Przed ślubem czy po?

miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

Wszystko co napisałem w poprzednim poście wiem od swojej byłej dziewczyny.
A ja wszystko co opisuje, wiem od mojej aktualnej dziewczyny
Kiedyś o mało co nie zaszła w ciążę i powiedziałem jej, że na jakiś czas
trzeba zrobić sobie przerwę i dołożyć dodatkowe środki bezpieczeństwa
Słyszysz Inkwizytor i nie grzmisz?
ak wszystko wróciło do normy, powiedziała mi, że chociaż rozumiała, to i tak czuła się nieatrakcyjna. Happy?
A moja się czuje atrakcyjna bez seksu. A jak Ciebie nie ma (nie było) to też musiała z kimś iść do łóżka, żeby się czuła atrakcyjna?-- 29 lipca 2010, 15:19 --I z tego wynika,że dziwki mają najlepszą samoocenę bo uprawiają seks cały czas , nie?
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

Nie widzisz różnicy między kimkolwiek a własnym chłopakiem, którego się kocha? Poza tym dowiedziałem się o tym później, nie miało to praktycznych rezultatów. I było trochę podświadome u niej, bo przecież potrafiła to sobie logicznie uzasadnić, że tak jest lepiej.
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

Nie widzisz
różnicy między kimkolwiek a własnym chłopakiem, którego się kocha?
Kocha. Co to znaczy, że się kogoś kocha? Dojdziemy zaraz do meritum sprawy

ja widzę implikację:
sex \(\displaystyle{ \Rightarrow}\) podwyższona samoocena.

Sam mówiłeś o dziewczynie spotkanej na dyskotece, więc proszę nie kręcić
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

Wtedy co innego było tematem: ocena społeczeństwa.
Nie poznaliśmy się na dyskotece i byliśmy razem dwa lata.

Kocha, to znaczy, że żyjąc w kulturze współczesnej Europy i znając powszechne znaczenie i konteksty słowa "miłość" uważa się, że to właśnie się czuje.

A implikacja jest taka:
"osoba, którą kochasz odmawia"\(\displaystyle{ \Rightarrow}\)"choć to rozumiesz, podświadomie czujesz się mniej atrakcyjna"
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

Wtedy co innego było tematem: ocena społeczeństwa.
Nie poznaliśmy się na dyskotece i byliśmy razem dwa lata.
Ale powiedziałeś, że wszystko jest ok jak ludzie uprawiają seks mimo tego, że znają się jeden wieczór.
Kocha, to znaczy, że żyjąc w kulturze współczesnej Europy i znając powszechne znaczenie i konteksty słowa "miłość" uważa się, że to właśnie się czuje.
Czyli to jest uczucie? No ja się nie zgodzę. Kocham Pepsi , bo czasami chce mi się pić pepsi? Kaleka taka miłość jest. Niczym się ona nie różni od innych pospolitych uczuć.
A implikacja jest taka:
"osoba, którą kochasz odmawia"\(\displaystyle{ \Rightarrow}\)"choć to rozumiesz, podświadomie czujesz się mniej atrakcyjna"
Oj baby z różnych względów czują się mniej atrakcyjne. A wszystkiego czego chcą nie będziemy robić, nie?
Awatar użytkownika
Inkwizytor
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 4105
Rejestracja: 16 maja 2009, o 15:08
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 428 razy

Przed ślubem czy po?

Post autor: Inkwizytor »

Miodzio
Cały czas się jeszcze łudzę że nagle wyskoczysz jak diabeł z pudełka i krzykniesz "Akuku! Mamy Cię!"
Moje rekację przy czytaniu Twych wypowiedzi: <face palm> <kopara opada> <I don't tower*>
Gdybys po prostu napisał: "Uważam tak, bo tak nakazuje mi moja wiara" i koniec kropka, to absolutnie nie miałbym nic do dodania. Ale Ty przy okazji wyrobiłeś sobie jakiś dziwny światopogląd. Dziwny bo bardzo ciasny i wąski. W dodatku oparty na stereotypach rodem z tanich telenowel. <kręcenie z niedowierzaniem głową>

*) - z ang. Nie wieŻę! ;)

Ale zacznijmy po kolei:
miodzio1988 pisze: To np jak dziwka wystawia mi tyłek to też brakiem szacunku będzie to, że nie skorzystam z Jej oferty? No to dziwnie pojmujesz szacunek do kobiet :D
1. Uznajmy, że akurat czyściłeś okulary ściereczką gdy czytałeś ten fragment: {umówmy się, że piszemy o kobietach, a nie o "paniach pracujących" oraz że nie uważamy za "panią pracującą" każdej kobiety która jest aktywna przed ślubem}
Bo ciężko mi uwierzyć że z premedytacją w rzetelnej dyskusji ignorujesz pewne niewygodne fragmenty... ;)
2. Rozumiem, że kobiety jeszcze niezamężne dzielisz na dwie grupy: anioły i jawnogrzesznice. My i zomo. Czarne i białe. Przykro mi miodzio świat nie jest czarno-biały ;)
3. Nie rozumiesz idei pójścia do łóżka z wyjątkową kobietą do łóżka. Jest pewną różnica między tym, a rzucaniem się na wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo :P
4. Kolejny mit bazujący na filmach holywoodzkich: mit dobrej dziwki co to za darmo się wypnie. :P
5. Źle dobrany argument do wypowiedzi. Są jeszcze stany pośrednie. Postaraj sie bardziej.
6. Poza tym jestem przeciwny również stereotypowi: jak facet ma duży apetyt na sex to macho, a jak kobieta to k... :evil: Uważam że wymyślili to faceci którym po prostu niejedna fajna odmówiła :twisted:
miodzio1988 pisze: No właśnie zaufania. Kobieta ufa swojemu mężczyźnie. Zatem jeśli ta kobieta jest strasznie nabuzowana, nie myśli Ona o konsekwencjach swoich działań to obowiązkiem mężczyzny jest nie wykorzystać słabości swojej damy.
Kobieta oddając się meżczyźnie ufa iż zaspokoi ją i doprowadzi do orgazmu (najlepiej nie jednego). I to sa jedyne konsekwencje o jakich mysli. Oczywiście jesli czujesz że nie dasz rady to faktycznie lepiej wycofać się przed i narazić na złość niż potem na ośmieszenie :P
Wiesz istnieją kobiety które po prostu lubią sex, tak jak faceci i potrafia czerpac z tego wiele przyjemności. I wcale nie oznacza że pracują w wiadomym zawodzie. Ale do tego trzeba poszerzyć swoje horyzonty ;)
miodzio1988 pisze: Tja Tylko M-L się odezwie :P
A ja akurat licze nie tylko na M_L ale również licze na to że obędzie się tu bez osobistych wycieczek :P
miodzio1988 pisze:
Rozumiem że masz wyłącznośc na definicję określenia "Każda normalna kobieta" ;)
Normalność = zachowanie, które jest przyjmowane przez ogół. Kilka przypadków jakie Ty znasz nie zmienia faktu, że ogólnie tak jest. Tak samo jest z gejami, ale to odsyłam do blogu Rogala :P
To przedstaw mi wiarygodna definicję normalnej kobiety w której to definicji jest wspomniane iż aby była uznana za takową MUSI wyobrażać sobie swój ślub w sposób opisany przez Ciebie powyżej. :P
Masz poza tym wielce denerwującą maniere generalizowania. Rozciągasz swoje doświadczenia(?) na całą populację. Postaraj się wypowiadać swoim imieniu. Ja wypowiadam się tylko poprzez własne przemyslenia, doświadczenia bezpośrednie lub takie których byłem naocznym świadkiem (rzadziej takie o których słyszałem - ale dało się je zweryfikować)
A poza tym co z tym wspólnego ma Rogal i orientacje seksualne?
miodzio1988 pisze: A byłeś kiedyś na ślubie, gdzie ksiądz zabronił kobiecie założyć taki strój? :D No właśnie ( w 100 % popieram w tym momencie księdza) Symbolika ma bardzo duże znaczenia w kościele\ na ślubie. Nie udawaj, że tak nie jest :P
Cóż. Z tego co zauważyłem to coraz więcej pustej symboliki. A swoją drogą rozumiem że w swej naiwności wierzysz że każda panna młoda w bieli to dziewica... ;) Hehehe... :P
miodzio1988 pisze: Słyszałem. Dalej nie brzmi to jak akt miłości lecz zwykłe seksowanie się. Widzisz. Ja traktuję to jako akt miłości, Ty jako sposób, żeby zeszła CI para z ...(wiemy :D)

