Re: Off-topic, czyli dyskusje na każdy temat
: 14 lip 2019, o 17:16
No akurat argumentacja Półtawskiej, ilekroć starałem się z nią zapoznać, była dla mnie tak prymitywna i nie do przełknięcia, że się poddawałem, w moich oczach to po prostu religijne zaślepienie. Szacunek dla pani Półtawskiej za to, co robiła podczas wojny, ale była, jak każdy, w pewnym stopniu produktem swoich czasów i środowiska.
Jako libertarianin jestem absolutnie przeciwnikiem zakazywania pornografii czy prostytucji (co innego sutenerstwo, które niejednokrotnie się z takową wiąże), uważam ogólnie, że jeśli świadoma konsekwencji i zdrowa psychicznie osoba chce coś zrobić ze swoim ciałem, ma do tego pełne i niezbywalne prawo. Jedyna moralność, jaką uznaję, to pomaganie bliskim (niekoniecznie rodzinie), a nieszkodzenie innym (o ile to możliwe, por. obrona konieczna) i nienaruszanie ich praw, całą resztę uważam za sentymentalne bajeczki o godności, której nie ma i głębszym sensie, którego dla odmiany też nie ma.
Natomiast jakkolwiek o takich argumentach, jak powyższe, myślałem jakiś czas (i skłoniłem się raczej do ich odrzucenia, za wyjątkiem argumentu na temat możliwości odkrycia potrzeb i urozmaicenia życia seksualnego, który, przyznaję, jakoś mi umknął, choć pozostaje kwestią otwartą, czy to odkrycie potrzeb, czy jednak ich kreacja), to na założenia wstępne warto patrzeć w kontekście tego, jak one pracują w praktyce. I z tym bywa różnie, może nie będę zasypywał linkami, bo włodarze forum wprowadzili ograniczenie do jednego, ale
takie zjawisko jak sex trafficking niewątpliwie występuje i nie jest marginalne, a jego związek z pornografią wydaje mi się istotny (na podstawie czytanych artykułów). To oczywiście nie znaczy, że należy jakoś zwalczać pornografię zakazami (moim zdaniem podsumowanie skuteczności walki o ograniczenie zjawiska za pomocą zakazów dała prohibicja w USA), ale wskazuje, że te założenia na temat legalności, dobrowolności etc. są cokolwiek mało realistyczne.
Argument z przyjemności, no nie widać napracowanka, jedzenie słodyczy też jest przyjemne (i też uzależnia, o to chodzi w tym moim zestawieniu, nie o wpływ zdrowotny). Tzn. ja wiem, że nie przekazujesz tego, co myślisz sam (swoją drogą dobre ćwiczenie, argumentować za zdaniem, z którym się nie zgadzamy), ale wydaje mi się to zbyt naiwne nawet jak na narrację w stylu GW.
-- 14 lip 2019, o 16:27 --
W zasadzie jest w sumie jeden argument, który odnajduję za pozytywną rolą tak pornografii, jak i prostytucji, powinienem był się dłużej zastanowić, zanim coś takiego napisałem. Jest to udział w kanalizacji popędu seksualnego osób, które z różnych powodów nie chcą lub nie mogą współżyć seksualnie w ramach związku czy innej relacji. Przypadki molestowań w KK (który występuje tu nie dlatego, że się chcę dopuścić jakiegoś ataku – jak atakuję, to tego nie ukrywam, i już tak tu niejednokrotnie robiłem – lecz dlatego, że jest to będący pod ręką przykład organizacji z grupą mająca przestrzegać celibatu) sugerują w moim przekonaniu, że pogląd, iż energię seksualną można sobie po prostu zagłuszyć pracą i innymi zajęciami, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami, a przynajmniej nie u każdego tak to działa.
Argument ten powinien mi się nasunąć od razu, gdyż wiąże się z moją specyfiką (acz z usług prostytutek nie korzystam i nie zamierzam).
