EDIT: moja wypowiedź była odpowiedzią na post arka, który poleciał do śmieci. Przepraszam za zamieszanie.
Zgadzam się, istnieje tylko jedna prawdziwa moralność, czyli katolicka, i obejmuje ona:
– zamiatanie pod dywan przypadków molestowania ze strony duchowieństwa (ech ten Benedykt, wziął się za zwalczanie takiej pięknej tradycji, która wbrew jego słowom była komentowana na stulecia przed rewolucją seksualną);
– dwójmyślenie (jak ktoś nazywa radykałów ciemnogrodem, to wtedy Polska, kraj prześladowań katolików, ale już jak my nazywamy kogoś zarazą, i oskarżamy o pedofilię, to wszystko spoko);
– szemrane interesiki z władzą (kupno w Katowicach działki wartej milion za 10 tysięcy itd.);
– dziękowanie wulgarnym kibolom za „obronę polskiej rodziny";
– zwodzenie pacjentki, żeby urodziła dziecko, które nie ma szansy na przeżycie, a jedynie na ciągłe cierpienie (spoko, panie Chazan, że pan leczy swoje poczucie winy za dokonywanie aborcji kosztem osób trzecich);
– nękanie zgwałconej czternastolatki, która zaszła w ciążę, i doprowadzenie do bezprawnego ubezwłasnowolnienia jej (anti-choice welcome to);
– wymaganie czystości od kobiety bitej przez męża, która go w związku z tym opuściła;
– blokowanie edukacji seksualnej, bo to nie po bożemu i lepiej, żeby dzieciaki były ignorantami, bo będzie więcej wpadek i więcej chrzcin;
– stawianie jakichś błazenad o nienaruszalności życia ludzkiego ponad WŁASNĄ, ŚWIADOMĄ decyzję cierpiącej osoby (kwestia eutanazji);
– dopuszczanie do ślubu osób bezpłodnych lub w wieku uniemożliwiającym reprodukcję, przy jednoczesnym argumentowaniu niemoralności stosunków homoseksualnych niemożnością spłodzenia potomstwa;
– operowanie niekiedy w osądach moralnych kategorią
zgorszenia żywcem chyba wziętą z
Moralności pani Dulskiej (np. narzeczeni mieszkający ze sobą przed ślubem);
– wściekanie się za „obrazę uczuć religijnych", przy jednoczesnym spokojnym stwierdzaniu, że ateiści nie są zdolni do wyższych uczuć (to są słowa księdza i zarazem doktora psychologii), czyli ludzi obrażać można, ale jakże cennych „uczuć religijnych" (zresztą pisałem, że sformułowanie „obraza uczuć religijnych" jest niepoprawne syntaktycznie) już nie;
– szkalowanie weganizmu i ruchów na rzecz ochrony środowiska w obliczu zagrożeń klimatycznych (NB to że taki Greenpeace to szury, to inna para kaloszy);
– indoktrynacja dzieci politycznymi bzdurami w ramach katechezy i kazań podczas mszy (nie jest to reguła, ale znam wiele przypadków);
– to kontraproduktywne podążanie biblijną drogą Marii zamiast drogą Marty (zamiast zrobić coś pożytecznego, to raczej nawalajmy pomniki Jana Pawła i oddawajmy się nic niewnoszącym kontemplacjom).
A tak na serio. Niewątpliwie są pewne uniwersalne treści w religiach, w tym w katolicyzmie, natomiast polski Kościół katolicki jest do całkowitego zaorania. Co zresztą – póki nie ma jakiegoś wielkiego kryzysu – odbywa się samoistnie, ponieważ to, co Kościół oferuje młodym ludziom, to góra wyrzeczeń (no można tak ćwiczyć siłę woli, ale można też ją ćwiczyć biegając rano albo czytając 2 godziny dziennie) w zamian za jakiś słaby coaching. Nie dziwi mnie zwrot ku rzeczywistości przedsoborowej, bo tam była i forma, i treść. Dodajmy, treść całkowicie mnie odrzucająca, dużo jeszcze bardziej niż współczesna, ale jestem w stanie zrozumieć, że dla innych atrakcyjna. Niestety, obawiam się, że problemy klimatyczne i wkrótce też gospodarcze (dziękuję pan PiS) spowodują właśnie woltę w kierunku katolickiego tradycjonalizmu.
BTW Chciałem kiedyś zrobić (anty)klerykalną wersję utworu
Goniąc kormorany, która nosiłaby tytuł
Goniąc pięciolatki, ale uznałem, że jednak zbyt szanuję oryginał.
Kod: Zaznacz cały
https://www.youtube.com/watch?v=cP7azxOV_cs