Staram się rozpaczliwie przypomnieć sobie, ile to jest 15 cali...
JK
Staram się rozpaczliwie przypomnieć sobie, ile to jest 15 cali...
Ja bym wzięła linijkę, którą zawsze mam przy sobie, i te 15 cali odmierzyła, oczywiście sprawdzając, czy gwóźdź jest idealnie prosty. Ale najprawdopodobniej jak zawsze poprawną odpowiedzią jest "zachować szczególną ostrożność".Jan Kraszewski pisze: ↑16 cze 2020, o 22:33Staram się rozpaczliwie przypomnieć sobie, ile to jest 15 cali...
JK
Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.Zlodiej pisze: ↑25 cze 2020, o 14:04 Pewnie 10 lat temu pisałbym, że nie tyle warto się uczyć, co trzeba. Z perspektywy czasu uważam, że przede wszystkim trzeba się rozwijać. Odnaleźć swoje pasje. Nie stać w miejscu. To nie zawsze będzie po drodze z matematyką, a jeżeli kiedyś te drogi się przetną, to będzie łatwiej. Jestem zdania, że jeżeli dziecko w wieku szkolnym bardzo lubi historię, a nie lubi matematyki (i to nie jest kwestia nauczyciela, tylko pasji), to przede wszystkim powinien poświęcać swój czas na rozwój w kierunku historii, natomiast na matematykę powinien poświęcić tyle czasy aby uzyskać założony z rodzicami cel (np. trója, czy czwóra). Aktualnie jest tak, że taki człowiek siedzi 10 godzin nad znienawidzoną matematyką bo wymaga się od niego samych piątek, a na ukochaną historie ma pół godziny, bo jest tak dobry że wymagane minimum do piątki robi sprawnie. Powiedzcie mi, kto w dorosłym życiu na coś takiego by się zgodził?
To zależy od nauczyciela i rodziców. Np. ja miałam w gimnazjum takich nauczycieli od przedmiotów, których nie lubiłam, że było bardzo źle. Nad historią musiałam się męczyć, bo nauczyciel dużo wymagał. Bywały też przedmioty, nad którymi nie siedziałam w ogóle i miałam piątki/czwórki. Błędnie zakładasz, że w każdej szkole z danego przedmiotu na dwóję trzeba tak samo sobie zapracować. To się różni w zależności od nauczyciela.kmarciniak1 pisze: ↑25 cze 2020, o 15:12 Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.
Ambicje rodziców. Widać po wynikach ostatniego kangurka on-line.Niepokonana pisze: ↑25 cze 2020, o 16:00To zależy od nauczyciela i rodziców. Np. ja miałam w gimnazjum takich nauczycieli od przedmiotów, których nie lubiłam, że było bardzo źle. Nad historią musiałam się męczyć, bo nauczyciel dużo wymagał. Bywały też przedmioty, nad którymi nie siedziałam w ogóle i miałam piątki/czwórki. Błędnie zakładasz, że w każdej szkole z danego przedmiotu na dwóję trzeba tak samo sobie zapracować. To się różni w zależności od nauczyciela.kmarciniak1 pisze: ↑25 cze 2020, o 15:12 Yyyyyy a kto komuś każe siedzieć nad nielubianym przedmiotem? Ja jak czegoś nie lubiłem to uczyłem się tego bardzo niewiele. Jeśli ktoś ma manie zdobywania piątek ze wszystkiego to raczej jego problem.
Czy z tego zdania wynika, że ty o tym nie wiesz?Elayne pisze: ↑25 cze 2020, o 14:55 Kierujący motorowerem będzie specjalnie jechał \(\displaystyle{ 10}\) km/h i wypatrywał gwoździa w drodze? Przy prędkości \(\displaystyle{ 40}\) km/h też tak zrobi? Jest to bezpieczne, normalne kierowanie motorowerem podczas jazdy? Po drugie jest napisane: z drogi wystaje pietnastocalowy gwóźdź. Czy z tego zdania wynika, że z drogi wystaje kawałek metalu o długości \(\displaystyle{ 15}\) calów?
Eee nieładnie, odwracasz kota ogonem.
U nas na wsi wie to każda baba, która skończyła dwie klasy szkoły podstawowej i do tego niepotrzebna jej matematyka...ile zapłaci za ziemniaki, kiedy ma podaną cenę za kilogram
Wyższe pensje są na stanowiskach menedżerskich (do tego najlepiej przygotowuje SGH i inne tego rodzaju uczelnie), po pewnych specjalizacjach lekarskich, w IT itd. Zarobki są dodatnio skorelowane z wieloma czynnikami i wiedza oraz zdolności matematyczne są jednymi z nich, ale z mojej perspektywy nie są decydujące. Praca matematyka może być bardzo stresująca. Np. praca naukowa bywa związana z bardzo dużą presją na wynik - szczególnie na początku kariery i szczególnie w bardzo teoretycznej matematyce. Praca aktuariusza lub praca w działach ryzyka kredytowego banków również jest stresująca z uwagi na dużą odpowiedzialność. Praca w oddziale badawczo-rozwojowym jakiejś firmy, która robi ciekawe rzeczy, gdzie znowu jest bardzo duża presja na wynik, też jest bardzo obciążająca psychicznie. Korepetycje to dobry sposób zarabiania dla osób dobrze umiejących matematykę licealną, ale to wymaga wyrobienia kontaktów i część populacji, która umie matematykę na tym poziomie jest większy.