Wszyscy jesteśmy ludźmi. Mamy pewne podstawowe potrzeby: głod, pragnienie, dach nad głową, utrzymanie ciepłoty ciała, a także.... potrzeba rozładowania napięcia seksualnego (tak tak). I to normalne. Ludzkie. :)
Jeśli twierdzisz że nie masz takiej potrzeby to a) kłamiesz b) potrzebujesz wizyty u seksuologa c) rozładowujesz...mhm...ale nie chcesz się przyznać :P
Tu mała dygresja (acz nie chce za bardzo jej rozwijać). Zastanawiające jest to że KK nie ma nic przeciwko zaspokajaniu innych potrzeb człowieka, a akurat tą bardzo limituje...
. SProwadzasz w ten sposób partnerkę do roli gumowej lali ( a Ona Ciebie do wibratora).

Znowu dzielisz świat na czerń i biel. Uważasz że facet to chce pójść do łóżka z każdą kobietą na zasadzie: "potwór nie potwór byle miał otwór"
A ja Tobie powiem, że kobieta zanim z nią pójdę do łóżka musi mi odpowiadać również na poziomie mentalnym. Musi to być kobieta w towarzystwie której dobrze się czuję, ma podobne poczucie humoru, mam z nią dobry kontakt i mogę byc szczery. Ale nie musze od razu się z nią żenić (zdziwiłbyś się ile kobiet by to mogło odstraszyć) :P
To jest właśnie przykład takiego stanu pośredniego którego Twój światopogląd nie jest w stanie pojąć. Może się spotkac dwoje ludzi, którzy przypadli sobie do gustu, uprawiaja seks, ale niekoniecznie od razu planują wspólna przyszłość. :D
A co jeśli partnerka chce brać narkotyki, skakać z mostu i zapijać się do upadłego. Też na to się zgadzamy w związku? Właśnie...

W tym momencie ręce mi opadły. Skąd biorą się pomysły na takie argumenty? Gdyby dziewczyna próbowała robić rzeczy o którtych piszesz to nie byłaby moją dziewczyną. Jestem wychowany w duchu tolerancji i jeśli ktoś chce robić powyższe to proszę bardzo "nie mój cyrk, nie moje małpy" :)
Tu dostrzegam inne niebezpieczeństwo: dzis narzucasz kobiecie formę antykoncepcji (lub jej brak), a jutro zaczniesz dyktowac jej co ma nosić a co nie i dobierać jej znajomych. :P
Taka argumentacja to zawsze miecz obosieczny :P
No właśnie jest....dziwne, że najpierw popierasz swoje zdanie przykładami ze swojego życia, a teraz nie chcesz zerknąć co się wokół Ciebie dzieje :D

chyba się nie zrozumieliśmy. Ja podaję kontrprzykłady z życia, co nieznaczy że nie jestem świadom istnienia takich sytuacji jakie podałeś. Niestety Twoje wypowiedzi świadczą o tym że innych rozwiązań wg. Ciebie nie ma (albo nie przyjmujesz ich do wiadomości).
Jeszcze raz powtarzam życie nie jest tak proste, tak czarno-białe jak się Tobie wydaje :D
Niech się ludzie bzykają na ulicach. Po to powiedziałaś , że powinniśmy mieć sumienie i nasze sumienie powinno walczyć z takimi rzeczami. Nie?

