Prawo nauczyciela
-
- Użytkownik
- Posty: 660
- Rejestracja: 13 gru 2008, o 21:01
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bolesławiec
- Podziękował: 263 razy
- Pomógł: 3 razy
Prawo nauczyciela
Witam!
Mam pytanie. Miałem na danej lekcji otwartą także książkę z innego przedmiotu jednocześnie notując i wykonując polecenia nauczyciela. Podszedł i wyrzucił mi ją do śmietnika. Czy to jest w porządku?
Mam pytanie. Miałem na danej lekcji otwartą także książkę z innego przedmiotu jednocześnie notując i wykonując polecenia nauczyciela. Podszedł i wyrzucił mi ją do śmietnika. Czy to jest w porządku?
- Kvasir
- Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 19 paź 2009, o 18:03
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Pomógł: 6 razy
Prawo nauczyciela
nie w porządku było na pewno to, że uczyłeś się innego przedmiotu na nie tej lekcji co potrzeba. Nie żebym sam tak nie robił, na 90% lekcji robie jakieś zadania z olimpiad mat. i nawet nie uważam co tam nauczyciele mówią
Z drugiej strony nauczyciel powinien kazać schować Ci książkę, albo zabrać i oddać nauczycielowi od matematyki, jeśli to była ksążka od matematyki. Ewentualnie wstawić uwagę.
Ale wiesz, z nauczycielem jeszcze nikt nie wygrał, więc radze się nie kłócić
Z drugiej strony nauczyciel powinien kazać schować Ci książkę, albo zabrać i oddać nauczycielowi od matematyki, jeśli to była ksążka od matematyki. Ewentualnie wstawić uwagę.
Ale wiesz, z nauczycielem jeszcze nikt nie wygrał, więc radze się nie kłócić
-
- Użytkownik
- Posty: 660
- Rejestracja: 13 gru 2008, o 21:01
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Bolesławiec
- Podziękował: 263 razy
- Pomógł: 3 razy
Prawo nauczyciela
No to była matematka. Najbardziej mnie uraziło to, że na koniec lekcji tej książki nawet nie miał czelności wyjąć. Książki na pewno już za ten czyn nie chce.
- M_L
- Użytkownik
- Posty: 371
- Rejestracja: 23 maja 2009, o 15:34
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Wrocław
- Pomógł: 23 razy
Prawo nauczyciela
"Prawo nauczyciela" już sam tytuł działa .... Może przesadził z tym śmietnikiem (chociaż co niektórzy lubią kosze, no i to może...). Powiedz nam lepiej po ilu upomnieniach Twoja książka tam wylądowała?
...no i niby dlaczego miał Ci ją wyciągać ze "śmietnika"? Olałeś sobie jego przedmiot...potraktował Cię podobnie:P
...no i niby dlaczego miał Ci ją wyciągać ze "śmietnika"? Olałeś sobie jego przedmiot...potraktował Cię podobnie:P
- M_L
- Użytkownik
- Posty: 371
- Rejestracja: 23 maja 2009, o 15:34
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Wrocław
- Pomógł: 23 razy
Prawo nauczyciela
No jak dla mnie, zajmowanie się (na danej lekcji) czymś innym niż sam przedmiot, to jest lekceważenie, niestety...ale faktycznie, może się nie znam i tak tylko mi się wydaje... Nauczyciel ma swoje obowiązki i prawa, z resztą tak samo jak uczeń...sęk w tym, że zwykle uczniowie pamiętają tylko o tym, by skrupulatnie egzekwować to pierwsze...
- Kvasir
- Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 19 paź 2009, o 18:03
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
- Pomógł: 6 razy
Prawo nauczyciela
idź z tym najlepiej do sądu...józef92 pisze:Tylko ja w przeciwieństwie nie naruszyłem jego mienia..
-
- Użytkownik
- Posty: 1996
- Rejestracja: 20 maja 2008, o 15:14
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa/Stalowa Wola
- Podziękował: 42 razy
- Pomógł: 247 razy
Prawo nauczyciela
Nie zdziwiłbym się gdybyś tą książką dostał jeszcze przez łeb zanim wylądowała w koszu. Nie żebym sam nie olewał innych przedmiotów i nie robił sobie zadanek jakiś, ale jakby mi się taka sytuacja przytrafiła to przynajmniej rozumiałbym nauczyciela, nie ma to jak produkować się 45minut, a potem rodzice przychodzą i mówią, że dzieci nic nie umieją i beznadziejni są nauczyciele.
