Niepokonana pisze:
Slup, pragnę zauważyć, że tobie też zdarza się wypowiadać na tematy, o których nie masz bladego pojęcia i powinieneś przynajmniej dowiedzieć się trochę. Ale nie chcę o tym rozmawiać.
Oczywiście, że tak jest. Natomiast, o ile dobrze rozumiem, odnosisz się do pewnych wątków poruszanych w naszej korespondencji prywatnej. W odniesieniu do nich nie mogę Ci przyznać racji.
krl pisze: ↑11 lut 2020, o 10:33
Twierdzenia, że przypływ podnosi wszystkie łodzie, i teoria skapywania bogactwa dawno się już skompromitowały. Przeczą im fakty.
Zgadzam się.
Chciałbym odnieść się do kwestii kapitalizmu w USA. Nie napiszę oczywiście nic odkrywczego (jak zresztą zwykle).
Od końca 2002 roku do 2005 roku w USA mieliśmy do czynienia z rekordowo niskimi stopami procentowymi Rezerwy Federalnej (banku centralnego). Skutkiem tych działań było wykreowanie przez system bankowy olbrzymiej nadwyżki pieniądza, która doprowadziła do gigantycznej akcji kredytowej i przyczyniła się wraz ze skrajnie nierozsądnymi zachowaniami banków inwestycyjnych do powstania bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Po 2005 Rezerwa Federalna zaczęła stopniowo podnosić stopy procentowe. Była to podwyżka za mała i zbyt późna. Efektem był kryzys 2007-2008. Kryzys zażegnano poprzez obniżkę stóp procentowych (gdy Bernanke został szefem Federalnej Rezerwy) i wykreowanie dodatkowego pieniądza, który podarowano w dużej mierze odpowiedzialnym za kryzys instytucjom finansowym (głównie bankom inwestycyjnym). Żadne z tych działań:
1. regulowanie stóp procentowych przez Rezerwę Federalną
2. kreowanie przez nią dodatkowego pieniądza, który rozdziela ona uznaniowo
nie może uchodzić za działalność wolnorynkową w pojęciu klasycznym (np. pochodzącym od A.Smitha, D.Ricardo) lecz jest najzwyklejszym centralnym planowaniem w sferze systemu finansowego. Kapitalizm (przy pewnym rozumieniu tego pojęcia) w USA jest mitem (w Polsce też).
Warto też dodać, jakie ma to społeczne skutki. Niskie stopy procentowe prowadzą do oprocentowania lokat bankowych, które jest poniżej poziomu inflacji (lub niewiele powyżej tego poziomu). Efektem jest to, że oszczędności ulokowane przez przeciętnego obywatela w bankach zmniejszają swoją siłę nabywczą. To jest forma niewidzialnego opodatkowania. Podobny skutek przynosi wykreowanie przez bank centralny dodatkowych pieniędzy i obdarowanie nimi konkretnych podmiotów. Tego typu działalność sprzyja jednak instytucjom finansowym, bo zabezpiecza je przed upadkiem. Stąd to słynne hasło o "wolnorynkowym rozdzielaniu zysków i socjalistycznym rozdzielaniu ryzyka".