A Ty znowu z grubej rury. Znowu czerń i biel. Albo asceci albo króliki. :P Ech... A sumienie nie jest od walczenia z czymkolwiek tylko stoi na straży NASZEGO kodeksu moralnego. Więc uwierz mi są ludzie którzy mają spokojny sen po seksie niemałżeńskim :P
Już widzę jak Inkwizytor przed każdym stosunkiem sobie tańczy :P No nie jesteśmy dziećmi tutaj. Bez takich bajek chłopie :D

Jak brak argumentów to najlepiej próbować ośmieszyć interlokutora, ztrywializować jego argumentację. ;) A kto powiedział że ZA KAŻDYM RAZEM? To były tylko przykłady na wypadek głupiego pytania: "a co to jest gra przedwstępna?"
Zapewne nigdy nie tańczyłeś z kobietą bedąć z jednej strony zafascynowanym nią do szaleństwa a z drugiej strony tańczyłeś w ten sposób że całe otoczenie przestawało mieć znaczenie, że kobieta patrzyła Ci głęboko w oczy oczarowana, że miałeś tę pewność że oto nastał ten moment, w którym posiadłeś jej duszę, że właśnie w tej chwili jest gotowa zrobi dla Ciebie wszystko...
[dobra możesz wytrzeć ślinę kapiącą na klawiaturę] :P Niestety pewnych rzeczy nie jestem w stanie Ci wytłumaczyć. Aż tak dobrym dydaktykiem nie jestem :P
BTW jedną z najlepszych okazji do uwiedzenia kobiety jest taniec własńie (na wypadek gdybyś nie wiedział) ;)
O atmosferze i całej otoczce "przed" która jest tak ważna dla kobiet nie będę sie rozpisywał bo nadal liczę na głosy damskie, które podzielą się obserwacjami i doświadczeniami od swojej strony :P
Jak się kogoś naprawdę kocha to takie duperele nie mają znaczenia.

Się zdziwisz. :P Poznasz nowe znaczenie słowa kompromis :P I nawet nie wiesz kiedy spojrzysz wstecz i porównasz swoje życie/zwyczaje/przyzwyczajenia sprzed ślubu i te po, i wtedy zadasz sobie pytanie "Ile jest w tym wszystkim mnie?" To nie jest proces nagły, ale bardzo powolny i niezauważalny.
I pamiętaj, że są np wyjazdy na wakacje kiedy to się kilka\kilkanaście dni razem spędza czas ( z przerwą na browar z kolegami i siku)
I wtedy się widzi czy jest ok :D Nie trzeba od razu żyć i udawać dorosłych.

1. Uważasz że 2-tygodniowy wypad z dziewczyną pozwoli Ci odpowiedzieć na pytanie czy będzie dobrą żoną? hahahahahahaha To może być raczej test negatywny na zasadzie: "jeśli nie dajemy rady spędzić ze sobą wakacji, to nie ma szans na całe życie" To jak z warunkiem koniecznym istnienia ekstremum. Gdy pochodna nie ma miejsc zerowych to nie ma ekstremum.
2. Co do udawanie dorosłych to myślisz że wspólne mieszkanie to ZABAWA W DOM??? :-O To spróbuj kiedyś. Zobaczysz co znaczy wspólne dzielenie obowiązków (kto i kiedy zakupy, sprzątanie, pranie), planowanie wyjazdów do obu rodzin, załatwianie sprawunków drugiej osoby, gdy ta chora leży w domu, pilnowanie rachunków do zapłacenia, dzielenie czasu miedzy prace, siebie, znajomych jej i swoich.
Jeśli uważasz że to zabawa, to również bedziesz tak traktował swoje małżeństwo. Zreszta znowu dzielisz ludzi na poważnych (tych po ślubie kościelnym) i niepoważnych bo żyjących bez ślubu.

Mam zresztą dziwne przeświadczenie że sakrament małżeński traktujesz jak jakąś magiczną różdżkę, która przenosi Cię do krainy wiecznego szczęścia. Że te "wszystkie złe rzeczy i problemy" Ciebie nie będą dotyczyć bo przecież wziąłeś ślub kościelny. Sam papier nie rozwiążę ani jednego Twojego/Waszego problemu.
Boisz się , że Cię laska zostawi więc udajesz fajnego , romantycznego chłopaka, który tańczy przed seksem :P A po ślubie już tego nie będzie. Bo zdobyłeś już swoją dziewczynę :D I wtedy będziesz leżał na kanapie i jedynie zmieniał kanały w telewizorze :D A człowiek, który wcześniej nie mieszkał będzie dalej się starał . Będzie ciągle walczył o partnerkę. Ty przestaniesz. Smutne, nie??

Smutne jest jedynie Twoje wyobrażenie o tym wszystkim. Znowu masz jakieś dziwne wyobrażenie, któremu podporządkowujesz wszystkich którzy nie chcą być tacy jak Ty. kto Ci takich głupot naopowiadał (na naukach przedmałżeńskich?) Stereotyp stereotypem stereotyp pogania ;)
Nigdy nie udaje przed dziewczyną, kogoś innego niż jestem. Ba! Nikt nie decyduje się ze sobą zamieszkać jeśli się nie poznało drugiej strony na tyle dobrze by "przejść na wyższy poziom znajomości" a to wyklucza udawanie kogoś innego. Zresztą w jakim celu? Nigdy nie robię nic wbrew sobie. To sprzeczne z moją naturą :D A romantyczny wieczór można spędzić z dziewczyna poznaną w zeszłym tygodniu jak i z kimś z kim się mieszka od 5 lat.
Nawet nie wiesz ile życia przeleciało Ci przez palce, ale jak mawiają na Wyspach "Ignorance is blessing" :P

CDN
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

miodzio1988 pisze: Ale powiedziałeś, że wszystko jest ok
jak ludzie uprawiają seks mimo tego, że znają się jeden wieczór.
Powiedziałem. Nie widzę związku. Co ma przypadkowy seks do związku długotrwałego? Nie rozumiem przywołujesz tamtą wypowiedź.
miodzio1988 pisze:Czyli to jest uczucie? No ja się nie zgodzę. Kocham Pepsi , bo czasami chce mi się pić pepsi? Kaleka taka miłość jest. Niczym się ona nie różni od innych pospolitych uczuć.
No nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Miłość nie ma dobrej definicji. Jeśli mówisz, że kogoś (w sensie związku) kochasz, to możesz mówić co się z tym wiąże, ale nie podasz dobrej definicji. A jak podasz, to gratuluję, ja nie jestem taki zdolny i napisałem jak to rozumie przeciętny śmiertelnik Czyli po prostu "żyjąc w tym samym świecie co wy wszyscy i znając te same lektury obowiązkowe uważam, że ją/jego kocham".
miodzio1988 pisze:Oj baby z różnych względów czują się mniej atrakcyjne. A wszystkiego czego chcą nie będziemy robić, nie?
Wszystko nie, ale istota tematu (wspólne mieszkanie i łóżko) to jednak co innego niż nowa sukienka
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