Jako libertarianin jestem absolutnie przeciwnikiem zakazywania pornografii czy prostytucji (co innego sutenerstwo, które niejednokrotnie się z takową wiąże), uważam ogólnie, że jeśli świadoma konsekwencji i zdrowa psychicznie osoba chce coś zrobić ze swoim ciałem, ma do tego pełne i niezbywalne prawo. Jedyna moralność, jaką uznaję, to pomaganie bliskim (niekoniecznie rodzinie), a nieszkodzenie innym (o ile to możliwe, por. obrona konieczna) i nienaruszanie ich praw, całą resztę uważam za sentymentalne bajeczki o godności, której nie ma i głębszym sensie, którego dla odmiany też nie ma.
Natomiast jakkolwiek o takich argumentach, jak powyższe, myślałem jakiś czas (i skłoniłem się raczej do ich odrzucenia, za wyjątkiem argumentu na temat możliwości odkrycia potrzeb i urozmaicenia życia seksualnego, który, przyznaję, jakoś mi umknął, choć pozostaje kwestią otwartą, czy to odkrycie potrzeb, czy jednak ich kreacja), to na założenia wstępne warto patrzeć w kontekście tego, jak one pracują w praktyce. I z tym bywa różnie, może nie będę zasypywał linkami, bo włodarze forum wprowadzili ograniczenie do jednego, ale
takie zjawisko jak sex trafficking niewątpliwie występuje i nie jest marginalne, a jego związek z pornografią wydaje mi się istotny (na podstawie czytanych artykułów). To oczywiście nie znaczy, że należy jakoś zwalczać pornografię zakazami (moim zdaniem podsumowanie skuteczności walki o ograniczenie zjawiska za pomocą zakazów dała prohibicja w USA), ale wskazuje, że te założenia na temat legalności, dobrowolności etc. są cokolwiek mało realistyczne.
Argument z przyjemności, no nie widać napracowanka, jedzenie słodyczy też jest przyjemne (i też uzależnia, o to chodzi w tym moim zestawieniu, nie o wpływ zdrowotny). Tzn. ja wiem, że nie przekazujesz tego, co myślisz sam (swoją drogą dobre ćwiczenie, argumentować za zdaniem, z którym się nie zgadzamy), ale wydaje mi się to zbyt naiwne nawet jak na narrację w stylu GW.
O, a to jest świetna sprawa, wytknąć taką rzecz, jak nagminne używanie swoistego odwróconego odwołania do tradycji. Przyznam, że zdarza mi się takowego używać, gdy piszę o bajkach niedouczonych pasterzy (i podobnych), choć ja to robię ze złośliwości i z frustracji wywołanej wpływem religii na polskie prawo i mentalność polskiego społeczeństwa (który to wpływ mnie prawie wcale albo nawet wcale nie dotyka, to co dopiero musi myśleć moja mama; zaczynam z wiekiem łagodniej patrzeć na jej hardkorowy antyklerykalizm), a nie dlatego, że uznaję to za jakkolwiek rozsądny zarzut.W razie jakichkolwiek wątpliwości w sprawie pozytywnego i korzystnego wpływu pornografii należy mieć na uwadze, że mogą one wynikać z przestarzałych przekonań, indoktrynacji religijnej i kulturowej osoby, która takie wątpliwości wyraża
-- 14 lip 2019, o 16:27 --
W zasadzie jest w sumie jeden argument, który odnajduję za pozytywną rolą tak pornografii, jak i prostytucji, powinienem był się dłużej zastanowić, zanim coś takiego napisałem. Jest to udział w kanalizacji popędu seksualnego osób, które z różnych powodów nie chcą lub nie mogą współżyć seksualnie w ramach związku czy innej relacji. Przypadki molestowań w KK (który występuje tu nie dlatego, że się chcę dopuścić jakiegoś ataku – jak atakuję, to tego nie ukrywam, i już tak tu niejednokrotnie robiłem – lecz dlatego, że jest to będący pod ręką przykład organizacji z grupą mająca przestrzegać celibatu) sugerują w moim przekonaniu, że pogląd, iż energię seksualną można sobie po prostu zagłuszyć pracą i innymi zajęciami, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami, a przynajmniej nie u każdego tak to działa.
Argument ten powinien mi się nasunąć od razu, gdyż wiąże się z moją specyfiką (acz z usług prostytutek nie korzystam i nie zamierzam).