Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Dyskusje o matematykach, matematyce... W szkole, na uczelni, w karierze... Czego potrzeba - talentu, umiejętności, szczęścia? Zapraszamy do dyskusji :)
Silhouette
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 20 sie 2007, o 08:30
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Z tamtad
Pomógł: 1 raz

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Silhouette »

bzdety niektorzy z wasz pisza prawdziwi poeci nie maja za co zyc.
jesli chodzi wspolczesnych poetow ktorzy maja za co zyc to przedewszystkim banda idiotow i grafomanow ktorzy trafiaja do mas a to sie tylko dzis liczy
pozatym jesli robisz to co lubisz nie robisz tego dla pieniedzy tylko dla idei czyz nie mam racji?
daro256
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 2 lis 2006, o 17:20
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kołobrzeg
Pomógł: 1 raz

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: daro256 »

Moim zdaniem literatury (mam na myśli lirykę, epikę i takie tam:)), ani jej twórców nie można zdegradować, a już napewno nie w taki sposób w jaki robi to g.
Głównie dlatego, że literatura odnosi się do tego co czujemy, do tego co siedzi w nas, do tego co w pewnym stopniu przyczynia się do naszego człowieczeństwa. A przede wszystkim do tego, czego matematyką (jeszcze ) opisać się nie da.
Jeżeli ktoś potrafi w ładny (ale trywialny przymiotnik:)) sposób opisać to co czujesz to dobrze się czyta to, co ten ktoś napisał. Warto dodać, że to że coś czujesz, nie oznacza że potrafisz to wyrazić czy opisać.

A te Słowackie, Mickiewicze (tych akurat nie lubię:)), Miłosze, Kochanowskie... potrafią to wszystko ubrać w niebanalne słowa. A to, że komuś te niebanalne słowa przychodzą z łatwością to nie powód żeby nazywać go nierobem. Mógłbym jeszcze trochę na ten temat napisać, ale starczy tego humanizmu

Matematyka z kolei opisuje to co jest "na zewnątrz" nas Co ciekawe jaka abstrakcyjna by nie była, prędzej czy później znajduje zastosowanie w praktyce. Odkrycia w matematyce prowadzą do rewolucji w technologii. Jest nieoceniona w swoim jednoznaczności.

Podsumowując literatura (powtarzam, że chodzi o humanistyczną literaturę:)) opisuje to co jest wewnątrz, a matematyka to co jest na zewnątrz. Czyli jedno z drugim się uzupełnia.
Dobrym przykładem są greccy filozofowie, którzy poza dumaniem nad sensem życia, byli odpowiedzialni za fundamentalne teorie i twierdzenia w matematyce.

Ktoś mądry kiedyś powiedział, że stopień rozwoju społeczeństwa (cywilizacji), zależy od tego jak dobrze to społeczeństwo rozumie matematykę. Najlepsze jest to, że ten ktoś był humanistą

Dlatego popadanie w skrajności nie ma najmniejszego sensu. Każdy matematyk powinien doceniać prace humanistów i na odwrót.

Po tym poście wydawać by się mogło, że humanista ze mnie. A jednak studiuję na politechnice i uwielbiam przedmioty ścisłe
Awatar użytkownika
g
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1552
Rejestracja: 21 sie 2004, o 16:44
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków
Pomógł: 59 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: g »

daro256 pisze:Moim zdaniem literatury (mam na myśli lirykę, epikę i takie tam:)), ani jej twórców nie można zdegradować, a już napewno nie w taki sposób w jaki robi to g.
powtorze to trzeci raz juz chyba. poeci sami w sobie nieszczegolnie mnie tak naprawde obchodza. podobnie jak nie obchodza mnie np. emo czy geje. niech sobie pisza wiersze/tna sie/gejuja sie we wlasnym domu/w ograniczonym gronie znajomych. ale zaczyna mnie obchodzic jak wychodza z tym wszystkim na ulice i epatuja ta swoja pseudozajebistoscia. w samych poetach drazni mnie pewien model zachowan prezentowany przez wielu z nich, ktory to model juz tutaj opisywalem, z przykladami. po prostu jest to pewna grupa spoleczna w ktorej tego typu patologie sa dosyc czeste. podobny stosunek mialbym do np. gornikow, gdyby sie nagle okazalo, ze caly ten wegiel, ktory wydobywaja tak naprawde wyparowuje, a oni domagaja sie za swoja robote podwyzek i po pijaku robia burdy przed sejmem.