Gdybys po prostu napisał: "Uważam tak, bo tak nakazuje mi moja wiara" i koniec kropka, to absolutnie nie miałbym nic do dodania. Ale Ty przy okazji wyrobiłeś sobie jakiś dziwny światopogląd. Dziwny bo bardzo ciasny i wąski. W dodatku oparty na stereotypach rodem z tanich
telenowel. <kręcenie z niedowierzaniem głową>
Mam swój światopogląd. Ale zobaczymy czemu jest dziwny
1. Uznajmy, że akurat czyściłeś okulary ściereczką gdy czytałeś ten fragment: {umówmy się, że piszemy o kobietach, a nie o "paniach pracujących" oraz że nie uważamy za "panią pracującą" każdej kobiety która jest aktywna przed ślubem}
Bo ciężko mi uwierzyć że z premedytacją w rzetelnej dyskusji ignorujesz pewne niewygodne fragmenty...
2. Rozumiem, że kobiety jeszcze niezamężne dzielisz na dwie grupy: anioły i jawnogrzesznice. My i zomo. Czarne i białe. Przykro mi miodzio świat nie jest czarno-biały
3. Nie rozumiesz idei pójścia do łóżka z wyjątkową kobietą do łóżka. Jest pewną różnica między tym, a rzucaniem się na wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo
4. Kolejny mit bazujący na filmach holywoodzkich: mit dobrej dziwki co to za darmo się wypnie.
5. Źle dobrany argument do wypowiedzi. Są jeszcze stany pośrednie. Postaraj sie bardziej.
6. Poza tym jestem przeciwny również stereotypowi: jak facet ma duży apetyt na sex to macho, a jak kobieta to k... Uważam że wymyślili to faceci którym po prostu niejedna fajna odmówiła
1. Brak argumentów-pomijam
2. Jest czarno biały. Albo coś jest grzechem albo nie Wskaż kontrprzykład jak tak nie jest (dziwka , która zarabia na swoje dzieci...? skąd ja to znam )
3. jaka? Powiedz. czynność wygląda tak samo.
4. Patrz 1
5. patrz 2
6. To samo napisałem czytamy ze zrozumieniem.
Kobieta oddając się meżczyźnie ufa iż zaspokoi ją i doprowadzi do orgazmu (najlepiej nie jednego). I to sa jedyne konsekwencje o jakich mysli. Oczywiście jesli czujesz że nie dasz rady to faktycznie lepiej wycofać się przed i narazić na złość niż potem na ośmieszenie
Smutne to jest. Kobieta myśli tylko o orgaźmie w trakcie seksu. No to sprowadziłeś ludzi do poziomu zwierząt Gratuluję
Wiesz istnieją kobiety które po prostu lubią sex, tak jak faceci i potrafia czerpac z tego wiele przyjemności. I wcale nie oznacza że pracują w wiadomym zawodzie. Ale do tego trzeba poszerzyć swoje horyzonty
Polecam Frytka vs Cejrowski. Bliżej Ci do myślenia Frytki
To przedstaw mi wiarygodna definicję normalnej kobiety w której to definicji jest wspomniane iż aby była uznana za takową MUSI wyobrażać sobie swój ślub w sposób opisany przez Ciebie powyżej.
Masz poza tym wielce denerwującą maniere generalizowania. Rozciągasz swoje doświadczenia(?) na całą populację. Postaraj się wypowiadać swoim imieniu. Ja wypowiadam się tylko poprzez własne przemyslenia, doświadczenia bezpośrednie lub takie których byłem naocznym świadkiem (rzadziej takie o których słyszałem - ale dało się je zweryfikować)
A poza tym co z tym wspólnego ma Rogal i orientacje seksualne?
Co to jest normalność powiedziałem. Co to jest kobieta (chyba ) wiesz. Połącz obie definicje. My tutaj generalizujemy bejbe. Gdybyśmy gadali tylko o sobie ( i między sobą) to byśmy nie robili tego tutaj
A ja mówię własne zdanie. tak ciężko to pojąc?
Cóż. Z tego co zauważyłem to coraz więcej pustej symboliki. A swoją drogą rozumiem że w swej naiwności wierzysz że każda panna młoda w bieli to dziewica... Hehehe...
LOL. Skoro dla Ciebie ta symbolika jest pusta to przykro mi. Ale nie generalizuj. Mów o swoich doświadczeniach
Wszyscy jesteśmy ludźmi. Mamy pewne podstawowe potrzeby: głod, pragnienie, dach nad głową, utrzymanie ciepłoty ciała, a także.... potrzeba rozładowania napięcia seksualnego (tak tak). I to normalne. Ludzkie.
Jeśli twierdzisz że nie masz takiej potrzeby to a) kłamiesz b) potrzebujesz wizyty u seksuologa c) rozładowujesz...mhm...ale nie chcesz się przyznać
Tu mała dygresja (acz nie chce za bardzo jej rozwijać). Zastanawiające jest to że KK nie ma nic przeciwko zaspokajaniu innych potrzeb człowieka, a akurat tą bardzo limituje...
Dziwne jest dla Ciebie, że potrzeba seksualna może być potrzebą wyższego rzędu?? Nieźle...Czyli bzykajmy się jak zwierzęta. Jak na wykładzie Ci się chce bzykać to idziesz do kibelka i masturbujesz się? Czy prosisz koleżankę o pomoc? Btw jak jesteś chory np albo ktoś Ci w rodzinie umrze to też Ci się chce bzykać?? Nie jesteśmy zwierzętami
Znowu dzielisz świat na czerń i biel. Uważasz że facet to chce pójść do łóżka z każdą kobietą na zasadzie: "potwór nie potwór byle miał otwór"
A ja Tobie powiem, że kobieta zanim z nią pójdę do łóżka musi mi odpowiadać również na poziomie mentalnym. Musi to być kobieta w towarzystwie której dobrze się czuję, ma podobne poczucie humoru, mam z nią dobry kontakt
i mogę byc szczery. Ale nie musze od razu się z nią żenić (zdziwiłbyś się ile kobiet by to mogło odstraszyć)
To jest właśnie przykład takiego stanu pośredniego którego Twój światopogląd nie jest w stanie pojąć. Może się spotkac dwoje ludzi, którzy przypadli sobie do gustu, uprawiaja seks, ale niekoniecznie od razu planują wspólna przyszłość.
Czyli zwierzęta Zwierzęta najpierw sprawdzają siebie, a później w dowolnym miejscu robią to. Nie myśląc przy tym oczywiście
W tym momencie ręce mi opadły. Skąd biorą się pomysły na takie argumenty? Gdyby dziewczyna próbowała robić rzeczy o którtych piszesz to nie byłaby moją dziewczyną. Jestem wychowany w duchu tolerancji i jeśli ktoś chce robić powyższe to proszę bardzo "nie mój cyrk, nie moje małpy"
Ale przecież to jest Jej dobra wola. tak samo jak się faszeruje dla Ciebie
chyba się nie zrozumieliśmy. Ja podaję kontrprzykłady z życia, co nieznaczy że nie jestem świadom istnienia takich sytuacji jakie podałeś. Niestety Twoje wypowiedzi świadczą o tym że innych rozwiązań wg. Ciebie nie ma (albo nie przyjmujesz ich do wiadomości).
Jeszcze raz powtarzam życie nie jest tak proste, tak czarno-białe jak się Tobie wydaje
Życie jest czarno białe Przykro mi.
A Ty znowu z grubej rury. Znowu czerń i biel. Albo asceci albo króliki. Ech... A sumienie nie jest od walczenia z czymkolwiek tylko stoi na straży NASZEGO kodeksu moralnego. Więc uwierz mi są ludzie którzy mają spokojny sen po seksie niemałżeńskim
No czekaj. A co to jest moralność? Skoro nie wierzysz w Boga to nie masz moralności (masz co najwyżej system etyczny) . Więc proszę się o moralności nie wypowiadać
ak brak argumentów to najlepiej próbować ośmieszyć interlokutora, ztrywializować jego argumentację. A kto powiedział że ZA KAŻDYM RAZEM? To były tylko przykłady na wypadek głupiego pytania: "a co to jest gra przedwstępna?"
hmmm odnieś te słowa do siebie najpierw bejbe
Zapewne nigdy nie tańczyłeś z kobietą bedąć z jednej strony zafascynowanym nią do szaleństwa a z drugiej strony tańczyłeś w ten sposób że całe otoczenie przestawało mieć znaczenie, że kobieta patrzyła Ci głęboko w oczy oczarowana, że miałeś tę pewność że oto nastał ten moment, w którym posiadłeś jej duszę, że właśnie w tej chwili jest gotowa zrobi dla Ciebie wszystko...
[dobra możesz wytrzeć ślinę kapiącą na klawiaturę] Niestety pewnych rzeczy nie jestem w stanie Ci wytłumaczyć. Aż tak dobrym dydaktykiem nie jestem
Dusza? Co Ty gadasz? Kolejny element zapożyczamy sobie z religii katolickiej? Oj widzę wybiórcze podejście