- M_L
- Użytkownik
- Posty: 371
- Rejestracja: 23 maja 2009, o 15:34
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Wrocław
- Pomógł: 23 razy
Prawo nauczyciela
Za to "przez łeb" to dopiero (nauczyciel) mógłby mieć nieprzyjemności (pewnie skończyłoby się obdukcją:P), posądzenie o znęcanie się nad ... więc pewnie dlatego wybrał kosz biedaczek
józef92, pewnie każdy ma "coś tam" na sumieniu, wracając wspomnieniami do szkolnej ławki bo przecież trzeba sobie jakoś w życiu radzić;)...ale to, żeś fajtłapa i dałeś się złapać, to już tylko Twój problem
józef92, pewnie każdy ma "coś tam" na sumieniu, wracając wspomnieniami do szkolnej ławki bo przecież trzeba sobie jakoś w życiu radzić;)...ale to, żeś fajtłapa i dałeś się złapać, to już tylko Twój problem
Prawo nauczyciela
sprawa jest banalna i oczywista - w polsce po czasach prlu chora mentalność ostała się między innymi w szkołach
musisz postawić sobie pytanie - czy szpital jest dla pacjentów, czy dla lekarzy?
analogicznie - czy szkoła jest dla uczniów czy dla nauczycieli?
oczywiście - w czasach prlu każdy miał prawo i obowiązek pracy i takiego nauczyciela nie dało się wywalić - szkoła była miejscem pracy nauczycieli a uczniowie byli irytującymi gówniarzami którzy przede wszystkim mają im nie przeszkadzać i czasem też wchodzić im w tyłki na tyle głęboko na ile miało zapotrzebowanie ego takiego nauczyciela
[ten tekst jest nacechowany negatywnie specjalnie]
z pewnością byli też normalni nauczyciele ale gdy zachowanie nie podlega żadnej kontroli prędzej czy później ulega wewnętrznym dewiacjom - pedofil gdyby mógł to by ciągle miał dzieci, nekrofil trupy, sadysta by dominował etc etc
żeby w pełni odpowiedzieć na twoje pytanie muszę poruszyć trochę głębszy problem (tak, żebyś nie miał moralnych rozterek) - tu chodzi o dostosowywanie hierarchii wartości do wewnętrznych potrzeb - większość społeczeństwa jest hetero więc mówi że hetero jest dobre - i fajnie - ale gdy kiedyś zobaczyłem temat w którym matka-pedofilka opisała dokładnie krok po kroku jak uwiodła swojego 13-letniego syna, inne matki-pedofilki odpowiadały w stylu "dobrze zrobiłaś, każda porządna matka powinna przygotować swojego syna do dorosłego życia - w tym seksu" - wydaje wam się to absurdalne? Na upartego ma to jakiś sens, ale dla pedofilek jest oczywiste - one chcą tak myśleć bo wtedy ich prawo moralne jest zgodne z żądzami
schemat jest taki:
1. mały człowiek - przyjmowanie ogólnie przyjętych norm, zasad, rozróżniania dobro-zło
2. konflikt tych zasad z celami [podałem skrajne przypadki ale są delikatniejsze - gdybyś miał możliwość "teleportowania" pieniędzy z jakichś miejsc do swojego portfela to tylko od tego jak silną masz hierarchię wartości i jak dostosowaną do norm zależy jak szybko ona się zmieni (lub nie ) i będziesz multimiliarderem]
3. (jeśli możliwe) względnie nieśmiała realizacja celów, czasami myślenie "wiem że robię źle", szukanie moralnego wytłumaczenia
3.1. - powolny proces dewiacji hierarchii wartości (coraz mniejsze wyrzuty sumienia, coraz częściej robimy to co chcemy)
3.2. zgoda (nowych) zasad moralnych z celami
Nigdy nikt z nas nie może żyć w pełni ze wszystkimi swoimi wewnętrznymi schizami - mało tego, mało kto ma pojęcie co w nim siedzi bo społeczeństwo normalnie reguluje nasze "zasady", ściąga nas na ogólnie akceptowalny środek i prawda jest taka że gdyby tak nie było na przeciągu iluśtam lat ci którzy teraz uważają się za "dobrych" staliby się potworami (o to chodziło temu co powiedział "władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie")
No więc wracając do tematu tym nauczycielom pierw przez brak kontroli (której nie było nigdzie, ale węgiel się nie skarży że go źle kopią) zepsuła się mentalność, a potem przez słabą kontrolę (górników kontrolują teraz pracodawcy, a nauczycieli uczniowie którzy są dziećmi i ich siła przebicia jest pomijalna) ta mentalność wciąż nawet w 2009 roku jest trochę skrzywiona
Na zachodzie za takie coś nauczyciel od razu poleciałby ze szkoły - bo tam był kapitalizm. teraz polska nadrabia straty pod każdym względem, ale żeby przyspieszyć tą "ewolucję" w szkołach musiałoby się sobie zdać sprawę z jednej rzeczy:
Jak dziecko małe dostaje od nauczyciela w szkole (w jakikolwiek sposób nie tylko cielesny) i idzie do rodzica, to ten rodzic wychowywał się w czasach prlu i ma dużo wyższą tolerancję niż taki rodzic z niemiec który od razu pozwałby nauczyciela - to też jest czynnikiem spowalniającym ewolucję w szkołach.
