Ustaliłem sobie jakiś okres
\(\displaystyle{ T}\), przyjmowałem
\(\displaystyle{ F(x)=f(g(x))-f(x)}\). Na rezultat
\(\displaystyle{ F(x)=0}\) z Darboux tu nie liczę, ale w różne dziwne równania próbowałem zestawiać. Rozważać odcinki
\(\displaystyle{ [0,T]}\) i zachowanie funkcji, jakoś przejść gdzieś (z ciągłości) do granicy... no nic.
Z ciągłości, muszą istnieć
\(\displaystyle{ y\in\mathbb{R}}\), że
\(\displaystyle{ g(y)=T}\) albo
\(\displaystyle{ g(y)=0}\) i różne takie, ale żaden nie zadziała jak nie jest punktem stałym
\(\displaystyle{ g}\), chyba że to się da
jakoś w jakieś równanie zestawić albo coś...
Z ciągłości jest takie
\(\displaystyle{ x}\), że
\(\displaystyle{ f(g(x))=0}\) a
\(\displaystyle{ 0=f(T)}\) ale co z tego - niekoniecznie
\(\displaystyle{ g(x)=T}\), no nie?
...właściwie zacząłem czuć w tej chwili jakby to w ogóle nie zachodziło
Najgorsza sytuacja.