poza tym wrzucasz wszystkich humanistow do jednego wora, a ja sie wypowiadam tylko o jednym, konkretnym typie.
daro256
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 2 lis 2006, o 17:20
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kołobrzeg
Pomógł: 1 raz

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: daro256 »

A co w tym dziwnego, że publikują swoje prace i szukają publiczności ? To jest akurat bardzo ludzkie zachowanie Skoro później takiego pisarza ktoś zapamięta to znaczy, że jego twórczość była coś warta.
Matematycy, fizycy... postępują tak samo, publikują swoje prace. Jeszcze nie słyszałem o takim przypadku żeby ktoś "zapomniał" się podpisać na tym co stworzył A ile to było sporów o to, kto pierwszy wymyślił np. rachunek różniczkowy.

Należy zdać sobie sprawę, że napisać wiersz czy powieść, na takim poziomie żeby później wszyscy pamiętali o autorze jest bardzo trudno. Wcześniej sam wspomniałeś, że żeby zinterpretować wiersz trzeba trochę w głowie mieć. A stworzenie takiego wiersza wymaga jeszcze bardziej sprawnych trybików

W matematyce podobnie. Żeby być biegłym we wspomnianym wcześniej rachunku różniczkowym, wymaga to intelektu, no i czasu . Ale stworzenie rachunku różniczkowego...zadaniu na takim poziomie, może sprostać naprawdę niewielu.

Możliwe, że troszkę przesadziłem ze skalą, bo osobiście uważam że całka to jedno z największych osiągnięć ludzkości i trudno to do wierszy porównywać. Ale chodziło mi o to że stworzenie arcydzieła jest bardzo trudne i jeżeli komuś się to udaje to zasługuje on na uznanie.
Awatar użytkownika
g
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1552
Rejestracja: 21 sie 2004, o 16:44
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Kraków
Pomógł: 59 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: g »

stworzenie wiersza wymaga mniej wiecej tyle samo pracy, co stworzenie wspomnianego wczesniej "czarnego kwadratu na bialym tle" (czy tam vice versa, nie pamietam). porownywanie nakladu pracy wlozonej w stworzenie rachunku rozniczkowego jest predzej porownywalne z praca wlozona w napisanie powiesci, a nie jakiegos wiersza.

roznica pomiedzy tym, co publikuja matematycy a tym, co poeci jest mniej wiecej taka, ze matematykow w zasadzie nie obchodzi to co sie dalej z tym stanie. spisuja co przychodzi do glowy, a kto chce czerpie z tego i to wykorzystuje. zaden matematyk publicznosci nie szuka. wierszokleci natomiast tworza pewien produkt, ktory pozniej sprzedaja. no i tu pojawia sie pewna dysproporcja - ktos, kto nie wklada w swoja prace praktycznie zadnego wysilku jest bardziej doceniany (w skali globalnej) niz ktos, kto de facto zmienia swiat na lepsze. a poeci swiata na lepsze nie zmieniaja. najwyzej podnosza komus poziom serotoniny i to w zasadzie cale "dobro" ktore sie rodzi przy okazji.

i zdecydowanie nieprawda jest, ze trzeba jakichs specjalnych umiejetnosci, zeby napisac wiersz, ktory zostanie zapamietany. decyduja o tym calkowicie subiektywne uwarunkowania, zdecydowanie zmienne w czasie, prosty przyklad to norwid - zmarl w nedzy, wrzucili go do grobu z kilkoma anonimami i zasypali ziemia, "doceniony" po smierci. a przeciez jego smierc nie zmienila tresci jego utworow.
daro256 pisze:A co w tym dziwnego, że publikują swoje prace i szukają publiczności ? To jest akurat bardzo ludzkie zachowanie
co nie znaczy, ze jest "dobre". 100 lat temu rasizm byl bardzo ludzkim (w sensie spolecznie akceptowalnym w srodowisku bialych) zachowaniem. szukanie publicznosci i spolecznej akceptacji jest zachowaniem calkowicie prymitywnym, odwoluje sie do najbardziej pierwotnych instynktow i cechuje ono ludzi, ktorzy nie mysla i nie maja dystansu do siebie. i bierze sie z kompleksow.
Rafi1934
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 11 gru 2006, o 19:38
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Gdynia

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Rafi1934 »

Nie zgadzam się z g.Poetów nie można tak bezkarnie wywalić
Sam coś o tym wiem ponieważ bliżej mi do tych poetów niż do matematyków
Madame
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 9 sty 2008, o 10:59
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 3 razy
Pomógł: 7 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Madame »

Widzę, że dyskusja w tym temacie wrzała przez jakiś czas, ponieważ weszłam tu zupełnym przypadkiem, acz śledziłam wątek z zainteresowaniem, też się przyłączę.