1. Uważasz że 2-tygodniowy wypad z dziewczyną pozwoli Ci odpowiedzieć na pytanie czy będzie dobrą żoną? hahahahahahaha To może być raczej test negatywny na zasadzie: "jeśli nie dajemy rady spędzić ze sobą wakacji, to nie ma szans na całe życie" To jak z warunkiem koniecznym istnienia ekstremum. Gdy pochodna nie ma miejsc zerowych to nie ma ekstremum.
2. Co do udawanie dorosłych to myślisz że wspólne mieszkanie to ZABAWA W DOM??? :-O To spróbuj kiedyś. Zobaczysz co znaczy wspólne dzielenie obowiązków (kto i kiedy zakupy, sprzątanie, pranie), planowanie wyjazdów do obu rodzin, załatwianie sprawunków drugiej osoby, gdy ta chora leży w domu, pilnowanie rachunków do zapłacenia, dzielenie czasu miedzy prace, siebie, znajomych jej i swoich.
Jeśli uważasz że to zabawa, to również bedziesz tak traktował swoje małżeństwo. Zreszta znowu dzielisz ludzi na poważnych (tych po ślubie kościelnym) i niepoważnych bo żyjących bez ślubu.
1. hahahahahah - genialny argument . Zapiszę go sobie. Poza tym nic w tym punkcie nie mamy.
2. Tak jest to zabawa. Argumenty podałem wcześniej
Mam zresztą dziwne przeświadczenie że sakrament małżeński traktujesz jak jakąś magiczną różdżkę, która przenosi Cię do krainy wiecznego szczęścia. Że te "wszystkie złe rzeczy i problemy" Ciebie nie będą dotyczyć bo przecież wziąłeś ślub kościelny. Sam papier nie rozwiążę ani jednego Twojego/Waszego problemu.
To nie jest papier... nie będę Ci tego tłumaczył, bo za duży na takie rzeczy jesteś
Smutne jest jedynie Twoje wyobrażenie o tym wszystkim. Znowu masz jakieś dziwne wyobrażenie, któremu podporządkowujesz wszystkich którzy nie chcą być tacy jak Ty. kto Ci takich głupot naopowiadał (na naukach przedmałżeńskich?) Stereotyp stereotypem stereotyp pogania
Smutne jest to, że Ty uważasz, że masz jedyne słuszne podejście do tej kwestii. Tobie głupot nikt nie naopowiadał, ponieważ nie potrafisz słuchać ( czytać? ) przeczytaj jeszcze raz może moje wypowiedzi i chociaż jeden argument obal...
Nigdy nie udaje przed dziewczyną, kogoś innego niż jestem. Ba! Nikt nie decyduje się ze sobą zamieszkać jeśli się nie poznało drugiej strony na tyle dobrze by "przejść na wyższy poziom znajomości" a to wyklucza udawanie kogoś innego. Zresztą w jakim celu? Nigdy nie robię nic wbrew sobie. To sprzeczne z moją naturą
Skoro Ty nigdy nie udajesz to nikt inny też NIKT!
To jest wyższy poziom znajomości :d Phi Nic nie wyklucza. Podałem Ci argument którego nie obaliłeś...sad..

