Oj Slup zostałam "triggered", jak to się mówi po angielsku na poziomie B2, bo ten temat jest bliski mojemu sercu. Widzę, że ironizujesz i wcale się nie cieszysz, że tak wygląda przyszłość. I ja też nie. Nie o taki kosmopolityzm mi chodzi, tylko o taki, w którym decyzje są podejmowane w miarę rozsądnie na podstawie faktów, a nie na podstawie propagandy. Bardzo mi się nie podoba to, że osoby wyraźnie inteligentniejsze ode mnie, które potrafią się wypowiadać i posługują się dobrym stylem, dają się złapać w głupie pułapki intelektualne. Ktoś pisze bloga na poziomie nie B2 tylko C2 i wypisuje tam takie lewackie brednie, że mi się chce płakać.
Niektórzy mogą pomyśleć, że jestem prawakiem, wszakże nienawidzę lewactwa i ciągle to podkreślam. Prawactwa też nienawidzę, jestem centrowcem. Tylko że takie Areczki są w moim odczuciu zabawne do czasu, aż nie wychodzą na ulicę z maczetami, wtedy robi się źle. A takie lewaki są niesamowicie frustrujące, jak tylko coś mówią.
Oglądam jutubera King Critical i on postawił interesującą tezę, że genderowi radykaliści chcą zniszczyć znaczenie słowa "płeć" poprzez oddzielenie tego słowa od materialnej rzeczywistości. Chcesz być kobietą? Nie ma problemu, jesteś kobietą, nawet jeżeli jesteś bardzo umięśnionym, dominującym mężczyznom pasjonującym się boksem i byciem drwalem. Inny przykład to piękno. Każda kobieta jest piękna. Nawet ta bez włosów i zębów. Słowa tracą na znaczeniu. Dlaczego kojarzy mi się to z rokiem osiemdziesiątym czwartym?
Slup pisze:mają oni szersze horyzonty i większą wrażliwość na dyskryminacje mniejszości (osoby niebinarne), ras (np. czarnej rasy)
XD Szersze horyzonty? Ten żart Ci się udał. Młodzież nie interesuje się wszystkimi mniejszościami tylko tymi głośnymi. Jest mnóstwo mniejszości dużo bardziej dyskryminowanych niż osoby niebinarne, ale o nich nie słyszymy, bo nie są zbyt głośni. Skoro już rozmawiamy o dyskryminacji i Netflixie. Wiesz, co jest okropne? Że dyskryminacja naprawdę istnieje i to taka poważna. Ale nie, lepiej się zająć pierdołami typu parytety i aktorami w Hollywood. Poświęca się mnóstwo wysiłku na pomoc niewielkiej grupie osób, które i tak mają lepiej niż przeciętny Kowalski. To jest chore. W tym roku w społeczności była drama o to, które słowo jest najbardziej inkluzywne - women czy womyn, czy womxn. Tak, kłócili się o jedną literkę. Miesiąc potem, jeżeli dobrze pamiętam, Krystyna Pawłowicz ujawniła dane transpłciowego dziecka na swoim twitterze. Taki jest poziom dyskryminacji w Polsce osób transpłciowych, że politycy ujawniają ich dane. Dlaczego międzynarodowa społeczność osób transpłciowych nie skupi swoich sił na zmianie sytuacji w Polsce?
Wniosek jest taki, że nie mamy dzisiaj trendu pomagania mniejszościom. Nie. Mamy trend zaspokajania swojego sumienia bez wkładania w to większego wysiłku. Innym przykładem jest kupowanie zbyt drogich produktów, bo 1% zysku idzie na biedne dzieci. I w ten sposób nie robimy nic i czujemy się jak dobrzy ludzie.
Drugą rzeczą, która mnie w lewakach denerwuje jest nienawiść do sensownej dyskusji. Widzisz, tutaj na forum przedstawiamy swoje racje i gadamy na równi. Nie zakładam z góry, że musisz się ze mną zgodzić, nie mam nawet takiej nadziei. Natomiast lewacy od razu zakładają, że mają rację, bo oni są biedni, pokrzywdzeni i jeżeli się z nimi nie zgadzasz, to jesteś oprawcą. Za taką krytykę jak wyżej zostałabym zlinczowana.
Dlatego owszem przyszłość będzie kosmopolityczna, ale wcale mnie to nie cieszy i nie jest to dobrze. Czytałeś "Factfulness"? Autor ma na myśli to samo, co ja, ale napisał to dużo ładniej i mądrze to brzmi.
Dodano po 13 minutach 50 sekundach:
Profesor Matczak również postawił interesującą tezę, że maminsynkowie zamykają się w bańkach informacyjnych, żeby nie czuć się zagrożonym. I ja się z tym zgadzam.