Jak ten proces przyspieszyć? Analizujcie "od zera" każdą sytuację społeczną i prawną - nauczycie upokorzył cie publicznie i naruszył twoje mienie - składasz skargę lub nawet pozew i z pełną powagą i zgodnie ze wszystkimi paragrafami do których Polacy jeszcze nie podchodzą zbyt poważnie doprowadzasz do jednego lub nawet dwóch z:
a) kary dyscyplinarnej (od nagany jakiejś przez zwolnienie po zwolnienie+zakaz pracy jako nauczyciel lub nawet więzienie w skrajnych przypadkach)
b) rekompensaty (od upokarzających przeprosin po bóg wie co jeszcze)
Nauczyciel ma obowiązek wykładać przedmiot, ma też prawo sprawdzać czy uczeń uważa, więc on mógł:
-upomnieć cie
-spytać i wstawić pałę
-wstawić uwagę do dziennika
- jeśli nic nie pomogło i nie chowasz dalej książki wysłać do dyrektora
I tu się kończą jego kompetencje.
Jeśli ktoś po przeczytaniu tego tekstu uważa mnie za hejtera nauczycieli to znaczy że nie umie czytać ze zrozumieniem (chociaż wielu może nie zrozumieć moich wypocin bo miałem dwóje z polskiego i problem z przekazywaniem myśli:) ) - całe życie mi się z nimi dobrze układało, lubili mnie etc etc.
To tylko matematyka
musisz postawić sobie pytanie - czy szpital jest dla pacjentów, czy dla lekarzy?
analogicznie - czy szkoła jest dla uczniów czy dla nauczycieli?
oczywiście - w czasach prlu każdy miał prawo i obowiązek pracy i takiego nauczyciela nie dało się wywalić - szkoła była miejscem pracy nauczycieli a uczniowie byli irytującymi gówniarzami którzy przede wszystkim mają im nie przeszkadzać i czasem też wchodzić im w tyłki na tyle głęboko na ile miało zapotrzebowanie ego takiego nauczyciela
[ten tekst jest nacechowany negatywnie specjalnie]
z pewnością byli też normalni nauczyciele ale gdy zachowanie nie podlega żadnej kontroli prędzej czy później ulega wewnętrznym dewiacjom - pedofil gdyby mógł to by ciągle miał dzieci, nekrofil trupy, sadysta by dominował etc etc
żeby w pełni odpowiedzieć na twoje pytanie muszę poruszyć trochę głębszy problem (tak, żebyś nie miał moralnych rozterek) - tu chodzi o dostosowywanie hierarchii wartości do wewnętrznych potrzeb - większość społeczeństwa jest hetero więc mówi że hetero jest dobre - i fajnie - ale gdy kiedyś zobaczyłem temat w którym matka-pedofilka opisała dokładnie krok po kroku jak uwiodła swojego 13-letniego syna, inne matki-pedofilki odpowiadały w stylu "dobrze zrobiłaś, każda porządna matka powinna przygotować swojego syna do dorosłego życia - w tym seksu" - wydaje wam się to absurdalne? Na upartego ma to jakiś sens, ale dla pedofilek jest oczywiste - one chcą tak myśleć bo wtedy ich prawo moralne jest zgodne z żądzami
schemat jest taki:
1. mały człowiek - przyjmowanie ogólnie przyjętych norm, zasad, rozróżniania dobro-zło
2. konflikt tych zasad z celami [podałem skrajne przypadki ale są delikatniejsze - gdybyś miał możliwość "teleportowania" pieniędzy z jakichś miejsc do swojego portfela to tylko od tego jak silną masz hierarchię wartości i jak dostosowaną do norm zależy jak szybko ona się zmieni (lub nie ) i będziesz multimiliarderem]
3. (jeśli możliwe) względnie nieśmiała realizacja celów, czasami myślenie "wiem że robię źle", szukanie moralnego wytłumaczenia
