Jak najbardziej możliwe, ale niekoniecznie musi w każdej sytuacji wpływać dodatnio na jakość kodu — zirytowani programiści mogą celem obejścia tworzyć prawdziwe potwory. Gdybym był QA, to pilnowałbym tego, ale nie blokował kompilacji celem wymuszenia tego.Jako sztywne ograniczenie - bardzo trudne, ale możliwe i można się o tym przekonać.
To wszystko to jest bardzo ładny zbiór bardzo sensownych zasad, których należy się próbować trzymać, szczególnie jeśli się nie wie lepiej, jak co robić. Nie jest to natomiast lista przykazań, do których trzeba mieć nabożny stosunek. Raz, że nie zawsze oddają specyfikę projektu, nad którym pracujemy, a dwa, że często niestety bywa, że dla klienta (a więc i dla szefostwa) znacznie ważniejsze jest, by otrzymać projekt szybko, niż żeby był bezbłędny czy łatwy w utrzymaniu (podejście right now zamiast right way). Świetnie by było, gdyby dało się to pogodzić, dlatego warto jest u siebie wyrabiać dobre nawyki, ale i tak skończy się tak, że nasz kod będzie musiał „współżyć” z kodem wyprodukowanym „lewą ręką na kolanie” przez człowieka, który uważa, że komentarzy w kodzie powinno się unikać za wszelką cenę (autentyk!), a jego kod jest czytelny i właściwie samodokumentujący się (co bywało prawdą, bo to w sumie dobry programista jest, ale kiedy zaczynał się spieszyć, to potem sam nie rozumiał, co napisał).
Taka promocja „bylejakości” to zresztą jeden z powodów, dla których nie wyobrażam sobie, żebym miał się kiedyś na poważnie związać z programowaniem, moje nerwy by tego na dłuższą metę nie wytrzymały.
BTW, jak Wy to robicie panowie, że zanim ja odpiszę, to Wy już macie parę postów dodanych ?