Moja kwestia będzie jednak dość radykalna i nie będę kryć, że skierowana do pana g bezpośrednio.

Pańskie opinie są wyjątkowo schematyczne i jednostronne, ponadto wykazuje Pan wyjątkową ignorancję w stosunku do zasad rządzących gramatyką, ortografią i stylistyką. Nie ma Pan zielonego pojęcia o literaturze - jednako jeżeli chodzi o poezję jak i epikę, a tym bardziej ogólnokulturowy kontekst literatury. Dodatkowo wykazuje Pan rażącą nieznajomość historii, malarstwa i muzyki. Większość Pana poglądów zahacza o dziwne, w kontekście totalitarnych doświadczeń XX wieku, myślenie kolektywne, jest to swoisty ograniczony socjalizm. Nie podaje Pan żadnych konkretów, ani nie przytacza sensownych argumentów, temat założony został, jak sądzę, tylko po to, żeby siać zamęt i wywołać polemikę.

Zgadzam się natomiast w całej rozciągłości z argumentacją panów Arka i daro256.

Proszę Pana g, o podanie konkretów i o to, by zważał na styl i elementarne zasady kultury językowej. Zapewniam, że największym matematykom w historii nieobca była wiedza humanistyczna oraz kultura osobista!

pzdr.
M.
Mbach
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 327
Rejestracja: 3 lis 2004, o 16:13
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: braku inwencji
Podziękował: 4 razy
Pomógł: 25 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Mbach »

Jako że jestem po maturze z polskiego, mogę już stwierdzić, że poetów w gruncie rzeczy sobie nie cenie. Nie czytam poezji, znam ją tylko ze szkoły. Moje doświadczenia w obcowaniu z poezją są siłą rzeczy ograniczone. Nie można też powiedzieć że Miłosz czy Białoszewski pisali sobie wiersze od ręki i a vista. Sama interpretacja wierszów tych panów wymaga znajomości rozlicznych kontekstów; m.in filozoficznych, historycznych i mitologicznych. Czytanie wiersze w większości przypadków może być tylko rozrywką, choć można się spierać co do funkcji poezji. Mówiłem jednak o poetach wielkiego kalibru. W, np., Krakowie istnieje jednak grupa poetów - freelancerów, tworzą niejako kółko wzajemnej adoracji, chociaż adorują tam raczej własną próżność i brak talenów. Myślę, że g miał na myśli właśnie taki typ osoby. Wole czytać powieści, eseje. Wiersze nie trafiają do mnie ze względu na samą ich formę.
Madame
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 9 sty 2008, o 10:59
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kraków
Podziękował: 3 razy
Pomógł: 7 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Madame »

Trudno się nie zgodzić, że obecnie każdy może być poetą i każdy może być artystą. Odnoszę wrażenie, że cała sztuka nowoczesna polega na udowadnianiu, że ktoś kto w ogóle nie umie pisać/śpiewać/malować/rysować itd. może być artystą. Nikomu nie polecam wizyty w Muzeum narodowym w Krakowie w Gmachu Głównym, rzeczywiście można zacząć podchodzić do sztuki tak jak to robi g. Jest jednak niezaprzeczalnie także inna sztuka, ta estetyczna i prawdziwa.
Maciek.mat
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 7 sty 2009, o 18:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Olecko
Pomógł: 2 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Maciek.mat »