A romantyczny wieczór można spędzić z dziewczyna poznaną w zeszłym tygodniu jak i z kimś z kim się mieszka od 5 lat.
No tak jak z seksem. Widzisz. Zwierzęce podejście ciągle...
Nawet nie wiesz ile życia przeleciało Ci przez palce, ale jak mawiają na Wyspach "Ignorance is blessing"
Dziwne. Bo to nie ja otwieram takie dyskusję Może to Tobie brakuje czegoś w życiu ? Skoro zadajesz takie pytania ;]

-- 29 lipca 2010, 16:21 --
Powiedziałem. Nie widzę związku. Co ma przypadkowy seks do związku długotrwałego? Nie rozumiem przywołujesz tamtą wypowiedź.
Na to dajesz przyzwolenie i na to. Niczym się zatem to nie różni ( np pokazał Ci to Inkwizytor)
No nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Miłość nie ma dobrej definicji. Jeśli mówisz, że kogoś (w sensie związku) kochasz, to możesz mówić co się z tym wiąże, ale nie podasz dobrej definicji. A jak podasz, to gratuluję, ja nie jestem taki zdolny i napisałem jak to rozumie przeciętny śmiertelnik Czyli po prostu "żyjąc w tym samym świecie co wy wszyscy i znając te same lektury obowiązkowe uważam, że ją/jego kocham".
No ja mam inne podejście do miłości. Sorry. Nie jest to coś co zwykli śmiertelnicy mogą ujrzeć , zrozumiec. A Ty tylko z takiej definicji korzystasz
Wszystko nie, ale istota tematu (wspólne mieszkanie i łóżko) to jednak co innego niż nowa sukienka
Dla niektórych to tylko sposób, zeby nie mieć ciśnienia -- 29 lipca 2010, 16:29 --Inkwizytor do wszystkiego się odnosimy A nie tak wybiórczo piszemy ::D
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

Dla niektórych to tylko sposób, zeby nie mieć ciśnienia
No to jest już problem tych niektórych.
Na to dajesz przyzwolenie i na to. Niczym się zatem to nie różni ( np pokazał Ci to Inkwizytor)
Daję i na to i na to. Niczym się to nie różni pod względem moralnym, Różni się to jednak o tyle, że nie obchodzi cię co osoba poznana przed chwilą o tobie myśli, zwłaszcza jeśli nie planujesz się z nią widzieć nigdy więcej. Przykład z życia: żona mówi ci, że jesteś nieudacznikiem vs. znajoma z pracy mówi ci, że jesteś nieudacznikiem. Na obydwie sytuacje jest przyzwolenie moralne (nie są to wulgaryzmy), a jednak wolisz usłyszeć to od znajomej z pracy.
No ja mam inne podejście do miłości. Sorry. Nie jest to coś co zwykli śmiertelnicy mogą ujrzeć , zrozumiec. A Ty tylko z takiej definicji korzystasz
Wygląda na to, że trzeba stworzyć dwa osobne wątki, żeby śmiertelnicy nie zakłócali spokoju herosów i i bogów
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

No to jest już problem tych niektórych.
No autora tematu chyba...
Niczym się to nie różni pod względem moralnym, Różni się to jednak o tyle, że nie obchodzi cię co osoba poznana przed chwilą o tobie myśli, zwłaszcza jeśli nie planujesz się z nią widzieć nigdy więcej.
Czyli taki seks jest taką zwierzęcą czynnością, nie? Smutne...
Przykład z życia: żona mówi ci, że jesteś nieudacznikiem vs. znajoma z pracy mówi ci, że jesteś nieudacznikiem. Na obydwie sytuacje jest przyzwolenie moralne (nie są to wulgaryzmy), a jednak wolisz usłyszeć to od znajomej z pracy.
Nie. Tak samo będę to traktował.
Wygląda na to, że trzeba stworzyć dwa osobne wątki, żeby śmiertelnicy nie zakłócali spokoju herosów i i bogów
heheehh spoko
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

Nie. Tak samo będę to traktował.
No to mnie zagiąłeś. Chyba rzeczywiście jako zwykły śmiertelnik powinienem opuścić ten wątek.

Zatem żegnaj, Miodzio, idę robić zadanka
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

No to mnie zagiąłeś. Chyba rzeczywiście jako zwykły śmiertelnik powinienem opuścić ten wątek.
Przepraszam za posiadanie własnego zdania...(widzę, ze Inkwizytora to też boli )
Zatem żegnaj, Miodzio, idę robić zadanka
pa -- 29 lipca 2010, 16:53 --O i dzisiaj na demotach się pojawiło



Awatar użytkownika
Inkwizytor
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 4105
Rejestracja: 16 maja 2009, o 15:08
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 1 raz
Pomógł: 428 razy

Przed ślubem czy po?

Post autor: Inkwizytor »

Jest para, która sobie mieszka przed ślubem. No facet nie może pokazać wtedy swojego prawdziwego ja (tego jak się zachowuje w domu) , bo się boi, że laska go rzuci. No i tak udaje, udaje, udaje, żeby po ślubie pokazać jaki naprawdę jest. Cel ma jasny.
Wrodzona złośliwość nakazuje mi zapytać: wyniosłeś to z domu?
Skąd chłopie u Ciebie takie poglądy? Kto ci pranie mózgu zrobił?
Przyjmując to co napisałeś za prawdę to faktycznie lepiej nie mieszkać razem (po co ryzykować zdemaskowanie). Zawsze można zacisnąc zęby na te kilka godzin spotkania na mieście i swoje prawdziwe ja pokazać dopiero po ślubie (katolickim)
Idealny poradnik dla facetów którzy chcą się ożenić ale nie chcą przyszłej żonie pokazać jacy są naprawdę...
Tak jak w szkole uczeń oszukuje, żeby dostać się do następnej klasy, tak facet oszukuje, żeby dostać się do ślubu(później wiemy jak jest ).
Drugim podejrzeniem jest to że tekst ten "sprzedała" Ci jakaś jakaś stara panna nauczycielka klas 1-3 w podstawówce.
Najmniej prawdopodobne jest to że regularnie czytujesz "Cosmopolitan"
Ale Inkwizytor opowiedział nam masę bajek . Zatem ja z tymi bajkami walczę
Na razie krucho u Ciebie z argumentacją Pamiętaj - żadnego generalizowania, tylko własne doświadczenia...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Yaco_89
ale z moich obserwacji wynika że do ślubu dążą generalnie kobiety, dla facetów formalizacja związku ma zwykle mniejsze znaczenie (co oczywiście nie znaczy że żadne!!),

