krl pisze: ↑11 sty 2020, o 09:56
Albo i nie. Nie wszyscy konstruktywiści mylą poziom z metapoziomem. Ponadto prosiłbym o niedemonizowanie postmodernizmu. A i B są wzajemnie sprzeczne. Osoba wypowiadająca zdania A i B z jednej strony ma swoje zdanie na temat prawdy: wskazuje na jej względność, subiektywność. Z drugiej zaś ( nadal w zdaniu B) przyznaje każdemu prawo do tak rozumianej własnej prawdy. Prawo do własnych poglądów. Dlatego nie może twierdzić (w sposób logicznie niesprzeczny) w zdaniu A, że pan J. nie ma prawa do własnych poglądów. Czy też (równoważnie), że posiadanie przezeń własnego poglądu jest "nieuprawnione". Nawet wtedy, gdy te poglądy nie zgadzają się z poglądami osoby wypowiadającej zdania A i B (w szczególności częścią zdania B mówiącą o względności, subiektywności prawdy).
W tamtej wypowiedzi nie starałem się demonizować postmodernizmu. Zresztą nie zgadzam się bym go kiedykolwiek demonizował.
Moim zdaniem można bez sprzeczności wypowiadać A i B. Wystarczy odróżniać prawdę względną ("prawdę"), do której każdy ma prawo (pod warunkiem, że zdaje sobie sprawę z jej względności) i prawdę absolutną, do której prawa nie ma nikt. Jędraszewski jako przedstawiciel instytucji, która nie uznaje prawd względnych, ale uwzględnia niedoskonałość ludzkiego poznania, wypowiadał się na poziomie prawdy absolutnej lub jej przybliżeń. Z postmodernistycznego punktu widzenia jest to nieuprawnione intelektualnie. Może być też uznane za narzucanie swojej prawdy względnej innym, a więc może być traktowanie jako przemoc. Podobnie jest z bardzo pokrewnymi twierdzeniami:
A': Każdy powinien być tolerowany bez względu na swoje przekonania, wierzenia itp.
B': Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji.
One też, gdyby je bezpośrednio analizować, są sprzeczne, a jednak mam silne poczucie, że takie nie są. Byłbym w każdym razie ostrożny z tego rodzaju analizami, bo jesteśmy tutaj na gruncie jakiegoś innego niż klasyczny systemu logicznego.
krl pisze: ↑11 sty 2020, o 09:56
Uważam postmodernizm za cenny nurt intelektualny, nawet jeśli nie zgadzam się z niektórymi jego tezami (zwłaszcza gdy są przerysowane, jak np. w stwierdzeniu, że "nie ma faktów, są interpretacje"). Nurt ten poszerza moje rozumienie świata.
Postaram się napisać kilka pochlebnych zdań na temat postmodernizmu. Sama główna myśl daje się wyrazić za pomocą dłuższego akapitu. Nie jest to więc coś szczególnie ciekawego z teoretycznego punktu widzenia. Filozofia analityczna jest tutaj bez porównania bogatsza w treść. Wartość postmodernizmu leży jednak w konkretnych analizach historycznych dotyczących systemów pojęć. Na tym polu książki oraz wykłady Foucaulta są pionierskie i bardzo wartościowe. Mimo całej swojej niechęci do postmodernizmu, darzę ten nurt dodatkową sympatią ze względu na to, że czerpał on w olbrzymim stopniu z XX wiecznego marksizmu (czekam na krytyczną i emocjonalną reakcję
arka) - głównie ze Szkoły Frankfurckiej. Szkoła Frankfurcka opierała się natomiast na pismach György'ego Lukácsa, a ten ostatni to moim zdaniem jeden z największych filozofów XX wieku (i przy okazji jedyny stalinista w tym gronie).
Jeśli chodzi o Nalaskowskiego, to raczej podawałbym mu rękę. Natomiast starałbym się z nim porozmawiać na temat tego felietonu i określeń, których w nim użył. Być może to naiwne. Nie jestem specjalistą z pedagogiki, ale też miałem wrażenie, że to wybitny specjalista z tej dziedziny.
Nie zgadzam się też (z tezą
Psiaczka), że użycie określenia "wędrowni gwałciciele" miało w tym felietonie jedynie odniesienie do potencjalnego gwałtu na wartościach, nawet jeśli z treści felietonu inne odniesienia wprost nie wynikają.
Hartman natomiast uderza w KK na oślep i populistycznie, ale do tego już przywykłem i nie ma to nic wspólnego z tym, że nie zgadza się z obecnością religii w szkole.
Dodano po 19 minutach 50 sekundach:
Niepokonana pisze: ↑11 sty 2020, o 13:59
A u mnie większość ludzi chodzi na religię i uczą nas zakonnice i jeden ksiądz, więc Psiaczku Twój argument anegdotyczny jest bez znaczenia.
Najlepszą odpowiedzią na argument anegdotyczny jest argument anegdotyczny.