Kurde, się spóźniłem, by pogadać na temat, a mam całkiem obszerne zdanie. Przeczytałem 4 strony waszej rozmowy, która, jak liczę, ciągnie się 4 lata i nie znalazłem tu nikogo, kto miałby spojrzenie na ten temat podobne do mojego. Ważna sprawa jest taka, że obowiązkowa matura z polaka jest już od X czasu. Żaden minister edukacji nic nie począł w tym, by matematykom było łatwiej. Chodzi mi głównie o obowiązkowość matury. Narzucanie czyjejś woli było zawsze niesprawiedliwe, a tym bardziej, że humaniści odpierali te słowa swoim przekonaniem, że nie muszą zdawać matury z matmy. Nie ma co mierzyć ludzkiego intelektu zainteresowaniami i głosić, że jedni mają brać łopatę i do kopania lub też do gazu. Niech już będą ci i tamci. Niesłuszne jest przekonanie o wadze literatury w czasie zaborów jako krzewicielki patriotyzmu. Prosty lud jej nie rozumiał, a użycie tak wzniosłego języka i słów, które według "zwykłego urzędasa nie mają obok siebie sensu" sprawiało im przyjemność. Woleli pisać górnoloty niż posługiwać się codziennym językiem. Nakłanianie do walki było postępowaniem nieżyciowym. Nie na tym polega dyplomatyka. Mi osobiście bardziej by zależało na tym, że w przeszłości jakiś naród miał wielu reprezentantów nauk ścisłych i przyrodniczych. Od wieków (średniowiecze i następne epoki) jest tak, że matematyka była odstawiana na tor boczny i nie przemawiają do mnie słowa, że matematyka dawała odpowiedź na złożoność Wszechświata, bo niewielu nią się intersowało i wolało zainwestować rozum w literaturę piękną (jak ją nazywają). Ogólnie odpycha mnie wszystko co związane z takim rasowym humanizmem, jak obrazy, wiersze, muzyka klasyczna, teatr, literatura, itd. Wszystko ciągnie się od liceum, gdzie zawsze polak był najważniejszy, na co narzekam i wiem, że jak już zdam maturę z polaka i pójdę na wymarzone studia to się ta cała mordęga skończy.
xiikzodz
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1874
Rejestracja: 4 paź 2008, o 02:13
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Lost Hope
Podziękował: 28 razy
Pomógł: 502 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: xiikzodz »

W historii znajdzie sie miejsce i dla Newtona i dla Goethego. Tan pierwszy glownie zajmowal sie zagadnieniami takimi jak optyka, lecz byl rowniez nieprzecietnym lingwista i znawca literatury. Ten drugi zajmowal sie pisaniem, ale byl tez genialnym przyrodnikiem. Skoro ich glowy zdolne byly jednoczesnie obie aktywnosci pomiescic nie eksplodujac, to widocznie jakos sie jedno z drugim da pogodzic.

Czytam w kazdej wolnej chwili. Mam tez ulubiony okres w poezji, w ktorym sie po cichu specjalizuje. Poeci, ktorzy jakos wryli sie w historie, byli tak samo genialni, jak zapamietani matematycy. Nie przypadkowo poetow czesto sie do matematykow porownuje - i jedni i drudzy, o ile genialni, umieraja mlodo i to z bardzo podobnych przyczyn. Norwid byl genialny tak samo jak Galois, obaj umarli zanim ich doceniono.

Co do niecheci do literatury, czy poezji. De gustibus et coloribus non est disputandum. Kazdy czegos nie lubi, a niektorzy wrecz uwazaja informacje o tym na tyle wartosciowa, ze postanawiaja to swiatu oglosic. Zeby jednak sensownie zaargumentowac uniwersalna nieprzydatnosc czegos, trzeba sie choc troche na tym znac. Do przekonywania potrzebne sa argumenty, a ignorancja na ogol istotnie obniza ich wartosc.

Czy poeci, malarze, pisarze i muzycy sa bezwartosciowymi nierobami? Moze i tak. W kazdym razie kupuje ksiazki i plyty, chodze na rozne wystawy i przedstawienia - ze sto osob takich, jak ja (wydaje na to okolo 3000 zlotych rocznie i suma rosnie gwaltownie) utrzyma bez trudu poete, muzyka i malarza. O ile wolno mi w imieniu innych konsumentow tego typu produktow cos powiedziec, nam to jest do godnego zycia potrzebne! W przeciwienstwie do ogolu czynnosci wykonywanych przez miliardy ludzi po to, zeby powstawal przekaz telewizyjny. Nie mam odbiornika i kazde zetkniecie z ta technologia, chocby krotkie i przypadkowe, powoduje u mnie fizyczny bol w okolicach zoladka. Nie widze jednak wiekszego sensu w postulowaniu eliminacji przemyslu TV, jakich by nie chodowal idiotow, i niezaleznie od tego, jak ludzie glupieja przed telewizorami.
Maciek.mat
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 7 sty 2009, o 18:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Olecko
Pomógł: 2 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Maciek.mat »