Ja bym wręcz powiedział że zaczyna się to przesuwać ku stosunkowi 1:1
podejście jakie opisałeś czyli "złowić żonę na obrączkę i mieć potem wszystko w d..." nie jest chyba za często spotykane wśród mężczyzn.
Zwłaszcza że nie do końca rozumiem co to ma wspólnego z mieszkaniem przed ślubem ze sobą lub nie. Przecież to jest wręcz argument za tym by nie mieszkać.
komuś mogą zabezpieczenia w żaden sposób nie psuć "romantyzmu" sytuacji, natomiast obawa przed ciążą owszem i to bardzo.
Ciesze się że choć jeden głos w tej sprawie rozumie "o co loto" w t kwestii antykoncepcji
Inkwizytor - co masz na myśli pisząc o drastycznych dysproporcjach zarobków?
Mi tylko chodziło o kwestię iz MOŻE to popsuć. Zwłaszcza gdy para zaczyna mieszkać ze sobą i jedna strona ma całą szafę markowych ciuchów, butów, sprzęt audiowizualny a drugiej zaczyna to przeszkadzać bo po prostu nie stać. Wymieniłem tylko czynniki które MOGĄ o tym decydować gdy zamieszka sie razem.
-------------------------------------------------------------------------------------
Miodzio
Zgadza się. Ale który facet będzie prawdziwszy. ten co udawał przez 3 lata i pokazał swoje ja. Czy ten, który po ślubie wszedł do domu i był od razu naturalny( bo po co miałby udawać??)?
No właśnie miodzio który? Ten który udawała przez 3 lata przed narzeczoną kogoś innego a ta nie mając z nim pełnego kontaktu przez większość dnia (bo nie mieszkali razem) nie znała jego prawdziwej natury? Czy ten z którym mieszkało sie razem 3 lata i teraz po ślubie nic sie nie zmienia (poza formalnym papierkiem)? <kręci głową>
A ja uważam, że jest. Wejdź sobie do dowolnej rodziny i zerknij na faceta. Siedzi przed telewizorem i zmienia kanały. A wcześniej był to ogier. Skąd ta zmiana? Już mi nie mów, że facet się stary zrobił. Po protu złapał króliczka
I znowu generalizacja. Skad Ty to bierzesz? "Klan"? "Plebania"? Byłeś u wszystkich rodzin w Polsce? i co ta za stereotyp że facet się zmienia, a co to, kobieta może sie nie zmienic? Też może miec "wszystko w pompce" bo złapała męża.
Miodzio zejdź na ziemię. Wyjdź do ludzi, poznaj życie, ale takie prawdziwe a nie "second life"
W kraju, gdzie większość osób to katolicy ? No nie...
To skąd te wszystkie gwałty, morderstwa, kradzieże? Skąd tylu pijanych kierowców? Skąd tyle konkubinatów? Czemu branża erotyczna nie upada w Polsce? No bo przecież tego wszystkiego nie mogą robić katolicy...
Powtarzam, żyjemy w kraju katolickim. Inkwizytor używa słowa ślub, więc można zakładać, że gadamy o katolikach, nie? Chyba, że miał on na myśli ślub cywilny...
Żyjemy w kraju w którym większość obywateli deklaruje wyznanie rzymsko-katolickie. Polska jest krajem laickim, choć wpływu kościoła na życie publiczne nie da się nie zauważyć
A czy to ma znaczenie jaki ślub? Chodzi mi po prostu o sam fakt zawarcia związku małżeńskiego. Przejście od formy związku nieformalnego do sformalizowanego, zadeklarowanego ustnie i pisemnie.
i proszę o jedno. Nie pisz, ze dla katolika coś powinno być, a coś nie. Ja nie piszę co ateista ma robićmyśleć
chyba że przytoczy się odpowiednie mądre pisma wiążące uznane przez KK.
Ślub cywilny, nie? Bo wiele tych niby ateistek bierze ślub kościelny...hipokryzja w drugą stronę
A ja podziwiam że niektórzy ateiści (bez względu na płeć) decydują się na ślub kościelny by nie zrobić przykrości drugiej stronie. Jeśli druga połowa jest mocno wierząca to w tym przypadku ateista się poświęca. A przecież można postawić sprawę odwrotnie "dlaczego twoja wiara ma być ważniejsza niż moja niewiara?" Dlatego byłbym daleki od określania tego hipokryzją
Kiedyś o mało co nie zaszła w ciążę i powiedziałem jej, że na jakiś czas
trzeba zrobić sobie przerwę i dołożyć dodatkowe środki bezpieczeństwa


Słyszysz Inkwizytor i nie grzmisz?
Nie bardzo rozumiem jak mozna O MAŁO CO zajść w ciążę????? To jest przykład systemu dwójkowego albo sie jest w ciązy albo nie.
Ja tu doszukiwałbym się niedorzeczności tego stwierdzenia Ale chyba niektórych taka logika przerasta
Podobnie jak inne moje ulubione stwierdzenie: "można zajść w ciążę PRZEZ PRZYPADEK"
I z tego wynika,że dziwki mają najlepszą samoocenę bo uprawiają seks cały czas , nie?
I znowu dualny podział zbioru kobiet. Czy nie ty naprawdę nie masz innych przykładów na podorędziu? Czy po prostu nie pasują do Twego światopoglądu więc odrzucasz?
-------------------------------------------------------------------------------
Z innej beczki po lekturze dalszych wpisów:
- nigdzie nie deklarowałem tego iż jestem ateistą, ani tego jaką wiarę wyznaję więc bardzo ostrożnie tu bym się poruszał na Twoim miejscu...
- moralność nie jest zarezerwowana dla li tylko religii (jakiekolwiek) -> musisz odrobić zadanie domowe w tej kwestii
- masz zapędy dyktatorskie (kto się nie zgadza jest wcieleniem zła)
- nie wiem czemu zawłaszczyłeś sobie rolę siewcy i jedynego słusznego obrońcy wiary katolickiej (choć nie wątpię iż w czasach wypraw krzyżowych szedłbyś w pierwszym szeregu )
- jesteś głuchy na jakąkolwiek argumentację i brak w Twoim słowniku słowa "tolerancja"
- nie umiem dyskutować z kimś kto uważa świat za czarno-biały, wszystkie kobiety dzieli na święte i dziwki, ludzi na ultraortodoksyjnych katolików i zwierzęta. To się po prostu mija z celem...
Szkoda czasu na takiego ping-ponga


Chyba że pojawią się jakieś inne ciekawe głosy w tym temacie -- 29 lip 2010, o 17:06 --
Dziwne. Bo to nie ja otwieram takie dyskusję Może to Tobie brakuje czegoś w życiu ? Skoro zadajesz takie pytania ;]
Gdybyś tylko wiedział co mnie skłoniło?
W pewnym sensie owszem brak. Brak rozrywki na forum a na Ciebie można liczyć
miodzio1988

Przed ślubem czy po?

