Re: Off-topic, czyli dyskusje na każdy temat
: 15 paź 2019, o 17:38
A możesz to jakoś prościej ująć? Bo w ogóle nie rozumiem co napisałeś, ani tym bardziej co to ma wspólnego z cytatem Marii Janion
Forum matematyczne: miliony postów, setki tysięcy tematów, dziesiątki tysięcy użytkowników - pomożemy rozwiązać każde zadanie z matematyki
https://matematyka.pl/
Kod: Zaznacz cały
https://pl.wikipedia.org/wiki/Przyb%C4%85d%C5%BAcie_z_nieba
No dobra . Zgadzam się, że można mieć takie wrażenie podczas niektórych mszy. Ale czym to się różni od innych form coachingu?
Gdy ktoś w młodości kochał Józefa Stalina, to IMHO powinien mieć więcej pokory i ograniczać tę skłonność do elitaryzmu.
Pozwoliłem sobie poprawić to zdanie na swój użytek:Slup pisze:Gdy ktoś w młodości kochał Józefa Stalina, to IMHO powinien mieć więcej pokory i ograniczać tę skłonność do elitaryzmu.
Mój osąd jest moralny tak, jak Ty napisałeś. Pełna zgoda. Błędy moralne są w moim świecie gorsze niż intelektualne, ale nie mam na to żadnych argumentów, które byłyby do zaakceptowania przez pozostałych użytkowników forum (kwestia różnic światopoglądowych).Nie podoba mi się pewna niechęć (czy wręcz pogarda), jaką Janion darzy kulturę masową. Moim zdaniem tutaj wychodzi na jaw jej elitaryzm, ale to już krytyka zupełnie pozamerytoryczna.
Coś mi tu zgrzyta. Gdzie widzisz ten dynamizm kultury masowej? Weźmy skandynawskie kryminały. Przecież tam nie ma żadnej zmienności. Od lat pisze się tak samo toporne zdania i mniej lub bardziej udanie zawiązuje się intrygę, ale nie powiedziałbym, że ten gatunek jakoś ewoluuje lecz raczej jest stagnacyjny. To samo z disco polo. Na płaszczyźnie wartości od lat piosenki disco polo prezentują ten sam poziom braku jakiejkolwiek wartości. A co do bezalternatywnego odbioru to jaką szansę na reinterpretację dają seriale typu M jak miłość czy Na wspólnej? Jak się jest kulturoznawcą to może i ktoś tam się doszuka różnych rzeczy, których tam nie ma, ale no nie oszukujmy się te seriale nie są tworzone w celu szukania tam wartościowych myśli. Oczywiście tutaj podałem przykłady kultury "bardzo masowej" bo jeśli weźmiemy twórczość Umberto Eco czy Doroty Masłowskiej którzy to twórcy łączą kulturę masową i wysoką w swoich utworach to oczywiście zmienia to postać legendarnych rzeczy. Ale wydaje mi się, że Marii Janion właśnie o taką "prymitywną" kulturę masową chodziło.Slup pisze: ↑16 paź 2019, o 08:07 Kultura oparta na odbiorze bezalternatywnym nie mogłaby się zmieniać - byłaby statyczna. Wynika to stąd, że kultura rozwija się poprzez reinterpretacje jej tworów. Tej reinterpretacji dokonują (niektórzy) odbiorcy kultury. Warunkiem koniecznym reinterpretacji jest to, by odbiorca dostrzegł jakieś nowe, dotychczas pomijane elementy danego tworu kulturowego. W jaki sposób ludzie to robią - nie wiem. W każdym razie, gdyby Janion miała rację ze swoim bezalternatywnym odbiorem, to kultura masowa byłaby pozbawiona dynamizmu, zamrożona (tak jak "kultura" pszczół, które za każdym razem i w każdych warunkach budują swoje siedziby według tego samego planu). Wbrew jednak temu kultura masowa (czymkolwiek ona jest) przekształca się bardzo szybko.
