Jest para, która sobie mieszka przed ślubem. No facet nie może pokazać wtedy swojego prawdziwego ja (tego jak się zachowuje w domu) , bo się boi, że laska go rzuci. No i tak udaje, udaje, udaje, żeby po ślubie pokazać jaki naprawdę jest. Cel ma jasny.
Wrodzona złośliwość nakazuje mi zapytać: wyniosłeś to z domu?
Skąd chłopie u Ciebie takie poglądy? Kto ci pranie mózgu zrobił?
Przyjmując to co napisałeś za prawdę to faktycznie lepiej nie mieszkać razem (po co ryzykować zdemaskowanie). Zawsze można zacisnąc zęby na te kilka godzin spotkania na mieście i swoje prawdziwe ja pokazać dopiero po ślubie (katolickim)
Idealny poradnik dla facetów którzy chcą się ożenić ale nie chcą przyszłej żonie pokazać jacy są naprawdę...
Tak jak w szkole uczeń oszukuje, żeby dostać się do następnej klasy, tak facet oszukuje, żeby dostać się do ślubu(później wiemy jak jest ).
Drugim podejrzeniem jest to że tekst ten "sprzedała" Ci jakaś jakaś stara panna nauczycielka klas 1-3 w podstawówce.
Najmniej prawdopodobne jest to że regularnie czytujesz "Cosmopolitan"
Ale Inkwizytor opowiedział nam masę bajek . Zatem ja z tymi bajkami walczę
Na razie krucho u Ciebie z argumentacją Pamiętaj - żadnego generalizowania, tylko własne doświadczenia...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yaco_89
ale z moich obserwacji wynika że do ślubu dążą generalnie kobiety, dla facetów formalizacja związku ma zwykle mniejsze znaczenie (co oczywiście nie znaczy że żadne!!),
Ja bym wręcz powiedział że zaczyna się to przesuwać ku stosunkowi 1:1
podejście jakie opisałeś czyli "złowić żonę na obrączkę i mieć potem wszystko w d..." nie jest chyba za często spotykane wśród mężczyzn.
Zwłaszcza że nie do końca rozumiem co to ma wspólnego z mieszkaniem przed ślubem ze sobą lub nie. Przecież to jest wręcz argument za tym by nie mieszkać.
komuś mogą zabezpieczenia w żaden sposób nie psuć "romantyzmu" sytuacji, natomiast obawa przed ciążą owszem i to bardzo.
Ciesze się że choć jeden głos w tej sprawie rozumie "o co loto" w t kwestii antykoncepcji
Inkwizytor - co masz na myśli pisząc o drastycznych dysproporcjach zarobków?
Mi tylko chodziło o kwestię iz MOŻE to popsuć. Zwłaszcza gdy para zaczyna mieszkać ze sobą i jedna strona ma całą szafę markowych ciuchów, butów, sprzęt audiowizualny a drugiej zaczyna to przeszkadzać bo po prostu nie stać. Wymieniłem tylko czynniki które MOGĄ o tym decydować gdy zamieszka sie razem.
-------------------------------------------------------------------------------------
Miodzio
Zgadza się. Ale który facet będzie prawdziwszy. ten co udawał przez 3 lata i pokazał swoje ja. Czy ten, który po ślubie wszedł do domu i był od razu naturalny( bo po co miałby udawać??)?
No właśnie miodzio który? Ten który udawała przez 3 lata przed narzeczoną kogoś innego a ta nie mając z nim pełnego kontaktu przez większość dnia (bo nie mieszkali razem) nie znała jego prawdziwej natury? Czy ten z którym mieszkało sie razem 3 lata i teraz po ślubie nic sie nie zmienia (poza formalnym papierkiem)? <kręci głową>
A ja uważam, że jest. Wejdź sobie do dowolnej rodziny i zerknij na faceta. Siedzi przed telewizorem i zmienia kanały. A wcześniej był to ogier. Skąd ta zmiana? Już mi nie mów, że facet się stary zrobił. Po protu złapał króliczka
I znowu generalizacja. Skad Ty to bierzesz? "Klan"? "Plebania"? Byłeś u wszystkich rodzin w Polsce? i co ta za stereotyp że facet się zmienia, a co to, kobieta może sie nie zmienic? Też może miec "wszystko w pompce" bo złapała męża.