3.1. - powolny proces dewiacji hierarchii wartości (coraz mniejsze wyrzuty sumienia, coraz częściej robimy to co chcemy)
3.2. zgoda (nowych) zasad moralnych z celami
Nigdy nikt z nas nie może żyć w pełni ze wszystkimi swoimi wewnętrznymi schizami - mało tego, mało kto ma pojęcie co w nim siedzi bo społeczeństwo normalnie reguluje nasze "zasady", ściąga nas na ogólnie akceptowalny środek i prawda jest taka że gdyby tak nie było na przeciągu iluśtam lat ci którzy teraz uważają się za "dobrych" staliby się potworami (o to chodziło temu co powiedział "władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie")
No więc wracając do tematu tym nauczycielom pierw przez brak kontroli (której nie było nigdzie, ale węgiel się nie skarży że go źle kopią) zepsuła się mentalność, a potem przez słabą kontrolę (górników kontrolują teraz pracodawcy, a nauczycieli uczniowie którzy są dziećmi i ich siła przebicia jest pomijalna) ta mentalność wciąż nawet w 2009 roku jest trochę skrzywiona
Na zachodzie za takie coś nauczyciel od razu poleciałby ze szkoły - bo tam był kapitalizm. teraz polska nadrabia straty pod każdym względem, ale żeby przyspieszyć tą "ewolucję" w szkołach musiałoby się sobie zdać sprawę z jednej rzeczy:
Jak dziecko małe dostaje od nauczyciela w szkole (w jakikolwiek sposób nie tylko cielesny) i idzie do rodzica, to ten rodzic wychowywał się w czasach prlu i ma dużo wyższą tolerancję niż taki rodzic z niemiec który od razu pozwałby nauczyciela - to też jest czynnikiem spowalniającym ewolucję w szkołach.
Jak ten proces przyspieszyć? Analizujcie "od zera" każdą sytuację społeczną i prawną - nauczycie upokorzył cie publicznie i naruszył twoje mienie - składasz skargę lub nawet pozew i z pełną powagą i zgodnie ze wszystkimi paragrafami do których Polacy jeszcze nie podchodzą zbyt poważnie doprowadzasz do jednego lub nawet dwóch z:
a) kary dyscyplinarnej (od nagany jakiejś przez zwolnienie po zwolnienie+zakaz pracy jako nauczyciel lub nawet więzienie w skrajnych przypadkach)
b) rekompensaty (od upokarzających przeprosin po bóg wie co jeszcze)
Nauczyciel ma obowiązek wykładać przedmiot, ma też prawo sprawdzać czy uczeń uważa, więc on mógł:
-upomnieć cie
-spytać i wstawić pałę
-wstawić uwagę do dziennika
- jeśli nic nie pomogło i nie chowasz dalej książki wysłać do dyrektora
I tu się kończą jego kompetencje.
Jeśli ktoś po przeczytaniu tego tekstu uważa mnie za hejtera nauczycieli to znaczy że nie umie czytać ze zrozumieniem (chociaż wielu może nie zrozumieć moich wypocin bo miałem dwóje z polskiego i problem z przekazywaniem myśli:) ) - całe życie mi się z nimi dobrze układało, lubili mnie etc etc.
To tylko matematyka
- miki999
- Użytkownik
- Posty: 8691
- Rejestracja: 28 lis 2007, o 18:10
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Gdańsk
- Podziękował: 36 razy
- Pomógł: 1001 razy
Prawo nauczyciela
Ty natomiast miałeś prawo:Nauczyciel ma obowiązek wykładać przedmiot, ma też prawo sprawdzać czy uczeń uważa, więc on mógł:
-upomnieć cie
-spytać i wstawić pałę
-wstawić uwagę do dziennika
- jeśli nic nie pomogło i nie chowasz dalej książki wysłać do dyrektora
I tu się kończą jego kompetencje.
-wyzwać go
-wyśmiać go
-nałożyć śmietnik na głowę
...