Odnosząc się do pierwszych zdań twojego komentarza, nie powiedziałbym, że bycie lingwistą to bycie numanistą. Badanie języków, którymi posługują się ludy jest tak samo odległe humanizmowi, co badanie ich ras. Moje zdanie jest takie, że lingwistyka (językoznawstwo) nie jest nauką humanistyczną. Choć wiem, że wobec niektórych grzeszę. To przekonanie wynika stąd, że nie zauważyłem u nikogo, kto dobry był w poezji i filozofii, którą mamy na polaku, miał smykałkę do gramatyki i ortografii. A to że poeta, czy powieściopisarz włada językiem w swej dziedzinie nie znaczy, że filologia to język. Prawa rynku są tak nieuczciwe, że bogatszy jest częściej humanista niż naukowiec (jeśli takiego rozróżnienia można dokonać). Nie znamy nazwisk osób, które zapoczątkowały elektronikę i wymyślały różne sprzęty codziennego użytku, choćby naukowcy pracujący przy zderzaczu hadronów. Nie muszę chyba przekonywać, że więcej kasy jednak ludzie wydają na komputery, telewizory, lodówki i inne wynalazki niż obrazy dlatego, że ich używamy często. Otwarcie mówię o swojej niechęci do poezji. Nie doznałem z jej strony niczego uczącego. Jej język po prostu do mnie nie przemawia. Nikogo jednak nie chcę karać matematyką.
xiikzodz
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1874
Rejestracja: 4 paź 2008, o 02:13
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Lost Hope
Podziękował: 28 razy
Pomógł: 502 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: xiikzodz »

Historia optyki (w tym kwantowej), elektrodynamiki kwantowej i w ogole teorii czastek elementarnych jest tak doskonale udokumentowana, jak do poczatkow XX-ego wieku historia chemii. Fakt, ze ktos nie ma o tym pojecia, oznacza wiec jedynie jego niechec do poznania tej historii, bo istnieje wrecz kilka popularnonaukowych pozycji, przystepnych dla 10-latka, z ktorych mozna sie dowiedziec wszystkiego, co tyczy sie nazwisk, podstawowych, choc nietrywialnych pojec i oczywiscie pelnej chronologii.

Lingwistyka, we wszystkich odmianach, jest oczywiscie nauka humanistyczna - co wynika wprost z definicji dziedziny nauk humanistycznych. Tu nie ma wiec miejsca na "czyjes zdanie", bo dziala zelazna logika i semantyka. Podobnie zreszta, nie da sie formalnie zaliczyc ortografii i kaligrafii jako poddziedzin lingwistyki. I tu dochodzimy do sedna. Niezdolnosci do precyzyjnego uzywania pojec nie da sie zaslonic umiejetnoscia obliczenia jakiejs calki, ktora to umiejetnosc sama w sobie nie ma zadnego znaczenia.

W szkole zawsze istniala, istnieje i bedzie istniala pokusa, zeby cos tam osiagnac poprzez bezmyslne malpowanie. Dotyczy to w rownym stopniu matematyki, co nauk humanistycznych. Nie sadze, zeby na podstawie doswiadczen szkolnych w jakikolwiek sposob dalo sie ocenic potencjal intelektualny dziedzin, ktore w szkole sprowadza sie celowo do prymitywu. Przeciez program szkolny ma wiernie pasowac do przecietnej, a poeci, filozofowie i fizycy to minimalna i nieprzecietna czesc populacji.

Mozna utwierdzac sie w przekonaniu o swojej wyzszosci nad nie umiejacymi czegos policzyc, a mozna tez poczytac Husserla, Leibniza, Szestowa czy Russella. Modelowy przyklad ontologicznej ignorancji to tworzenie, przez ludzi uwazajacych sie za umysly scisle, niestworzonych historii wynikajacych z twierdzen Gödla. Zreszta podobna porcja glupot wynika z matematycznej ignorancji ludzi usilujacych cos z tych twierdzen wycisnac. Zeby bylo zabawniej, ci matematyczni ignoranci tez uwazaja sie za umysly scisle.

Ignorancja to po prostu stan blogoslawiony. Zapewnia czlowiekowi w nim sie znajdujacemu przyjemne poczucie zglebienia prawd uniwersalnych na przyklad o poezji bez mozolu towarzyszacego czytaniu i pojmowaniu wierszy. Dzieki temu mechanizmowi latwosc formulowania opinii na rozne tematy jest na ogol odwrotnie proporcjonalna do stanu wiedzy na owe tematy - i cale szczescie, bo tak jest roznorodniej i weselej.
zzenio
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 20 sty 2009, o 20:52
Płeć: Kobieta

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: zzenio »

