W tej wypowiedzi Pani Jastrzębskiej-Krajewskiej nie widzę zbyt wiele argumentacji. To ciąg stwierdzeń, które są zazwyczaj podane bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Jest tam w szczególności zawarta obraźliwa sugestia, że nauczyciele, którzy brali udział w tych programach i popełnili te gafy, nie mają wiedzy ze szkoły podstawowej. Proszę:
Zuzanna Jastrzębska-Krajewska pisze:
Nie może więc dochodzić do sytuacji kuriozalnych, że ci, którzy dostali prawo do sprawdzania i oceniania wiedzy, sami nie wykazują się elementarnymi podstawami. Nauczyciel to osoba, która skończyła studia, ale również skończyła szkołę podstawową i zdała egzamin maturalny. Ryba psuje się od głowy.
Przecież jasne jest, że nauczycielki popełniły tam "czeskie błędy" - zgubiły minus, jedna podpowiadała drugiej, że
\(\displaystyle{ 11+4 = 16}\). Nikt mi też nie wmówi, że jakakolwiek nauczycielka matematyki naprawdę twierdzi, że
\(\displaystyle{ (+)\cdot (-) = (+)}\). To była zwyczajna gafa. Czym innym jest sprawdzać maturę lub egzamin na koniec podstawówki, a czym innym jest prowadzić lekcję na żywo w telewizji lub bez możliwości powtórnego przejrzenia wyemitowanego materiału (wiele na to wskazuje, chociażby poziom popełnianych błędów). Nie podobają mi się tego rodzaju wypowiedzi, jak ta Pani Jastrzębskiej-Krajewskiej. To naprawdę przykre, że osoba, która jak rozumiem, jest wysokiej klasy specjalistką z dydaktyki, wypowiada się tak nierozsądnie i emocjonalnie. Chętniej bym usłyszał jakie merytoryczne uwagi Pani Jastrzębska-Krajewska ma do samego sposobu prowadzenia zajęć przez te nauczycielki.
Natomiast, co do przeprosin, to Pani Jastrzębska-Krajewska ma rację. Moim zdaniem jednak niektórzy popadli w histerię i uważają, że należą się przeprosiny, kwiaty i bombonierka. Może teraz ja coś policzę
\(\displaystyle{
(-1)\cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) \cdot (-1) = (-1)^{22} = 1
}\)
Ciekawe czy zrobiłem to dobrze? Na antenie telewizyjnej mógłbym się tym bardziej pomylić i gawiedź byłaby wniebowzięta.
Dodano po 14 minutach 19 sekundach:
Premislav pisze: ↑2 kwie 2020, o 13:44
A różnica między kwestią służby zdrowia a telewizją publiczną czy instytucjami kulturowymi w rodzaju muzeów jest oczywiście taka, że bez pomocy zdrowotnej człowiek nie będzie mógł normalnie funkcjonować, a w niektórych przypadkach umrze, a bez niezastąpionego Zenka śpiewającego prymitywizmy ku uciesze gawiedzi albo bez wizyty w teatrze – nie.
Nie chciałem Cię wkurzyć, ale może się okazać, że jeszcze Cię podenerwuję. To nie jest moją intencją.
Chodziło mi o to, że nie podałeś żadnego kryterium odnośnie tego, co jest Twoim zdaniem niezbędne i co państwo powinno finansować z naszych podatków, a co takie nie jest. Teraz rozumiem, dlaczego biblioteki, kultura nie powinny być finansowane, a służba zdrowia powinna.
Zauważ, że posiłki i ubrania (na naszych szerokościach geograficznych) są niezbędne do życia. Może powinniśmy z podatków sfinansować po prostu ludziom państwowe jadłodajnie oraz ubiór? Precyzyjnie rzecz biorąc: jadłodajnie, ubiór, powszechnie dostępne toalety i łaźnie publiczne, noclegownie, służba zdrowia i policja finansowane z podatków. Jak opłacamy ludziom żywność i ubiór, to nie ma potrzeby finansować edukacji, kto chce żyć na wyższym poziomie, to się będzie kształcił lub wykształci dzieci, by żyły lepiej. Taki system wydaje się być najspójniejszy z Twoim kryterium i jest też liberalny. Dobrze myślę?