Miodzio zejdź na ziemię. Wyjdź do ludzi, poznaj życie, ale takie prawdziwe a nie "second life"
W kraju, gdzie większość osób to katolicy ? No nie...
To skąd te wszystkie gwałty, morderstwa, kradzieże? Skąd tylu pijanych kierowców? Skąd tyle konkubinatów? Czemu branża erotyczna nie upada w Polsce? No bo przecież tego wszystkiego nie mogą robić katolicy...
Powtarzam, żyjemy w kraju katolickim. Inkwizytor używa słowa ślub, więc można zakładać, że gadamy o katolikach, nie? Chyba, że miał on na myśli ślub cywilny...
Żyjemy w kraju w którym większość obywateli deklaruje wyznanie rzymsko-katolickie. Polska jest krajem laickim, choć wpływu kościoła na życie publiczne nie da się nie zauważyć
A czy to ma znaczenie jaki ślub? Chodzi mi po prostu o sam fakt zawarcia związku małżeńskiego. Przejście od formy związku nieformalnego do sformalizowanego, zadeklarowanego ustnie i pisemnie.
i proszę o jedno. Nie pisz, ze dla katolika coś powinno być, a coś nie. Ja nie piszę co ateista ma robićmyśleć
chyba że przytoczy się odpowiednie mądre pisma wiążące uznane przez KK.
Ślub cywilny, nie? Bo wiele tych niby ateistek bierze ślub kościelny...hipokryzja w drugą stronę
A ja podziwiam że niektórzy ateiści (bez względu na płeć) decydują się na ślub kościelny by nie zrobić przykrości drugiej stronie. Jeśli druga połowa jest mocno wierząca to w tym przypadku ateista się poświęca. A przecież można postawić sprawę odwrotnie "dlaczego twoja wiara ma być ważniejsza niż moja niewiara?" Dlatego byłbym daleki od określania tego hipokryzją
Kiedyś o mało co nie zaszła w ciążę i powiedziałem jej, że na jakiś czas
trzeba zrobić sobie przerwę i dołożyć dodatkowe środki bezpieczeństwa
Słyszysz Inkwizytor i nie grzmisz?
Nie bardzo rozumiem jak mozna O MAŁO CO zajść w ciążę????? To jest przykład systemu dwójkowego albo sie jest w ciązy albo nie.
Ja tu doszukiwałbym się niedorzeczności tego stwierdzenia Ale chyba niektórych taka logika przerasta
Podobnie jak inne moje ulubione stwierdzenie: "można zajść w ciążę PRZEZ PRZYPADEK"
I z tego wynika,że dziwki mają najlepszą samoocenę bo uprawiają seks cały czas , nie?
I znowu dualny podział zbioru kobiet. Czy nie ty naprawdę nie masz innych przykładów na podorędziu? Czy po prostu nie pasują do Twego światopoglądu więc odrzucasz?
-------------------------------------------------------------------------------
Z innej beczki po lekturze dalszych wpisów:
- nigdzie nie deklarowałem tego iż jestem ateistą, ani tego jaką wiarę wyznaję więc bardzo ostrożnie tu bym się poruszał na Twoim miejscu...
- moralność nie jest zarezerwowana dla li tylko religii (jakiekolwiek) -> musisz odrobić zadanie domowe w tej kwestii
- masz zapędy dyktatorskie (kto się nie zgadza jest wcieleniem zła)
- nie wiem czemu zawłaszczyłeś sobie rolę siewcy i jedynego słusznego obrońcy wiary katolickiej (choć nie wątpię iż w czasach wypraw krzyżowych szedłbyś w pierwszym szeregu )
- jesteś głuchy na jakąkolwiek argumentację i brak w Twoim słowniku słowa "tolerancja"
- nie umiem dyskutować z kimś kto uważa świat za czarno-biały, wszystkie kobiety dzieli na święte i dziwki, ludzi na ultraortodoksyjnych katolików i zwierzęta. To się po prostu mija z celem...
Szkoda czasu na takiego
ping-ponga
Chyba że pojawią się jakieś inne ciekawe głosy w tym temacie -- 29 lip 2010, o 17:06 --
Dziwne. Bo to nie ja otwieram takie dyskusję Może to Tobie brakuje czegoś w życiu ? Skoro zadajesz takie pytania ;]
Gdybyś tylko wiedział co mnie skłoniło?
W pewnym sensie owszem brak. Brak rozrywki na forum a na Ciebie można liczyć