I prawdopodobnie by wygrał, bo taka moda. Przede wszystkim to on upokorzył nauczyciela swoim zachowaniem.nauczycie upokorzył cie publicznie i naruszył twoje mienie - składasz skargę lub nawet pozew i z pełną powagą i zgodnie ze wszystkimi paragrafami
Wszystko jest zrozumiałe, ale w szkole pracują ludzie, a nie maszyny. Nikomu nie życzę nauczyciela "formalisty", bo zajęcia z takimi człowiekiem są na ogół mało atrakcyjne.Jeśli ktoś po przeczytaniu tego tekstu uważa mnie za hejtera nauczycieli to znaczy że nie umie czytać ze zrozumieniem
Nie zachłyśnij się tym wielkim zachodnim "kapytalyzmem".
-
- Użytkownik
- Posty: 169
- Rejestracja: 27 cze 2008, o 14:26
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: zg
- Podziękował: 1 raz
- Pomógł: 3 razy
Prawo nauczyciela
Ojej. Ja bym sie chyba zezloscil i odrazu zadzwonil na policje, gdyby nauczyciel cos mi skonfiskowal/wyrzucil (mowie calkiem serio).
Albo poszedl i wyrzucil mu dziennik.
Obydwa rozwiazania sa srednie, i nie zwg na pozniejsze "przesrane" w szkole, ale dlatego, bo w koncu nauczyciel to tylko czlowiek, praca slabo platna i meczaca, mozna byc sfrustrowanym.
Ale ja tez jestem tylko czlowiekiem.
Nie zebym umiejszal czlowiekom poprzez pisanie "tylko", poprostu tak sie przyjelo.
Albo poszedl i wyrzucil mu dziennik.
Obydwa rozwiazania sa srednie, i nie zwg na pozniejsze "przesrane" w szkole, ale dlatego, bo w koncu nauczyciel to tylko czlowiek, praca slabo platna i meczaca, mozna byc sfrustrowanym.
Ale ja tez jestem tylko czlowiekiem.
Nie zebym umiejszal czlowiekom poprzez pisanie "tylko", poprostu tak sie przyjelo.
- Vieshieck
- Użytkownik
- Posty: 283
- Rejestracja: 19 cze 2007, o 08:56
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował: 9 razy
- Pomógł: 59 razy
Prawo nauczyciela
Jestem po praktykach w szkole i znam tę pracę "z drugiej strony". Gwarantuję Wam, że nauczyciele mają sposoby na takie poniżenie, że uczeń nie ma szans nic zrobić. Co za problem - wziąć do tablicy i zadać taki przykład, że okazałby się nie do rozwiązania? A przecież nikt nie pozwie nauczyciela, bo zadał trudne pytanie
Tyle, że normalny nauczyciel nigdy nie nadużyje władzy, jeśli nie jest to ostateczność. Mi się to zdarzyło dokładnie raz i rzeczywiście zadziałało. Ale gdyby używać tej metody wciąż - uczniowie olewaliby ją. Przecież nikt nie uwali całej klasy
Tyle, że normalny nauczyciel nigdy nie nadużyje władzy, jeśli nie jest to ostateczność. Mi się to zdarzyło dokładnie raz i rzeczywiście zadziałało. Ale gdyby używać tej metody wciąż - uczniowie olewaliby ją. Przecież nikt nie uwali całej klasy
Wtedy to ja zadzwoniłbym po policję i zgłosił niszczenie dokumentów państwowychAlbo poszedl i wyrzucil mu dziennik.
- M_L
- Użytkownik
- Posty: 371
- Rejestracja: 23 maja 2009, o 15:34
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Wrocław
- Pomógł: 23 razy
Prawo nauczyciela
Ojej...że ja wcześniej tego nie dojrzałamHellbike pisze:Ojej. Ja bym sie chyba zezloscil i odrazu zadzwonil na policje, gdyby nauczyciel cos mi skonfiskowal/wyrzucil (mowie calkiem serio).
Albo poszedl i wyrzucil mu dziennik.
Tak, olewanie nauczyciela podczas zajęć jest całkiem w porządku...i zamiast stulić uszy i chociaż udać pokorę to ten od razu policję by wezwał ...gratuluję jakże rozważnej i godnej podziwu postawy!:P Chociaż patrząc na to:
możesz czuć się poniekąd usprawiedliwiony:PHellbike pisze:Nie zebym umiejszal czlowiekom poprzez pisanie "tylko", poprostu tak sie przyjelo.