Użytkownik kmarciniak1 lubi to
Możliwe, że ja po prostu nie wiem, co to jest kultura masowa.kmarciniak1 pisze: ↑16 paź 2019, o 13:11 Coś mi tu zgrzyta. Gdzie widzisz ten dynamizm kultury masowej? Weźmy skandynawskie kryminały. Przecież tam nie ma żadnej zmienności. Od lat pisze się tak samo toporne zdania i mniej lub bardziej udanie zawiązuje się intrygę, ale nie powiedziałbym, że ten gatunek jakoś ewoluuje lecz raczej jest stagnacyjny. To samo z disco polo. Na płaszczyźnie wartości od lat piosenki disco polo prezentują ten sam poziom braku jakiejkolwiek wartości. A co do bezalternatywnego odbioru to jaką szansę na reinterpretację dają seriale typu M jak miłość czy Na wspólnej? Jak się jest kulturoznawcą to może i ktoś tam się doszuka różnych rzeczy, których tam nie ma, ale no nie oszukujmy się te seriale nie są tworzone w celu szukania tam wartościowych myśli. Oczywiście tutaj podałem przykłady kultury "bardzo masowej" bo jeśli weźmiemy twórczość Umberto Eco czy Doroty Masłowskiej którzy to twórcy łączą kulturę masową i wysoką w swoich utworach to oczywiście zmienia to postać legendarnych rzeczy. Ale wydaje mi się, że Marii Janion właśnie o taką "prymitywną" kulturę masową chodziło.
Wydaje mi się, że obecnie nikt tego nie wie. I to jest właśnie chyba główny problem Maria Janion w innym miejscu tych esejów odnosi się pozytywnie do Andy'ego Warhola jednocześnie przyznając, że jest on jak najbardziej twórcą kultury masowej. Tak więc nie jest też tak, że gardzi ona wszelkimi wykwitami tej gałęzi kultury. Ja być może również w poprzednich postach sprawiłem mylne wrażenie pogardy dla wszystkiego co jest kulturą masową. A w rzeczywistości to ja raczej słucham Taco Hemingwaya niż Mozarta i oglądam "Grę o tron" a nie Felliniego.
Ale zdaje mi się, że Janion nigdzie nie twierdzi, że tego nie robią. A nawet jeśli by tak twierdziła to oczywiście się bym z nią nie zgadzał. Sądzę, że zwraca ona uwagę na to, że często taka twórczość jest bardzo powierzchowna i pretensjonalna i w rezultacie powoduje, że "nie będziesz wiedział co przeżyłeś". Tylko, że ja jednak odbieram ten cytat metaforycznie a nie dosłownie.
Pani Janion bardzo wyraźnie odcina się od postmodernizmu
HH jest muzyką murzyńską będąc równocześnie brzmieniem blokowisk zamienia je na slumsy...Polski hip-hop był głosem blokowisk lat 90-tych i początku XXI wieku
Bo jakbyś wiedział jakie kanalie stoją za promowaniem edukacji seksualnej też byś walczył przeciw...(te Środy Senyszyny, Biedronie toż to pionki tylko)dzielnie walczą przeciwko demonowi edukacji seksualnej
Jak widać o każdym można powiedzieć coś dobrego i tego się trzymajmy .
Arku nie trafiłeś z tym hip-hopem w kontraście do punka.arek1357 pisze: ↑17 paź 2019, o 01:00HH jest muzyką murzyńską będąc równocześnie brzmieniem blokowisk zamienia je na slumsy...Polski hip-hop był głosem blokowisk lat 90-tych i początku XXI wieku
Wzorujemy się na amerykańskich murzynach , których przodkowie zostali schwytani w Afryce ( a więc chorzy lub niedorozwinięci) i robimy na tym jakąś kulturę (Jakby ktoś miał wątpliwości jest to super wytłumaczone w filmie Chłopaki nie płaczą" - podpisuję się pod tym)
Punk był przynajmniej głosem prawdziwym a nie murzyńskim... Powiem to słowami klasyka "Murzyńskość to nienormalność"...
Dodam, że tak samo było z jazzem. Bez jazzu i bluesa nie byłoby rock and rolla. Bez rock and rolla nie byłoby punka (również tego polskiego). Cała współczesna muzyka nie byłaby możliwa bez murzynów (już nie wspominając o tym, że wielu z nich było najwybitniejszymi kompozytorami i wykonawcami tej muzyki).
Rozumiem intencję wypowiedzi, ale apeluję o ścisłość. To tak, jakby powiedzieć, że życie na Ziemi (obecnie) nie byłoby możliwe bez człowieka.
W tym cytacie brzmi też społeczny darwinizm: ludzie słabi (np. za słabi, by walczyć o siebie) są sami sobie winni, zapewne chorzy lub niedorozwinięci. Więc gorsi. Można ich odczłowieczyć.