Post autor: miodzio1988 »

Wrodzona złośliwość nakazuje mi zapytać: wyniosłeś to z domu?
Nie.
Skąd chłopie u Ciebie takie poglądy?
Widzę różne rodziny. Czyli z tego samego miejsca mamy poglądy. Własne doświadczenia
Kto ci pranie mózgu zrobił?
A Tobie człowieku, który wyniósł tolerancję z domu? ( strach się bać takiej tolerancji..)
Przyjmując to co napisałeś za prawdę to faktycznie lepiej nie mieszkać razem (po co ryzykować zdemaskowanie). Zawsze można zacisnąc zęby na te kilka godzin spotkania na mieście i swoje prawdziwe ja pokazać dopiero po ślubie (katolickim)
Na jakieś argumenty czekam...
Idealny poradnik dla facetów którzy chcą się ożenić ale nie chcą przyszłej żonie pokazać jacy są naprawdę...
Patrz wyżej.
Drugim podejrzeniem jest to że tekst ten "sprzedała" Ci jakaś jakaś stara panna nauczycielka klas 1-3 w podstawówce.
Najmniej prawdopodobne jest to że regularnie czytujesz "Cosmopolitan"
Kolejne genialne argumenty na poziomie. Gadamy jak faceci czy nie? Bo na razie przytyki widzę tylko o tolerancyjny Panie
Na razie krucho u Ciebie z argumentacją Pamiętaj - żadnego generalizowania, tylko własne doświadczenia...
czytamy...
No właśnie miodzio który? Ten który udawała przez 3 lata przed narzeczoną kogoś innego a ta nie mając z nim pełnego kontaktu przez większość dnia (bo nie mieszkali razem) nie znała jego prawdziwej natury? Czy ten z którym mieszkało sie razem 3 lata i teraz po ślubie nic sie nie zmienia (poza formalnym papierkiem)? <kręci głową>
Ślub to nie jest formalny papierek. To raz ( kościelny). Dwa, kogo udawał niby?? Nie miała pełnego kontaktu to nie oszukiwał Logika się kłania
I znowu generalizacja. Skad Ty to bierzesz? "Klan"? "Plebania"? Byłeś u wszystkich rodzin w Polsce?
Mówię o rodzinach które poznałem. tak samo jak Ty...
i co ta za stereotyp że facet się zmienia, a co to, kobieta może sie nie zmienic? Też może miec "wszystko w pompce" bo złapała męża.
Miodzio zejdź na ziemię. Wyjdź do ludzi, poznaj życie, ale takie prawdziwe a nie "second life"
Kolejna oznaka tolerancji. Inkwizytor ma super poglądy o Miodzio niech zejdzie na ziemie Ile masz latek dziecko?
A czy to ma znaczenie jaki ślub? Chodzi mi po prostu o sam fakt zawarcia związku małżeńskiego. Przejście od formy związku nieformalnego do sformalizowanego, zadeklarowanego ustnie i pisemnie.
tak ma. Dziwie się, że nie widzisz różnicy...
A ja podziwiam że niektórzy ateiści (bez względu na płeć) decydują się na ślub kościelny by nie zrobić przykrości drugiej stronie. Jeśli druga połowa jest mocno wierząca to w tym przypadku ateista się poświęca. A przecież można postawić sprawę odwrotnie "dlaczego twoja wiara ma być ważniejsza niż moja niewiara?" Dlatego byłbym daleki od określania tego hipokryzją
Aha . Czyli seks mamy teraz w związku , gdzie jedna osoba jest katolikiem a druga nie ? Niezła patologia się już robi LOL , ale z tym nie robieniem przykrości strzeliłeś. jest to hipokryzja. Koniec i kropka.

I znowu dualny podział zbioru kobiet. Czy nie ty naprawdę nie masz innych przykładów na podorędziu? Czy po prostu nie pasują do Twego światopoglądu więc odrzucasz?
mam wymyślać przykłady? No chłopie gadajmy o rzeczywistości. dziwki nigdy nie widziałeś?
Z innej beczki po lekturze dalszych wpisów:
- nigdzie nie deklarowałem tego iż jestem ateistą, ani tego jaką wiarę wyznaję więc bardzo ostrożnie tu bym się poruszał na Twoim miejscu...
- moralność nie jest zarezerwowana dla li tylko religii (jakiekolwiek) -> musisz odrobić zadanie domowe w tej kwestii
- masz zapędy dyktatorskie (kto się nie zgadza jest wcieleniem zła)
- nie wiem czemu zawłaszczyłeś sobie rolę siewcy i jedynego słusznego obrońcy wiary katolickiej (choć nie wątpię iż w czasach wypraw krzyżowych szedłbyś w pierwszym szeregu )
- jesteś głuchy na jakąkolwiek argumentację i brak w Twoim słowniku słowa "tolerancja"
- nie umiem dyskutować z kimś kto uważa świat za czarno-biały, wszystkie kobiety dzieli na święte i dziwki, ludzi na ultraortodoksyjnych katolików i zwierzęta. To się po prostu mija z celem...
Szkoda czasu na takiego ping-ponga
1) To czekamy na deklarację.
2) To co to jest moralność?
3) Tak napisałem? Gdzie?
4)Gdzie?
5) hahahahahahha za to Ty w ogóle nie powinieneś używać tego słowa
6) No mija się z celem takie paplanie. Konkrety dawaj.-- 29 lipca 2010, 17:08 --
Gdybyś tylko wiedział co mnie skłoniło?
W pewnym sensie owszem brak. Brak rozrywki na forum a na Ciebie można liczyć
No to masz swoją kobietę, którą kochasz. Po co gadasz ze mną zatem?
bm371613
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 lip 2010, o 03:32
Płeć: Mężczyzna
Pomógł: 1 raz

Przed ślubem czy po?

Post autor: bm371613 »

Nie mogę nie zareagować.
Nie bardzo rozumiem jak mozna O MAŁO CO zajść w ciążę????? To jest przykład systemu dwójkowego albo sie jest w ciązy albo nie.
Ja tu doszukiwałbym się niedorzeczności tego stwierdzenia Ale chyba niektórych taka logika przerasta
Podobnie jak inne moje ulubione stwierdzenie: "można zajść w ciążę PRZEZ PRZYPADEK"
Śmierć/życie to też system zerojedynkowy, a można o mało co nie umrzeć. Nic sprzecznego. Po prostu znajdujesz się w sytuacji, w której szansa przeżycia jest mała, ale jednak... żyjesz!

Jak to przełożyć na ciążę? Uruchom wyobraźnię
Zablokowany