nie są beznadziejni wtedy, gdy decydują się na heroiczną walkę z nałogiem i rzetelnie nad sobą pracują zachowując abstynencję. Znam ludzi, którzy po wyjściu z okropnego nałogu wykonują obecnie bardzo konkretne zawody, rozwijają pozytywne pasje, z powodzeniem studiują, odbudowują rzetelne relacje ze swoimi rodzinami. Są dokładnie tacy jak ludzie nieuzależnieni, tyle że z bagażem trudnych doświadczeń i bardziej świadomi.
miodzio1988 pisze:
No to jest normalna impreza. Gdybym nie poszedł tam, to prawdopodobnie siedziałbym bez sensu sam w akademiku.
No to to jest smutne.
A wiesz dlaczego? Bo na większości imprez spożywa się alkohol, a ja absolutnie go nie uznaję i w związku z tym nie jestem dobrze widziany. Spotkałem się dokładnie z taką argumentacją. "Ale my zamierzamy się napie***** ".
miodzio1988

myślę, więc jestem?

Post autor: miodzio1988 »

Zgoda. Tak samo sami decydują, żeby z tego wyjść.
No i git. To po co o tym gadamy?
Bez narkotyków narkoman wraca do normalnego życia, ale wciąż pozostaje narkomanem.
No i?
Nie wchodzi się w ich życie, sami decydują się na szukanie
pomocy. Tyle że np. obracają się w środowisku, w którym wszyscy chleją...
ich wybór.
. Mało się słyszy o ich alkoholizmie? Niestety, chyba na każdym koncercie publiczność pije a po występie na backstage'u również pozostali wykonawcy wraz z ekipą. Jak oni mają wyjść z nałogu podczas trasy???
Ich wybór. Chłopie. Co się za nich przejmujesz?
Na zachodzie dość powszechne są tego typu kluby. W Polsce mało kto o tym słyszy. Gdyby świadomość społeczna była większa, więcej osób pomagałoby sobie w ten sposób.
No to ludzie niech pomagają sami sobie. Świadomośc spoleczna jest prawidłowa. Narkomani sami sie wpakowali w takie zycie. Chcą pomocy to niech idą do ośrodka finansowanego przez nas wszystkich.
Co jeszcze chcesz robic?
Uzależnieni nie są beznadziejni wtedy, gdy decydują się na heroiczną walkę z nałogiem i rzetelnie nad sobą pracują zachowując abstynencję.
Bardzo to jest heroiczne :D heroiczne jest nie brać narkotyków od początku :P
Znam ludzi, którzy po wyjściu z okropnego nałogu wykonują obecnie bardzo konkretne zawody, rozwijają pozytywne pasje, z powodzeniem studiują, odbudowują rzetelne relacje ze swoimi rodzinami. Są dokładnie tacy jak ludzie nieuzależnieni, tyle że z bagażem trudnych doświadczeń i bardziej świadomi.
No i? Bić mam brawo?
A wiesz dlaczego? Bo na większości imprez spożywa się alkohol, a ja absolutnie go nie uznaję i w związku z tym nie jestem dobrze widziany. Spotkałem się dokładnie z taką argumentacją. "Ale my zamierzamy się napie***** ".
No i? Mi się zdarza nie pić na imprezach gdzie jest masa alkoholu i się potrafię bawić. O czym to swiadczy?
Awatar użytkownika
Przemas O'Black
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 744
Rejestracja: 7 lut 2009, o 18:30
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 69 razy
Pomógł: 58 razy

myślę, więc jestem?

