Materiał nie jest trudny, ale jest wysoce abstrakcyjny, po prostu młodzież nie ma odniesienia do rzeczywistości. Uważam, że równie dobrze nauczyciele mogli by zapisywać tablicę przypadkowymi runami, kanji itp., a następnie kazać im to zapamiętać. Każą nam się na geografii uczyć o rzeczach, które były miliony lat temu, ale nie mówią, co to jest milion lat.
Jest jeszcze argument. Testy nie sprawdzają wiedzy. Jeżeli uczeń nauczy się 80% materiału na ocenę dobrą, a test w większości będzie się składał z tych brakujących 20%, to uczeń w najlepszym przypadku ledwo zda.
Mam ciągle tak na matematyce, co mnie doprowadza do szału, furii, myśli samobójczych etc. Testy z matematyki to po prostu testy z zadań ze zbioru zadań, bo podręcznika nie używamy. Oczywiście wszystko do bólu schematyczny, gdzieniegdzie zadania wymagające myślenia są z gwiazdką. W dziale jest ponad 150 zadań, dochodzi do 200 czasami. To ja przerabiam wszystkie. Ale zawsze zdarza się zadanie numer 14., które rozwiązuję po pięć razy i nadal mam źle. No ale pozostałe 149+ zadań umiem czyli grubo ponad 90%.
Tymczasem test składa się z pięciu zadań z czego najbardziej punktowane jest właśnie to przeklęte zadanie 14. Potem dostaję 4 zamiast 5 i moja pani ma mnie za beztalencie matematyczne. Nie polecam testów z matematyki, oceniam je 2/10.
Na polskim tak samo. Test z lektury? Zawsze jakiś opis. Czytanie lektur nie ma sensu, bo opisów i tak się nie zapamięta.
Dodano po 23 sekundach:
Ja to piszę tylko dlatego, bo arek napisał, że jest mu za cicho.