Ja też sie przekopałam przez te 4 strony.
I co sądzę:
1. Durnie wokół wadzą a podli durnie w szczególności. (przy czym jest to jakoś dziwnie związane, że częściej durnie bywaja podli, niż ludzie większej wiedzy i umysłu)
2.Jednak Gałczyńskiego polecam, a Wańkowicza podziwam.
3. Czytanie ksiąg szkody żadnej nikomu nie uczyniło(no, moze poza przypalonym czajnikiem)
4. Te wszystkie"głupie szkolne przedmioty"są potrzebne jednak bo nie wiadomo jeszcze co, tak naprawdę, nam się przyda.
5.Te wszystkie"głupie szkolne przedmioty"są potrzebne jednak bo tak naprawdę to należałoby "wiedzieć coś o wszystkim i wszystko o czymś" jeżeli chce się zaliczać do ludzi wykształconych.
6. Matura z polskiego jest potrzebna, nawet matematykom, bo nawet matematyk powinien sie sprawnie posługiwać językiem ojczystym
7. Matura z matematyki jest potrzebna po to, by wszystkim nam żyło sie lepiej.
Maciek.mat
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 245
Rejestracja: 7 sty 2009, o 18:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Olecko
Pomógł: 2 razy

Ch.w.d.p., czyli o poetach ...

Post autor: Maciek.mat »

Nic mnie nie przekonuje do tego, że językoznawstwo ma związek z humanizmem. Podążając ogólnym przekonaniem co do jego przynależności, można stwierdzić, że etnologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)typologia antropologiczna\(\displaystyle{ \rightarrow}\)antropologia \(\displaystyle{ \rightarrow}\) biologia \(\displaystyle{ \rightarrow}\)zoologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)archeozoologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)archeologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)geologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)klimatologia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)geografia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)kartografia\(\displaystyle{ \rightarrow}\)geometria\(\displaystyle{ \rightarrow}\)matematyka\(\displaystyle{ \rightarrow}\)fizyka\(\displaystyle{ \rightarrow}\)chemia i mechanika kwantowa są humanistyczne. Wszystkie nauki są zatem humanistyczne, bo rozwinął je człowiek (od słowa "humanus", co znaczy ludzki). Nie warto mówić, że je stworzył, bo były one już przed nim we Wszechświecie. Nauki, jak widać, tak ze sobą się przeplatają, że nawet nie warto je nazywać humanistycznymi, ścisłymi i przyrodniczymi. Humanizm narodził się w renesansie i nie przewidywał jakiegokolwiek zajmowania się etnografią, językiem (w tym też etymologią), bo są one dość nowoczesne. W orbicie zainteresowań była literatura, sztuka i religia, które funkcjonowały dzięki twórczości ludzi. Historia jest również według mnie na siłę zaliczana do nauk humanistycznych. Bada przeszłość, także sprzed wynalezienia pisma (prehistorię), co zaczęło rozwijać się od niedawna, razem z archeologią. Dawniej, w czasach dominacji chrześcijaństwa, nie sądzono, że świat miał tyle lat, o którego wieku już każdy wie. Co ciekawe, nauka badająca przyszłość nigdy nie zostałaby zaliczona do nauk humanistycznych, a analogię każdy by zauważył.

Kilka słów do zenia. Nie rozumiem, o co tutaj wszystkim chodzi. Jeśli czytasz książki i jesteś inteligentny, powinieneś trochę popatrzeć na sprawę od innej strony. Matura jest tak naprawdę tylko dowodem na to, żeby ci od rekrutacji na studiach wiedzieli, że wykazałeś się z tych przedmiotów, które chcesz studiować. Dobrze zdana matura z polskiego nie dowodzi tego, że ten a ten dobrze posługuje się językiem ojczystym, tylko oczywiście to, że ma dryg do pisania i rozumienia filozoficznych tekstów. Jestem pewien, że nieobowiązkowość matury z polskiego nie przyniosłaby większych strat dla języka. W ogóle każdy przedmiot według mnie powinien być nieobowiązkowy. Dla człowieka, który się interesuje poezją, literaturą i innymi dziełami pisanymi, jest przyjemnością pisanie, z kolei dla takiego, kto się tym w ogóle nie intersuję mordęgą. I trochę nazbyt często słyszę takie same poglądy co do konieczności matury z polskiego. Każdy następny, kto tak napisze, będzie po prostu się powtarzał. Już tu wcześniej pisałem, że matura z matmy powinna być nieobowiązkowa, bo to byłoby zwykłe narzucenie woli. W 2010 roku ma znowu wejść - współczuję wszystkim humanistom, biologom, geografom i chemikom.
ODPOWIEDZ