Post autor: Przemas O'Black »

miodzio1988 pisze:
Na zachodzie dość powszechne są tego typu kluby. W Polsce mało kto o tym słyszy. Gdyby świadomość społeczna była większa, więcej osób pomagałoby sobie w ten sposób.
No to ludzie niech pomagają sami sobie. Świadomośc spoleczna jest prawidłowa. Narkomani sami sie wpakowali w takie zycie. Chcą pomocy to niech idą do ośrodka finansowanego przez nas wszystkich.
Co jeszcze chcesz robic?
W sprawie narkotyków ok.
Ale granica między alkoholizmem a piciem jest dość cienka, nie każdy alkoholik zdaje sobie sprawę z tego że jest chory. Alkoholik wybiera picie, a nie uzależnienie. Zdecydowana większość ludzi lubi czasem sobie wypić. Są też i tacy, którzy regularnie dużo piją, a mimo tego nie są uzależnieni.
Bardziej interesująca jest sytuacja rodzin osób uzależnionych.
Dość sporo osób ma dolegliwości psychosomatyczne, chodzi po przeróżnych lekarzach i nikt nie jest w stanie określić, jakie są przyczyny problemów zdrowotnych. A problem leży w stresie wywołanym np. życiem w dysfunkcyjnej rodzinie.
Często ktoś mówi na spotkaniach, że miał jakieś problemy, ale wcześniej nie przyszło mu do głowy, że to z powodów rodzinnych. Nie wiedział o takim klubie, ale przypadkiem natrafił, bo np. ktoś coś mu o tym powiedział. Charakterystyczne dla takich osób jest wypieranie, negowanie problemów, uzależnienia. Nie zastanawiają się nad tym, szukają w innych miejscach, wpadają w jakieś bagna (np. sekty), marnują czas i się męczą. Przychodzą w końcu na mityng i krok po kroku uświadamiają sobie coraz więcej. Sam przez wiele lat się męczyłem. Nie zdawałem sobie sprawy ze źródła moich problemów, dopóki nie trafiłem przypadkiem na klub. Teraz analizuję te sprawy, słucham bardziej doświadczonych ludzi z grupy, czytam i się zmieniam. Wydaje mi się, że znacznie więcej jest ludzi nieświadomych, którym warto wskazać miejsce, do którego mogą się udać i korzystać, nawet jeśli sami nie są od niczego uzależnieni. Trudności z matematyką też mogą brać się z powodów niewłaściwego traktowania własnego umysłu, dlatego też zwróciłem uwagę na te kwestie, które zostały zacytowane w moim pierwszym poście w tym temacie. Miałem nadzieję, że ten temat będzie dotyczyć raczej owych cytatów...

miodzio1988 pisze:
Uzależnieni nie są beznadziejni wtedy, gdy decydują się na heroiczną walkę z nałogiem i rzetelnie nad sobą pracują zachowując abstynencję.
Bardzo to jest heroiczne heroiczne jest nie brać narkotyków od początku
Każdy człowiek popełnia błędy. Posunę się do stwierdzenia, że aby wpaść w narkomanię trzeba być po prostu głupi. Natomiast kiedy osoba już uzależniona decyduje się na odstawienie narkotyków, alkoholu czy czegokolwiek innego, pojawia się nowy problem. Walka jest naprawdę trudna, bardzo ciężka droga do pokonania, okazuje się że narkoman czy alkoholik jest bezradny, bo wydaje mu się, że został z tym sam. Nie, nie został sam, może przyjść do nas. To trzeba powiedzieć.
miodzio1988 pisze:
Znam ludzi, którzy po wyjściu z okropnego nałogu wykonują obecnie bardzo konkretne zawody, rozwijają pozytywne pasje, z powodzeniem studiują, odbudowują rzetelne relacje ze swoimi rodzinami. Są dokładnie tacy jak ludzie nieuzależnieni, tyle że z bagażem trudnych doświadczeń i bardziej świadomi.
No i? Bić mam brawo?
Nie. Przestań utożsamiać narkomanów z marginesem społecznym. Narkomanem może być każdy.
miodzio1988 pisze:
A wiesz dlaczego? Bo na większości imprez spożywa się alkohol, a ja absolutnie go nie uznaję i w związku z tym nie jestem dobrze widziany. Spotkałem się dokładnie z taką argumentacją. "Ale my zamierzamy się napie***** ".
No i? Mi się zdarza nie pić na imprezach gdzie jest masa alkoholu i się potrafię bawić. O czym to swiadczy?
O tym, że akurat Ty nie potrzebujesz chodzić do takiego klubu?

Oprócz sylwestra odbyła się też u nas bardzo udana wigilia. Nie mam czegoś takiego w domu, nie chciałem iść na wigilię dla bezdomnych, bardzo fajnie że tutaj była możliwość przyjść.
miodzio1988

myślę, więc jestem?

Post autor: miodzio1988 »

Ale granica między alkoholizmem a piciem jest dość cienka, nie każdy alkoholik zdaje sobie sprawę z tego że jest chory. Alkoholik wybiera picie, a nie uzależnienie. Zdecydowana większość ludzi lubi czasem sobie wypić. Są też i tacy, którzy regularnie dużo piją, a mimo tego nie są uzależnieni.
To samo z narkotykami.
Każdy człowiek popełnia błędy. Posunę się do stwierdzenia, że aby wpaść w narkomanię trzeba być po prostu głupi.
No wreszcie się zgadzam
Natomiast kiedy osoba już uzależniona decyduje się na odstawienie narkotyków, alkoholu czy czegokolwiek innego, pojawia się nowy problem. Walka jest naprawdę trudna, bardzo ciężka droga do pokonania, okazuje się że narkoman czy alkoholik jest bezradny, bo wydaje mu się, że został z tym sam. Nie, nie został sam, może przyjść do nas. To trzeba powiedzieć.
I myslisz, że na forum trafisz na takich narkomanów? Może swoją promocję przenieś gdzieś indziej?
Nie. Przestań utożsamiać narkomanów z marginesem społecznym. Narkomanem może być każdy.
To jest margines społeczny. I każdy przecież może być marginesem
Oprócz sylwestra odbyła się też u nas bardzo udana wigilia. Nie mam czegoś takiego w domu, nie chciałem iść na wigilię dla bezdomnych, bardzo fajnie że tutaj była możliwość przyjść.
To super , że ja mam normalną rodzinę i u nas jest co roku wyjątkowa Wigilia ;D
Awatar użytkownika
Przemas O'Black
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 744
Rejestracja: 7 lut 2009, o 18:30
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 69 razy
Pomógł: 58 razy

myślę, więc jestem?

Post autor: Przemas O'Black »

miodzio1988 pisze: I myslisz, że na forum trafisz na takich narkomanów? Może swoją promocję przenieś gdzieś indziej?
Gdyby mi ktoś ten link podsunął półtora roku temu, wiele bym zyskał, bo okres wakacji między zakończeniem liceum a rozpoczęciem studiów był fatalny, a tak mieszkałbym sobie w akademiku, chodził do klubu, wyjechał z nimi na pierwsze w życiu normalne wczasy i tak samo uczył się podstawowych zagadnień matematycznych, które powinny obowiązywać w szkołach średnich (a zostały wycofane z programów nauczania), jak to robiłem. Zaoszczędziłbym sobie ponad rok błądzenia.

Nie trzeba daleko szukać. Osoby, które mogłyby na czymś takim wiele skorzystać, są wśród nas.
miodzio1988

myślę, więc jestem?

Post autor: miodzio1988 »

Nie trzeba daleko szukać. Osoby, które mogłyby na czymś takim wiele skorzystać, są wśród nas.
wskaż mi zatem te osoby. Drugi dzień temat wisi i nikt się nie odzywa. A na PW napisał do Ciebie Miki, żebyś ten link usunął tylko.

Jak ktoś ma problemy z narkotykami to nie siedzi na forum matematycznym.
Awatar użytkownika
Przemas O'Black
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 744
Rejestracja: 7 lut 2009, o 18:30
Płeć: Mężczyzna
Podziękował: 69 razy
Pomógł: 58 razy

myślę, więc jestem?

Post autor: Przemas O'Black »

miodzio1988 pisze: Jak ktoś ma problemy z narkotykami to nie siedzi na forum matematycznym.
Wydaje mi się, że wielokrotnie już mówiłem, że nie chodzi tylko o narkotyki.
Jeśli nikt nie ma więcej nic w temacie do powiedzenia, to zakończmy na tym dyskusję.
ODPOWIEDZ